Po śmierci możesz stać się stelażem dla rafy koralowej. Innowacje w branży funeralnej
08.06.2021 | Autor: Marta Wujek
Nowe technologie towarzyszą nam niemal we wszystkich aspektach naszego życia. Dlaczego więc i branża pogrzebowa miałaby nie sięgać po innowacyjne rozwiązania? Firma z Florydy Eternal Reefs pokazała, że do tematu można podejść nie tylko nowatorsko, ale i ekologicznie. Otóż po śmierci Wasze szczątki mogą zostać przekształcone w kule, które staną się stelażem dla rafy koralowej.
Prowadzisz firmę? Ucz się od najlepszych w branży i weź udział w najbardziej przedsiębiorczej konferencji w Polsce, Founders Mind 🧠
Sprawdź szczegóły wydarzeniaDo tej pory najbardziej rozpowszechnioną alternatywą do tradycyjnego pogrzebu była kremacja. Jednak z biegiem czasu przybywa zaskakujących pomysłów na to, w jaki sposób pochować bliskich. Przykładem mogą być kapsuły, w których umieszcza się zwłoki, a na nich wyrasta drzewo, czy biodegradowalne trumny wykonane z grzybni.
W przypadku tego pierwszego przykładu ludzkie ciało po śmierci wkłada się w specjalną kapsułę w pozycji embrionalnej, a na jej zwieńczeniu umiejscawia się sadzonkę drzewa (można wybrać gatunek). Następnie tak przygotowaną “trumnę” zakopuje się w ziemi, a nasz bliski, który od nas odszedł, zamienia się w okazałe drzewo.
Czy słyszeliście o resomacji i promesji?
Jeszcze inną alternatywą, o której nie wszyscy mieli okazję słyszeć, jest resomacja. Resomacja, czyli kremacja wodna. Pierwszy raz w ten sposób przekształcono ludzkie szczątki w 2010 roku w Australii. Na czym to polega? Ciało zmarłego zostaje rozpuszczone w wysokiej temperaturze w wodzie z dodatkiem wodorotlenku. Po kilku godzinach po zmarłym pozostaje neutralny dla środowiska roztwór oraz proch z kości, który otrzymuje rodzina.
Natomiast w Szwecji opracowano metodę promesji. W tym przypadku ciało zmarłego zamrażane jest w ciekłym azocie, a następnie “rozbijane” na drobne kawałeczki. Kto miał okazję widzieć zamrożoną w ciekłym azocie różę, ten wie, co się z nią stało, po uderzeniu w nią. Tak przygotowany proch umieszcza się w biodegradowalnych urnach, które z czasem ulegają naturalnemu rozkładowi.
Dlaczego szukamy alternatywy?
Według Głównego Urzędu Statystycznego w pierwszym półroczu 2020 roku w Polsce zmarło 208598 osób. To tak, jakby w ciągu tego czasu wyludnił się cały Rzeszów, który ma blisko 200 tys. mieszkańców. Nie trudno sobie więc wyobrazić, że na przestrzeni lat tradycyjne cmentarze mogą się kolokwialnie mówiąc “zapełniać”. Potrzebujemy więc alternatywy dla klasycznego pochówku, bo jak tak dalej pójdzie, to może się okazać, że cmentarze będą miększe od miast. Dodam, że przytoczyłam w tym miejscu tylko statystyki z Polski, a problem ten jest taki sam na całym świecie.
Pierwszym pomysłem na rozwiązanie tej sytuacji, były kremacje, które w ostatnich latach zyskują na popularności. Jednak, jak podaje serwis odeszli.pl, ta alternatywa okazała się obciążająca nasze środowisko. Według badań przeprowadzonych w 2007 roku w Australii wynika, że w efekcie kremacji jednych zwłok do atmosfery dostaje się od 150 do 160 kg dwutlenku węgla (i tu dodano dla porównania, że tradycyjny pogrzeb generuje 40 kg tego gazu).
Wielka Rafa Koralowa zagrożona 99 proc. wyginięciem
Mimo że tradycyjny pogrzeb okazał się bardziej ekologiczny w stosunku do kremacji, to nadal pozostanie nierozwiązany problem związany z brakiem miejsca na kolejne cmentarze. Jedną z alternatyw zaprezentowała firma z Florydy, gdzie innowacyjne podejście do chowania zmarłych połączono z walką o odbudowę rafy koralowej.
Rafy koralowe w konsekwencji ogromnego zanieczyszczenia wód są bardzo poważnie zagrożone wyginięciem, dodatkowo globalne ocieplenie, którego jesteśmy świadkami, nie pomaga w tej sytuacji. Temat na czasie, bo niedawno, czyli 1 czerwca obchodziliśmy Światowy Dzień Rafy Koralowej. Tymczasem sama zainteresowana jest w bardzo złej sytuacji. Jak podaje serwis tvp.info największa na świecie rafa koralowa, która rozpościera się wzdłuż północno-wschodnich wybrzeży Australii, na Morzu Koralowym (swoją drogą jej rozmiary są tak ogromne, że widać ją z kosmosu) jest zagrożona wyginięciem nawet w 99 proc. Jak donosi Australijska Akademia Nauk, jeżeli ocieplenie klimatu podniesie się o 1,5 stopnia Celsjusza, będziemy mogli zapomnieć o tym zjawiskowym tworze natury.
Ekologiczne pogrzeby mają pomóc
Oczywiście zły stan środowiska zagraża wszystkim rafom koralowym na całym świecie, nie tylko tej w Australii. Szansę na poprawę tej sytuacji znalazła firma z Florydy, która opracowała specjalną mieszankę betonu i ludzkiego prochu, z której formuje ogromne kule, które mają być stelażem dla nowopowstałej rafy. Choć pomysł wydaje się innowacyjny, może dla niektórych kontrowersyjny, takie kule powstają już od 20 lat! Jak podaje serwis businessinsider.com.pl, do tej pory pochowano w taki sposób blisko 2,5 tys. osób.
Sama ceremonia ekologicznego pochówku również jest nietypowa. Bliscy osoby zmarłej biorą aktywny udział w mieszaniu szczątków z betonem i formułowaniu samej kuli. Niektórzy pozostawiają na niej odciski swoich dłoni, inni przyczepiają ważne dla siebie przedmioty (pod warunkiem, że są one nieszkodliwe dla środowiska).
Jak widać, również branża funeralna sięga po innowacyjne rozwiązania. Problem pochówku z biegiem lat z pewnością będzie się pogłębiał, więc i nietypowych pomysłów będzie przybywać. Patrząc na ten obszar, zastanawiam się, kiedy i ta branża doczeka się swojej nazwy z końcówką tech. (Jakiś czas temu zastanawiałam się nad nazewnictwem femtechów: Do 2024 roku femtech będzie generował 1,1 mld globalnych przychodów. Na czym polega jego fenomen i dlaczego go tak nazwaliśmy?) Być może niebawem będziemy pisać o funeraltechach?
Zostaw komentarz