Marketing i Biznes Biznes Student weterynarii drukuje w 3D protezy dla psów. Właśnie zakłada swój startup

Student weterynarii drukuje w 3D protezy dla psów. Właśnie zakłada swój startup

Student ostatniego semestru weterynarii wydał swoje oszczędności na stworzenie pierwszej protezy dla psa, wydrukowanej na drukarce 3D. Jak się okazuje ortopedia weterynaryjna, zwłaszcza jeśli chodzi o protezy dla zwierząt, to wciąż niezagospodarowane pole. Pomysł okazał się sukcesem, a do młodego naukowca zgłosiła się firma protetyczna, która zaproponowała mu spółkę. I tak w ciągu najbliższych kilku dni powstanie nowy polski startup. Rozmawiamy z Maciejem Szczepańskim, pomysłodawcą projektu.

Student weterynarii drukuje w 3D protezy dla psów. Właśnie zakłada swój startup
Wydał swoje oszczędności żeby stworzyć protezy dla psów metodą druku 3D Maciej kończy właśnie pracę nad pierwszymi protezami dla psów Komercjalizacja projektu jest już pewna, bo uznana firma zaoferowała Maćkowi wejście do spółki Ile będzie kosztowała proteza dla psa wydrukowana w 3D? Jak powstają protezy dla psów w 3D?

Prowadzisz firmę? Dołącz do Founders Mind, najlepszej konferencji dla biznesu w Polsce

Sprawdź szczegóły wydarzenia

Skąd pomysł na tworzenie protez dla psów?

Kiedy zaczynałem naukę na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu na weterynarii, od samego początku interesowałem się obszarem chirurgii. Natomiast na trzecim roku miałem pierwszą styczność z zabiegiem ortopedycznym i bardzo spodobała mi się ta dziedzina. Następnie sam zacząłem drążyć temat, czytać książki i publikacje naukowe oraz doszkalać się w tym kierunku w wolnych chwilach. Po jakimś czasie pojawił się w mojej głowie pomysł na tego typu protezy dla psów, ponieważ zgłębiając wiedzę w tym obszarze, zauważyłem, że w Polsce branża protez drukowanych na drukarkach 3D dopiero powoli zaczyna się rozwijać. Stwierdziłem, że fajnie byłoby zapełnić tę niszę. Byłem wtedy na trzecim roku studiów i nie miałem za dużo czasu na to, by się poświęcić temu projektowi. Jednak kiedy zaczęła się pandemia, powróciłem do tego projektu i kontynuuję go do dziś.

O jakiej skali mówimy, jeśli chodzi o psy, które w różnych okolicznościach straciły kończyny? Jak duży jest to problem? 

Niestety nie prowadzi się statystyk odnośnie utraconych kończyn u zwierząt, albo przynajmniej ja do takich nie dotarłem. Natomiast jeśli miałbym mówić o skali, w oparciu o swoje doświadczenia, które zebrałem, będąc na praktykach w klinikach, obserwując pracę starszych lekarzy z naszej uczelni, czy analizując odzew ludzi na mój projekt, mogę powiedzieć, że problem jest. Od kiedy mój projekt zaczął być nagłaśniany w mediach, w ciągu dwóch tygodni odezwało się do mnie 20 osób, których pupile mają taki problem. Tak więc twardych danych nie mam, natomiast z własnych obserwacji mogę powiedzieć, że jest duże zapotrzebowanie.

Mogą Cię zainteresować

Teraz tworzysz dwie protezy dla konkretnych psów, jak je wybrałeś?

Najpierw pojawił się pomysł, a dopiero później zacząłem szukać potencjalnych pacjentów. Pierwszego psa wskazała mi pani doktor z mojego miasta rodzinnego z Opoczna. Natomiast drugiego pieska znalazłem, publikując na grupie uczelnianej pytanie o to, czy ktoś może zna psa, który nie ma kończyny i potrzebuje protezy. 

Jak właściciele zareagowali na taką propozycję?

Odzew był bardzo pozytywny. W obu przypadkach właściciele psów bardzo się ucieszyli i wierzą w to, że mój projekt zakończy się sukcesem i te protezy pomogą ich zwierzakom.

Na jakim etapie jest projekt?

W przypadku pierwszej protezy mam już wydrukowany prototyp i jestem też po pierwszych przymiarkach do niego. Aktualnie drukuje się finalna wersja. Stworzyłem do niej uprząż montującą protezę, muszę jeszcze pojechać do pacjenta i dostosować tę uprząż do zwierzaka. Mógłbym to zrobić nawet dziś, niestety ten pies oddalony jest ode mnie o 300 km, więc musimy wszystko zgrać logistycznie. Natomiast na dniach będzie to zakończony projekt. Druga proteza jest jeszcze w trakcie projektu.

Proteza dla psa wykonana przez Macieja Szczepańskiego

Skąd wziąłeś finansowanie?

Pierwszą protezę sfinansowałem z własnych oszczędności. Kiedy była ona w fazie prototypowania dowiedziałem się o projekcie u nas na uczelni, który nazywa się Magistrant Wdrożeniowy. Do tego projektu można zgłaszać swoje prace magisterskie i ogólnie naukowe w obszarze weterynarii. Zgłosiłem się i udało mi się uzyskać półroczne stypendium z możliwością przedłużenia o kolejne pół roku. Dzięki temu mogłem na nieco więcej sobie pozwolić i nie wydawać swoich oszczędności. 

Kiedy zakończysz ten projekt, jakie są szanse na wprowadzenie go na rynek?

Dzięki rozgłosowi, który zapewniła mi uczelnia, bo pani Rektor pomogła mi nagłośnić mój projekt w mediach, doszło do efektu kuli śnieżnej. I tak w efekcie tych działań skontaktowała się ze mną polska firma protetyczna, która tworzy protezy na drukarkach 3D dla ludzi w Polsce i na rynkach zagranicznych. Jesteśmy po pierwszych rozmowach. Doszliśmy do porozumienia i dosłownie w najbliższych dniach będziemy tworzyć spółkę, w ramach której połączymy siły i będziemy wspólnie tworzyć protezy dla psów w Polsce i innych krajach, gdzie działa ta firma. Tak więc komercjalizacja tego projektu jest więcej niż pewna.

Czyli powstanie nowy startup?

Owszem. 

Czy możesz zdradzić, z jaką firmą wchodzisz we współpracę?

Jest to krakowska firma Glaze Prosthetics, która tworzy protezy 3D dla ludzi.

Ile będzie kosztowała tego typu proteza? O jakim rzędzie wielkości mówimy?

Na ten moment nie mamy określonej ceny, bo będzie to zależało od materiałów, których będziemy używać, od wielkości psa, skomplikowania protezy i tak dalej. Natomiast patrząc na cały proces na przykładzie tych pierwszych, testowych protez, które sam tworzę, mogę zagwarantować, że będzie to cena w granicach kilku, nie kilkunastu tysięcy złotych. Moim celem jest to, by takie protezy były ogólnodostępne, bo obecnie jedyną alternatywą dla mojego projektu są endoprotezy, które są bardzo drogie, tu mówimy o kwotach kilkunastu albo i więcej tysięcy złotych. 

Z tego co się orientuję, w przypadku podobnych projektów przeznaczonych dla ludzi, takie protezy muszą zdobyć kosztowne i długotrwałe certyfikacje. Jak to wygląda w przypadku weterynarii?

Na ten moment żadnych tego typu ograniczeń w weterynarii nie ma. Natomiast z firmą, z którą będę budował spółkę, mamy ambicję wykonać szereg badań naukowych, które jasno pokażą, że nasze protezy naprawdę pomagają, a nie są jedynie ładnym dodatkiem, czy gadżetem. Chcemy określić realne pozytywne skutki używania tych protez przez zwierzaki. Inaczej mówiąc, nie ma takich wymogów, jednak my sami chcemy udowodnić w sposób naukowy, że nasze produkty naprawdę pomagają.

Czyli można powiedzieć, że chcecie stworzyć pewnego rodzaju standardy w obszarze protetyki dla zwierząt?

Myślę, że możemy tak powiedzieć. 

Opowiedz, proszę coś o samym procesie technologicznym, gdzie i jak powstają takie protezy?

Na ten moment nie wiem jeszcze, jak będzie to wszystko praktycznie wyglądało, kiedy rozpocznę współpracę z firmą, o której wspominałem. Natomiast mogę opowiedzieć, jak wyglądało to do tej pory. Spotykam się ze zwierzęciem, pobieram od niego podstawowe wymiary, następnie pobieram wycisk kikuta i tworzę odlew gipsowy. Później kieruję się na uczelnie, gdzie wykonuje skan 3D tego kikuta, na tym modelu szkicuję i opisuję go i tak przygotowany projekt wysyłamy do projektanta, z którym działam na zasadzie outsourcingu i to on przelewa moje pomysły na program komputerowy, który wysyłam do drukarni. Potem czas na przymiarki i ewentualne poprawki.

Maciej Szczepański

Obecnie wysyłasz taki projekt do drukarni 3D, a docelowo będzie to wykonywać Twój wspólnik biznesowy?

Dokładnie. W planach mamy połączyć moją wiedzę weterynaryjną z ich know how. 

Ile trwa wyprodukowanie jednej protezy? 

W przypadku protez, które do tej pory stworzyłem, był to bardzo długi okres, ponieważ w Polsce nie istnieje coś takiego, jak książka do protetyki weterynaryjnej, z której mógłbym czerpać wiedzę. Do wszystkiego musiałem sam dojść metodą prób i błędów, posiłkując się szczątkowymi informacjami, które znalazłem na zagranicznych forach internetowych, czy pojedynczych publikacjach naukowych. Pierwsza proteza mniej więcej dopiero po roku była gotowa do pierwszych przymiarek. Z tą wiedzą i doświadczeniem, które posiadam teraz, na wyprodukowanie takiej protezy w obecnych warunkach, w których działam w pojedynkę, potrzebowałbym około miesiąca. Natomiast mój partner w procesie tworzenia swoich protez wykorzystuje technologię sztucznej inteligencji i jest w stanie wyprodukować protezę w kilkanaście minut, jeśli mówimy o samym druku, a jeśli mówimy o całym procesie z pomiarami i przymiarkami, to trwa to około tygodnia. 

Psy są różnej wielkości, domyślam się, że to komplikuje proces produkcyjny, bo każda proteza musi powstawać od podstaw. Domyślam się, że proteza dla yorka będzie zupełnie inna niż dla doga niemieckiego. W przypadku ludzi tych zmiennych jest zdecydowanie mniej. Czy zastanawialiście się wspólnie z przyszłym partnerem nad tym, czy jest możliwość pewnej standaryzacji takich protez, której brak przy większej skali zamówień może okazać się problematyczny?

Tak, rozmawialiśmy o tym, natomiast wszystko będzie nabierało tempa w najbliższych miesiącach. Muszę przyznać, że sam również się nad tym zastanawiałem. Będziemy musieli znaleźć sposób na to, by cały proces w jakimś stopniu był powtarzalny, bo nie możemy pozwolić sobie na to, żeby każda proteza w 100 proc. była inna. Jednak myślę, że można znaleźć sposób na to, by usprawnić tę pracę. Natomiast nie chcę na ten moment więcej o tym mówić, bo nie jest to jeszcze ustalona do końca przez nas kwestia. Natomiast mogę zdradzić, że widzę potencjał w tym zakresie w technologii sztucznej inteligencji. Przy czym chciałbym też podkreślić, że bardzo mi zależy na tym, by każda z tych protez odpowiadała na indywidualne potrzeby. Jeszcze dużo pracy i myślenia przed nami.

Dlaczego druk 3D?

Bo dzięki tej technologii można wydrukować absolutnie wszystko, a jedyne co nas ogranicza, to wyobraźnia. Dodatkowo cena takiego druku jest bardzo atrakcyjna. Tak więc mówiąc krótko: brak ograniczeń, cena i przystępność, bo dziś drukarkę 3D praktycznie każdy może mieć u siebie na biurku. 

W Polsce temat protez dla psów, zwierząt to wydaje mi się, dość świeży temat, zwłaszcza że wciąż walczymy z mentalnością ludzi zwłaszcza z mniejszych miejscowości, którym zdarza się wciąż trzymać psy na łańcuchach. Myślę, że wprowadzając taki projekt na rynek poza technologicznymi i naukowymi wyzwaniami, będziecie musieli zmierzyć się również z edukacją rynku.

Rzeczywiście jest tak, jak mówisz. Oczywiście nie chciałbym generalizować, jednak wciąż wiele osób ma mentalność, która pozwala trzymać psa na łańcuchu. Natomiast myślę, że wszystko się powoli zmienia i coraz więcej osób rozumie, że pies to członek rodziny i naprawdę ludzie są w stanie zrobić bardzo dużo, by pomóc zwierzakowi. Jest jeszcze dużo pracy w sferze edukowania ludzi, ale myślę, że wszystko idzie w dobrą stronę, jeśli chodzi o myślenie ludzi.

A jak wypadamy na tym polu w porównaniu ze światem?

W USA, czy innych krajach cała opieka zdrowotna dla zwierząt jest na zdecydowanie wyższym poziomie. Tam bardzo popularne są ubezpieczenia dla zwierząt. I w Polsce również pojawiają się takie firmy, jednak wciąż nie jest to tak popularne. 

Pojawiają się u nas takie firmy jak Pethelp, które w moim odczuciu przebijają ten szklany sufit.

Tak, dokładnie. I to jest super, bo wszyscy na tym korzystają. Zwierzęta mają dostęp do lepszej opieki, weterynarze więcej zarabiają, a właściciele nie odczuwają tak mocno wydatków weterynaryjnych, które czasami są bardzo wysokie. 

Czy jest w Polsce ktoś jeszcze, kto zajmuje się tworzeniem protez dla zwierząt drukowanych w 3D?

Wiem tylko o jednej takiej firmie, która działa w Polsce na ten moment. 

Jakie są Twoje dalsze plany?

Mam nadzieję, że w najbliższych dniach dopełnimy wszelkich formalności związanych z założeniem nowej spółki. Poza tym rozmawiając z moim przyszłym partnerem, podkreśliłem, że będę potrzebował jakiejś przestrzeni na to, by szkolić się dalej w weterynarii, a w przyszłości w ortopedii, tak więc chcę się dalej rozwijać naukowo. Myślę, że w przyszłości jako ortopeda weterynaryjny będę w stanie lepiej zrozumieć problemy, z którymi będziemy się mierzyć. Tak więc moje plany na przyszłość to pogodzenie pracy klinicysty i pracy w przyszłej spółce. 

Polecamy również

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl