Marketing i Biznes SEO/SEM Czy Google za dobro wynagradza, a za zło karze? Wywiad z Pawłem Gontarkiem

Czy Google za dobro wynagradza, a za zło karze? Wywiad z Pawłem Gontarkiem

Czy Google za dobro wynagradza, a za zło karze? Wywiad z Pawłem Gontarkiem

Prowadzisz firmę? Dołącz do Founders Mind, najlepszej konferencji dla biznesu w Polsce

Sprawdź szczegóły wydarzenia

Fakty i mity na temat pozycjonowania. O tym, jak blog przekłada się na biznes, opowiada mi Paweł Gontarek.

„Nic bym nie zmienił – wszystkiego trzeba się dowiedzieć, przetestować, liznąć. Wiedza leży na blogach trzeba ją tylko odpowiednio zaimplementować do swoich potrzeb.”

Często przedsiębiorcy narzekają na nieuczciwość w branży SEO. Czy zdarzył się Panu klient, który zrażony poprzednikiem, sceptycznie albo wręcz niechętnie podchodził do tematu pozycjonowania?

W każdej branży istnieją naciągacze, oszuści – osobnicy, którzy szybko i bez żadnych kosztów chcą się wzbogacić na naiwnym kliencie. Tak i w branży SEO znajdują się tacy – chociaż bardziej to dotyczy pozycjonowania, które jest częścią SEO. Przy pozycjonowaniu łatwo sprzedać usługę, która kompletnie nic nie daje – dotyczy to zarówno małych firm, jak i dużych korporacji. Sądzę jednak, że jest to mały odsetek firm. Klientów, którzy sparzyli się na pozycjonowaniu, trafia do mnie wielu – trzeba świecić niejednokrotnie oczami. Taki klient jest sceptycznie nastawiony i widać to szczególnie wtedy, gdy proponuje się abonamentową metodę rozliczenia – na to klient już przystać nie chce, bo już raz (a nawet kilka razy) dał się zrobić w żabę. Trzeba naprawdę namęczyć się, aby klienta przekonać wtedy do takiej usługi.

Cóż – zawsze wtedy pozostaje Adwords.

Jak sprawdzić wiarygodność firm zajmujących się SEO/SEM?

Nie wiem, czy istnieje dobra metoda – zawsze można poprosić o referencje, popytać znajomych. Najlepszą marką jest rekomendacja. Firmy nigdy nie chwalą się swoim portfolio ze względu na podpisane NDA. Sam mam podpisanych takich klauzul wiele, aczkolwiek w pracach i publikacjach na blogu pomysły i rozwiązania są publikowane 🙂

Wiarygodność jest bardzo nikłą wartością – wystarczy raz „przekręcić” klienta, żeby utracić dobrą reputację. Chociaż patrząc na to, jak zachowują się klienci, to pomimo negatywnych opinii nadal z takimi firmami są podpisywane umowy. Cóż – humanum errerum est.

Jaki model rozliczeniowy doradziłby Pan początkującemu przedsiębiorcy, który dopiero założył biznes, a jaki właścicielowi wielkiej korporacji (za konkretne działania w ramach określonego budżetu, za efekt, a może jeszcze inny)?

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie – sposób rozliczenia pomiędzy klientem a firmą SEO/SEM to szeroki temat. Zależy to też od „wielkości” klienta, który do nas przychodzi. Pan Władzio, który jest elektrykiem nie zapłaci za usługę więcej jak 2 stówki, z kolei korporację stać na wydatek kilkudziesięciu tysięcy. Do tego dochodzi poznanie potrzeb klienta. Wspomniany Pan Władzio za te 2 stówki chce być widoczny lokalnie, aby ludzie w jego mieście i okolicy wiedzieli, kim jest i czym się zajmuje. Z kolei duża korporacja działa globalnie – i tutaj rozliczenie już nie będzie za pozycje, za efekt – tylko za np. dostarczony ruch i pozyskiwanie klientów.

Początkującemu biznesmenowi w tej branży zalecałbym dużo czytać, testować, testować i testować … i zaczynać od mniejszych klientów.

Jaki biznes,  Pana zdaniem, ma prawo zaistnieć w Internecie przy budżecie 5000 zł na rok. Czy w ogóle istnieje taka branża, która się przebije przy tak niewielkim nakładzie finansowym?

Każdy 🙂 Kwestia, co za te 5000 chce zbudować. Jeśli to będzie mała firma o zasięgu lokalnym, taki budżet miesięczny spokojnie wystarczy na wykonanie strony WWW i reklamę (czy to w Internecie, czy prasową). Sklepy internetowe z działalnością niszową też z takim budżetem dadzą sobie radę.

Ale trzeba zdawać sobie sprawę, że koszty związane z reklamą są miesięcznie, i idą w setki,jeśli nie tysiące złotych.

Skąd pomysł na prowadzenie bloga o audytach SEO, pozycjonowaniu oraz optymalizacji?

Kolega mnie namówił (podziękowania dla Marcina z Gdańska). Na początku były i obawy, jak to branża przyjmie, że ktoś za darmo dzieli się wiedzą. Potem jakoś się tak potoczyło, że zacząłem pisać w miarę regularnie o różnych rzeczach związanych z SEO, pozycjonowaniem i trochę SEM. Dzisiaj blog to w zasadzie podstawa budowania wartości dodanej do firmy. Dzięki temu klient ma też sposobność poznać firmę lub też osobę, z którą chce nawiązać współpracę. A koleżanki i koledzy z branży mogą czerpać wiedzę. Wymiana doświadczenia na blogach jest w tej chwili bardzo popularna. Oczywiście nie wszystko można czy też da się ujawnić 🙂

Obecnie wychodzę z założenia, że prowadzenie bloga i dzielenie się wiedzą to bardzo dobry aspekt biznesowy – ROI jest olbrzymie 🙂 Jeśli napiszę, że za rok 2014 różnych zleceń było dobrze ponad 500 z samego bloga, to teraz pewnie wszyscy rzucą się do pisania…

Z czego czerpie Pan inspiracje do pisania kolejnych artykułów? Czy pomysły są pozyskiwane od klientów, którzy przychodzą z różnymi problemami, i wybiera Pan te, które najczęściej się powtarzają?

Inspiracje… Oj, to jest bardzo różnie – czasem jest to wkurzenie na konkurencję i w chwili wzburzenia powstaje jakiś mało pochwalny wpis, często jest to chęć podzielenia się doświadczeniem – opisanie jakiegoś przypadku, który pozwoli na ściągnięcie klienta. Ostatnio trochę więcej przybywa artykułów tłumaczonych z blogów zagranicznych – tam leży potężna wiedza ukryta w content marketingu 🙂

I dokładnie jak jest w pytaniu: najlepiej na blogu opisywać wspólne, powtarzające się błędy – pozwala to unikać tych samych pytań, gdy klient potrzebuje tylko rozwiązać jakiś problem, a z drugiej strony pozwala tego klienta przywiązać do siebie – coś co jest podane za darmo wraca z bonusem po jakimś czasie 🙂

Jak często spotyka się Pan ze zdaniem – mam firmę, która mi wypozycjonuje „frazę X” dwa razy taniej i w szybszym tempie niż Pan oferuje? Co wtedy Pan odpowiada?

Trudno zdefiniować, ale są takie przypadki. Odpowiadam, że mamy wolny rynek – moja usługa kosztuje Y. Nie przekonuję klienta – szkoda na to czasu, aczkolwiek poświęcam mu czas na wytłumaczenie kilku aspektów z tym związanych. W zależności od oferty konkurencji tłumaczę: co to jest gwarancja w SEO, co to znaczy taniej, naprowadzam, co dostanie za „taniej” a co dostanie u mnie – jeśli chce wysłuchać, zrobi to. Jeśli nie – rzuci słuchawką.

Czy algorytmy Google jeszcze są w stanie Pana zaskoczyć?

Tak, zawsze 🙂 Trzeba się spodziewać, że czynności które prowadziło się na przestrzeni wielu lat, i które nie były pochwalane przez Google, do dnia dzisiejszego odbijają się czkawką czy to mnie, czy innym w branży (przecież nie jesteśmy białymi aniołkami).

Oczywiście ktoś, kto od początku prowadzi stronę „po Googlowemu” nie odczuje zmian algorytmu, ale zawsze trafi się zazdrośnik, któremu będzie to przeszkadzało…

Wracając do pytania: tak – jest w stanie, ale człowiek do wszystkiego zdążył się przyzwyczaić.

Gdyby zaczynał Pan jeszcze raz. Na jaki element promocji w sieci postawiłby Paweł Gontarek jako młody przedsiębiorca: content marketing, SEO, SEM czy może inny?

Nic bym nie zmienił – wszystkiego trzeba się dowiedzieć, wszystko przetestować… Wiedza leży na blogach, trzeba ją tylko odpowiednio zaimplementować do swoich potrzeb. Mamy PiO, Planetę SEO – wystarczy chcieć to przeczytać. A potem już z górki.

W Internecie jest Pan znany jako Zgred. Jak blog przyczynił się do rozpoznania Pana marki osobistej? Potrafiłby Pan określić (wykluczając płatne formy reklamy), ile zapytań miesięcznie generuje blog Zgreda i zapytania z wyników organicznych?

Blog to chyba najbardziej rozpoznawalna marka obecnie (tak sądzę, nie robiłem badań). Wykluczając kampanie reklamowe, których nie jest wiele – w zależności od miesiąca jest od 30 do 50 zapytań o różne sprawy. Mówię tutaj o konwersji z formularza na blogu.

Poniekąd sama nazwa domeny (Zgred) przyczynia się również do łatwego zapamiętania marki … bo proszę mi pokazać, jaki zgred zbuduje markę na słowie „zgred”?

Jakie są najpopularniejsze mity w SEO?

Mitów jest bardzo dużo … można by wymieniać (sam chyba opisałem na podstawie tłumaczenia jakieś 117 przypadków). Ciężko coś wybrać – moje ulubione dwa:

› gdy przestaję reklamować za pomocą Adwords, mój serwis spadł w wynikach organicznych

› Google mnie ukarało, a ja nic nie robiłem, jestem niewinny

Kończąc wywiad, chcę Panu podziękować za poświęcony czas i równocześnie życzyć dalszej pasji do dzielenia się wiedzą.

Czytaj również:

https://marketingibiznes.pl/marketing/potrzeba-edukacji-w-marketingu

#15 Prasówka e-commerce – już 13% Polaków robi zakupy spożywcze w sieci, jest coraz więcej skarg na zagranicznych sprzedawców!

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl