Jak rozpoczęła się Twoja podcastowa przygoda i co było bodźcem do pierwszego podcastu?
Wydaje mi się, że prapoczątkiem była moja fascynacja radiem w dzieciństwie. Pamiętam, jak siadałem przy odbiorniku ze słuchawkami na uszach, kręciłem gałką i wyszukiwałem nieznane stacje. Telewizja miała wtedy dwa kanały, internet nie istniał, a najbardziej kolorowym czasopismem w kiosku był „Kraj Rad”, więc jak na tamte czasy była to całkiem niezła rozrywka.
W liceum marzyło mi się, żeby pracować w radiu. Udało się już po pierwszym roku studiów. Zaczynałem od lokalnego radia Klakson we Wrocławiu, później był RMF, a po nim Polskie Radio Wrocław. Po siedmiu latach przed mikrofonem odszedłem z mediów, żeby założyć własną firmę. Ale sentyment pozostał.
Parę lat później poznałem Pawła Tkaczyka. Wiedział o moich radiowych doświadczeniach i zaczął mnie namawiać do wspólnego nagrywania podcastu. Najpierw nie miałem pojęcia co to w ogóle jest, ale wyjaśnił mi i postanowiliśmy spróbować. Pierwszy odcinek ukazał się na początku 2009 r.
W ciągu kilku lat funkcjonowania Mała Wielka Firma wyprodukowałeś lub współprodukowałeś bardzo dużo contentu. Czy udało się Wam Wasze medium skomercjalizować, albo przynajmniej czy podcastowanie przełożyło się na generowanie leadów?
Prawda jest taka, że nigdy nie było takiego celu. Pierwotnie podcast miał być dodatkiem do mojej książki Mała Wielka Firma, wydanej w 2008 r. Nagraliśmy z Pawłem pierwsze dwa odcinki odpowiadające dwóm pierwszym rozdziałom z książki i stwierdziliśmy, że to ślepa uliczka: nagramy jeszcze pięć i co dalej? Zaczęliśmy więc rozmawiać o naszych doświadczeniach w prowadzeniu firmy – o budowaniu marki, reklamie, obsłudze klienta i innych rzeczach, które nas obu interesują.
Pamiętam, że jako autorzy podcastu zostaliśmy kiedyś zaproszeni do Zgorzelca, żeby zrobić prezentację dla przedsiębiorców. To chyba jedyny przypadek, kiedy nagrywanie ewidentnie przełożyło się na pieniądze, pomijając jakieś drobne kwoty z linków afiliacyjnych. Być może w przypadku Pawła było trochę inaczej, bo on m.in. prowadzi konsultacje dla firm. Przypuszczam, że ktoś mógł się do niego zwrócić po poradę właśnie po wysłuchania podcastu. Ja od początku traktowałem to jako hobby, natomiast faktycznie to hobby pochłania coraz więcej czasu i pieniędzy. Dlatego zastanawiam się coraz mocniej, jak połączyć je z zarabianiem – ale w taki sposób, żeby nadal była to przyjemność, a nie tylko wywiązywanie się z umowy wobec klienta.
Dotychczas komercjalizacja podcastu była trudna, bo Paweł i ja prowadzimy na co dzień różne biznesy. Paweł ma agencję marketingową, ja wydaję czasopismo branżowe dla sklepów z zabawkami i artykułami dla dzieci. Im bardziej rozwijały się nasze firmy, tym trudniej było regularnie nagrywać. Dlatego na początku tego roku zdecydowaliśmy, że będę prowadził podcast sam, a Paweł zostanie „współprowadzącym honoris causa” i będzie pojawiał się od czasu do czasu. Jednoosobowo łatwiej podejmować zobowiązania wobec ewentualnych sponsorów czy partnerów.
Jakich polskich, a jakich zagranicznych twórców podcastów cenisz sobie najbardziej i dlaczego właśnie ich?
Zacznę od zagranicy – moja ulubiona trójka to Darren Rowse, Amy Porterfield i Pat Flynn.
Darren nagrywa podcast Problogger o rozwijaniu i zarabianiu na blogu. Ma niesamowite zdolności analityczne. Amy jest autorką Online Marketing Made Easy – i dostarcza to, co obiecuje w tytule. Wszystko jest ułożone krok po kroku, a każdy odcinek zawiera dużo praktycznych wskazówek. Natomiast Pat ma w sobie coś takiego, że wzbudza sympatię. Cenię go za transparentność – dzieli się swoimi biznesowymi doświadczeniami bez oporów i robi to w atrakcyjny sposób.
Jeżeli chodzi o polskich podcasterów, to bardzo szanuję Michała Szafrańskiego i Ariadnę Wiczling za przemyślane i wartościowe treści. Lubię audycje Borysa Kozielskiego – jego Okrągły Podkastół pomaga się zorientować, co ciekawego dzieje się w podcastingu w Polsce i nie tylko. Z przyjemnością słucham też Nerdów nocą Kai Mikoszewskiej. Bardzo mnie cieszy, że ostatnio pojawia się wielu nowych interesujących autorów, takich jak Agnieszka Socha (Słowem o biznesie) czy Vladimir Alekseichenko (Biznes myśli).
