Facebook i Google od dawna przygotowują megaaplikacje, których celem jest zdominowanie rynku social media. Komunikacja, marketplace, wideo, streaming, oferty pracy czy nawet randkowanie – wszystko w obrębie „jednej wielkiej rodziny”. Czy tak będzie wyglądać przyszłość social media? A może czeka nas coraz większa dywersyfikacja na rynku social medial i jego podział pomiędzy wielu graczy?
Czy Facebook umiera?
Facebook jest bez wątpienia liderem mediów społecznościowych. W I kwartale 2020 r. na portalu odnotowano 2,6 mld zarejestrowanych użytkowników. Dziennie aktywnych było 1,73 mld kont. W internecie ciągle jednak pojawiają się głosy o tym, że Facebook umiera i użytkownicy od niego odchodzą. Czy to jednak prawda? Patrząc na suche dane – absolutnie nie. W I kwartale 2019 r. serwis liczył sobie o 228 mln użytkowników mniej niż w tym samym okresie 2020r. Każdy doświadczony specjalista w branży social media marketingu wie, że Facebook jest królem i nie zostanie szybko zdetronizowany.
– Często pojawiają się pytania w stylu „czy Facebook umiera?”. Moja szybka odpowiedź, to: nie. Faktycznie wzrost organiczny wyhamowuje, ale cały ekosystem Facebooka – czyli też Messenger, Whatsapp, Instagram, technologie AR&VR, ewoluuje i jestem przekonany, że jeszcze nasze wnuki będą korzystać z któregoś z rozwiązań platformy. Oczywiście nie w takiej formie, w jakiej znamy ją obecnie. Nie sądzę, żeby coś miało zmienić się w najbliższych latach w światowej “czołówce” tj. np. Facebook, Twitter, LinkedIn, TikTok, Instagram, Snapchat, Pinterest, YouTube czy Reddit – twierdzi Szymon Lisowski, CEO Socjomanii i ekspert od digital marketingu.
Podobnie myśli Tomasz Brusik – autor bloga Rysuję fejsbuki i ekspert social media.
– Podoba mi się teoria, że każde pokolenie będzie miało swoją aplikację – Instagrama, Snapchata, TikToka itd. Facebook, Messenger, YouTube będą jednak czymś, z czego będą korzystali wszyscy. Poniekąd widzimy, że dzieje się to już teraz. Mimo że w międzyczasie powstał Instagram, Snapchat, TikTok i masa innych aplikacji społecznościowych, to liczba użytkowników Facebooka rośnie w równym tempie nieprzerwanie od ponad 10 lat. Dlatego w przyszłości jest miejsce i dla nowych platform i dla megaaplikacji, które budują obecnie Facebook oraz Google – podkreśla Brusik.
Facebook jak WeChat?
Zarówno Facebook, jak i Google obejmują coraz więcej sfer naszego życia. Giganci nie chcą wypuszczać użytkowników ze swoich aplikacji i witryn. Google to już nie tylko wyszukiwarka, ale również platforma streamingowa i wideo (YouTube), oprogramowanie biurowe (dokumenty Google), komunikator (Meet i Hangouts), chmura, GPS, kalendarz, itd. Podobnie jest z Facebookiem. Poza funkcjami komunikacyjnymi i typowej tablicy social media, spełnia on też zadania takich serwisów jak: Twitch, LinkedIn, OLX, Allegro, a od niedawna także Tinder. Pytanie tylko brzmi – czy użytkownicy pozwolą sobie na obejmowanie coraz więcej ich sfer życia przez jedną megaaplikację?
Prawdopodobnie – tak. Jest to najzwyczajniej w świecie wygodne, a na horyzoncie nie widać, póki co wielu sprzeciwów czy zagrożeń dla rozwoju Facebooka i Google. I to zarówno ze strony użytkowników, jak i firm. W końcu przedsiębiorstwa dobrze funkcjonują i radzą sobie w ekosystemie Google i Facebooka, a nawet na tym realnie zyskują. Megaaplikacja, która obejmuje całe digitalowe życie internautów, to zresztą nic nowego. W Chinach od dawna takie funkcje spełnia WeChat i jego zakres jest jeszcze szerszy niż np. Facebooka. Za pomocą WeChat Chińczycy opłacają rachunki, zamawiają jedzenie czy taksówki, wysyłają sobie pieniądze (w tym także w formie prezentów, które okraszone są specjalnymi życzeniami), kupują odzież, wynajmują pokoje hotelowe, a nawet kontaktują się ze służbami ratunkowymi. Wszystko to w obrębie jednej aplikacji, bez opuszczania jej. Marzenie amerykańskich korporacji.
źródło: en.wikipedia.org
Takie zastosowania są bardzo wygodne, ale też oczywiście pozostawiają bardzo duże pole do nadużyć. Zarówno przez firmę, jak i chiński rząd, który aktywnie wspiera WeChat. Na zachodzie WeChat się nie przyjął, ale przy obecnej polityce Google i Facebooka stanowi on dla nich wzór do naśladowania.
Clubhouse, TikTok – czy przyszłość social media to coraz więcej aplikacji?
Czy w świecie, w którym olbrzymie korporacje tworzą ekosystem obejmujący coraz szerszy zakres naszego życia, jest jeszcze miejsce na nowości? Przykład TikToka czy Clubhouse pokazuje, że tak. Wskazuje też na to CEO Socjomanii Szymon Lisowski.
– Przestrzeń oczywiście jest, ale tylko dla tych rozwiązań, które odpowiadają – lub odpowiadają lepiej – od istniejących rozwiązań, na potrzeby użytkowników – twierdzi.
Bezpośrednia konkurencja dla Google czy Facebooka prawdopodobnie szybko nie powstanie. Sam TikTok czy Clubhouse nie zagrożą też ich pozycji. Platformy te spełniają inne role, znajdując swoje nisze. Według autora rysujefejsbuki.pl nowe szybko zyskujące zainteresowanie aplikacje będą pojawiać się średnio co 2-3 lata.
– Wyzwaniem będzie jednak pozyskiwanie nowych użytkowników przez takiego Snapchata czy TikToka, gdy już minie boom na te kanały. Ich starcia z Facebookiem i Google będą trochę jak mecze Polski z Niemcami. Na 10 pojedynków, Polska jest w stanie wygrać jeden, dwa, może nawet trzy razy, ale przy 10 lub więcej meczach, Niemcy w ostatecznym rozrachunku okazaliby się lepsi. Nowe platformy są w stanie napsuć sporo krwi gigantom, ale w dłuższej perspektywie raczej nie mają z nimi szans – mówi Tomasz Brusik.
Identycznego zdania jest Lisowski, który uważa, że megaaplikacje utrzymają pozycje lidera w mediach społecznościowych.
– Użytkownicy będą dalej gromadzić się najbardziej tłumnie w zintegrowanych ekosystemach i megaaplikacjach, ale będą pojawiały się również platformy dedykowane określonym niszom i mikrospołecznościom – podkreśla.
Facebook i Google będą królować, ale jest tu też miejsce dla książąt
Przyszłość social media nie jest jednowymiarowa. Znajduje się w niej miejsce zarówno dla megaaplikacji, jak i mniejszych platform, które wstrzelą się w trendy lub znajdą niszę. Nowym aplikacjom takim jak Clubhouse czy TikTok nie uda się przegonić Facebooka ani tym bardziej Google, ale zdaje się, że nawet do tego nie aspirują. Megaaplikacje pomimo tego, że często czerpią z rozwiązań i pomysłów nowych platform, to też nie zagrażają ich istnieniu. Idealnym przykładem jest powstanie Instagram Reels, które nie sprawiło, że użytkownicy TikToka zaczęli od niego odchodzić. Co więcej – nadal jest on jedną z najchętniej pobieranych aplikacji na świecie. Megaaplikacje i nowe apki nie są dla siebie w pełni konkurencją. Mogą one zwalczać się na pewnych płaszczyznach, ale nie całkowicie. Sam Mark Zuckerberg zwraca zresztą uwagę, że internet nie jest tradycyjnym rynkiem, na którym wygrywa się dzięki tańszej czy lepszej ofercie. Zyskują ci, którzy byli pierwsi.
Obecnie jedyne, co może zatrzymać rozwój Facebooka czy Google to restrykcje rządowe. Państwa przyglądają się praktykom stosowanym przez korporacje i co jakiś czas podnosi się larum, że jest to monopolizacja. Federalna Komisja Handlu i 47 stanów USA w 2020 r. oskarżyły Facebooka o działalność antykonkurencyjną. Domagają się one również podziału firmy na trzy osobne podmioty – Facebook, Instagram oraz WhatsApp.
A jak w tym wszystkim odnaleźć się biznesowo? Wykorzystując nowe możliwości i platformy do poszerzania świadomości marki i pozyskiwania leadów. Jeśli Facebook czy Google dają nam cytrynę, to właśnie po to, żebyśmy zrobili z niej lemoniadę. Jednocześnie nie zapominajmy o tych mniejszych. Obecnie najlepszą strategią marketingową dla firm jest dywersyfikacja i bycie wszędzie – oczywiście, jeśli tylko mamy na to pomysł i budżet. To umożliwia sprzedaż, pozyskanie nowych konsumentów. Poprzez różne kanały mediów społecznościowych docieramy do innych grup docelowych i przedstawiamy content dopasowany do danej platformy i odbiorców. Trzeba korzystać póki jest ku temu okazja, bo jak wskazał sam Zuckerberg – pierwszy zgarnia wszystko.
Zostaw komentarz