Marketing i Biznes Content marketing Case study 'szokującego przedsiębiorcy’

Case study 'szokującego przedsiębiorcy’

Case study 'szokującego przedsiębiorcy’

Prowadzisz firmę? Ucz się od najlepszych w branży i wyjedź w gronie innych przedsiębiorców na Founders Camp

Wypełnij niezobowiązujący formularz już teraz

Nie spodziewałem się. Poważnie, nie spodziewałem się takiego wyniku. Pisząc tekst We were fucked 99 problems mojej firmy chciałem zrobić sobie rachunek sumienia, co tak naprawdę zjebałem przez 6 lat prowadzenia działalności gospodarczej, a jak widzieliście zjebałem dużo, więc było co pisać, ale do rzeczy. Poznajcie Case study szokującego przedsiębiorcy

W niedzielę wieczorem, gdy moja żona i teściowie oglądali telewizję, usiadłem i spisałem najpierw na kartce, potem na komputerze błędy z ostatnich lat prowadzenia firmy. Już jakiś czas chciałem to zrobić, aby za kilka miesięcy, czy też lat, można było wrócić i zobaczyć co udało się poprawić. Taki był cel. A że żyję w Internecie i świetnie odnajduję się w społecznościach internetowych, to chciałem opublikować to na naszym portalu www.marketingibiznes.pl. Rzecz normalna, często publikuję tu swoje wpisy – na ogół są mniej biznesowe, a bardziej marketingowe, bo tym się jaram i trudnię na co dzień.

Zawsze gdy pracuję, włączam sobie muzykę, a że leciał Jay-Z to stwierdziłem, hmm… zróbmy 99 problemów jak u Shawna Cartera. Dużo, nikt nie czyta long formów, ale to ma być dla mnie a nie dla innych, więc ja ustalam warunki gry – chociaż już wtedy wiedziałem, że kilka osób będzie narzekać, że za długie, że takie i owakie.

Pisałem, pisałem i pisałem. Do północy cisnąłem, potem poszedłem spać.

michal-spis

W poniedziałek kilka minut po 8 dokończyłem tekst i wysłałem Marcie, aby przeczytała i dodała screeny i zdjęcia.

Kiedy skończyliśmy i wypuściliśmy w świat, napisałem u siebie na wallu, że wypuściłem taki tekst, że jest transparentny. Napisałem też, że „zjebałem” a ogólnie nie przeklinam w mediach społecznościowych, więc to już wyglądało kontrowersyjnie.

michal-przyznaje-sie-do-bledow

michal-komentarze

mariusz-komentarze

I się zaczęło. Początkowo na stronie było 15 osób, myślę, że taki wynik przez cały dzień i te 600 uu się uzbiera, będzie spoko.

Wrzuciłem też na grupę o startupach, no bo warto ustrzec przed błędami innych, zwłaszcza początkujących przedsiębiorców.

rozmowy-o-startupach

rozmowy-o-startupach-komentarze

rozmowy-komentarze-cd

W tak zwanym „międzyczasie” Marta wrzuciła na profil Fb, a ja dodałem na grupie MarketingiBiznes.

mib

michal-na-grupie-mib

Później doszły jeszcze Twitter, Linkedin i  Google+ (haha tak, właśnie tam).

Lawina ruszyła, 50+ wejść na raz, potem 60+ na raz. Dla mnie spoko, bo na ogół nie mamy takich wyników „na raz”. To sobie pomyślałem, uuu… będzie blisko 1000 unikalnych użytkowników.

Nagle pierwsze udostępnienia zaczęło pokazywać Monitori.

Case study szokującego przedsiębiorcy. Kto mnie udostępniał pierwszego dnia?

Zaczęło się od Artura Smolickiego:

artur-smolicki

Później był Artur Jabłoński. Jak widać Arturowie znają się na dobrym contentcie :).

artur-jablonski

Tomek Świeboda – kto ze świata startupów interesuje się tym tematem, na pewno zna Tomka.

tomasz-swieboda

Później Artur Kurasiński (influencer w zakresie startupów, twórca Aula Polska).

artur-kurasinski

Drugiego dnia udostępniali mnie m.in.:

Maciej Białek (PIXERS),

maciej-bialek

Wojtek Latoszek (4Gift.pl),

wojtek-latoszek

Mariusz Wesołowski,

mariusz-wesolowski

Tomasz Górski (SaasGenius). To tylko kilka osób, pozwolicie, że wszystkich nie będę wymieniać.

tomasz-gorski

Warto jeszcze wspomnieć, że tego dnia, artykuł przeżywał drugą młodość, a to dlatego, że został opisany na portalu INN Poland:

inn-poland innpoland

Inni, którzy mnie udostępnili oraz tekst INN Poland:

adrian-szczepanski aga aip-lublin aip-szczecin aleksandra-michalak arkadiusz-snoch art-inkubator

bledy-w-biznesie books celina

centrum-druku cezary christos ckwb dorota finanse-przedsiebiorcy fundacja-studenckie gabriela-stanislawa garycki

ivnet jakub-gustowski kamyszek-kowandy kolo-naukowe

krzysztof-cieslak lucyna

maciej-biegajewski marcin-bosacki marcin-ksiazak mariola-tarnowska

mariusz-kowalczyk

marta-janczewska martina mateusz-pospieszny

mateusz mfund-consulting

michael

michal-pukacz mikolaj mirek miroslawa moja-firma nowy-interes olchownik onyszko-twitter onyszko personal-branding petrov piotr-maczuga piotr-strychalski piotr-wroblewski podcast postek prot przedsiebiorczosc-w-lodzi

robert

rozsterki-startuperki slawek-los slawomir

strykowski szersza-perspektywa

time-is-now tomasz-adamiec tomasz-gosciminski

wlodzimierz-korza

wojtek-owczarek

wyzszy-bieg

Jak pewnie już zauważyliście, artykuł zaczął żyć własnym życiem. Tylko od 21.11. do 23.11. (wg raportu Monitori) interakcji w social mediach było 269 (marketingibiznes.pl) i 29 (elivo). Co istotne, żeby uzyskać podobny efekt przy płatnej reklamie musiałbym wydać 1141 złotych.

Co dodatkowo z tego miałem?

Aktualnie prowadzę około 10 rozmów, które rozpoczęły się poprzez media społecznościowe. Tak, jestem prawdziwym zwolennikiem social sellingu i lubię wchodzić w interakcje z ludźmi. Nie widzę problemu w tym, aby nawiązywać relacje przez Internet. Jest za wcześnie, żeby powiedzieć czy dojdzie do jakiejkolwiek współpracy, ale rozmawiamy, a to dobry znak.

Fejm? Trudno powiedzieć, że artykuł przeszedł bez echa. Tekst pojawiał się w tylu miejscach przez kilka dni, że było go aż nadto.  Ale najbardziej cieszyły reakcje. „Wydrukowałem Pana artykuł”, „To biblia przedsiębiorczości” etc. Oprócz tego, zdarzyły się ciekawe maile, jak ten:

szymon-mail

A hejt? No ba, przecież to Internet, tekst bez hejtu jest słaby! Na szczęście ja miałem i hejt. Od bardzo merytorycznych uwag o tym, że są anglicyzmy, czy literówki i ogólnie błędy, po durne komentarze „będę omijał pana firmę szerokim łukiem”. Autora tego komentarza prześwietliliśmy, po czym okazał się nie być osobą niepełnoletnią.

A błędy?

Nie dałem tekstu do korekty, dzięki czemu był bardziej autentyczny dla jednych, za to dla drugich był niedopuszczalny, zwłaszcza w kontekście profesji, którą pełnię – CEO agencji contentowej.

Cyferki:

Pierwszej doby przeczytało artykuł niespełna 3000 uu. W chwili obecnej ma on 11 340 odsłon.  Doczekał się  kilkudzięsięciu wzmianek w mediach społecznościowych, prowadzę aktualnie 10 rozmów z potencjalnymi zainteresowanymi usługami marketingowymi. Dostałem kilkanaście telefonów z gratulacjami, pod wpisem było 11 komentarzy, a na Facebooku kilkaset.

michal-liczba

Zobacz jak wyglądał miesiąc na MarketingiBiznes.pl:

analytics

Jak widzisz, zdarzył się peak w momencie publikacji artykułu. Szacujemy, że przełoży się to na rozpoznawalność portalu, co z kolei spowoduje wzrost o 5% dziennego ruchu. Silny link z portalu INN Poland, na którym ukazał się artykuł o mojej transparentności, spowoduje wzrost ruchu organicznego.

analytics-2

Co w przyszłości?

Dużo osób prosi o kontynuację przemyśleń, stworzenie całej serii, rozważania nad tym głębiej. Bardzo możliwe, że będę więcej pisał, ale to zależy od wielu czynników, związanych między innymi z rebrandingiem naszego serwisu.

Case study szokującego przedsiębiorcy – podsumowanie:

Jak widać warto w Internecie być transparentnym i szczerym. Ryzykując niekiedy własną reputacją.

 

Czytaj również:

Zarządzanie firmą – moje 99 błędów, które jej o mało nie utopiły

 

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl