Podobno koty podobną rządzą światem i są przyczyną wynalezienia Internetu. Nic więc dziwnego, że mają też swoje miejsca kultu – kocie kawiarnie. Pierwsza taka kawiarnia powstała w 1998 roku na Tajwanie. Do Polski trend dotarł w 2015, kiedy w Krakowie otworzono „Kociarnię”. Od tej pory założono jeszcze kilka kocich kafejek: w Warszawie, Gdynia czy Gdańsku. Konkurencji na rynku dalej dużej nie ma, a kocie kawiarnie cieszą się ogromną popularnością. Może zatem warto spróbować? Jeśli uwielbiacie koty to na pewno tak, ale musicie mieć świadomość, że to bardzo wyjątkowy i wymagający biznes.
Czyste łapki
Do otwarcia takiego lokalu trzeba się bardzo dobrze i długo przygotowywać. Po pierwsze musicie znaleźć odpowiednią miejscówkę – taką, gdzie właściciel i wspólnota zgodzą się na zwierzęta, co niestety nie jest łatwe. Wiele osób ma wyobrażenie, że koty to tygrysy, które zdemolują okolicę (znam to z autopsji, kiedy szukałam z kotką mieszkania na wynajem). Lokal powinien być w spokojnej okolicy, nie przy ruchliwej drodze, żeby zapewnić kociakom spokój i ciszę. Kiedy już znajdziecie wymarzone miejsce, musicie je odpowiednio dostosować. Koty powinny mieć swoje pomieszczenie z legowiskami i kuwetami, które będzie oddzielone śluzami od strefy gastronomicznej. Także sam lokal musi mieć przedsionek ze śluzą, żeby koty nie uciekły na ulicę. Organizacja przestrzeni powinna odpowiadać wygodzie lokatorów miejsca, jego gości, a także wyśrubowanym wymogom Sanepidu. Otworzenie kociej kawiarni wiąże się z tonami papierkowej roboty i licznymi wizytami kontrolnymi z Sanepidu. Kolejną ważną kwestią jest dobór kotów do kawiarni.
Nie każde się nadają. Ten, kto zna charakter tych zwierzaków wie, że są typy antysocjalne i trochę bardziej socjalne. Niektóre koty nie lubią towarzystwa nawet swoich pobratymców, nie przepadają też za głaskaniem, boją się obcych ludzi. Trzeba znaleźć kociaki towarzyskie, tak by zarówno one czuły się w centrum uwagi dobrze jak i by goście mieli możliwość je głaskać bez obaw dostania łapką po nosie. Koty do kawiarni trafiają najczęściej ze schronisk albo fundacji. Przyda się sieć kontaktów ze środowiskiem opieki nad zwierzętami i weterynaryjnym w Twoim mieście. Koty przed zamieszkaniem w kawiarni muszą zostać zaszczepione, przejść szereg badań oraz kwarantannę. Wszystkie te przygotowania do otwarcia kociej kawiarni pochłoną sporo czasu oraz kosztów – około 100 tys. złotych trzeba mieć na start.
Szczęśliwe mruczenie
Znalezienie lokalu, wyposażenie go, uzyskanie zgód od instytucji oraz wyselekcjonowanie kociaków to dopiero początek przygody. Prowadzenie takiej kawiarni nie ma na celu jedynie uzyskanie zysków. Koty są tam po to, by zwrócić uwagę gości i dostać się do adopcji. Na właścicielu kociej kafejki ciąży zatem spora odpowiedzialność za los swoich podopiecznych. Musi dbać o to, by kociaki były zdrowe, zadowolone, by znalazły odpowiednie domy. Wiążą się z tym dodatkowe koszty – karmy, żwirku, opieki weterynaryjnej, zabawek, kocyków, legowisk itd. Razem z mediami, czynszem, zakupem produktów gastronomicznych, wszystkie koszty stałe i zmienne mogą wynieść nawet 10-15 tys. złotych miesięcznie. Co więcej, poza baristami, trzeba zatrudnić wykwalifikowany personel do opieki nad kotami. Przy takich kosztach, utrzymanie rentownego biznesu wymaga sporej ilości klientów regularnie napływających. Tymczasem ten biznes nie obroni się też przed zmorą przedsiębiorców: sezonowością. Wyzwaniem dla kocich kawiarni jest okres letni. Takie miejsca nie są otwarte, nie mają ogródków, bo koty mogłyby uciec. A jak wiadomo, gdy jest ciepło, ludzie wolą posiedzieć przy stolikach na dworze.
Unikalny zestaw łatek
Problemów i przeszkód – jak widać – jest cała masa, ale oczywiście taka działalność ma też swoje niepodważalne zalety. Jak już wspomniałam – konkurencja na razie jest znikoma. Nie zanosi się na to, żeby to się zmieniło i takie kawiarnie były na każdym rogu, bo ich prowadzenie wymaga za dużo wymagań formalnych i finansowych, a sama idea jest zbyt oryginalna. Unikatowość tego pomysłu na biznes jest jednym z jego największych plusów i powoduje, że nieliczne kocie kawiarnie są oblegane. Niektórzy przychodzą do nich pobyć z kotami, bo sami nie mogą ich mieć; inni mają swoje futrzaki, ale i tak chcą napić się kawy w towarzystwie przyjaźnie nastawionych mruczących towarzyszy. Prowadzenie takiej kawiarni da też sporą satysfakcję i poczucie misji, bo pomagasz kociakom znaleźć dom. Istnieje mniejsze prawdopodobieństwo, niż w przypadku zwykłych kafejek, że dopadnie Cię rutyna czy stracisz motywację. Obserwowanie kociaków to wielka frajda i na pewno przyniesie personelowi dużo radości. No i nie zapominajmy o tym, że tak naprawdę największą zaletą otworzenia własnej kociej kawiarni jest możliwość obcowania dzień w dzień z tymi doskonałymi istotami stąpającymi cichutko łapkami po naszej planecie. Dla zwykłych śmiertelników to nie lada zaszczyt.
Czytaj również:
5 sposobów na zwiększenie ilości subskrybentów w Twojej bazie
Najważniejsze wnioski z raportu Stack Overflow na 2017 rok – edukacja programisty cz.1
Zostaw komentarz