Marketing i Biznes Biznes Borys Szyc: Jeśli jesteś pierwszy, to trudno przekonać inwestorów do wyłożenia kapitału

Borys Szyc: Jeśli jesteś pierwszy, to trudno przekonać inwestorów do wyłożenia kapitału

Borys Szyc: Jeśli jesteś pierwszy, to trudno przekonać inwestorów do wyłożenia kapitału

Prowadzisz firmę? Ucz się od najlepszych w branży i weź udział w najbardziej przedsiębiorczej konferencji w Polsce, Founders Mind 🧠

Sprawdź szczegóły wydarzenia

– Zawsze będę człowiekiem od wizji i marzeń, którego sprowadzą na ziemię ci trzymający się tabelek – mówi Borys Szyc, który zrealizował swoje kolejne marzenie i uruchomił internetowy teatr TheMuBa. Opowiada nam o kulisach tego przedsięwzięcia.


Borys Szyc

Na zdjęciu: Borys Szyc, pomysłodawca TheMuBa | fot. Adam Mikołajczyk

We wrześniu minionego roku Borys Szyc skończył 40 lat. Przy tej okazji pochwalił się na Instagramie, że rusza z internetowym teatrem TheMuBa, za pośrednictwem którego będzie emitować spektakle na żywo ze wszystkich najlepszych teatrów. Po kilku miesiącach TheMuBa ma się coraz lepiej, zrealizował kilka spektakli, a najbliższy – „Psie serce” – odbędzie się 14 lutego. Zanim jednak internetowy teatr zaistniał w wirtualnej przestrzeni, pojawił się na zwykłej, szkolnej tablicy, którą Borys Szyc ma w domu. 

Adam Sawicki, Marketing i Biznes: Dlaczego zapisałeś pomysł na TheMuBa akurat na tablicy?

Borys Szyc, pomysłodawca TheMuBa: Internetowa platforma teatralna nie była pierwszym pomysłem, który trafił na tę tablicę. Jakiś czas temu zacząłem interesować się startupami. Różnymi. Chciałem na przykład stworzyć startup, który pomagałby zajętym rodzicom w transporcie dzieci do szkoły albo działałby na rynku podróżniczo-hotelarskim. Miałem kilka pomysłów. Każdy zapisuję na tablicy, bo jestem wzrokowcem i gdy później siadam przed taką tablicą, to mam wszystko czarno na białym. Widzę dokładnie punkty i co jest do zrobienia. Stąd zapiski na tablicy. 

Podczas kolejnego posiedzenia przy tablicy pomyślałem, że mamy w Polsce Netflixa, że Teatr Telewizji kompletnie podupadł, ale nikt nie emituje w sieci spektakli teatralnych na żywo. Dlaczego? Poczułem przebłysk geniuszu, którego szybko się wyzbyłem, bo przyszła mi do głowy kolejna myśl. Skoro jeszcze nikt takiej platformy nie stworzył, to istnieje ku temu powód. Nie miałem pojęcia co to za powód i zacząłem uzupełniać dream listę, czyli listę punktów, które taka platforma miałby spełniać. 

Jesteś głodny biznesowej wiedzy? Dołącz do Newslettera Przedsiębiorcy.

Dziś już wiesz, czemu nie ma takich platform jak TheMuBa?

Rynek teatralny, w ogóle rynek artystyczny, to bardzo specyficzny rynek. Jest pełen osobowości oraz ludzi z charyzmą i często z dużym ego. Jeśli ktoś chciałby wejść na ten rynek kompletnie go nie znając, na przykład będąc jedynie biznesmenem, to w większości przypadków prawdopodobnie odbije się od drzwi i nic nie załatwi. 

Moją przewagą jest to, że lepiej lub gorzej znam dyrektorów różnych teatrów. Startuję też z innej pozycji, nazwijmy to uznanego aktora, który przychodzi z szalonym, ale jednocześnie ambitnym pomysłem, by zapewnić widzom dostęp do spektakli ze wszystkich teatrów. Mimo tego sam spotykałem się z problemami i stwierdzeniem: „okey, dołączymy, ale nie chcemy być pierwsi” – to jest największą przeszkodą w tworzeniu tego biznesu.

Druga gigantyczna przeszkoda to prawa autorskie w internecie. Spora część dramaturgów nie żyje, więc prawa do ich prac mają spadkobiercy, których trzeba prosić o zgodę, by móc wystawić jakąś sztukę albo część pisarzy to wiekowi ludzie, którzy nie do końca rozumieją, czym jest internet. Przywykli do pisania książek lub dramatów, które są drukowane i w ten sposób zarabiali. Dla nich internet to trochę nieokreślone medium: nie wiadomo, gdzie jest i do kogo dociera. 

Oba punkty można sprowadzić do zmiany świadomości. By biznes mógł funkcjonować, trzeba wyjaśnić niektórym, czym jest internet, kto z niego korzysta i w jaki sposób mogą za jego pośrednictwem zarobić. Zmiana świadomości to duży problem, którym rozwiązujemy.

Poza tym działamy w bardzo wąskiej niższy. Mimo że naszą platformę robi firma, która kiedyś stworzyła KSW, to ludzie nie garną się tak do teatrów, jak przed telewizory, żeby zobaczyć jak dwóch facetów bije się w klatce. Poniekąd to rozumiem i od razu wiedziałem, że będziemy poruszać się po rynku premium. Chociaż sam lubię takie rynki, to nie jest to rynek dla mas. Bułki zjada prawie każdy, ale nie każdy chodzi do teatru na spektakle. 

TheMuBa robimy przede wszystkim dla tych, którzy z różnych przyczyn, na przykład z powodu ceny lub braku czasu, nie uczęszczają do teatru w ogóle albo byli na spektaklu lata temu. Chcemy im udostępnić teatr w niższej cenie i bez wychodzenia z domu.

Jak przekonałeś autorów, żeby pokazali się w sieci? 

Różnymi sposobami. Na szczęście udało się mi dogadać z zarządem ZAiKS-u. Grałem w otwarte karty i wyjaśniłem, że TheMuBa to nie jest skok na kasę, że to misyjny projekt, na którym można trochę zarobić. Każdy, kto do niego dołączy, dostanie swoje. Poza tym to także szansa na przykład dla mało znanych autorów, by dotrzeć do szerszej widowni. 

Szczęśliwie się złożyło, że w międzyczasie Jerzy Pilch, który napisał „Inne rozkosze” oraz Vedrana Rudan, która napisała „Ucho, gardło, nóż” zgodzili się na współpracę z nami i z pomocą ZAiKS-u dostaliśmy prawa do obu utworów bez ograniczeń na cały świat. Oznacza to, że możemy emitować te sztuki za granicą, docierając do Polonii – to zresztą było jedno z pierwszych założeń, jakie zapisałem na tablicy i mogę powiedzieć, że je zrealizowałem, bo ogląda nas Polonia w Wielkiej Brytanii, w Niemczech, w Finlandii, a nawet w Sydney mimo niesprzyjającej zmiany czasowej. Ktoś naprawdę kocha teatr.

Jakie jeszcze punkty znalazły się na dream liście?

Przede wszystkim spektakle na żywo prosto z teatrów, w których dana sztuka jest grana. Drugim punktem był teatr dla dzieci, co też udało mi osiągnąć przed końcem minionego roku, bo z teatrem IMKA wystawiliśmy bajkę „Byk Ferdynand”. Uważam, że dzieci nie mają żadnej ambitnej alternatywy, która zastąpiłaby kreskówki lub czasem głupawe filmy. Następnym punktem, którego jeszcze nie zrealizowaliśmy, są ekskluzywne spektakle produkowane przez nas. Czekam aż platforma się rozwinie, co pozwoli nam pozyskać partnerów, którzy wesprą nas finansowo w produkcji, bo mamy sporo do powiedzenia.

Rozmawiałem już na przykład z Pawłem Pawlikowskim, który chciałby wyreżyserować jedną ze sztuk, rozmawiałem z Agnieszką Holland, które chce wziąć na warsztat „Króla Leara” i rozmawiałem z moim przyjacielem Iwanem Wyrypajewem, który także myśli nad realizacją wspólnych projektów.

Kolejnym punktem na dream liście jest zebranie młodych talentów i stworzenie grupy, która mogłaby wystawiać swoje sztuki, o których nikt nawet nie słyszał. Mówię o młodych dramaturgach, których jest naprawdę niewielu. To trudny zawód, więc trzeba o nich dbać. Bez dramaturgii nie byłoby teatru. 

Borys Szyc

Na zdjęciu: Borys Szyc, podczas spektaklu „Psie serce”

Jak zamierzasz zarabiać na platformie?

Do tej pory testowaliśmy różne modele. Najpierw udostępniliśmy widzom spektakle przez krótki, ograniczony czas. Trzeba było więc pospieszyć się, by obejrzeć emisję. W przypadku użytkowników, którzy wykupili bilet do spektaklu na żywo, zaoferowaliśmy dodatkowo dostęp do nagrania VOD przez weekend aż do poniedziałku. Można było obejrzeć również wideo zza kulis i wywiady z twórcami wydarzenia. Obecnie wszystkie spektakle dostępne są w naszej bibliotece VOD, więc można mieć do nich dostęp przez 48 godzin od momentu zakupu e-biletu.

Po kilku miesiącach pracy nad TheMuBa analizujemy i wyciągamy wnioski, bo czeka nas przemeblowanie.

Do tego nawiązaliśmy współpracę z polskim oddziałem Facebooka i rozpoczęliśmy serię spotkań „TheMuBa talks at Facebook”. Pierwsza rozmowa odbyła się z Krystyną Jandą w przestrzeni From Facebook. From Facebook to miejsce działań wspólnotowych prowadzonych w Warszawie w przepięknym miejscu na ul. Koszykowej. Spotykają się tam ludzi, którzy łączą technologię ze sztuką. Uczestnicząc w takich spotkaniach chcemy pokazywać, jak kultura i sztuka przenika się z technologią. Nasi użytkownicy będą mogli oglądać relacje z takich spotkań za pośrednictwem platformy. 

TheMuBa to nie tylko teatr, ale także muzyka i balet. Do tej pory wyemitowaliśmy dwie symfonie z Opery Narodowej, ale chcemy pójść w muzykę popularną i zrealizować koncerty z udziałem najbardziej rozpoznawalnych muzyków z polskiej sceny. Balet z kolei jest jeszcze przed nami. Obecnie ustalamy cały repertuar na ten rok. Mogę zdradzić, że najbliższy spektakl odbędzie się 14 lutego i będzie to sztuka „Psie serce”, w której zagram.

Twoim zdaniem model abonamentowy, z którego korzysta na przykład Netflix, mógłby się sprawdzić w przypadku TheMuBa?

Mimo że model abonamentowy pewnie byłby lepszy, to działamy w modelu Pay Per View i VOD, bo na razie na naszej platformie jest za mało treści. Przez najbliższy rok, może dwa lata chcemy dostarczać widzom co miesiąc jeden zajmujący spektakl. Kiedy już zbierzemy w bibliotece około 20-30 pozycji i z każdym rokiem będziemy wystawiać 12 sztuk, wtedy prawdopodobnie wejdziemy w abonament. 

Skąd wzięła się Twoja fascynacja startupami?

Zaczęło się od telefonu. Kiedy pobierasz kolejną aplikację i myślisz sobie, jak ta aplikacja działa, że to dobry pomysł i że szkoda, że ja na niego nie wpadłem, do tego obserwujesz spektakularne sukcesy różnych startupów, to zaczynasz fascynować się tym rynkiem.

Myślisz sobie na początku: „też tak mogę”, ale potem to przekonanie ci mija, bo zdajesz sobie sprawę, że robienie biznesu nie jest proste. Oczywiście, pomysł bardzo się liczy. Niemal niemożliwe jest byś był pierwszy w jakiejś dziedzinie, ale niekoniecznie musisz być pierwszy, bo nie masz wtedy żadnych benchmarków i nie możesz się do niczego odnieść, przez co trudniej zdobyć ci pieniądze. Inwestorzy przecież pytają, czy ktoś gdzieś zrealizował już podobny projekt i czy na nim zarabia. 

Swoją drogą to był mój główny problem, gdy chodziłem od inwestora do inwestora. Pytano mnie, czy ktoś już stworzył tego typu platformę teatralną. Co prawda, mamy Broadway HD, który skupia kilka teatrów na Broadwayu, ale nie emituje spektakli na żywo. Mamy też Cikanek, firmę, która współpracuje z The Metropolitan Opera, Comedian Francaise, z Royal National Theatre w Londynie i jeszcze z kilkoma innymi, topowymi miejscami artystycznymi na świecie i emituje na żywo spektakle nie w sieci, ale w kinach.

Tworząc TheMuBa nie miałem więc benchmarku. Stworzyłem hybrydę wspomnianych serwisów. Co ciekawe, początkowo myślałem, że będziemy działać tylko w sieci, ale po pierwszych spektaklach zainteresowała się nami sieć kin Helios, która wyemitował „Ucho, gardło, nóż” z Krystyną Jandą. To był strzał w dziesiątkę, bo wyprzedaliśmy prawie wszystkie miejsca w 39 kinach. Oznacza to, że ludzie chcą oglądać teatr, zwłaszcza że Helios ma sieć kin w małych miastach, gdzie często w ogóle nie dojeżdża żaden teatr. Myślę, że dla ich mieszkańców to było wydarzenie, tym bardziej, że później otrzymaliśmy pozytywny odzew od widzów. To bardzo nas podbudowało, mimo że na razie platforma nie zarabia. Po spektaklu z Krystyną Jandą zobaczyliśmy światełko w tunelu.

Jak będziesz konkurować z takimi platformami jak Netflix?

Nie będę. Nikt nie jest w stanie konkurować z Netflixem, który dysponuje wielkimi budżetami. Poza tym Netflix porusza się w obszarze filmowych produkcji, więc sprzedaje inne produkty niż my. Chcemy działać w niszy, która nie jest zagospodarowana, ale jest na tyle duża, że w zupełności nam wystarczy.

Wspomniałeś o misyjność TheMuBa. Czy misyjność w ogóle jest potrzebna w biznesie?

Jeśli sprzedajesz bułki, to oczywiście możesz twierdzić, że to zdrowe pieczywo itd., ale czy jest w tym misja? Trzeba by zapytać piekarza. W przypadku TheMuBa ta misja jest konieczna, bo napędza cały biznes. Gdyby nie przyświecała mi misja i gdybym nie miał środków do życia, bo przecież TheMuBa nie jest moim głównym zajęciem, to pewnie nie zabrałbym się za ten projekt. Dla mnie to swojego rodzaju zaspokojenie ambicji i spełnienie marzenia. Niemniej to marzenie i poruszanie się w chmurach zderzyło się z twardym, biznesowym podejściem Marka Maślanki, który jest moim inwestorem. Musiałem zrewidować kilka pomysłów, ale i tak myślę, że Marek dał mi duży kredyt zaufania, a w biznesie ostatecznie chodzi o liczby.

Jak łączysz codzienną pracę aktora z biznesem?

Idealnie, jeśli zbudujesz taki zespół, który na tyle dobrze wie co robi i robi to dobrze, żeby firma kręciła się bez twojego stałego udziału. Ale to ideał. Ideały nie istnieją. Poza tym chcę w tym biznesie uczestniczyć, mimo że czasami brakuje mi czasu i sił. Mam więc świetnych współpracowników, którzy mnie wspierają. 

TheMuBa ogarnia administracyjnie właściwie jedna osoba – Julia Ivanova, która ma najtrudniejsze zadanie, bo musi połączyć wspólników i zebrać od nich informacje. Ja, Marek i Jarek oczywiście wykonujemy gros pracy. Pierwsze rozmowy z dyrektorami teatrów i z Krystyną Jandą przeprowadziłem osobiście. Działaniami PR zajmuje się Marta Szadowiak i jej agencja Projekt PR, za stronę techniczną przedsięwzięcia odpowiada zaś zespół Stream Online na czele z Piotrem Chałupko. 

Na razie nasz zespół wygląda właśnie tak. Oznacza to, że sporo zadań wykonuję własnymi rękoma. Jednocześnie jestem twarzą TheMuBa – wykorzystuję w ten sposób własny potencjał medialny.

Brzmi jakbyś był bardzo dobrze zorganizowany.

Staram się być dobrze zorganizowany, zwłaszcza od kiedy moje życie zmieniło się na trzeźwe i świadome. Okazało się wtedy, że mam dużą potrzebę organizacji. Wierzę w znaki zodiaku – jestem panną – a co za tym idzie, muszę mieć wszystko zaplanowane i poukładane. Lubię porządek wokół siebie. Właściwie to bez planu czuję się źle. 

Jak mam ustalone działanie i mam plan dnia, to odczuwam spokój. Wiem co się dzieje i co się wydarzy. Nie powiem, że nie zdarzają mi się spóźnienia lub wpadki, które wynikają z mojej słabość do brania sobie na barki więcej niż jestem w stanie udźwignąć. Dlatego teraz uważnie dobieram zajęcia i staram się prosić o pomoc. Głównym problemem w zespole jest to, że chcesz robić wszystko samemu. Swojego czasu też byłem taką Zosią Samosią, bo uważałem, że podołam w pojedynkę, ale ludziom trzeba ufać, prosić ich o pomoc i przekazywać część pracy. 

Borys Szyc

Na zdjęciu (od lewej): Marek Maślanka, Borys Szyc i Jarosław Kuźniar | fot. Adam Mikołajczyk

Jak więc planujesz swój dzień?

Głównie korzystam z Google Calendar i zeszytu, gdzie ręcznie sporządzam notatki, by mieć bezpośredni kontakt między mózgiem a papierem. Podobnie, jak w przypadku tablicy, zapiski w notesie pozwalają mi spojrzeć na punkty i poukładać myśli w głowie. Ważny dla mnie jest także sport, który pozwala mi oderwać się od rzeczywistości i stanowi swojego rodzaju medytację. Bo kiedy wyłączam się na zewnętrzne bodźce, dochodzi do mnie wewnętrzny głos. 

Nie mam natomiast doświadczenia w prowadzeniu firmy, więc w kwestiach finansowych opieram się na Marku. Obserwuję i uczę się jak robić biznes, niemniej zawsze będę człowiekiem od wizji i marzeń, którego sprowadzą na ziemię ci trzymający się tabelek.

Twoim zdaniem umiejętność planowania i organizacji jest ważna dla przedsiębiorców?

To podstawa. Myślę jednak, że przedsiębiorcom brakuje umiejętności improwizowania. Dlatego nie ryzykują i nie działają szybko, a to potrzebne w biznesie.

Jakich jeszcze umiejętności inni przedsiębiorcy mogą Ci pozazdrościć?

Mariusz Książek powiedział mi kiedyś, że mam umiejętność łączenia ludzi z różnych środowisk. Przez lata nie wykorzystywałem tej umiejętności, ale od jakiegoś czasu wykorzystuję. Wyciągam notes z kontaktami i zastanawiam się, o kim chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej oraz kogo z kim mogę połączyć.  

Możesz o sobie powiedzieć, że jesteś przedsiębiorcą z krwi i kości?

Nie. Nawet nie wiem, czy chciałbym być przedsiębiorcą z krwi i kości. Raczej chciałbym być wizjonerem, który dzięki pomocy ludziom twardo stąpającym po ziemi realizuje marzenia.

Jakie są Twoje plany dotyczące TheMuBa?

Chciałbym ruszyć z międzynarodową ekspansją, najpierw w Europie, a potem w Stanach Zjednoczonych – chociaż za oceanem nie będzie łatwo. Chcę produkować spektakle nie tylko w języku polskim, bo ludzie kochają teatr na całym świecie. Takie spektakle można opatrzyć napisami i pokonać barierę językową. Napisy często nie stanowią przeszkody podczas oglądania widowiska, bo zyskały popularność dzięki festiwalom teatralnym. Podczas takich imprez napisy wyświetlane są pod lub nad sceną i nikomu to nie przeszkadza, bo widzowie chcą podziwiać grę aktorską, kostiumy i scenografię oraz poznawać różnice kulturowe. Niebawem więc powinniśmy pojawić się z TheMuBa w Rosji, bo Rosjanie kochają polski teatr, potem w Czechach i innych krajach ościennych.

Na koniec muszę zapytać: czy spektakle odgrywane w sieci nie zabijają magii teatru?

Jeśli chcesz mieć kontakt z aktorem na żywo, to idziesz do teatru – to bez wątpienia magia. Ale Teatr Telewizji niegdyś też tworzył magię. Mogłeś oglądać spektakl na ekranie telewizora, podziwiać niesamowitego aktora w świetnej roli i mieć kontakt z doskonałą literaturą – to zupełnie inny rodzaj przekazu energetycznego. Nasza platforma pozwala oglądać spektakle na żywo na przykład leżąc w łóżku albo karmiąc dziecko. Dla mnie to magia.

Hej! Udzielamy się na Facebooku. Dołącz do społeczności Marketing i Biznes.

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl