Marketing i Biznes Biznes Jak marka osobista może pomóc w rozwinięciu biznesu? Maja Bohosiewicz opowiada o własnej marce modowej Le Collet

Jak marka osobista może pomóc w rozwinięciu biznesu? Maja Bohosiewicz opowiada o własnej marce modowej Le Collet

W biznesie nie miała mentora. To właśnie upór oraz determinacja okazały się receptą na zbudowanie własnej firmy. Rozmawialiśmy z Mają Bohosiewicz, założycielką marki modowej Le Collet, aktorką, influencerką. W jaki sposób prowadzenie biznesu stało się dla Mai życiem na własnych zasadach i jednocześnie alternatywą dla aktorskiej ścieżki? Co stanowiło inspirację do budowy własnej marki? Jak skutecznie szukać balansu między życiem prywatnym a zawodowym? Na te oraz inne pytania odpowiedziała nam Maja poniżej.

Jak marka osobista może pomóc w rozwinięciu biznesu? Maja Bohosiewicz opowiada o własnej marce modowej Le Collet

Prowadzisz firmę? Dołącz do Founders Mind, najlepszej konferencji dla biznesu w Polsce

Sprawdź szczegóły wydarzenia

Marketing i Biznes: Jesteś aktorką, influencerką i businesswoman. Z którą z tych ról utożsamiasz się najbardziej i dlaczego?

Maja Bohosiewicz: Te role jakby nie patrzeć są ze sobą mocno powiązane i działają na zasadzie synergii. Obecnie najmocniej działam na polu biznesowym i moja marka modowa, czyli Le Collet zajmuje 80% mojego czasu zawodowego. Mimo że prowadzanie własnego biznesu wymaga ogromnego zaangażowania i wysiłku, daje mi to radość i satysfakcję. Dodatkowo bardzo cieszę się, że dzięki Le Collet mogę spełniać marzenia wielu kobiet i dodawać im pewności siebie. W końcu, która z nas nie chce się dobrze prezentować i czuć dobrze na co dzień?

Prześcignij konkurencję z AI. Wyjedź na camp w gronie innych founderów. Wypełnij niezobowiązujący formularz.

Jak narodził się pomysł na założenie własnej marki modowej? Co stanowiło inspirację do otwarcia własnego biznesu i jak wyglądały jego początki?

Zabrzmi to może nieco górnolotnie, ale często śmieję się, że jestem jak Król Midas — czego się nie dotknę, zamienia się w złoto (śmiech). Kiedy zaczęłam działać na Instagramie, robiłam to zawsze z największą szczerością i otwartością. W efekcie zbudowałam sobie tak duże zaufanie kobiet, że każde moje polecenie sprawiało, że firmy miały zatkane serwery. Dosłownie. Wtedy jeszcze nie istniał jako taki influencer-marketing, więc nikt nie wiedział, jaki potencjał drzemie w markach osobistych. Moja firma powstała trochę „na czuja”, a stała za tym potrzeby tworzenia i wzięcia odpowiedzialności za swoje finanse. W aktorstwie byłam zdana na wolę castingowców i reżyserów. We własnym biznesie sama ustalasz zasady i reguły — zaczęłam od innowacyjnej kwiaciarni i jako pierwsza w Polsce stworzyłam Flower Store, czyli butik z kwiatami w pudełku. Później zaczęła się przygoda z Le Collet i postawiłam na tę jedną kartę.

Maja Bohosiewicz w stylizacji inspirowanej kolekcją Le Collet

Skąd czerpałaś wiedzę na temat zarządzania firmą? Czy uczyłaś się na własnych błędach czy może miałaś mentora na tej ścieżce?

Niestety nie miałam żadnego mentora, ale z moją upartością, którą miałam w tamtym momencie myślę, że nie posłuchałabym nikogo. Kiedy rozmawiałam z kolegami i koleżankami na wysokich stanowiskach, którzy zarządzają funduszami inwestycyjnymi, mieli porady jak układać „duże klocki”, a ja wiedziałam, że nikt nie zna przepisu na Le Collet, bo działamy po nowemu. Odpowiadamy na potrzeby rynku, nie planujemy naprzód, sprawdzamy testowo produkt i jak widzimy reakcje — produkujemy. To trochę zarządzanie chaosem. A każdy mentor przecież mówi: profesjonalizacja, planowanie, timeline. Gdybym ich słuchała na początku działania Le collet — to być może nic by z tego nie wyszło, a tak trzeba było patrzeć, reagować i cały czas mieć „ubrudzone ręce”. Oczywiście od pracy.

Twoja marka modowa jest rozpoznawalna na rynku. Co Twoim zdaniem wyróżnia ją na tle konkurencji?

Jest dużo marek, które mają dobry design i fajną jakość, ale u nas jest to trochę klub: Le Colleżanki — dzielimy się z naszymi klientkami planami, pytamy je o zdanie, zmieniamy, jeżeli trzeba coś zmienić, doradzamy i mamy z nimi bezpośredni kontakt, co jest dla nas ogromną wartością. Niektóre ubrania mają piękne historie; nasze klientki są z nami wirtualnie, kiedy znajdujemy wełnę z dead-stocków Max Mary i negocjujemy cenę, kupujemy z nimi jedwab i szyjemy limitowane kolekcje marynarek tak cudownej jakości, że nie powstydziłyby się jej największe luksusowe marki. Podsumowując: wyróżniają nas jakość tkanin i materiałów oraz troska o zadowolenie klientek i stały kontakt z nimi.

Na Instagramie obserwuje Cię ponad pół miliona użytkowników. Czy można zatem powiedzieć, że Twoja marka osobista odegrała kluczową rolę w starcie z własnym biznesem? W jaki sposób przekłada się to na sprzedaż produktów?

Oczywiście, że tak. Żeby rozwinąć biznes, trzeba naprawdę sporo zainwestować w marketing. Tutaj ta dźwignia była „darmowa”. Kiedyś sama zakładałam na siebie rzeczy i robiłam zdjęcia w lustrze. Teraz mamy wspaniałe kampanie, świetną fotografkę i modelki — nasze produkty sprzedają się, ponieważ są wysokiej jakości, dobrze wykonane i ludzie w nie wierzą, a nie dlatego że Maja Bohosiewicz je założyła. Obecnie tak naprawdę ja już w tym wszystkim jestem takim dodatkiem, a Le Collet jest osobną firmą.

Maja Bohosiewicz w stylizacji inspirowanej kolekcją Le Collet

Jak duży jest Wasz zespół oraz jakie wartości cechują Twoją markę, biorąc pod uwagę fakt, że tkaniny pozyskujecie m.in. z włoskich szwalni?

Nasz zespół jest malutki — nasze biuro w centrum Warszawy ma 3 pokoje i 7 biurek, przy których siedzą wyłącznie kobiety. Od zawsze mówiliśmy, że Le Collet jest o kobietach i dla kobiet, mówimy wiele o pewności siebie i staramy się angażować nasze klientki do dobrych zmian. Powtarzamy im, że ubranie w połączeniu z nimi i ich osobowością jest dopiero całością. Ubranie ma być trochę jak zbroja, która pomaga, chroni i dodaje pewności siebie, ale prawdziwe piękno i siła jest przecież wewnątrz każdego z nas.

Istnieje wiele czynników wpływających na sukces firmy modowej. Jakie Twoim zdaniem są kluczowe elementy decydujące o sukcesie w tej branży?

Bardzo ważna jest unikalność, czyli coś, co czyni Cię wyjątkowym. Niech to będzie jedna rzecz, ale Twoja, która wpisuje się w wartości Twojej marki. Często słyszymy, że wszyscy kupujemy ubrania w tzw. sieciówkach i galeriach handlowych. W rzeczywistości jednak bardzo spora rzesza klientów, dla których istotna jest jakość i poczucie wyjątkowości produktu, po który sięgają, wybiera mniejsze marki czy sklepy, gdzie może znaleźć towar w pełni spełniający ich oczekiwania.

Prześcignij konkurencję z AI. Wyjedź na camp w gronie innych founderów. Wypełnij niezobowiązujący formularz.

Jako businesswoman musisz godzić ze sobą wiele obowiązków. W jaki sposób udaje Ci się znaleźć równowagę między karierą zawodową a byciem mamą? Czy zdarza się, że po prostu brakuje Ci czasu na wszystko?

Nie wiem dlaczego, ale mój mąż, który jest równie aktywny zawodowo, nigdy nie dostał takiego pytania, jak radzi sobie z godzeniem życia zawodowego z byciem tatą (śmiech). Wiadomo, że doba ma tylko 24 godziny i czasami coś odbywa się kosztem czegoś, ale trzeba we wszystkim znaleźć balans. To jest bardzo ważne i w moim odczuciu — wychodzi mi całkiem dobrze. Trochę też o tym jest Le Collet — nie szufladkując kobiet i dając im poczucie, że jak chcą, to mogą. Mam nadzieję, że mój przykład jest inspiracją dla wielu z nich i pokazuje im, że wiele można zrobić.

Czy możesz podzielić się z nami jakimiś planami dotyczącymi przyszłego rozwoju Twojej marki, Le Collet?

Mamy wiele planów rozwoju. Jeszcze w tym roku w grudniu otworzymy nasz nowy butik w Gdańsku. Ja i mój zespół, jesteśmy niezmiernie podekscytowane, że spotkamy się z naszymi klientkami w Trójmieście. To nie jedyna nowość, którą szykujemy. Wkrótce rozszerzymy też naszą ofertę o modę męską i dziecięcą oraz wprowadzimy do sprzedaży biżuterię. Wierzymy, że dzięki temu wokół Le Collet zbudujemy jeszcze szersze grono zarówno klientek, jak i klientów.

Jakiej rady udzieliłabyś dla osób, które rozważają założenie własnej firmy? Czy uważasz, że warto ryzykować i wchodzić w świat biznesu?

Wiem, ile pracy i wysiłku kosztuje mnie prowadzenie własnej firmy. Zakładając ją, miałam bezpieczne życie i poduszkę finansową. Nie wiem, czy byłabym gotowa dawać porady w stylu: postaw wszystko na jedną kartę. Jedyna porada, którą mogę podzielić się z pełną odpowiedzialnością, to stale się dokształcajcie. To z pewnością podniesie Wasze kwalifikacje i przełoży się na sukces — we własnym biznesie bądź w pracy u kogoś. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę z tego, że marzenia są po to, aby je spełniać. Jeśli ktoś marzy własnie o czymś takim, to dlaczego nie spróbować?

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl