Hełm „czytający w myślach” staje się faktem
Odczytywanie funkcjonowania i działania naszego mózgu oraz wpływania na niego – bardzo często było motywem przewodnim, czy to dzieł fantastyki, czy sci-fi. W przypadku tych pierwszych takie czynności możliwe były za sprawą magii, mocy parapsychicznych czy innych nadnaturalnych zdolności. Jednak w świecie fantastyki naukowej, pierwsze skrzypce grała technologia – coś o wiele bliższemu naszej rzeczywistości. Rzecz, o której „bajali” literaci fantastyczni, staje się faktem. Tak oto startup Kernel z Kalifornii stworzył ważące kilka kilogramów narzędzie – hełm czytający w myślach. Urządzenie, które jest w stanie kreślić mapy aktywności konkretnych obszarów mózgu, dając wgląd w to, jak reaguje nasz umysł na konkretne bodźce i sytuacje.
Hełm powstał w dwóch modelach – flow i flux. Ten pierwszy mierzy poziom saturacji w krwi, a drugi odczytuje szybkość przewodzenia impulsów neuronowych, wykorzystując pole magnetyczne mózgu. Ta technologia de facto nie jest nową, gdyż istnieją już od dawna urządzenia pozwalające odczytywać reakcje i obszary aktywności mózgu, lecz do tej pory były one wielkości małego pokoju. Dzieło Kernel jest zatem olbrzymim krokiem do przodu, nie tylko przez wzgląd na niewielki rozmiar, ale także mobilność samego hełmu i możliwość łatwego podłączania go do… komputerów za pomocą kabla USB-C. Każdy zatem mógłby mieć takie urządzenie i do tego chce dążyć Bryan Johnson, CEO Kernel.
Hełm do obrazowania aktywności mózgu w cenie smartfona?
Founder i właściciel startupu z Kalifornii, zdradził, że koszt stworzenia hełmów wyniósł aż 110 mln dolarów, z czego połowa kwoty była pokryta z jego własnego portfela. Samo uzyskanie potrzebnego budżetu zajęło firmie zresztą pięć lat. Dlaczego? Okazuje się, że inwestorzy z Doliny Krzemowej bardzo wątpili w technologię Kernela. Johnson usłyszał odmowę od 228 aniołów biznesu i żeby urzeczywistnić swoje marzenie, musiał prawie wyzerować swoje konto. Sam CEO zdradza zresztą, że pieniędzy wystarczyłoby mu jeszcze na dwa tygodnie wypłat, gdyby nie udało się sfinalizować produktu.
Hełm czytający w myślach obecnie jest drogi i zapłacić za niego przyjdzie aż 50 tys. dolarów. Dlatego przynajmniej na razie głównymi klientami Johnsona są instytucje i organizacje zajmujące się badaniami mózgu, a także korporacje, które chcą wykorzystać hełm do lepszego zobrazowania tego, jak myślą konsumenci. Bryan Johnson dąży jednak do tego, aby urządzenie znajdowało się w każdym amerykańskim domu. Toteż do 2030 r. chce obniżyć cenę hełmu do tego, ile przychodzi nam płacić za smartfony. Aby jednak było to możliwe, musi pozyskać więcej funduszy lub po prostu zwiększyć popyt. Johnson uważa, że jego hełmy pozwolą ludziom poważnie traktować swoje zdrowie psychiczne i wcześniej wykrywać zaburzenia, lepiej dogadywać się z innymi, zbadać psychiczne skutki pandemii, a nawet poznać przyczyny polaryzacji amerykańskiej sceny politycznej.
Źródło: Kernel
Bryan Johnson wraz ze swoim hełmem czytającym w myślach.
CEO Kernel marzy również o tym, aby jego produktem zainteresowała się administracja Joe Bidena. Jak sam twierdzi – byłby szczęśliwy, gdyby rząd federalny zakupił u niego milion hełmów i przeprowadził największe badanie mózgów na świecie. Sam Johnson ma zresztą niejako obsesję na punkcie pomiarów funkcjonowania swojego organizmu. Każda najmniejsza komórka w jego ciele była analizowana i badana przez zespół lekarzy, których testy wykazały, że wiek biologiczny Johnsona jest o 10 lat młodszy, niż wskazuje jego data urodzenia. Być może wkrótce wszystkim nam przyjdzie poznawać w tak prosty sposób tajniki swojego organizmu. Hełm czytający w myślach może przyczynić się bowiem do lepszego zobrazowania naszej egzystencji i być skutecznym narzędziem do walk z chorobami neurologicznymi i psychicznymi. A prawdopodobnie też pomocą w kwestiach marketingu i biohackingu.
Zostaw komentarz