Założę się, że w tym roku będziemy świadkami jeszcze wielu ciekawych debiutów. Ostatnio do grona podcasterów dołączają twórcy znani z innych platform, m.in. Ola Budzyńska, Włodek Markowicz czy Wojciech Wawrzak. To jasny sygnał, że podcasty wychodzą z niszy i zaczynają być traktowane jako poważne medium.
Ile średnio osób słucha Twojego podcastu MWF?
Podcast ma w tej chwili ok. 50 tys. pobrań i odsłuchań miesięcznie. Największą publiczność przyciągają nowe odcinki, ale wiele osób wraca też do starszych nagrań, których jest już ponad 160. Nie jestem w stanie powiedzieć, jak to się przekłada na liczbę słuchających osób, bo nie ma niestety takich statystyk. Mogę tylko strzelać, że jest to kilkanaście tysięcy słuchaczy w ciągu miesiąca.
Co sprawiało Ci w początkowej fazie najwięcej problemów przy nagrywaniu, a co sprawia w chwili obecnej?
Kiedy nagrywaliśmy razem z Pawłem Tkaczykiem, największym wyzwaniem było zgranie terminów i – po paru latach – znalezienie nowych tematów, na które obydwaj mielibyśmy coś ciekawego do powiedzenia. Z tych powodów najdłuższa przerwa między odcinkami trwała, wstyd się przyznać, 19 miesięcy. To było kilka lat temu.
Od wakacji 2016 r. nagrywam co tydzień. Czasem jest to trudne. W okresach, gdy mam więcej pracy w firmie, ciężko wygospodarować praktycznie cały dzień na planowanie, wyszukanie i umówienie rozmówcy, nagrywanie, montaż itd. Ostatnio udaje mi się to coraz lepiej. Część zadań zlecam na zewnątrz, więc nie jestem aż tak obciążony. Poza tym staram się mieć bufor kilku odcinków, które czekają w kolejce na publikację.
Najtrudniej jest chyba zapanować nad jakością dźwięku po stronie rozmówcy. Prawie wszystkie wywiady nagrywam zdalnie, więc nie mam wpływu ani na pomieszczenie, w którym znajduje się mój gość, ani na sprzęt, z którego korzysta. Przetestowałem już chyba wszystkie możliwe konfiguracje i to doświadczenie się przydaje, bo nie ma jednego rozwiązania, które byłoby optymalne w każdym przypadku.
Czy swoje podcasty nagrywasz w sposób zaplanowany? Tzn. czy MWF żyje według określonego content planu, czy raczej potrzeba chwili decyduje co słuchacze usłyszą i kiedy?
Od kiedy zdecydowałem się na cotygodniowy rytm, trzymam się go. Widzę, że takie podejście się sprawdza, bo wyrabia w odbiorcach nawyk regularnego słuchania.
Tematy najczęściej biorę od słuchaczy. Piszą do mnie dość często, więc wiem, jakich informacji im potrzeba. Czasem cały odcinek jest odpowiedzią na konkretnego maila (np. jak sprawić, żeby klienci częściej zamawiali pizzę: http://malawielkafirma.pl/czestotliwosc-zakupow/). Od czasu do czasu zapraszam przedsiębiorców, którzy robią coś ciekawego, odnoszą sukcesy i mogą zainspirować innych.
Staram się też przestrzegać stałego formatu. Wywiad z gościem zaczyna się zawsze od pytania o książkę, którą ostatnio czytał. Na końcu jest wskazówka, co słuchacz może zrobić bezpośrednio po zakończeniu odcinka, żeby pójść do przodu w dziedzinie, której dotyczy rozmowa. Pozostałe pytania zmieniają się za każdym razem, w zależności od tematu i gościa.
Czy reklamujesz w jakiś sposób swój content, czy raczej nie zależy Ci na dystrybuowaniu poza standardowym mailingiem, iTunsem i social mediami?
Nie mam ciśnienia, żeby za wszelką cenę pompować liczbę słuchaczy, oczywiście poza chęcią zaspokojenia własnej próżności (śmiech). Kiedy poza darmowym contentem będę miał jakiś produkt na sprzedaż, to pewnie moje podejście się zmieni. Ale dopóki jest to tylko hobby, nie korzystam z żadnych płatnych reklam. Wystarcza mi organiczny wzrost.
W marcu zrobiłem ankietę dla słuchaczy, wypełniło ją ponad 650 osób. 80% z nich zadeklarowało, że poleca Małą Wielką Firmę znajomym. To jest moja ulubiona forma reklamy.
Czytaj również:
Dlaczego polskie sklepy internetowe nie mogę przejść transformacji mentalnej?
Zostaw komentarz