Jeśli prowadzisz biznes, nie zwlekaj ze skalowaniem firmy
04.10.2021 | Autor: Marta Wujek
Monika Kubacka jest właścicielką firmy Race PR, która wspiera tworzenie marek osobistych osób ze świata biznesu i sportu. Monika jest kolejnym przedsiębiorcą, który przyjął zaproszenie do naszego cyklu o porażkach w biznesie. Zobaczcie, dlaczego według Moniki nie warto zwlekać ze skalowaniem biznesu i jak poradziła sobie z początkiem rozwoju swojej firmy w obliczu pandemii koronawirusa.
Jesteś przedsiębiorczym freakiem i zależy Ci na rozwoju Twojej firmy? Spotkaj setki podobnych rekinów biznesu podczas konferencji Founders Mind
Sprawdź szczegóły!Ten materiał jest częścią cyklu poświęconego tematyce porażek w biznesie. W poprzednim odcinku: Największa porażka biznesowa? Budowanie firmy w pojedynkę
Co było Twoją największą porażką biznesową?
Miałam wiele porażek i pewnie wiele jeszcze przede mną. Mogę do nich zaliczyć wszystkie niewygrane przetargi, prezentacje, które nie przekonały klientów, błędy w zarządzaniu firmą, jako organizacją. Jednak to, co uznaję za największą, to zbyt późne skalowanie biznesu i wprowadzanie struktur do organizacji. Bardzo długo wstrzymywałam rozwój firmy ze względu na pandemię. Nie do końca wiedziałam, jak to się wszystko potoczy. Teraz ponoszę tego konsekwencje, np. obsługiwani przez naszą agencję klienci, chcą być obsługiwani przede wszystkim przeze mnie. To mnie postrzegają jako lidera i gwarancję jakości – i to jest bardzo miłe, ale tak dobieram sobie zespół, aby był spójny z wizją firmy, również w kontekście obsługi klienta. Skoro ufają mi w kwestii usług, chcę by zaufali też moim ludziom.
Jak sobie poradziłaś z tym problemem?
Przede wszystkim przekonałam samą siebie, że nie muszę wszystkiego robić sama. Poszłam po pomoc do osób związanych z finansami, aby ustawiły mi procesy w firmie, dokładnie przeanalizowały cashflow i prognozy, żebym mogła przyjrzeć się liczbom. To pomogło mi odważniej patrzeć w przyszłość, mogłam definiować kompetencje, których potrzebujemy w firmie, by przejść do skalowania. Niestety, dalej borykam się z konsekwencjami zbyt późnego wprowadzania struktury. To dość niebezpieczne, zwłaszcza w takiej firmie jak moja, która świadcząc usługi, opiera się na budowaniu relacji z klientami. Staram się przekazywać projekty, dawać przestrzeń na naukę i porażki swoim pracownikom, ustalić samej sobie jasny zakres obowiązków i być w tym konsekwentną. Nie jestem w stanie być od początku do końca przy każdym kliencie. To jest po prostu niemożliwe. Dlatego przy rekrutacji sprawdzam, czy ktoś myśli w podobny sposób o kliencie, jego edukacji w zakresie wizerunku.
Gdyby można było cofnąć czas, co zrobiłbyś inaczej w tym kontekście?
Na pewno wcześniej wzięłabym kartki i markery, aby jasno zarysować obszary i granice. Zaczynając, miałam doświadczenie w pracy po stronie klienta, agencji PR i mediów. Wiedziałam, jaką firmą chcę być, co się nie sprawdziło u innych, albo jak nie chciałabym obsługiwać klientów. Jednak plan, który rysuje się w głowie, trzeba bardzo szybko weryfikować na podstawie tego, co dzieje się wokół. Mój plan zweryfikowała pandemia. Trzy miesiące przed pierwszym przypadkiem koronawirusa w Polsce, samodzielnie zaczęłam prowadzić firmę, dlatego dodatkowym czynnikiem, który hamował skalowanie i zatrudnianie, był po prostu strach.
Częściej też bym wciskała przycisk STOP w działaniach, aby w tym pędzie pracy agencyjnej mieć więcej czasu na wyciąganie wniosków z błędów – moich, zespołu. To by pomogło w budowaniu struktury i w prowadzeniu klientów przez ludzi w zespole.
Na jakie „czerwone lampki” warto zwracać uwagę, prowadząc własny biznes?
Przychodzą mi na myśl takie dwie lampki. Pierwsza z nich: nie zapędzać się w kozi róg tego, że wszystko trzeba mieć od razu i robić samemu. Doskonale rozumiem pracowanie na budżecie w trybie „zarobimy, to dopiero inwestujemy”, jednak czasami krótkowzroczność i brak strategii hamuje podejmowanie decyzji. Przykładowo, jeśli musimy dołożyć do budżetu, aby znaleźć osobę z odpowiednimi kompetencjami, to zróbmy to. Ta inwestycja się zwróci np. w postaci odciążenia Ciebie i Twoich godzin pracy, a w firmie będą nowe kompetencje. To wymaga czasu, aby się zwróciło. Oczywiście, trzeba też uwzględniać to, co pokazują liczby, ale jeśli czegoś jestem pewna, to tego, że inwestowanie w ludzi zawsze się opłaca.
Druga: nie porównuj się do innych przedsiębiorstw. Obserwuj konkurencje, ale rób swoje. Kiedy obsesyjnie obserwujesz to, co robią inni to znak, żeby usiąść i ponownie rozrysować, dlaczego prowadzisz swoją firmę. I wierzcie mi, że przy każdym zwątpieniu będziecie wracać do tego pytania. To trochę pomaga wstać i iść dalej.
Jak myślisz, dlaczego przedsiębiorcy nie chcą opowiadać o swoich porażkach?
Jesteśmy tak wychowani – o złych rzeczach się nie mówi, tylko o dobrych. I z pełną świadomością mówię, że takie pompowanie balonika nie jest dobre. Na każdy sukces przypada ileś porażek, a w ogóle o tym nie mówimy. Gdybym wcześniej znalazła takie miejsce, w którym mogę przeczytać, co nie wyszło, pewnie iluś błędów bym nie popełniła. Dodatkowo nie pomagają wszystkie wpisy na Linkedin. Kiedy zaczynałam, to aż mi było gorzej od czytania o kolejnych sukcesach, work life balance, wstawaniu o 5:00 i rozwoju osobistym. Uważam, że każdy z tych aspektów jest bardzo ważny, ale trzeba podejść do tego ze spokojem i rozsądkiem. Tymczasem wielokrotnie patrząc na wpisy, czułam się, jakbym na każdym froncie przegrywała. Musiałam często wracać do tego, dlaczego zaczęłam prowadzić swoją firmę. Dużo siły też daje mi zespół i klienci – czują się częścią Race PR, posługując się narracją sportową: czuję, że wszyscy gramy w jednej drużynie.
Czy powinniśmy wstydzić się swoich porażek?
Absolutnie nie! Myślę, że mówienie o nich może pomóc tym, którzy dopiero zaczynają. Poza tym tak zwyczajnie: każdy ma jakieś porażki. Sama mam ich miliony. Chodzi o to, aby szybko wyciągać wnioski, układać plan i robić rzeczy w zgodzie ze sobą. Moja firma zajmuje się budowaniem wizerunku sportowców i mniejszych firm – i naprawdę lubię porażki swoje i swoich klientów! Można wyciągnąć z nich dużo dobrego, również w kwestiach budowania wiarygodnego wizerunku w oczach otoczenia.
Jaką dasz radę dla młodych przedsiębiorców, którzy stawiają pierwsze kroki w świecie biznesu?
Bardzo prostą: każdy kij ma dwa końce. Filtrujcie bańkę informacji, w której żyjecie, to normalne i ludzkie potykać się w prowadzeniu biznesu. Czasami też jest tak, że ileś biznesów po prostu nie wyjdzie – i to jest jak najbardziej w porządku.
Zostaw komentarz