Marketing i Biznes Marketing Czy każdy marketer zostanie kiedyś growthhackerem

Czy każdy marketer zostanie kiedyś growthhackerem

Czy każdy marketer zostanie kiedyś growthhackerem

Prowadzisz firmę? Rozwiń swój biznes podczas konferencji Founders Mind

Sprawdź szczegóły!

Nowomowa czyli marketingowy bullshit

W momencie kiedy pierwszy raz spotkałem się ze sformułowaniem „growthacking” podszedłem do niego jak do kolejnego „czary mary marketingowego” czyli z dystansem. Przez wiele lat w branży przyzwyczaiłem się, że co jakiś czas pojawią się kolejna wyjątkowa i przełomowa koncepcja, która zmieni branżę i rynek. Z doświadczenia wiedziałem, że  takie frazy jak „content marketing” „permission marketing” i wiele innych anglo-języcznych i groźnie brzmiących zwrotów były wymyślane przez speców o marketingu i agencyjnych ninja po to aby mogli brzmieć groźnie przed klientem lub aby móc pojawić się na konferencji jako specjalista od …

W większości były to metody czy zjawiska, które wiele lat wcześniej były już w użyciu i tylko ktoś w pewnym momencie stwierdził żeby to jakoś podsumować i nazwać „trendem”. Ponieważ zazwyczaj chciałem być na czasie to i tej metodologii chciałem się bliżej przyjrzeć.

Marketing to nie tylko promocja

Praca w agencji spowodowała, że rosła we mnie irytacja dotycząca bardzo płytkiego postrzegania marketingu. Pomimo, że każdy zna klasyczne 4P Kotlera, zarówno ludzie pracujący po stronie agencji jak i pracownicy działu marketingu po stronie klienta, aktywności marketingowe kojarzyli jedynie z aktywnościami z zakresu jednego z czterech P a mianowicie z promocją. Trudno sobie przecież wyobrazić żeby działy marketingu a już nie daj Boże agencja, ingerowały w tak ważną materię jaką jest produkt, cena czy dystrybucja. Growthhacking zwrócił moją szczególną uwagę właśnie z tego powodu, że z złożenie miał dotyczyć wszystkich czterech P.

Czym jest growthhacking

Przechodząc do meritum czym jest rzeczony growthhacking. Ryan Holiday autor książki „Growth hacker marketing o przyszłości PR, reklamy i marketingu” definiuje to pojęcie jako  strategia biznesowa, dla której punktem wyjścia jest odrzucenie zasad tradycyjnego marketingu i zastąpienie ich testowalnymi, łatwymi do śledzenia i skalowalnymi technikami pozyskania klientów. Narzędziami hakowania wzrostu są: poczta elektroniczna, reklamy płatne za kliknięcie, blogi i platformy API, a nie tradycyjne reklamy, zdobywanie rozgłosu i pieniądze. Hakerzy wzrostu bez wytchnienia szukają możliwości zwiększenia liczby użytkowników i przyspieszenia wzrostu firmy, a kiedy robią to dobrze, nowi użytkownicy przyprowadzają jeszcze więcej użytkowników, którzy przyprowadzają kolejnych. Hakerzy wzrostu są wynalazcami, operatorami i mechanikami automatycznych, samonapędzających się maszyn wzrostu, które mogą zrobić ze startupu coś naprawdę wielkiego.

Niestety wielu speców od marketingu, zapomniało o tym, że biznes prowadzi się zawsze po to żeby wygenerować zysk i zarobić pieniądze. Nie jest to sztuka dla sztuki, i chociaż jestem gorącym fanem reklam które są tak artystyczne wykonane, że o miano dzieła sztuki mogły by pretendować, to na koniec dnia zawsze liczyć się jedno – wynik finansowy.

John Wanamaker – facet, który zrewolucjonizował współczesne podejście do handlu i mierzenia skuteczności reklamy – powiedział kiedyś: „Połowa pieniędzy wydawanych na reklamę jest wyrzucana w błoto. Problem w tym, że nie wiem, która połowa”.

Growthacking jest odpowiedzą na bolączkę Wanamakera. Osoby które kierują się strategią growth hackingu mają obsesję mierzenia efektywności każdego z działań. Każde działanie musi być w 100% mierzalne tzn. konieczne jest aby móc zweryfikować skuteczność takiego działania aby móc łatwo sprawdzić czy dany wydatek był opłacalny.

Brak zasobów zmusza do kreatywności

Pojęcie hackowania wzrostu narodziło  się w branży startup-owej. Małe raczkują jeszcze projekty zazwyczaj nie posiadają zasobów budżetowych, które umożliwiają im tradycyjne działania reklamowe i marketingowe. Natomiast posiadają możliwości dowolnego ingerowania w produkt tak aby wpisać w niego element wirusowości. Głównym celem growthackera jest stworzenie samonapędzającej  maszyny marketingowej, która bez niczyjej pomocy dotrze do miliona klientów. Dokładnie tak uczynił Hotmail umieszczając w każdej stopce maila krótkie info „Send by Hotmail”. Ten prosty zabieg spowodował, że każdy mail wysłany przez ich platformę był darmową reklamą i trafiał do kolejnych potencjalnie nowych użytkowników. Czasem hack może być prosty czasem może przyjmować bardzie wysublimowaną formę jak program referencyjny Dropboxa, który pozwalał powiększyć wielkość darmowej przestrzeni na wirtualnym dysku w zamian za zaproszenie znajomych. Hacki mogą dotyczyć każdego elementu startu-pu i poprawiać wskaźniki  na każdym poziomie „pirackich metryk” AARRR. Mogą dotyczyć poprawy sposobów pozyskania użytkowników (Acquisition) zwiększać  ich aktywność w korzystaniu z produktu (Activation) zmniejszać ich odpływ (Retension), poprawiać ich rentowność (Revenue) oraz pobudzać wzrost wirusowy (Refferal), najważniejsze jest to aby każdy hack był skuteczny.

Marketer czy growthhacker

Rola marketera zmienia się w czasie, coraz bardziej istotna jest bliska współpraca z działem obsługi klienta i sprzedażą. Klient odbiera nasze komunikaty w różnych mediach i na różnych urządzeniach. Zmieniają się nie tylko obszary jakimi marketerzy się zajmują, zmieniają się warunki w jakich funkcjonuje biznes . Oczekiwane umiejętności jakie są potrzebne dobremu marketerowi podlegają ciągłej ewolucji. Większość branż musi dostosować swoje funkcjonowanie na rynku i komunikację do wszechobecnego internetu i urządzeń mobilnych. Dawny „Mad Man” który błyskał kreatywną myślą, która przykuwała uwagę klienta z billboardu czy ekranu telewizora,  teraz musi stać się również „Math Man-em”. Analitycznie przekalkulować efektywność wszystkich ścieżek konwersji oraz porówna ROI z różnych kanałów komunikacji. Jego głównym  narzędziem staje się excel a nie baza kreatywnych zdjęć.

Do dwóch kompetencji czyli kreatywnej i analitycznej dochodzi trzecia czyli swobodne posługiwanie się technologią w celu automatyzacji procesów. Wszystko co możliwe do zautomatyzowania powinno zostać zautomatyzowane aby obniżyć koszty i zaoszczędzić czas.

To właśnie te 3 cechy czyli kreatywne podejście do marketingu, odwaga w eksperymentowaniu połączona z analitycznym podejściem do efektywności prowadzonych działań oraz „inżynieryjna” świadomość umożliwiająca automatyzację procesów są najważniejszymi cechami marketera przyszłości który obecnie nazywany jest growthackerem.

Czytaj również:

https://marketingibiznes.pl/marketing/najciekawsze-cytaty-marketing-biznes-sierpien-2015

E-commerce od podstaw, czyli wszystko co powinieneś wiedzieć w jednym miejscu!

Rynek e-commerce w Rumunii

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl