Wszechobecne reklamy. Czy istnieje jeszcze przestrzeń niezagospodarowana? Tak, ale…
15.07.2021 | Autor: Marta Wujek
Oglądasz ulubiony serial – reklama. Idziesz na zakupy na ulicach – reklama. Grasz w grę – reklama. Czytasz artykuł – reklama. Wypłacasz pieniądze z bankomatu – reklama. Materiały reklamowe zdominowały naszą przestrzeń do tego stopnia, że już ich nie zauważamy. Ciężko znaleźć przestrzeń od nich wolną. Czy niebawem będą je nam wyświetlać nawet we śnie?
Prowadzisz firmę? Ucz się od najlepszych w branży i wyjedź w gronie innych przedsiębiorców na Founders Camp
Wypełnij niezobowiązujący formularz już terazCzy oglądaliście serię filmów Czarne Lustro? W jednym z odcinków bohaterowie zarabiali na życie, oglądając… reklamy. I choć mowa tu o filmie science fiction, moje pytanie w ostatnim zdaniu leadu, wcale nie jest na wyrost, a odpowiedź na nie, może sugerować, że mocno zbliżamy się do rzeczywistości filmowej. Mój kolega redakcyjny Damian Jemioło jakiś czas temu napisał materiał o dream incubation advertising, czyli… programowaniu snów w celach reklamowych.
Materiał Damiana możecie przeczytać tutaj: Reklamy wyświetlane w trakcie snu? Tak może wyglądać nasza przyszłość
Płacimy za to, by reklam nie oglądać
Kto z Was nie miał tak, że oglądając film w telewizji, po przedłużającym się bloku reklamowym już nie pamiętał, co tak właściwie oglądał? Przesyt reklam w tradycyjnej telewizji z pewnością jest jedną z przyczyn wielkiej popularności serwisów streamingowych w sieci. Ludzie nie tylko chcą oglądać dane materiały wtedy, kiedy mają na to czas, ale również bez reklam.
Jednak obszar internetu również bardzo szybko został zagospodarowany przez reklamodawców. To nie jest tak, że gdzieś uciekniemy przed reklamami i one nigdy za nami nie pójdą. Obecnie płacimy już za to, żeby ich nie oglądać. Korzystacie z serwisów VOD popularnych kanałów telewizyjnych? No to teraz powiedzcie, kto z Was zapłacił więcej za to, by oglądać materiały bez reklam?
Omnichannel marketing
Kiedyś istniał prosty podział na reklamy online i offline. Dziś specjaliści od marketingu doskonale wiedzą, że aby być jeszcze bardziej skutecznym, oba te obszary trzeba łączyć. Rzeczywiście e-commerce, zwłaszcza w okresie pandemii, przeżywa swój najlepszy okres, a każdy z nas kupuje już w sieci. Jednak jak się okazuje, mimo wszystko ważny jest dla nas również bezpośredni kontakt w sklepie stacjonarnym. Magicznym narzędziem, które łączy oba te dwa światy jest omnichannel marketing.
Na czym to polega? Ano na tym, że każdy ruch użytkownika w sieci jest śledzony. Dzięki temu wiadomo, co dana persona lubi, gdzie kupuje, jakie ma preferencje, zainteresowania, a nawet rozmiar ubrań. Teraz wyobraźmy sobie, że chcemy kupić strój na wakacje, przeglądamy strony internetowe, nawet w jednym z e-sklepów wrzucamy coś do koszyka. Jednak nie dokonujemy zakupu, a następnego dnia pojawiamy się w sklepie stacjonarnym danej marki. Dobrze działający omnichannel marketing, da stacjonarnym sprzedawcom informację o tym, jaki strój próbowaliśmy kupić przez internet, jaki nosimy rozmiar i jakie są nasze preferencje. Dzięki temu taki sprzedawca od razu będzie mógł zaproponować nam dokładnie to, na czym nam zależy.
Reklamy w grach
Patrząc na to, co dzieje się na rynku reklamowym, możemy dojść do wniosku, że absolutnie żadna przestrzeń nie umknie reklamodawcom. Gaming w ostatnich latach bardzo mocno się rozwija. Według szacunków firmy International Data Corporation całkowita wartość branży gamingowej to 179,7 mld dolarów. Szkoda byłoby odpuścić sobie tak potężny rynek.
I choć lokowanie różnego rodzaju produktów w popularnych grach jest znane już od dawna, tak niedawno pojawił się nowy pomysł, na zagospodarowanie tej przestrzeni. Przykładowo firma playerWON zaproponowała system, w którym gracz podczas rozgrywki ogląda 15 lub 30-sekundowe reklamy, a w zamian za to otrzymuje dodatkowe bonusy w grze, lub w ogóle nie musi za nią płacić. Czyli w jakimś sensie “zarabia” na oglądaniu reklam – przypomnijcie sobie wspomniane Czarne Lustro.
Reklamy to też sztuka?
Reklama to bardzo szerokie pojęcie i patrząc na ten obszar całościowo, możemy dostrzec, że reklama w niektórych jej odłamach bije się o rangę sztuki. Oczywiście, jak w każdej dywagacji na ten temat pojawia się Andy Warhol, który w 1962 roku stworzył słynną serię obrazów, na których widniały puszki zupy marki Campbell. Intencją artysty było co prawda ośmieszenie kultury konsumpcjonizmu, jednak obecnie reklama stara się wkroczyć na salony sztuki.
I tak patrząc tylko na Polski rynek, wybitne reklamy biją się o pierwsze miejsca w takich konkursach jak: Festiwal Złote Orły, który powstał pod patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego; Polski Festiwal Reklamy KTR, czy polska edycja Effie Awards. Swoją drogą, kto z Was był kiedykolwiek w kinie na nocy reklamożerców?
Pisząc ten tekst, właśnie dostałam na redakcyjnego maila informację o tym, że rusza pierwsza polska edycja YouTube Works Awards, w której zostaną docenione kampanie reklamowe na platformie YouTube.
Przestrzeń wolna od reklam – kosmos?
Zastanawialiście się nad tym, czy w obecnej rzeczywistości są jeszcze jakieś obszary, które są wolne od reklam? Można odpowiedzieć: łono natury. Niestety i tu mam złą wiadomość. Jakie było moje zaskoczenie, gdy w zeszłym sezonie żeglowaniem po mazurskich jeziorach i tam, na samym środku dzikiego jeziora dostrzegłam bilbord reklamowy dryfujący na mini-tratfie?
Jednak zastanawiając się nad odpowiedzią na pytanie, gdzie reklam jeszcze nie ma, warto spojrzeć do góry. Tak, kosmos zdaje się wolny od tych treści. Niestety znów rozczarowanie. Owszem na niebie jeszcze nie ma reklam, jednak być może to kwestia czasu, bo zakusy na niebo robiło już kilka firm.
W 2015 roku japońska firma Pocari Sweat planowała wystrzelić rakietę, która miała wylądować na Księżycu. Na jej pokładzie miała znajdować się puszka napoju tej marki, która miała być umieszczona na powierzchni Księżyca. Jednak plan nie został zrealizowany. Natomiast Coca-Cola chciała umieścić w przestrzeni kosmicznej ogromne logo swojej marki, które widziane z Ziemi miałoby konkurować z Księżycem!
Na orbitę wystrzelono dmuchanego obwarzanka
Wydaje się Wam, że to abstrakcyjny pomysł? Znów Was zasmucę, badania nad przeprowadzeniem obrandowania nieba już się odbyły. Mało tego! Brali w nich udział Polacy z Centrum Badań Kosmicznych. Badania prowadzili inżynierowie z Instytutu im. Babakina w Moskwie. Pracowali oni nad skonstruowaniem nadmuchiwanych elementów, które na orbicie byłyby wypełniane gazem. W celach testowych w kosmos wystrzelono 30-metrowego nadmuchiwanego obwarzanka…
W 2005 roku amerykański Federalny Urząd ds. Lotnictwa zgłosił projekt zakazujący umieszczania reklam na orbicie, być może to wstrzymało plany wielkich koncernów. Jednak nie sądzę, by w przyszłości podobne próby zajęcia przestrzeni kosmicznej miałyby się nie odbyć.
Niedawno pisałam o tym, że Richard Branson zrealizował pierwszy komercyjny lot w kosmos. Na kolejny zapisał się ponoć sam Elon Musk. Być może to początek naszych wycieczek w kosmos. Jeśli za kilkadziesiąt lat nasza technologia jeszcze bardziej się rozwinie, a takie podróże będą w zasięgu coraz większej ilości osób, jak nazwiecie dryfującą gdzieś w tej przestrzeni Teslę Elona Muska, który wystrzelił samochód w kosmos w 2018 roku?
Tu przeczytacie materiał o locie Richarda Bransona: Richard Branson poleciał w kosmos, a polska firma podpisała umowę na wydobycie helu z księżyca. Biznesowa przyszłość kosmosu
Wygląda na to, że nie ma już przestrzeni wolnej od reklam. Nawet jeśli pojawiają się nowe obszary, bardzo szybko są zagospodarowywane przez reklamodawców. A może Wy znacie, jakieś obszary, gdzie można się schować przed reklamami? Ja widzę to tak, że już niebawem nasze ulice zdominują samochody autonomiczne, a my podróżując nimi, będziemy… oglądać reklamy.
– Ile godzin tygodniowo spędzasz za kierownicą samochodu? Większość z nas powie: za dużo. To czas stracony nie tylko z perspektywy samego kierowcy, ale też cyfrowych gigantów, bo skuteczne dotarcie do świadomości konsumenta prowadzącego pojazd, jest niemal niemożliwe. Skoro jednak ten nie będzie musiał się już skupiać na drodze (auto wie, co robi), uwolni mu się czas na inne czynności, na przykład na najbardziej oczywistą: patrzenie w ekran. Dzięki technologii, która przejmie kontrolę nad samochodem, zniknie ostatni (jak twierdzi Bloomberg) – nieosiągalny do tej pory – przyczółek konsumenckiej uwagi. Do komercyjnego „zagospodarowania” pozostaną zatem już tylko… godziny snu – czytam w newsletterze Artura Kurasińskiego z 1 lipca 2020 roku.
Zostaw komentarz