Marketing i Biznes Start-up zone Jak wygląda kondycja polskiego środowiska startupowego?

Jak wygląda kondycja polskiego środowiska startupowego?

Jak wygląda kondycja polskiego środowiska startupowego?

Prowadzisz firmę? Ucz się od najlepszych w branży i weź udział w najbardziej przedsiębiorczej konferencji w Polsce, Founders Mind 🧠

Sprawdź szczegóły wydarzenia

Jak wygląda kondycja polskiego ekosystemu startupowego, gdzie jesteśmy w chwili obecnej i jakie plany powinniśmy realizować w 2017. O tym wszystkim rozmawialiśmy z 3 osobami, reprezentującymi różne spojrzenia na świat startupów. Przeczytajcie opinię Anny Walkowskiej, Krzysztofa Dębowskiego oraz Mateusza Kurleto. Zachęcamy do zostawiania swoich przemyśleń pod artykułem w postaci komentarza, każde zdanie ma znaczenie dla nas (mediów, które tworzą polskie środowisko startupowe)

 

Michał: Jak oceniasz kondycję polskiego środowiska startupowego, co jest jego najmocniejszą stroną, a co zdecydowanie najsłabszą?

Ania: Polskie środowisko startupowe rośnie i uczy się jak funkcjonować, to ogromna licząca sobie kilkadziesiąt tysięcy grupa osób, które tworzą zmiany, lubią pracować, usprawniać swoje otoczenie i odnajdywać w tym przyjemność jednocześnie rozwijając się. Nie brakuje też i tych, których pociąga smak wolności, rzekomy brak zobowiązań i efekt społeczny, każdy odnajduje w tej grupie to na czym najbardziej mu zależy. Pierwsze lata skupialiśmy się bardziej na tworzeniu prostych aplikacji, przez ostatni rok widać coraz więcej oryginalnych i ambitnych rozwiązań wykorzystujących najnowsze technologie. Sięgamy masowo sztucznej inteligencji, dronów, wirtualnej rzeczywistości, ale też rozpoczynamy specjalizację branżową – fintech, proptech, edtech. Znaczy się dojrzewamy. Ciężko twórcom nowych zabawek zdobywać zainteresowanie rynku, niestety dla nabywcy nowoczesne rozwiązania to często ryzykowna i kosztowna alternatywa. Uczymy się komunikować ze światem i sprzedawać, bardzo dużo jeszcze przed nami. W środowisku startupowym znajdziesz dużo grup chętnie dzielących się wiedzą, i chociaż wynika ona z małych póki co doświadczeń, to pokazuje charakterystyczną dla nas chęć wsparcia i zaangażowania. Słabą stroną tego ekosystemu są partnerzy finansowi. Po ponad 6 latach ciągłego dofinansowania ze środków publicznych oczekiwalibyśmy większej dojrzałości, umiejętności wsparcia założycieli w rozwoju ich firm i pozyskiwaniu kolejnych rund finansowania. Z ponad 100 funduszy inwestycyjnych po KFK, 3.1 czy Bridge doświadczone startupy ufają zaledwie kilku, a kapitału i tak wolą szukać za granicą. Nadal nie widać u nas wielu inwestujących aniołów biznesu, wieloletnich prezesów korporacji prześcigają w tej roli właściciele startupów, którym udało się osiągnąć swój mały sukces i swoje osobiste zyski lokują w interesujące projekty w swoim otoczeniu.

Wizualizacja budynku przy Postępu 14 z co-workingiem HubHub Warsaw

 

Michał: Nad jakimi elementami da się w relatywnie prosty sposób popracować, aby poprawić kondycję polskiego środowiska startupowego?

 

Ania: Nie odważyłabym się nazwać tego co trzeba zrobić relatywnie prostym, bo wymaga to wysiłku, zaangażowania i poświęcenia ludzi oraz kapitału, ale jest kilka rzeczy, które powoli zaczynają się przebijać w planach osób, które chcą coś zmienić. Zaczynając od talentów – potrzebujemy zwiększyć liczbę osób, które potrafiłyby skutecznie sprzedawać i promować innowacje pochodzące ze startupów, tworząc bootcampy sprzedażowe na wzór programistycznych i międzynarodowe praktyki studenckie. Kwestia rozwoju founderów – zarządzając po raz pierwszy 20-30 os. zespołem nie możesz być sam ze swoimi problemami, potrzebne jest konkretne, profesjonalne wsparcie w zakresie przywództwa, efektywności, psychologii. Kwestia promocji innowacji – korporacje/społeczeństwo nie wiedzą co robimy, nie wiedzą że mamy coś co może im pomóc, nie wiedzą o naszych sukcesach, a wystarczy sprawić, żeby pokazanie się rynkowi było prostsze. Kwestia przyciągnięcia zagranicznego kapitału – inwestorzy z Zachodniej Europy od jakiegoś czasu szukają startupów również w naszym kraju, jeśli uda im się zainwestować dobrze, za nimi przyjdą kolejni. Kwestia mentorów – stworzenie globalnej bazy kompetencji i zasad współpracy, dzięki którym obydwie strony będą zadowolone. Kwestia ekspansji zagranicznej – w szczególności w przypadku B2B potrzebne jest rozpowszechnienie wiedzy o analizie rynków zagranicznych, nawiązywaniu partnerstw i relacji w innych kulturach, efektywnych działaniach podczas targów i po ich zakończeniu, konieczności utrzymywania relacji, i wiele wiele innych.

Wizualizacja budynku przy Postępu 14 z co-workingiem HubHub Warsaw

Polityka powinna wspierać rozwój kraju, nie ma go bez przedsiębiorstw, które od dziesięcioleci tworzą i budują poszczególne branże, ale tak samo nie ma go bez młodych przedsiębiorstw, które tworzą przyszłość i z tymi pierwszymi powinny wspólnie tworzyć nowe i udoskonalać stare branże. Innowacje wymagają zaadresowania nowych wyzwań, znoszenia starych, stawiania nowych regulacji, nie da się wyeliminować polityki z tej układanki. Przez wiele lat wsparcie eksportu w naszym kraju dotyczyło wyłącznie dojrzałych firm produkcyjnych, teraz kiedy startupy potrzebują podobnego wsparcia nie ma dla nich gotowych rozwiązań, bo to co pasowało dla starej branży, nie koniecznie znajduje zastosowanie w nowej. Potrzebne są mądre działania ze strony Państwa, które dadzą przewagę Polskim firmom nad innymi Europejskimi, bez nich jakoś sobie damy radę, ale dalej będziemy zdyszani biec gdzieś na końcu peletonu :).

 

Michał: Czego Twoim zdaniem najbardziej brakuje polskiemu środowiskowi startupowemu?

Krzysztof: Niczego. Patrząc z perspektywy kogoś, kto swój pierwszy start-up tworzył ponad 10 lat temu to dziś mamy wszystko, czego wcześniej brakowało: finansowanie na każdym etapie rozwoju (akceleratory, business angels, fundusze seed, VC/PE, dotacje), fora wymiany wiedzy (co-worki, campusy, spotkania, konferencje, serwisy internetowe, mnóstwo różnych publikacji), a w końcu ludzi, którzy chcą wspierać innowacyjne pomysły (doradcy i prawnicy, wyspecjalizowani w obsłudze start-upów, czy przedsiębiorcy po exitach, dzielący się swoją wiedzą jako mentorzy). Coraz lepiej wygląda też kwestia otwartości i wzajemnego zaufania, które bardzo przyspiesza rozwój. Nauczyliśmy się już nie bać opowiadać o tym co chcemy zrobić i weryfikować w ten sposób pomysły. Powoli otwieramy się też na świat, jeżdżąc na zagraniczne konferencje, zapraszając innych do nas, szukając finansowania poza Polską i chcąc rozwijać swoje firmy globalnie. Jeśli czegoś nam jeszcze brakuje to skali. Znajdziemy serwisy o star-upach, ale już nie takie wyspecjalizowane wyłącznie w jednym obszarze (np. SaaS czy ochrona zdrowia). Jest kilka akceleratorów, ale jeśli szukamy na przykład MarTechowego to go nie znajdziemy. Z kwestii wymagających poprawy trzeba jeszcze wspomnieć o stosunku państwa do przedsiębiorców, jakości stanowionego prawa oraz relacjach pomiędzy korporacjami (szczególnie spółkami Skarbu Państwa), a start-up’ami. Choć w tym ostatnim przypadku coś ostatnio lekko się poprawia.

Michał: Jesteś współtwórcą sukcesu Sare S.A systemu do e-mail marketingu, widziałeś proces budowania firmy opartej o technologię od tzw. „kuchni”. Jakiego rodzaju kompetencji brakuje przy budowania w Polsce podmiotów SaaS-owyh, z rekrutacją jakich stanowisk mieliście największy problem?

Krzysztof: Oczywiście problemem zawsze była rekrutacja programistów. Dziś dotyczy to szczególnie specjalistów z wąskich obszarów, takich jak np. machine learning czy blockchain. O pracowników konkurują start-upy, duże firmy IT i zagraniczne korporacje kuszące wyjazdem za granicę. Większe firmy oferują zwykle wyższe wynagrodzenia, ale dla wielu pracowników liczy się również to jak ciekawy i innowacyjny jest projekt, nad którym pracują. Pod uwagę biorą też skalę wpływu, decyzyjności, elastyczność, atmosferę oraz inne czynniki. Tu start-upy mają istotną przewagę. Ich kluczowi pracownicy mogą być dodatkowo wynagradzani opcjami na udziały, co często może okazać się bardziej opłacalne niż wysoka pensja w korporacji.

Michał: Czy zmieniając pracę w startupie na inwestowanie w startupy nauczyłeś się czegoś nowego? Jakie dostrzegasz największe plusy w rozwoju osobistym w tej kwestii?

Krzysztof: Największy plus to możliwość współpracy z wyjątkowymi ludźmi. Z jednej strony mam na myśli założycieli start-up’ów, którzy charakteryzują się takimi cechami jak innowacyjność, wytrwałość, zaangażowanie otwartość czy nieustanna rozwijania się i poszukiwania. Z drugiej myślę o inwestorach, prawnikach, mentorach i doradcach, którzy mają ogromną wiedzę w swoich obszarach. Od jednych i drugich bardzo dużo się uczę. Współpraca z nimi napędza i motywuje.

Michał: Skąd najlepiej według Ciebie czerpać wiedzę aby rozwijać swój startup? Czy są miejsca, w których warto być, prasa/portale, które warto śledzić?

Krzysztof: Miejsc jest mnóstwo, zarówno online jak i offline. Ważne, żeby dobrać je odpowiednio do swoich potrzeb. Interesuje cię technologia – czytaj TechCrunch, rozwijasz platformę SaaS – odwiedzaj Saastr.com, szukasz finansowania – idź na konferencję WolvesSummit. Wiele wyzwań jest też analogicznych jak w zwykłych firmach: zarządzanie, HR, prawo, podatki… Są serwisy, blogi, książki, konferencje, kursy czy studia poświęcone tym zagadnieniom. Niektórzy wolą czytać, inni słuchać czy oglądać, dlatego istotne jest też dobranie takiej formy przekazu, którą najlepiej przyswajamy.

Michał: Jak transferujecie wiedzę w podmiotach, które wspierasz?

Krzysztof: Firmy, w które jestem zaangażowany działają w różnych obszarach (SEO, Big Data, UX, email, lead generation, speech-to-text), na innych rynkach i mają odmienne wyzwania. Stąd nie tworzyliśmy jakiegoś kompleksowego systemu stałego transferu wiedzy. Bazując na cyklicznych spotkaniach i bieżącej komunikacji, gdy widzę, że w rozwiązaniu jakiegoś problemu mógłby pomóc ktoś inny, staram się zaaranżować taki kontakt. Przykładowo właśnie przymierzamy się do przeniesienia jednej ze spółek do USA, a wiedząc kto przechodził ten proces kilka miesięcy temu, wiemy już do kogo zwrócić się z pytaniami. Często korzystamy też z rozwiązań sprawdzonych wcześniej przez jedną z firm. Dotyczy to zarówno narzędzi (np. do komunikacji czy płatności), jak i know-how (polityka płacowa, umowy, dokumentacje, informacje o wynegocjowanych cenach itp.) Poza tym oczywiście na bieżąco przesyłamy sobie ciekawe artykuły czy informacje o istotnych wydarzeniach. Tutaj najlepiej sprawdzają się standardowe narzędzia social mediowe, czyli Facebook i LinkedIn.

Michał: Jakich ludzi technicznych potrzebujemy, abyśmy mogli lepiej rozwijać ekosystem startupowy? Mówi się o programistach, ale to zbyt ogólne stwierdzenie jakich konkretnie technologii nam brakuje, jakich języków programowania wkrótce może zabraknąć?

Mateusz: Język programowania zaczyna być dziś pojęciem nieco wtórnym. Programowanie to więcej niż znajomość samego języka – tego dobry programista jest w stanie nauczyć się w kilka miesięcy. Potrzeba nam inżynierów, którzy są w stanie tworzyć produkty. Dzisiaj ponad połowa rynku to Java i JavaScript, nie należy jednak zapominać o mniej popularnych technologiach jak Python (który notabene jest zwykle pierwszym wyborem w projektach z zakresu Big Data, czy Machine Learning). Specjalizacje? Wszystkie te, które są niezbędne do zrobienia dobrego produktu: od PM-ów, przez specjalistów od UX/UI, po programistów.

Michał: W jaki sposób można się przeciwstawiać deficytowi programistów w Polsce? Czy szkoły takie jak Coderspro, InfoShare Academy i inne mogą być rozwiązaniem tego problemu?

Mateusz: Myślę, że to bardzo cenne inicjatywy. Należy mieć jednak na uwadze, że zapełniają one na dzisiaj deficyt na najmniej wykwalifikowanych specjalistów. Absolwenci tego typu kursów są gotowi trafiać na staże, co oznacza, że zanim osiągną szczyt kariery (największy deficyt mamy na tzw. midów i seniorów), czekają ich jeszcze lata pracy. Osobiście czekam aż rynek zaproponuje edukację nakierowaną na zwiększenie dostępności właśnie seniorów. Prowadząc projekty takie jak SkillHunt i Coderspro, sami zastanawiamy się nad przygotowaniem dedykowanych kursów dla doświadczonych programistów, które pozwoliłyby im podnieść kompetencje. Jak wspominałem w naszej ostatniej rozmowie [dał bym link do Twojego wywiadu ze mną], ambicją SkillHunta jest być menedżerem talentów – częścią naszej pracy powinno być więc wsparcie tych talentów w ich rozwoju.

Michał: Co sądzisz o tzw. drenażu mózgów? Czy można się temu przeciwstawiać i kto powinien być odpowiedzialny za zahamowanie tego zjawiska? Politycy, my przedsiębiorcy, a może polskie szkolnictwo?

Mateusz: Co masz na myśli mówiąc „drenaż mózgów”? Myślę, że ze zjawiskiem masowego odpływu wysoko wykwalifikowanej kadry w branży IT się nie spotykamy. Ogromna ilość utalentowanych specjalistów pracuje w Polsce – nie zawsze dla polskich spółek, ale mimo wszystko są oni na polskim rynku i to oni często podejmują kolejne inicjatywy, współtworząc nowe startupy. Myślę, że będziemy obserwować więcej tego typu zjawisk, gdy podobny efekt osiągniemy w obszarach biznesowych. Gdy menedżerowie z doświadczeniem i kontaktami w korporacjach będą wspólnie ze swoimi kolegami – utalentowanymi inżynierami – zakładać startupy. Dzisiaj duża część rynku startupów to firmy, których założyciele nie mają doświadczenia menedżerskiego. Jego zdobycie w trakcie zarządzania własną firmą jest – jak pewnie wiesz – obarczone sporym ryzykiem i niezwykle trudne.

Michał: Czy uważasz, że współpraca pomiędzy nauką a biznesem w naszym kraju jest na satysfakcjonującym poziomie?

Mateusz: Nie mam doświadczenia w takiej współpracy – a szkoda. Jest wiele obszarów w których chętnie umożliwiłbym studentom dostęp do naszych technologii. Mogliby wykorzystywać je tworząc projekty studenckie, a my dawalibyśmy im szansę na ich komercjalizację. Nigdy nie prowadziłem takich rozmów na poważnie – z jakiegoś powodu mam przeświadczenie, że byłoby to bardzo trudne do wdrożenia.

Michał: Czy polskie szkolnictwo (i nie mówię tutaj o uczelniach wyższych, a o szkołach podstawowych i średnich), może przyczynić się do tego, że za 15-20 lat będziemy bardziej lub mniej innowacyjnym krajem? Czy są jakieś punkty do poprawy w tym aspekcie?

Mateusz: Myślę, że cały system edukacji wymaga poprawy. Szkoła uczy nas, że na każde pytanie jest tylko jedna prawidłowa odpowiedź, która znajduje się na końcu książki, i że nie wolno tam zaglądać, bo to oszustwo. Nie wolno też w znajdowaniu odpowiedzi na pytanie współpracować z kolegą – bo to też oszustwo. Potem idziemy do pracy i okazuje się, że oczekuje się od nas umiejętności pracy w grupie i nikogo nie interesuje czy na rozwiązanie wpadliśmy sami, czy znaleźliśmy film instruktażowy na YT. Grunt, że rozwiązaliśmy problem. Jestem przekonany, że w obliczu wyzwań związanych z rewolucją cyfrową i powszechną automatyzacją oraz rozwojem sztucznej inteligencji powinniśmy starać się budować szkołę, która rozwija, a nie zabija kreatywność. Uczy pracy grupowej, podejścia do rozwiązywania problemów, myślenia poza schematami. Schematyczne myślenie i wiedza rozumiana jako znajomość prawidłowej odpowiedzi w teście to umiejętności jakie już dzisiaj sztuczna inteligencja robi lepiej od nas – wystarczy przypomnieć sobie IBM Watson i jego wyniki w grach.

Czytaj również:

Rozmawiamy z Adrianem Milnikel i Kamilem Kociszewskim na temat Startup Spark – Łódź to miasto startupów, a nie meneli!

Jak ICH zrozumieć – słowniczek startapowca

Wydarzenia ze świata startupów, o których powinieneś wiedzieć

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl