Marketing i Biznes Start-up zone Pierwszy w Polsce salon… przytulania!

Pierwszy w Polsce salon… przytulania!

Pierwszy w Polsce salon… przytulania!

Prowadzisz firmę? Dołącz do Founders Mind, najlepszej konferencji dla biznesu w Polsce

Sprawdź szczegóły wydarzenia

Magda i Sylwia to przyjaciółki, które poznały się na studiach. Już podczas nauki były przekonane, że praca na etacie nie jest dla nich. Dlatego bardzo szybko zaczęły szukać pomysłu na biznes. Dziś wspólnie prowadzą firmę Mały Geniusz, a od jakiegoś czasu również salon… przytulania! To pierwsze tego typu miejsce w Polsce, a dziewczyny podkreślają, że nie jest to ich ostatnie słowo i mają w zanadrzu pomysły na kolejne biznesy.


Marta Wujek, Marketing i Biznes: Jak wpadłyście na pomysł salonu przytulania?

Magda Fiałkowska, co-founder Przytulanie.pl: Razem z Sylwią prowadzimy biznes Mały Geniusz, są to innowacyjne zajęcia dla dzieci np. z prawa, ekonomii, medycyny itd.. Przy okazji naszej podróży służbowej do Stanów, bo chcemy organizować tam półkolonie dla najmłodszych, zobaczyłyśmy reklamę salonu przytulania. Przez jakiś czas analizowałyśmy ten pomysł i pewnego dnia stwierdziłyśmy, że chcemy spróbować zrobić coś takiego w Polsce.

Skorzystałyście z usług tego salonu?

Magda: Niestety nie miałyśmy na to czasu. Dopiero po powrocie do Polski zaczęłyśmy zgłębiać temat. Szukałyśmy informacji na temat certyfikatów, same uczyłyśmy się tego.

Uczyłyście się przytulania?

Magda: To nie jest tylko samo przytulanie. Potrzebny jest do tego jeszcze aspekt psychologiczny związany z przebiegiem całej sesji, komunikowania się z klientem, tworzenia bezpiecznej przestrzeni do przytulania i otwartości. Są to malutkie detale, które sprawiają, że ktoś chce do nas wracać.

Sylwia Kalinowska, co-founder Przytulanie.pl: Jeśli mówimy o sesjach przytulania, trzeba zwrócić uwagę na kwestię asertywności. Jest to bardzo ważne zarówno ze strony Przytulacza, jak i samych klientów. Uczymy szacunku do swoich potrzeb i odczuć. Rozwijamy umiejętność ich wyrażania. Okazuje się, że wizyta w salonie przytulania, oprócz tego, że relaksuje, pomaga wypocząć, wpływa na dobre samopoczucie, to pomaga również nauczyć się samego siebie. Dzięki takiemu przytulaniu zaczynamy akceptować swoje relacje, budujemy pewność siebie i samoświadomość. Zatem przytulanie w naszym salonie ma bardzo dużo różnych, pozytywnych skutków.

salon przytulania
fot. mat. pras.

Jakie są metody przytulania?

Magda: Jest ich bardzo dużo. W naszym salonie wisi ściągawka z propozycjami, jakie mamy dla naszych klientów. Mogą to być metody na leżąco, siedząco, można stać i się obejmować, ale również siedzieć i jedynie trzymać się za ręce. Zdarzyło się również, że kiedyś ktoś przyszedł i nie potrzebował bliskiego przytulania, a jedynie trzymania za rękę i rozmowy. Więc to nie jest tak, że Przytulacz rzuca się na klienta i nie puszcza go przez godzinę (śmiech). Przykładowe sposoby przytulania można podejrzeć również na naszej stronie.

Tak, przykładowo: „krzesełko”, „tango”, „kotek”, „filmowiec” czy „na misia”. Skąd takie nazwy?

Sylwia: Nazwy wyłoniłyśmy w konkursie na Facebooku.Do wygrania była sesja przytulania w naszym salonie.

Jak wasi bliscy zareagowali na pomysł całego przedsięwzięcia?

Sylwia: Moi rodzice bardzo pozytywnie to przyjęli. Nawet powiedzieli, że sami chcą spróbować.

Magda: Oczywiście w jednych budziło to zachwyt, a w innych obawy, bo jest to coś zupełnie nowego. Jednak pamiętajmy, że dziesięć lat temu podobne emocje budziły salony SPA, które z resztą były uważane za przykrywkę domów publicznych. Dziś to, że ktoś idzie do takiego salonu i pozwala masować się przez godzinę np. solą jest czymś normalnym.

Największa część inwestycji związana była, z wynajęciem lokalu oraz zatrudnieniem ludzi?

Magda: Nie tylko. Poniosłyśmy koszty związane z dokształcaniem się w temacie przytulania, reklamą, stworzeniem dokumentów prawnych dla nowej usługi, identyfikacją wizualną, stroną itd. Natomiast koszt stały to rzeczywiście lokal, pracownicy oraz marketing.

salon przytulania
fot. mat. pras.

Co to za certyfikaty?

Magda: Są to szkolenia, które są certyfikowane przez firmy zagraniczne, które prowadzą salony przytulania.

Ile osób zatrudniacie?

Magda: Przytulaczy mamy siedmiu. Natomiast w Małym Geniuszu, w okresie wakacyjnym, zatrudniamy do 70 osób.

Skąd finansowanie?

Magda: Zawsze posiłkowałyśmy się własnymi środkami.

Sylwia: Myślę, że to nas bardziej motywuje do rozwoju. Kiedyś byłyśmy na rozmowie z mentorem biznesowym i mówiłyśmy mu, że tak bardzo chciałybyśmy dostać skądś pieniądze. A on powiedział nam, że takie pieniądze tylko psują ludzi i biznesy. Nie mając takiego wsparcia, musimy wymyślać coś, co po prostu będzie działać!

Przecieracie szlaki. Myślicie, że takie salony będą w przyszłości tak popularne jak wspomniane salony spa?

Magda: Głęboko w to wierzę. Podobnie wizyta u psychologa była kiedyś dziwnie postrzegana. Myślę, że to kwestia czasu. Dlatego chcemy edukować ludzi, tłumaczyć im, że jest to ważne i potrzebne.

Kim są Przytulacze? Jakie warunki trzeba spełnić, żeby zostać Przytulaczem?

Sylwia: Są to osoby, które po pierwsze muszą lubić przytulać i musi to być dla nich naturalne. Z drugiej strony powinni wykazać się wszechstronnością pod względem umiejętności miękkich. Ważna jest umiejętność aktywnego słuchania, empatia, otwartość i wewnętrzne ciepło. Wykształcenie, płeć oraz wiek nie ma znaczenia, chodzi o to, by mieć kompetencje, które pozwalają nam przytulić drugą osobę, wysłuchać jej i sprawić, żeby poczuła się dobrze.

Magda: Sama rekrutacja jest długotrwałym procesem, bo każdą osobę musimy bardzo dobrze sprawdzić. Kandydaci muszą przejść kilka etapów. Pierwszy z nich to wysłanie CV i nagranie filmu, w którym kandydat przedstawia swoją osobę oraz argumentuje dlaczego chce u nas pracować. Drugi etap to spotkanie z rekruterem. Podczas takiego spotkania badana jest motywacja oraz wspomniane umiejętności miękkie. Następnie kandydat robi assessmentcenter, a na samym końcu jest szkolenie, podczas którego uczymy wszystkiego od podstaw.

salon przytulania
fot. mat. pras.

Kiedy wystawiałyście ogłoszenie o pracę na stanowisko Przytulacza, nie bałyście się, że ktoś potraktuje to jako żart?

Magda: Nie, nie zdarzyło nam się, żeby ktoś potraktował to jako żart. Poza tym jeżeli ktoś nagrywa dla nas film, to musi wykazać się pełnym zaangażowaniem. W większości przypadków całą naszą kadrę pozyskałyśmy w taki sposób, że ktoś sam się do nas zgłosił. Kiedy powstał salon przytulania, ludzie sami pisali, że to jest praca dla nich.

Sylwia: Rzeczywiście było bardzo dużo takich zgłoszeń. Kiedy zaczynałyśmy ten projekt, nie martwiłyśmy się o klientów, a właśnie o to jak pozyskamy pracowników. Jednak okazało się, że było duże zainteresowanie. Dla wielu ludzi jest to dziwne, jednak okazało się, że dla dużej grupy osób jest to coś, o czym wcześniej myślały, nawet niektórzy próbowali czegoś takiego za granicą. Mimo, że jest to w pewien sposób niszowe nie narzekamy na brak chętnych do pracy.

Dużo macie klientów?

Magda: Każdego dnia odbywa się kilka sesji.

Sylwia: Oprócz klientów zgłaszają się do nas również osoby, które myślą o otworzeniu takiego salonu. Dlatego wpadłyśmy na pomysł, by uruchomić franczyzę. Obecnie umożliwiamy osobom, które są tym tematem zainteresowane realizację takiego biznesu pod naszą marką.

Ile trzeba zainwestować w taki biznes?

Sylwia: Jesteśmy bardzo elastyczne. Jeśli ktoś jest zainteresowany pełnym pakietem franczyzowym, to znaczy chce być poprowadzony za rękę poczynając od kwestii prawnych, przez marketing, po wyposażenie salonu, to jest to koszt 10 tys. złotych opłaty startowej. Jednak zdarza się, że ktoś przykładowo jest architektem wnętrz, więc w tej kwestii nie potrzebuje naszej pomocy, wówczas  dostosowujemy się do konkretnych potrzeb franczyzobiorcy i odpowiednio modyfikujemy cenę.

Jest zainteresowanie?

Magda: Tak, prowadzimy już wstępne rozmowy.Udało nam się zbudować markę i myślę, że to zachęca do współpracy z nami. Ostatnio, kiedy sprawdzałyśmy zasięg medialny, to wyszło, że dotarłyśmy do 20 mln osób.

salon przytulania
fot. mat. pras.

Jakie były reakcje pierwszych klientów? Osoby, które do was trafiały na początku wiedziały na co się piszą?

Sylwia: Wiele osób podchodziło do tego jak do eksperymentu. I to również jest dobra motywacja – czemu nie! Przychodzą do nas bardzo różne osoby. Niektóre mają problem z nawiązywaniem kontaktów, czy z bliskością, albo są do nas kierowani przez psychoterapeutów i traktują to jako uzupełnienie psychoterapii. Są też osoby, które zdają sobie sprawę ze swoich potrzeb. Miałyśmy przykładowo klientkę, która jest mamą kilkorga dzieci, a chwile u nas są czasem dla niej, podczas którego może się zrelaksować, skupić tylko na sobie., Przychodzą do nas także starsze osoby, zdarza się, że nie mają dzieci, a ich współmałżonek już nie żyje. To co jest ważne to fakt, że kiedy przychodzimy do salonu przytulania jako klienci, nie musimy się niczym martwić. Tak jak w salonie SPA. Przychodzimy i ktoś się nami opiekuje.

Macie stałych klientów, którzy regularnie wracają do salonu przytulania?

Sylwia:Zdecydowanie i jest to duża grupa. Osoby, które przychodzą do nas po raz pierwszy, przekonują się, że jest to wartościowe.Czują się lepiej po takiej sesji i chcą wracać. Bardzo często przychodzą do nas osoby nieśmiałe, które przełamują się u nas.

Magda: Widzimy w tym ogromny potencjał. Jeżeli jest ktoś, kto nie do końca sobie radzi w kontaktach interpersonalnych, jest zamknięty, albo po prostu nie był przytulany w domu, może przyjść do nas iw bezpiecznych warunkach się tego nauczyć.

Rozmawiałam z kilkoma osobami o salonie przytulania.Niektórzy uważają, że skoro powstają takie miejsca, to chyba jest źle z naszym społeczeństwem. Według wielu osób może to oznaczać, że jesteśmy coraz bardziej samotni.

Sylwia: Również spotykamy się z taką tezą, natomiast mamy zupełnie odwrotne zdanie na ten temat. Uważamy, że jest to objaw tego, że w dzisiejszych czasach zdajemy sobie sprawę z naszych potrzeb i potrafimy coś z tym zrobić. Mając problemy idziemy do psychologa, a przecież kiedyś tego się nie robiło…

Magda: Zdrowo się odżywiamy, jesteśmy bardziej świadomi, ćwiczymy, używamy naturalnych składników itd.. A przytulanie to kontynuacja tego trendu. Przecież może być ktoś kto jest w związku, ale nie jest przytulany, bo nie każdy to lubi. Możemy mieć fantastycznego partnera, który nie lubi się przytulać. Nasz salon jest szansą na zaspokojenie takiej potrzeby. Podobnie jest ze wspomnianymi salonami SPA. Można byłoby powiedzieć: po co iść na masaż – przecież może nas pomasować ktoś bliski…

Sylwia: Po co chodzić do psychologa, przecież są przyjaciele, z którymi można porozmawiać… Nikt dziś już nie walczy z takimi tezami.

Osoby przytulane są szczęśliwsze?

Magda: Oczywiście, że tak! My to wiemy! Poza tym potwierdzają to badania naukowe. Pod wpływem przytulania wydziela się oksytocyna, wydzielają się endorfiny i reguluje poziom kortyzolu, który jest odpowiedzialny za poziom stresu. Więc z przytulania jest bardzo dużo zdrowotnych korzyści.

salon przytulania
fot. mat. pras.

Miałyście okazję konsultować swój pomysł z psychologiem?

Sylwia: Tak. To było dla nas bardzo ważne. Zanim zdecydowałyśmy się na otwarcie salonu chciałyśmy upewnić się, że nie jest to tylko fanaberia. Na naszej stronie można przeczytać opinie psychologów, które dowodzą tego, że jest to potrzebne. Mało tego okazuje się, że na wyrzut oksytocyny podczas przytulania nie ma wpływu to, czy przytulamy się do osoby nam bliskiej czy też nie. Oczywiście nie jest to to samo, bo kiedy przytulamy się do bliskiej osoby, to jednocześnie budujemy relacje, jednak nasze ciało reaguje bardzo podobnie.

Magda: Poza tym samo przytulanie jest lekarstwem na depresję. I jak wspomniałyśmy to dobre uzupełnienie psychoterapii.

Czy same również korzystałyście z usług waszych Przytulaczy?

Magda: Same ich szkoliłyśmy, więc miałyśmy okazje spróbować przytulania.

Sylwia: To jest wspaniałe!

Co robicie poza tym projektem i Małym Geniuszem?

Sylwia:Jesteśmy bardzo otwarte i cały czas szukamy różnych pomysłów biznesowych.

Magda:Robimy bardzo dużo różnych rzeczy, również poza biznesem. Ja zajmuję się coachingiem, realizuję szkolenia, udzielam się muzycznie i tanecznie.

Jak się poznałyście?

Magda: To moja ulubiona historia (śmiech)! Znamy się z Sylwią z SGH. Studiowałyśmy zarządzanie. Byłyśmy razem na lektoracie z języka angielskiego. Tak się trafiło, że siedziałyśmy koło siebie. Początkowo nie przypadłyśmy sobie do gustu. Jak to się mówi od nienawiści do miłości (śmiech). Obydwie robiłyśmy dwa semestry w ciągu jednego i miałyśmy bardzo dużo zajęć wspólnych.

Sylwia: Więc chcąc, nie chcąc, musiałyśmy ze sobą rozmawiać. I koniec końców się zaprzyjaźniłyśmy.

salon przytulania
fot. mat. pras.

Zaraz po studiach pomyślałyście o wspólnym biznesie, czy na początku każda z was sama próbowała własnych sił na tym polu?

Sylwia: Zawsze byłyśmy aktywne, już studiując, pracowałyśmy. Więc dość szybko zdobyłyśmy doświadczenie w pracy u kogoś.

Magda: Na wspólny pomysł biznesowy wpadłyśmy jeszcze w trakcie studiów, przed obroną pracy magisterskiej. Miałyśmy to szczęście, że pracując trafiałyśmy do miejsc, w których miałyśmy bardzo dużo obowiązków i bardzo dużo się uczyłyśmy. Dlatego zaczynając pierwszy biznes miałyśmy już sporą wiedzę.

Sylwia: Z drugiej strony dzięki tym doświadczeniom miałyśmy silną motywację, by stworzyć coś własnego.

Magda: Zdecydowanie! Tryb korporacyjny nam nie odpowiada. Wolność w podejmowaniu decyzji i wdrażaniu nowych pomysłów jest dla nas bardzo ważna. Przerażała nas myśl, że miałybyśmy do końca życia siedzieć w jakimś miejscu i dzień w dzień pracować dla kogoś od 9 do 17, więc zdecydowałyśmy, że musimy wziąć sprawy w swoje ręce.

Jak rozumiem, salon przytulania to nie jest wasze ostatnie słowo?

Magda: Mamy mnóstwo pomysłów na jeszcze dziwniejsze biznesy!

Sylwia: Bardzo dobrze się nam razem współpracuje, mimo że jesteśmy zupełnie inne, doskonale się uzupełniamy.

Magda: Tak! Kiedyś nawet zrobiłyśmy listę rzeczy wspólnych. Oprócz numeru buta, tego że nie palimy papierosów, chodzimy w spódnicach i skończyłyśmy tę samą uczelnię, to nic więcej nas nie łączy (śmiech). Jak ogień i woda. I bardzo dobrze to działa.

 

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl