Polska jest zdecydowanie pionierem, jeżeli chodzi o kwestie cyfryzacji – Martina Tararuj (KONCEPTBRAND)
17.08.2022 | Autor: Aleksandra Ząbek
O tym, jak gap year przerodził się w dynamiczną ścieżkę kariery, która z powodzeniem mogłaby posłużyć za inspirację do powstania filmowego scenariusza. Dzisiaj rozmawiamy z Martiną Tararuj, ekspertką ds. strategii biznesowej, founderką KONCEPTBRAND, firmy konsultingowo-strategicznej, dyrektorką zarządzająca w OGRIFOX oraz doradcą inwestycyjnym w MamenoLife. Czym różni się scena startupowa w Polsce i w Europie? Na co zwracać uwagę, decydując się na międzynarodową ekspansję firmy? Jakie są kluczowe różnice pomiędzy rynkiem polskim a brytyjskim? Jak wyglądały pierwsze kroki Martiny w biznesie oraz droga do miejsca, w którym jest obecnie? Na te oraz inne pytania znajdziecie odpowiedź w dzisiejszym wywiadzie — zapraszamy do lektury.
Prowadzisz firmę? Ucz się od najlepszych w branży i weź udział w najbardziej przedsiębiorczej konferencji w Polsce, Founders Mind 🧠
Sprawdź szczegóły wydarzeniaCzy możesz opowiedzieć, w jakie projekty jesteś aktualnie zaangażowana?
Martina Tararuj: Obecnie jestem aktywnie zaangażowana w 3 zupełnie różne projekty: 3 różne firmy. Pierwszym projektem jest moja firma konsultingowo-strategiczna KONCEPTBRAND, którą prowadzę od 2016 międzynarodowo. Z zespołem bardzo wysokiej klasy specjalistów prowadzimy projekty dla sektora tech, scale ups. Pracujemy także dla dużych gigantów międzynarodowych, którzy szukają nowych wyróżników na rynku, chcą przebudowywać swoje modele biznesowe lub tworzyć i aktywować nowe marki zarówno usług, jak i też innowacyjnych produktów.
Aktywnie też w tym zakresie współpracuje z funduszami VC i PE w Europie i Azji. Jestem, można powiedzieć, całkiem dobrym ogniwem spajającym fundusz i firmę poszukującą kapitału. Przeze mnie przechodzą projekty już bardzo dobrze przefiltrowane, gdzie fundusz nie musi już wkładać aż nadto energii na odstrzał najsłabszych pomysłów.
Drugim, myślę, że w tym momencie najważniejszym projektem, w jaki się zaangażowałam, jest nowa spółka brytyjska OGRIFOX. Od stycznia jestem dyrektorem zarządzającym i pracuję wraz z całym sztabem specjalistów nad nowym e-commerce na rynku UK. Spajam działania teamów począwszy od działań IT, logistyki, zarządzania produktem kończąc na kreacji i wdrożeniu działań sprzedażowo-wizerunkowych. Jestem też odpowiedzialna za ogólne działania operacyjne.
Uważam, że przyszedł całkiem dobry moment na wejście na rynek brytyjski (post Brexit) z nowym podmiotem e-commerce dla sektora health&safety. Jest to bardzo ciekawa nisza do zagospodarowania, a ja mam bardzo dużo do zaoferowania w kontekście swojej wiedzy z obszaru tech, nowych modeli biznesowych itp. Dlatego nie boję się powiedzieć, że tworzymy ciekawą markę B2B, która ma szansę podbić rynek w swojej niszy.
Jest to projekt w 100% finansowany z prywatnych środków inwestora, z którym blisko działam. Tym samym poszerzamy portfolio inwestycyjne i dywersyfikujemy ryzyko poprzez wyjście z marką na rynki międzynarodowe. Jest to dla mnie niezwykle ważny projekt nie tylko zawodowo, ale i życiowo, gdyż wiążę się z moim powrotem na stałe do Londynu.
Trzecim projektem jest MamenoLife, czyli platforma webowa i e-commerce dla kobiet z menopauzą. Jest to projekt, który wspomagam swoim doświadczeniem i wiedzą oraz kontaktami. Projekt tworzą Aleksandra Laudańska, CEO, i Marzena Michałek, co-founder, wraz ze wsparciem partnerów, czyli software house prowadzonego przez Alberta Dawida Lewandowskiego, oraz agencji reklamowej Silver Agency.
Zwracam uwagę na to, aby firmy czy projekty niosły realną pozytywną zmianę dla społeczności, na której się fokusują, dlatego też projekt Mameno jest taką perełką, którą z wielką chęcią wspomagam w wolnych chwilach pomiędzy głównymi projektami.
Wróciłaś do Wielkiej Brytanii po kilku latach rozwijania własnego biznesu w Polsce. Jak to się stało, że przeprowadziłaś się do UK jako młoda dziewczyna, i co spowodowało, że wróciłaś?
To jest historia w sumie nawet na film lub na mini serial o realizowaniu marzeń. 🙂
Jestem totalnie kreatywną osobą od dziecka, a 4 lata w liceum plastycznym w Łomży i praktykowanie tej kreatywności na co dzień pomogły mi w mojej całej karierze, takie mam przynajmniej wrażenie z perspektywy tych kilkunastu lat.
W 2006 r., zaraz po maturze, stwierdziłam, że chciałabym wyjechać na rok na tzw. gap year, a potem wrócić i zacząć studia. Na tamten moment bardzo marzyła mi się fotografia na łódzkiej Filmówce. Na te studia się dostałam. Miałam zaczynać semestr w październiku, ale we wrześniu 2006 przyszedł moment obrotowy w moim życiu i wraz z ówczesnym partnerem (ja 18 lat, on 23) w tydzień podjęliśmy decyzję o wyjeździe za granicę, mimo, że nie mieliśmy bladego pojęcia, dokąd chcemy jechać. Nie mieliśmy też żadnych kontaktów ani nagranej pracy.
W dzień wyjazdu kupiłam atlas Europy (nie było smartfonów), zamknęłam oczy i wylosowałam punkt na mapie… Mieliśmy starego GPS TomTom, i tak jak siedzieliśmy w aucie, tak ruszyliśmy w podróż do punktu losowego na mapie, czyli do Szkocji. Po drodze oczywiście było wiele przygód, ale może zostawię ten materiał na książkę kiedyś, a jest o czym pisać.
Mieszkałam w Glasgow 6 lat, oczywiście nie wróciłam na studia do Polski, gdyż pod nosem miałam jedną z najlepszych uczelni artystycznych na świecie. I tak dostałam się na studia Interior Architecture na Glasgow School of Art. A dodam, że przyjmowali wtedy tylko 9 osób na rok.
W 2012 przeniosłam się do Londynu, gdzie od razu po studiach zaczęłam pracę w studio architektonicznym. Zajmowaliśmy się komercyjnymi projektami retail od A-Z, czyli od koncepcji strategii marki po architekturę. Tak nauczyłam się tworzyć i działać w obszarze strategii wizerunkowych dla sektora nieruchomości komercyjnych. Tworzyliśmy np. cały koncept strategii i designu różnych sklepów dla potężnej grupy X5 Retail.
Tworzyłam nowe koncepty oraz koncepty rewitalizacji centrów handlowych, biurowców, sieci retailowych i showroom’ów. Gdybym 16 lat temu została w Polsce, zapewne nie miałabym możliwości tak ciekawego rozwoju zawodowego oraz angażu w tak dużych klientów od razu po studiach.
Jak wyglądało startowanie od zera w Polsce? Co było dla Ciebie największym wyzwaniem i jak sobie poradziłaś?
Przyznam, że można to porównać do jazdy na rollercoasterze. Lub też zwyczajnie do spadnięcia z dużej górki. Był rok 2015, maj. Wróciłam, by zdobyć rozeznanie rynku właśnie dla studia projektowego, dla którego pracowałam. Architektem byłam praktycznie niecałe dwa lata. Bardzo szybko przeskoczyłam na stanowisko managera i zarządzałam zespołem grafików, architektów i stratega – spinając całość lub też to ja byłam ogniwem koncepcyjnym. Pociągała mnie praca z ludźmi, a nie siedzenie w rysunkach technicznych.
Zaczęłam aktywnie realizować cele firmy w 2015 jako country manager na Polskę. I przyznam, pierwsze spotkanie zawodowe z rodzimym rynkiem było dla mnie szokiem kulturowym. Miałam 28 lat i na przykład na konferencjach branżowych w Polsce widziałam, że mało kto traktował mnie poważnie, pomimo że w sumie już na tamten moment byłam osobą decyzyjną.
Dodatkowo rynek nie był absolutnie przygotowany na projekty i koncepcje, jakie chcieliśmy realizować. W 2015 połowicznie stał Warsaw Spire. Nikt nie słyszał jeszcze o takich realizacjach jak teraz mamy w Warszawie – Fabryka Norblina, Elektrownia Powiśle i inne nowoczesne budynki biurowe powstały znacznie później.
Musiałam więc sobie znaleźć swoją niszę, zagospodarować swój potencjał. Mimo że miałam bardzo ciekawe doświadczenie zawodowe, na tamten czas świadomość rynku polskiego była bardzo niska. Dlatego też ze względów ekonomicznych firma londyńska nie zdecydowała się na pełne wejście do Polski, a ja zostałam z decyzją: zostać w Warszawie czy wracać do Londynu.
Proszę, wyobraź sobie, że ja wyjechałam po maturze i spędziłam 10 lat mówiąc praktycznie po angielsku. Powrót i rozmowy w rodzimym języku były ciężkie. Nie potrafiłam się poprawnie wysłowić, to było dla mnie frustrujące. Żeby przedstawić sytuację dobitniej: pamiętam, jak stałam gdzieś przy dworcu centralnym i nie miałam pojęcia, w którą stronę jest Mokotów, a w którą Żoliborz. Ja o Warszawie nie wiedziałam nic. Nie miałam branżowych kontaktów, ani bliskich znajomych – poza dwoma osobami jeszcze z rodzinnego miasta. Czułam się jak obcokrajowiec, który właśnie przeprowadził się do totalnie nowego kraju i zaczyna tam życie od zera.
Zostałam, zaryzykowałam. To ryzyko się opłaciło. Ale przyznam, że pierwsze 3 lata to była walka z wiatrakami, przedzieranie się przez biurokrację, szukanie projektów, które faktycznie przyniosą jakiekolwiek pieniądze. W kwietniu w 2016 roku założyłam właśnie KONCEPTBRAND, próbując edukować rynek w tematach budowania wizerunku i marek, i tego jak jest to ważne. Oczywiście raczkujący ówcześnie rynek nie był za bardzo łaskawy.
Mimo to szłam do przodu, próbując innych kreatywnych sposobów na zrobienie pieniędzy. Z architekta stałam się nagle grafikiem. Przez te pierwsze dwa lata zdobywałam mini projekciki, poznawałam środowisko, robiłam sobie dobry network. Tak przetrwałam, dostosowując się do realiów rynku. Wymyśliłam sobie koncept firmy, gdzie konsultanci pracują zdalnie, a nad projektami pracują osoby z różnych środowisk międzynarodowych. Mało było wtedy świadomych klientów, którzy chcieliby kupić taki koncept pracy z agencją kreatywną. Więc radziłam sobie jak mogłam od klienta do klienta. Od projektu do projektu, czasami pod górkę, czasami w górki. Ale jak wszystko, było potrzebne, żeby odnaleźć siebie na nowo.
Jesteś strateżką biznesu, ale też specjalistką od brandingu i namingu. Jakie najciekawsze projekty z tej dziedziny zrealizowałaś?
Rok 2017 był dla mnie rokiem bardzo ciekawym i jak najbardziej pozytywnie przełomowym – poznałam wtedy wielu ciekawych ludzi i nawiązałam współpracę z jednym z większych deweloperów nieruchomościowych Yareal Polska.
Dla Yareala zrobiłam projekt, który napawa mnie dumą po dzień dzisiejszy. Był to projekt konceptu wizerunkowego i nazwy dla nowo planowanego biurowca przy ul. Kasprzaka w Warszawie, który wielkością powierzchni dorównuje Warsaw Spire. I tak powstała nazwa LIXA, która była totalnie przełomowa jak na tamten okres rozwoju rynku nieruchomości w Polsce. Przełamaliśmy schemat budując zupełnie inną ścieżkę komunikacji niż pozostałe projekty w okolicy Ronda Daszyńskiego.
Od tamtej pory, poza strategiami dla różnych usług, produktów i projektów zrobiłam kilkadziesiąt projektów namingowych, które są z wielu względów podstawą do opracowania całej strategii i opracowania wyróżnika na rynku.
Jesteś mentorką w akceleratorach. Jakich konkretnie? Co dajesz start-upowcom i co Tobie dają spotkania z nimi?
W tym samym roku poznałam również świat technologii i startupów, a swoje strategiczne doświadczenie zaczęłam przekazywać różnym startupom podczas różnych akceleracji. Nawiązałam współpracę ze Startup Academy jako mentor i myślę, że to był jeden z kolejnych ważniejszych momentów zwrotnych w mojej karierze.
Naturalnie i szybko weszłam w świat, który nie tylko ja rozumiałam, ale on rozumiał też mnie. Całkiem nowe modele biznesowe, technologie przyszłości, nowe produkty fascynowały mnie i dawały bardzo dużo energii do działania, ale też mnóstwo satysfakcji dzielenia się wiedzą, którą zdobywałam w Londynie. To na tamten moment było naprawdę unikatowe.
Od 2017 do teraz w samych tylko akceleracjach doradzałam ponad 150 startupom na różnych poziomach rozwoju. Jestem zaangażowana w mentoring przy Startup Academy, KPT Stale Up, STGU dla branży kreatywnej oraz od zeszłego roku w Sieci Kobiet Przedsiębiorczych.
Poza tym doradzam w zakresie współpracy z klientami lub też doradzam w VC (głównie międzynarodowo) w rozpoznaniu ciekawych projektów inwestycyjnych. Przeglądam pitch decki, szukam perełek na różnych rynkach.
W KONCEPTBRAND natomiast zaczęliśmy pracować nad bardzo nowymi konceptami oraz, co najważniejsze, zaczęli do nas sami przychodzić świadomi founderzy, świadomi CEO, świadomi managerowie. Połączenie mojego core’u, core’u ludzi, z którymi pracuję, oraz wizji founderów daje naprawdę rewelacyjne projekty.
Myślę, że też ja zaczęłam podchodzić do mojej pracy nie z dynamiki przetrwania, a dynamiki przyjemności. Nastąpiła zmiana mindsetu, przewartościowanie i ugrupowanie pozycji firmy. Teraz pracujemy nad maksymalnie 4-5 projektami w roku. Nie jesteśmy dla wszystkich i to jest bardzo przyjemne móc ustawiać karty tak, jak się chce, a nie tak, jak się musi.
Przykładem projektu, który był i jest nadal dla nas fascynujący, jak i dał nam pewną rozpoznawalność, była współpraca z firmą VeloxAlpha. Byliśmy odpowiedzialni za stworzenie wizerunku, koncepcji strategicznych, jak i mindsetowe wsparcie lidera w sektorze robotic automation. Wynikiem naszej współpracy jest nawiązanie partnerstwa strategicznego pomiędzy VeloxAlpha a Żabka Polska na wdrożenie pilotażowego projektu robota, który robi hot doga, czyli robota Robbie.
Teraz na co dzień rozmawiam z gigantami firm międzynarodowych z różnych sektorów w kontekście współpracy strategicznej i poukładania modeli, poszukania wyróżnika, zbudowania czegoś nowego w strukturach firmy. Cieszę się, że idę w takim kierunku, natomiast przeskok technologiczny na świecie w tym momencie po prostu sprzyja temu.
Dobrze znasz scenę start-upową w Polsce i Europie, kibicujesz jakimś konkretnym inicjatywom? Jakie dziedziny są najbardziej przyszłościowe według Ciebie?
Jestem freakiem jeżeli chodzi o research, trendy i wszelkie informacje z rynku, świata. Dokopuję się często do informacji, które nie są oczywiste, a mi pomagają w budowaniu przewag konkurencyjnych dla klientów. Dlatego bardzo obserwuje różne dziedziny, w tym szeroko pojęty retail (zarówno online jak i offline), np. e-commerce, czy rozwój Metaverse dla real estate.
Z uwagi na fakt, że jednak nadal jestem w pewnym sensie artystą, kreatorką oraz od kilku lat zgłębiałam historię sztuki, to od wielu lat obserwuję rynek sztuki z zakresie rozwoju nowych technologii, różnych platform. Dla mnie personalnie również Health tech jest bardzo fascynujący i jest wiele do zrobienia w tym zakresie globalnie. Dlatego obsewuję z ciekawością nowe koncepty i nowe modele biznesowe. Mimo, że widziałam naprawdę dużo różnych konceptów, nadal bardzo mało dzieje się w zakresie HR dla sektora zdrowia. Być może projekt, który odłożyłam na półkę, kiedyś wróci na biurko. Tym razem nie chce wychodzić z czymś za wcześnie. Czekam na ugruntowanie świadomości rynku.
Budujesz brytyjski oddział polskiej firmy, stawiasz tam projekt e-commerce, co poradziłabyś firmom, które myślą o ekspansji zagranicznej? Co zaskoczyło Cię in plus i in minus podczas organizowania wszystkiego w Londynie?
Te tematy poruszamy zazwyczaj na konsultacjach akceleracyjnych przy rozmowach ze startupami scale up, które działają na rynku min. 3 lata i chcą zacząć budować rozpoznawalność za granicą. Na pewno pierwszą rzeczą do przepracowania są własne ograniczenia jako człowieka, własne przekonania i ograniczenia w głowie. Zauważyłam, że to jest główną przyczyną powodzeń lub niepowodzeń w robieniu biznesu ogólnie.
My, Polacy, mimo że jesteśmy super przedsiębiorczy, nadal mamy jakiś taki syndrom niższości. Więc zawsze doradzam founderom, aby szli na głęboką wodę – to raz, ale tylko wtedy, kiedy zrobią dogłębny research rynku, na którym chcą działać. Najgorsze jest działanie po omacku, dlatego najlepiej poszukać partnerów lub osób, które dany temat będzie fascynował, które znają dany rynek, które przeprowadzą was przez zakamarki przepisów i innych nieoczywistych kurtuazji.
Dlatego na sam początek polecałabym:
Poszukać dobrego prawnika lub firmy księgowo prawniczej, która działa na rynku, na jaki próbujesz się dostać. Dobrać dobrego konsultanta stratega lub firmę konsultingową, a jeżeli firma jest już dalej w rozwoju, to na pewno polecałabym zatrudnić osobę od business development na dany rynek (jedna lub team osób na każdy rynek). Polecam także skontaktować się z Izbami Gospodarczymi w danym kraju oraz oczywiście konsekwentnie poszerzać swój network o nowe kontakty, nie bać się samemu eksplorować rynku. Nie ma nic lepszego niż szeroki network i pozytywne relacje biznesowe.
Na pewno polecam być aktywnym, a nie reaktywnym, gdyż rynek sam nie zapyta o twój produkt, musisz go odpowiednio opakować i pokazać światu.
Rynek brytyjski jest chłonny na firmy i produkty, które są dobrze wizerunkowo wypozycjonowane. W przeciwieństwie do Polski, gdzie firmy niechętnie wydają pieniądze na działania wizerunkowe. Tutaj jest to naprawdę must have dla każdej marki. Czyli spójne działania operacyjne, strategiczne i idące z nimi działania wizerunkowo-marketingowe.
Co do zaskoczeń in plus:
Od kwietnia tego roku znów mieszkam ponownie na stałe w Londynie. Moje pozytywne zaskoczenie wynika z obserwacji tego, że zrobiła się swoista nowa przestrzeń dla nowopowstających firm. Brexit i (po części) pandemia przyczyniły się do tego, że dużo ludzi czy dużo firm opuściło Wyspy Brytyjskie, tym samym robiąc przestrzeń na nowe. Przyszedł czas na lekkie przetasowanie rynku, który długo był jednak hermetycznym środowiskiem, i to jest bardzo in plus. Jest teraz idealny czas na ekspansję firm, produktów i usług na Wyspy, i warto to wykorzystać.
Polacy są postrzegani już zupełnie z innego poziomu w tym momencie. Porównując rok 2022 z rokiem 2004 zrobiliśmy przeskok kwantowy, jeżeli chodzi o nasz wizerunek w świecie. Jesteśmy mile widziani i postrzegani jako ludzie bardzo dobrze wykształceni, obyci i godni zaufania. Jesteśmy specjalistami liczącymi się międzynarodowo, a wizerunek Polski także wywindował o wiele wyżej w świadomości Brytyjczyków.
Jeżeli chodzi o kwestie in minus, jest ich mało, być może poza wysokimi kosztami życia, ale to może dlatego, że ja osobiście patrzę na świat i na ludzi zawsze pozytywnie i staram się przekuwać negatywy w pozytywy.
Jednak muszę przyznać, że obserwacja dynamiki rozwoju gospodarki w Polsce i w UK, to UK jest zdecydowanie rynkiem, który rośnie już aktualnie bardzo wolno. Brytyjczycy są także daleko za nami jeżeli chodzi o kwestie cyfryzacji i to jest bardzo in minus. Myślę, że Polska jest zdecydowanie pionierem, jeżeli chodzi o te kwestie i należy się z tego cieszyć. Mam wrażenie, że UK teraz tym bardziej potrzebuje nowego kreatywnego „narybka” innowatorów, aby przywrócić tę dawną dynamikę i wdrażać nowoczesne technologie.
Buduj silny networking na tle magicznych krajobrazów gór. Wyrusz z innymi founderami w Tatry i weź udział w merytorycznych warsztatach, łącząc aktywny wypoczynek z konkretną dawką wiedzy – poznaj szczegóły oferty.
Jak radzisz sobie ze stresem, który jest nieodłącznym elementem życia przedsiębiorców i innowatorów, szczególnie tych bardzo ambitnych?
Czasami mam wrażenie, że jestem w pracy 24h. Praca operacyjna, wiadomo, odbywa się w biurze, ale czas poza biurem również mogę nazywać pracą. Jest tak, że gdy umysł jest pozbawiony bodźców rozpraszających, to dopiero może kreatywnie pracować. I u mnie tak się dzieje. Od wielu lat uprawiam sport: biegam 3-4 razy w tygodniu oraz trenuję box. Podczas biegania myśli konwertują. Podczas biegania powstały najlepsze pomysły na strategie, jakie potem wdrażałam dla klientów. Natomiast podczas boksu całkowicie mogę się odłączyć od pracy, gdyż całe skupienie idzie wtedy w kierunku obserwacji ruchów przeciwnika. Muszę skupić się, by nie oberwać. 🙂
Mnie całkowicie pociąga również zgłębianie wiedzy na tematy high perfoming people. Obserwuję sportowców, kolarzy, biegaczy ultra maratonów, ale też ultra triathlonistów. Uważam, że praca nad mindsetem jest wszystkim, czego człowiek sportu czy biznesu potrzebuje. Gdyż obie dziedziny niby różne, a tak bardzo bliskie. Dlatego ostatnio także rozglądam się za rowerem kolarskim, i – mimo że lubię odpoczywać w pięknie zaprojektowanych, luksusowych hotelach i leżakować nad basenem – to teraz mam w planach spędzić aktywny czas na rowerze na Majorce lub Teneryfie.
Poza sportem bardzo ważny jest też dla mnie czas rozwoju duchowego. Od dwóch lata regularnie medytuję, spędziłam także 10 dni na kursie vipassany. Oraz, może to sporo osób zaskoczyć, uczę się koreańskiego. Nauka tak egzotycznego języka wymaga pełnego skupienia, więc naturalnie wyłączam się wtedy z obowiązków.
Osiągnęłaś dużo w stosunkowo młodym wieku, co dalej? Jakie masz plany biznesowe?
This is a great question! Mam 35 lat, mnóstwo wizji i marzeń. Na razie fokusuje się na realizacji aktualnych projektów, ale mam w planach pewien pomysł, który kiełkuje już jakiś czas i właśnie jest on związany ze stylem życia high performer individuals. Myślę o założeniu marki lifestyle, community, portalu i dodatkowo e-commerce, który będzie fokusował się właśnie na tych zagadnieniach. Mam już określoną nazwę i strategię, teraz zbieram mały team, zleciłam prace wizerunkowe. Jest to projekt, który totalnie robię z przyjemności, nie mam ciśnienia, że musi powstać w określonym czasie. Czy ujrzy światło dzienne za rok, czy wcześniej, tego nie wiem. Ale na pewno założenia są bardzo zgodne z tym, co pokazują trendy, z tym, czego chcą ludzie: czyli tworzenie community opartego na wspólnych wartościach. Ja z natury uwielbiam motywować ludzi i pokazywać im ścieżki rozwoju. I to też może kiedyś przekuję w kolejny biznes.
Alternatywny scenariusz to szersza realizacja koncepcji mostu technologicznego między UK, CEE a APAC. Mam naturalne oko do wyszukiwania ciekawych konceptów, które można implementować na różne rynki. Dlatego fascynuje mnie współpraca między Wschodem a Zachodem. To, jak wymieszanie równych czynników potęguje powstawanie zupełnie nowych idei. Ale myślę o tym kategoriach +10 lat.
Rozwój jest dla mnie naturalnym stanem i wydaje mi się, że nigdy nie zabraknie mi pomysłów na dalsze świadome kreowanie swojego życia.
Zostaw komentarz