Marketing i Biznes Biznes Własna książka jest świetnym produktem wizerunkowym – Artur Owczarski [BookEdit]

Własna książka jest świetnym produktem wizerunkowym – Artur Owczarski [BookEdit]

Artur Owczarski to przedsiębiorca z 17-letnim doświadczeniem w prowadzeniu własnego biznesu. Poza tym jest podróżnikiem i autorem książek. Doświadczenie związane z wydaniem własnych publikacji zainspirowało go do stworzenia własnego wydawnictwa w modelu selfpublishing. Rozmawiamy z Arturem, pomysłodawcą i założycielem BookEdit

Własna książka jest świetnym produktem wizerunkowym – Artur Owczarski [BookEdit]
W 2018 roku ruszyłem drogą 66 i przejechałem ją z Chicago aż do Santa Monica Dzięki współpracy z nami autor może generować większe zyski Człowiek w momencie, kiedy zakłada startup, jest osobą absolutnie od wszystkiego Ile kosztuje wydanie książki z BookEdit?

Prowadzisz firmę? Dołącz do Founders Mind, najlepszej konferencji dla biznesu w Polsce

Sprawdź szczegóły wydarzenia

17 lat temu w garażu u mamy założyłeś swój pierwszy startup. Co to było?

Była to firma, która działa do dziś i nazywa się CiTRON GROUP. W jej ramach zajmujemy się sprzedażą powerbanków i pendriveów reklamowych. Jako jedna z pierwszych osób w Europie wpadłem na pomysł sprzedawania pendrive-ów reklamowych, dzięki temu mieliśmy duże przełożenie na nasz późniejszy sukces. Wystawialiśmy się przez wiele lat na targach w całej Europie w Hiszpanii, Niemczech, Bułgarii, Rumuni. Odwiedzaliśmy wielokrotnie klientów w krajach bałtyckich, Czechach, na Węgrzech, a nawet w Grecji. Sprzedawaliśmy i sprzedajemy w kilkunastu krajach Unii Europejskiej. W 2004 roku, kiedy zakładałem firmę, pendrive dołączył do grupy najbardziej popularnych gadżetów, wykorzystywanych jako upominki, a były to długopisy, t-shirty, czy kubki. Pendrive stał się równie popularny.

Gdzie są robione Wasze gadżety?

Mamy park maszynowy, w którym mamy grawery laserowe, drukarki UV czy tampodruk. Dzięki czemu możemy umieścić na naszych gadżetach logo klienta. 

Czyli Waszymi klientami są duże firmy?

Nie bezpośrednio, ale pośrednio tak. Nasze produkty trafiają do pośredników, którymi są agencje reklamowe, które specjalizują się w produkcji produktów upominkowych. Pandemia mocno dała nam się we znaki, ponieważ nasza branża opiera się na spotkaniach międzyludzkich i eventach, czyli na tych elementach rynku, które stanęły podczas pandemii, co przełożyło się na spadek sprzedaży. Natomiast w tej chwili widzimy ożywienie i mamy nadzieję, że wszystko idzie ku lepszemu.

Mogą Cię zainteresować

Mija kilkanaście lat i pojawia się pomysł na BookEdit? Jak pojawił się ten pomysł?

W 2018 roku ruszyłem drogą 66 i przejechałem ją z Chicago aż do Santa Monica. Napisałem książkę o mojej podróży. I wtedy stwierdziłem, że to jest to, co chcę robić hobbystycznie. Po wydaniu książki zająłem się przygotowywaniem kolejnej.

O czym była Twoja kolejna książka?

Tym razem o Teksasie. Są to reportaże, wywiady i opowieści o Stanie Samotnej Gwiazdy, który nie jest zbyt znany w Polsce.

Co było dalej?

Po wydaniu drugiej książki doszedłem do wniosku, że to dobry moment, by zacząć wydawać książki nie tylko przez wydawnictwa, ale spróbować zrobić to samemu.

Dlaczego?

Szykując materiały dla wydawcy w przypadku mojej pierwszej i drugiej książki, zaobserwowałem, że bardzo dużo osób takich jak ja, wysyła maile do redakcji z propozycjami własnych książek, jednak wiele z tych osób nie ma szansy nawet na odmowną odpowiedź. Wiele osób poszukuje wydawców, jednak mają marne szanse na to, że ich twórczość zostanie zauważona.

Selfpublishing ma być rozwiązaniem tego problemu?

Tak, choć BookEdit to model hybrydowy. Czyli albo wydajemy książkę za pieniądze autora, albo wydajemy ją razem z nim. Jest to świetne rozwiązanie nie tylko dla tych osób, które chcą zacząć swoją karierę pisarską, ale również dla tych osób, które są już rozpoznawalne i mają własną społeczność, co pozwala im na promowanie swojej twórczości kanałami social media.

Dlaczego dla osób już znanych BookEdit jest lepszy niż tradycyjne wydawnictwo?

Dzięki współpracy z nami autor może generować większe zyski. We współpracy z tradycyjnym wydawnictwem dostaje kilka procent od zysku ze sprzedaży. W naszym modelu autor ponosi na początku koszty, ale ma ogromny wpływ na to, jak książka będzie wyglądała, na projekt okładki, ile sztuk wydrukujemy, a przy tym zapewniamy taką samą dystrybucję, jak w przypadku wydawnictw tradycyjnych no i na koniec autor ma większy zysk z każdego egzemplarza. 

Od 17 lat prowadzisz firmę, prowadzisz bloga, piszesz książki i podróżujesz. Jak znajdujesz czas na rozkręcanie kolejnej firmy?

Ciężko jest (śmiech). Jednak biznes, który mam od kilkunastu lat, jest biznesem już poukładanym, więc nie wymaga on ode mnie zbyt wiele czasu. Zdecydowanie mniej niż wtedy, kiedy tworzyłem firmę od zera. Człowiek w momencie, kiedy zakłada startup, jest osobą absolutnie od wszystkiego: od logistyki przez marketing, handel po dział kreatywny, a czasami nawet po produkcję, bo nie raz musiałem siadać i pakować kubki dla klientów. Natomiast z czasem to wszystko się poukładało i teraz mam czas na to, by realizować swoją pasję, czyli podróże. Pisać o nich i w tej chwili znalazłem również czas na to, by otworzyć BookEdit.

Co jeszcze zyskują autorzy? Co im dajecie?

Autorzy bardzo dobrze orientują się w rynku wydawniczym albo w ogóle. My doradzamy im, jaką drogę mają przyjąć. To jest oczywiście zależne od tego, jaką książkę napisali, czy jest to beletrystyka, poradnik, czy publikacja psychologiczna. Samo wydrukowanie, złożenie i umieszczenie książki w kanałach dystrybucji książki, to dopiero początek. Skupiamy się mocno na tym, by taka książka mogła zaistnieć również na rynku medialnym. Współpracujemy z dużą polską agencją PR, która spotyka się z autorami i ustalamy działania PRowe lub marketingowe. Tak więc od momentu podpisania z nami umowy, do momentu, w którym książka jest już w sprzedaży, staramy się pracować nad wizerunkiem autora oraz promować jego książkę. To jest dość znamienne, że autor współpracujący z tradycyjnym wydawnictwem nigdy do końca nie wie, jaka praca zostanie wykonana nad jego książką w kwestii marketingu. Natomiast w naszym przypadku autor doskonale wie, w co może zainwestować, a my staramy się podpowiedzieć mu optymalne rozwiązanie dla niego.

W jednym z wywiadów, które można obejrzeć na Twojej stronie, mówiłeś, że selfpublishing w USA jest coraz bardziej popularny…

Tak. Bardzo lubię patrzeć na to co dzieje się w Ameryce, bo oni zawsze są kilka lat przed nami. Rzeczywiście w USA selfpublishing jest bardzo popularny. Istnieje nawet stowarzyszenie wydawnictw działających w tym modelu, mają też własne targi. Jest to potężny rynek. Wiele osób pisze tam książki, jedni osiągają większe sukcesy, inni mniejsze, ale zdarzają się również gigantyczne sukcesy jak na przykład Pięćdziesiąt twarzy Greya, czy Pan Kiyosaki, który pierwszy nakład książki Bogaty i biedny ojciec wydał sam. Więc jest możliwe zaistnieć na rynku i osiągnąć sukces w ten sposób. Powoli zmienia się też myślenie ludzi.

To znaczy?

Do tej pory wiele osób myślało takimi kategoriami: jeżeli wydał mnie wydawca tradycyjny, to znaczy, że moja książka ma wartość merytoryczna, a jeśli wydałem sam, to pewnie nie. To zupełnie błędne przekonanie. Pamiętajmy, że bardzo dużo osób nie trafia w model wydawniczy. Jeśli jakieś wydawnictwo skupia się na wydawaniu reportaży, to ciężko oczekiwać, że zainteresuje się autorką, która napisała powieść fantasy. Poza tym wydawnictwa otrzymują ogromne ilości propozycji, więc przejrzenie ich wszystkich staje się niemal nierealne. W takiej sytuacji wzięcie spraw w swoje ręce z profesjonalnym wsparciem, staje się być rozsądnym rozwiązaniem. Zwłaszcza że jakość książki zarówno jeśli mówimy o wydaniu, jak i o korekcie czy redakcji tekstu, jest na takim samym poziomie, tu zmienia się jedynie model finansowania wydania publikacji.

Czy zatem tradycyjne wydawnictwa odejdą do lamusa?

Wydaje mi się, że nie. Bardzo dużo tradycyjnych wydawnictw inwestuje w wydawanie światowych autorów, zdobywają licencję, drukują, a następnie dystrybuują takie książki. Mają też swoich wiernych czytelników, którzy wiedzą, że książki akurat z tego i tego wydawnictwa zawsze są związane na przykład z danym gatunkiem i zawsze idzie za nimi pewna jakość. Takie osoby zawsze będą szukać pozycji z wydawnictw tradycyjnych. Myślę, że one będą sobie dawały nadal świetnie radę. Jednak nie oszukujmy się, nie wszystkie książki wydawane przez tradycyjne wydawnictwa to bestsellery, które sprzedały się w tysiącach egzemplarzy. Wydawnictwo tradycyjne ponosi koszty, inwestując w nieznanego autora i tym samym bierze na siebie ryzyko, więc budżet marketingowy dla takiej książki jest skalkulowany biznesowo. Myślę, że te modele będą działały równolegle.

We wspomnianym wywiadzie powiedziałeś też, że książka jest jednym z niedocenianych produktów w branży. Co miałeś na myśli?

Miałem na myśli branżę upominków reklamowych. Książka jest świetnym produktem wizerunkowym. Z pewnością widziałaś książki w Lidlu przy kasach, które wydaje właśnie Lidl. Sporo firm inwestuje w taką formę promocji, natomiast w skali całej gospodarki jeszcze zdecydowanie za mało decyduje się na takie publikacje.

Mówiłeś też, że poza osobami, które piszą np. reportaże, wchodzicie również we współpracę z firmami w modelu B2B. Z Twojego doświadczenia, jak to wygląda, mamy już modę na to, że za pośrednictwem książki buduje się dziś swoją pozycję, jako specjalisty?

Nie mam wiedzy na temat udziału w rynku, takich książek, bo takich badań nie widziałem. Natomiast obserwuję książki, które są tak wydawane i firmy, które to robią. Uważam to za fantastyczny pomysł. Niemniej to nie jest tak, że każdego dnia na rynku pojawia się po kilka książek wydawanych przez firmy. Część z nich nie jest nawet dystrybuowana na szeroką skalę, a trafia do osób związanych z daną firmą i branżą i wtedy to ma sens. Jeśli wydrukujemy 2 tys. egzemplarzy i rozdamy je wśród naszych bezpośrednich klientów, to będzie to miało swoje przełożenie, jednak taka książka nie trafi do Jana Kowalskiego. Myślę, że ten trend będzie rósł, bo taka książka jest czymś więcej niż tylko katalogiem firmowym, tam jest wiedza ekspertów, niezależnie od tego, o jakiej branży mówimy.

Nie uważasz, że jeśli będziecie wydawać coraz więcej tego typu książek, to przestają one mieć znaczenie i prestiż – w końcu dziś każdy może wydać książkę…

Nie sądzę, żeby tak się stało. Jeżeli jesteśmy firmą działającą w określonej branży, to jeżeli nasza konkurencja coś zrobi przed nami, duplikowanie tego nie ma sensu. Natomiast warto być w czymś pierwszym. I takich sytuacji w całej Polsce jest pewnie cała masa, kiedy firmy z danych branż jeszcze nie wydały swojej książki. Jednak zanim podejmą taką decyzję, warto by zadały sobie pytanie: czy mamy wartość merytoryczna, która może być wartością dla odbiorców. Jeżeli na te pytanie odpowiemy sobie: tak, to jest to działanie zdecydowanie godne polecenia.

No dobrze. Ile to kosztuje?

Oczywiście zależy to od kilku czynników, między innymi od nakładu. Przykładowo obecnie mamy klienta, osobę prywatną, który zlecił nam napisanie książki. Będzie to historia rodzinna, która nie trafi do dystrybucji, a zostanie wydrukowana w 100 egzemplarzach i rozdana członkom rodziny i najbliższym przyjaciołom w formie pamiątki. Natomiast jeśli myślimy o książce, która ma być dostępna na rynku, to trzeba wydrukować minimum kilkaset, tysiąc sztuk. Wtedy trzeba się liczyć z wydatkiem bliskim 10 tys. złotych plus koszty promocji.

Ile autor może zarobić?

Autor, żeby zacząć zarabiać, musi osiągnąć określoną stopę sprzedaży. Bo jeśli sprzeda 500 sztuk, to nie wygeneruje takiego zarobku, by pokryć koszty wydania książki. Natomiast jeśli książka chwyci i zostanie sprzedana w kilku tysiącach egzemplarzy, to jak najbardziej można na niej zarobić. W naszym modelu wygląda to w taki sposób, że autor otrzymuje 75 proc. tego, co zarobi książka po odliczeniu marż dystrybutorów.

Ile osób pracuje nad BookEdit?

Jest to zależne od tego, ile w danym momencie mamy książek w produkcji. Nasz zespół składa się z kilku grafików, kilku osób odpowiedzialnych za redakcję i korektę oraz sztabu agencji PR, który pomaga autorom zaistnieć.

Ile książek do tej pory wydaliście?

Mamy w tej chwili 8 wydanych książek i 12 w przygotowaniu.

Gdzie drukujecie książki? Jak to wygląda, macie własną drukarnię, czy podejmujecie miejsce?

Większość wydawnictw nie korzysta z własnych drukarni. Nawet najwięksi na rynku outsourcingują wydruk. To jest bardzo kosztowny proces, maszyny są bardzo drogie. Własną drukarnię opłaca się prowadzić w momencie, w którym obsługujemy kilka wydawnictw.

Skąd wziąłeś finansowanie na ten projekt?

W 100 proc. własne środki

Pomagacie również w dystrybucji, między innymi macie wjazd do Empiku. Jak weszliście we współpracę z takim gigantem?

Nie mamy kontaktu bezpośredniego. Wydawnictwa zazwyczaj nie wstawiają książek bezpośrednio do księgarni, tylko robią to przez dystrybutorów.

Możesz opowiedzieć, jak to wygląda?

Firmy wydawnicze mają podpisane umowy z dystrybutorami, którzy są odpowiedzialni za magazynowanie książek różnych wydawnictw i dystrybucje ich do księgarni i bibliotek, z którymi mają podpisane umowy. Tacy dystrybutorzy odpowiedzialni są też za cały proces logistyczny. Księgarnia może zamówić po jednym egzemplarzu z różnych tytułów, różnych wydawnictw i dostaje pakiet różnych książek w małym nakładzie. Dzięki temu księgarnia oszczędza, bo wyobraź sobie, że księgarnia zamawia po jednej, dwóch książkach z 50 wydawnictw, a to przekłada się na 50 zamówień i 50 kurierów.

BookEdit to będzie Twój ostatni biznes, czy może masz już pomysł na kolejny projekt?

Mam i już jest w trakcie realizacji. Myślę, że za miesiąc będę mógł powiedzieć nieco więcej. Będzie to bardzo duży projekt i na pewno będzie o nim głośno. I nie robię go sam.

A podróże? Również coś planujesz?

Tak. Właśnie wyruszam do Luizjany po materiał na następną książkę.

Jakie są Twoje dalsze plany w kontekście BookEdit?

Chciałbym rozwinąć ten biznes od strony modelu B2B i marzy mi się jak najwięcej wartościowych książek. Co ciekawe do tej pory wszyscy, którzy trafili do mojego wydawnictwa, to są bardzo interesujący ludzie, którzy bez względu na to, czy są osobami, które wydały wiersze pisane trzynastozgłoskowcem i chcą mieć tę publikację tylko dla siebie, jako pamiątkę, czy są to osoby, które myślą o tym, żeby zacząć swoją przygodę z pisaniem, nierzadko specjaliści z różnych branż, to zawsze są to bardzo interesujący ludzie. Wydawanie każdej książki jest dla mnie przygodą i sprawia mi to ogromną przyjemność.

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl