Z radcą prawnym Piotrem Kantorowskim rozmawiamy o tym, co właściciele sklepów internetowych powinni wiedzieć, zanim rozpoczną biznes i gdzie tkwią pułapki, które mogą – dosłownie – rozłożyć firmę na łopatki.
Czy moglibyśmy wyodrębnić zestaw problemów, z którymi standardowo zgłaszają się właściciele e-sklepów?
Faktycznie jest pewna stała grupa kwestii prawnych, z którymi przychodzą właściciele sklepów internetowych, a których brak należytego przeprowadzenia może prowadzić do problemów. W szczególności chciałbym tu położyć nacisk na kwestie dotyczące regulaminów sklepów internetowych – bez tych trudno sobie wyobrazić ich należyte – zgodne z prawem -funkcjonowanie. Poza regulaminami, istnieje jeszcze szeroki obowiązek informacyjny i nie mam tu nawet na myśli RODO. Przede wszystkim chodzi o obowiązek dotyczący informowania części kupujących o możliwości odstąpienia od umowy, jeśli ta zawierana jest na odległość, czyli de facto przez internet. Do tego dochodzi, rzecz jasna, polityka prywatności, obowiązek informacyjny wynikający z RODO, a idąc dalej też kwestie związane z marketingiem sklepu internetowego, prawidłowym zbieraniem zgód marketingowych, czy wykorzystywaniem danych z zamówień do wysyłania newslettera oraz innych podobnych informacji handlowych.
To są sprawy, które powinniśmy mieć załatwione zanim w ogóle ruszymy ze sprzedażą, prawda?
Tak, większość tych kwestii powinno się mieć prawidłowo wdrożonych jeszcze przed odpaleniem sklepu. W praktyce bywa jednak różnie. Czasem zjawia się u nas klient, który działa już od dłuższego czasu i pewnych rzeczy ciągle nie wdrożył. Dodam, że za zwyczaj wtedy jego kontakt z kancelarią wiąże się z tym, że już po jego stronie powstał problem o charakterze prawnym…
Jest jeszcze inna grupa problemów, która mogłaby być na początku wyeliminowana, a często naprawdę „rozkłada biznes na łopatki”. Otóż nie raz zdarzało nam się pisać imieniem naszych klientów do ich konkurencji, aby usunęli niemal wszystkie zdjęcia ze swojego e-commerce ponieważ naruszają prawa autorskie przedsiębiorcy, którego obsługujemy. Innym problemem jest zakładanie sklepów internetowych na oznaczenia – marka, czy adres strony internetowej -, które są identyczne lub podobne do zastrzeżonych znaków towarowych konkurencji. Gdy taka sytuacja ma miejsce często zachodzi konieczność zmiany brandu, czy domeny, a można tego uniknąć sprawdzając tę kwestię wcześniej.
Te problemy i braki wynikają po prostu z niewiedzy?
Zdecydowaną większość kwestii, które wymieniłem do tej pory, łączyłbym raczej z niewiedzą, czy nieświadomością niż z celowym działaniem. Nie oznacza to bynajmniej, że celowych działań ze strony sprzedawców e-commerce nie ma, ale w mojej ocenie większość jest wynikiem z jednej strony braku wiedzy, a z drugiej – zbyt daleko idących „oszczędności” na kwestiach formalnych. Poza sprawami, o których powiedziałem powyżej często, bez skonsultowania tych tematów z prawnikiem, pojawiają się niepotrzebne spory dotyczące zwrotu ceny zakupu w przypadku odstąpienia od umowy połączonego ze zwrotem rzeczy uszkodzonej. Sprzedawcy często nie chcą uznać takiego zwrotu, zdarza się także, że nie chcą go uznać nawet jeśli uszkodzeniu uległo pudełko, a gdyby kwestię tę skonsultowali z prawnikiem wiedzieliby, że mogą co najwyżej dochodzić od kupującego kwoty, októrą wartość produktu uległaby obniżeniu, a odmowa zwrotu ceny jest bezprawna. Ja wiem, że sprzedawcom się to nie podoba, ale takie jest prawo i teraz kwestią pozostaje tylko to, czy wiemy to i będziemy dochodzić tego co nam należne, czy upieramy się przy kwestii, która jest niezasadna i dopiero po przegranym i kosztownym procesie sądowym zrobimy to, co i tak od początku trzeba było zrobić.
Żeby jednak nie było tak, że obsługa prawna pomaga e-commerce tylko w takim zakresie, że dzięki niej dowiedzą się, że jakich praw przedsiębiorca nie ma, to mogę powiedzieć też jako przykład, że większość przedsiębiorców niemal drętwieje z przerażenia, gdy pisze do nich rzecznik konsumentów. Zupełnie niepotrzebnie, bo on realnie wcale nie ma takich uprawnień, jak przedsiębiorcy sobie wyobrażają. Faktycznie, reprezentuje interesy konsumenta, ma za zadanie wyjaśnić sprawę, a nawet może złożyć pozew, ale na tym te uprawnienia się kończą.
Gdybym zapytała o trzy najważniejsze kwestie prawne, na które Ty – jako radca – chciałbyś zwrócić uwagę takiemu przedsiębiorcy, który dopiero zaczyna swoją przygodę z biznesem. Co by to było?
Po pierwsze i przede wszystkim: zlećcie profesjonalistom przygotowanie dla Was regulaminu, a w żadnym wypadku nie „pożyczajcie” go z innego sklepu internetowego. W tym ostatnim przypadku, w najlepszym razie, regulamin nie będzie dostosowany do Twojego sklepu internetowego, a w najgorszym dostaniesz wezwanie z kancelarii, która ten regulamin napisała, do usunięcia go i zapłaty dwukrotności ceny. Takie działanie stanowi bowiem naruszenie prawa autorskiego do dzieła, którym w tym przypadku jest właśnie regulamin sklepu internetowego.
Po drugie, nie kupujcie baz danych potencjalnych klientów. W większości przypadków są to dane zupełnie niewiadomego pochodzenia, które mogły być zebrane sprzecznie z przepisami RODO. To jednak nie wszystko, bo z dużą dozą prawdopodobieństwa dane te nie są połączone z należycie zebranymi pod taką sprzedaż zgodami marketingowymi i ich wykorzystanie nie dość, że będzie Cię narażać na kary z RODO, to jeszcze na te z prawa telekomunikacyjnego i finalnie z ustawy o świadczeniu usług droga elektroniczną.
Po trzecie – i tu pozwolę sobie odpowiedzieć nieco przekornie – warto zaopatrzyć się książkę naszego autorstwa pt. „Prawo dla Biznesu. E-commerce”. To zbiór całej przydanej w e-commerce wiedzy i wzorów stosownych pism, formularzy, wniosków połączonych z wyjaśnieniami i instrukcjami. To będzie całkiem dobrze wydane 30 złotych (śmiech).
Zostaw komentarz