Marketing i Biznes Luźne Innowacje po polsku. W Lublinie stanął automat vendingowy: robakomat i jajkomat, a w Wągrowcu automat z jointami

Innowacje po polsku. W Lublinie stanął automat vendingowy: robakomat i jajkomat, a w Wągrowcu automat z jointami

Automaty vendingowe z różnego rodzaju produktami znane są nam od dawna. Uczelnie, szpitale, dworce… to miejsca, w których od lat stoją automaty z przekąskami i napojami. Jednak w ostatnim czasie pojawia się coraz więcej zaskakujących (żeby nie powiedzieć innowacyjnych) pomysłów na wykorzystanie tego typu urządzeń.

Innowacje po polsku. W Lublinie stanął automat vendingowy: robakomat i jajkomat, a w Wągrowcu automat z jointami

Prowadzisz firmę? Dołącz do Founders Mind, najlepszej konferencji dla biznesu w Polsce

Sprawdź szczegóły wydarzenia

Nie widzę  w tym nic dziwnego, mój problem, czy raczej pewien dysonans zaczyna się, kiedy czytam o setnym tego typu projekcie, który opisywany jest, jako innowacyjny. Przypomina mi się dyskusja sprzed kilku lat, kiedy mówiono o tym, że przedsiębiorcy otwierający kwiaciarnię, szkołę pole dance czy budkę z frytkami ustawiają się w kolejkach po dotacje i nazywają się startupowcami. 


Automat vendingowy, który sam zrobi kebaba?

Kilka lat temu na polskim rynku pojawił się startup Vendizone, za którym stoi kilku młodych przedsiębiorców. Kiedy pewnego dnia na uczelni skarżyli się między sobą, że w trakcie przerw między zajęciami nie mają gdzie zjeść czegoś ciepłego, wpadli na pomysł, by stworzyć automat z kebabem, inaczej mówiąc ich pomysłem była maszyna vendingowa z gorącym posiłkiem. Wybór dania nie powinien dziwić, w końcu to podstawowa pozycja w menu studenta. 

Mogą Cię zainteresować

W tym przypadku rzeczywiście możemy mówić o pewnej innowacyjności, bo maszynę trzeba było tak zaprojektować, by potrafiła skutecznie podgrzewać wybierane przez klientów kanapki. Dodatkowo posiłki, które w danym momencie oczekiwały na ich wybranie, musiały pozostawać w odpowiedniej temperaturze. Jednak dobrze nam znane automaty z napojami również potrafią je skutecznie schłodzić, a automaty do kawy i herbaty podgrzać wodę. Niemniej był to pierwszy tego typu projekt w Polsce i z pewnością jego twórcom nie można odbierać pomysłowości i kreatywności. 

Wszystko upychamy do automatów vendingowych

Soczewki kontaktowe, prezerwatywy, przekąski, napoje. W czasie pandemii maseczki jednorazowe, a w okolicy 2 listopada znicze. To wszystko można kupić dziś w automatach vendingowych. Jednak w ostatnim czasie uwagę internautów przykuł automat vendingowy, który stanął przy sklepie zoologicznym przy ul. Koncertowej w Lublinie. Wędkarze, którzy zapomnieli któregoś z elementów swojego ekwipunku (przez 7 dni w tygodniu i 24 godziny na dobę), mogą tam kupić potrzebne akcesoria oraz przynęty.

Automat vendingowy został tak zaprojektowany, by pozwalał na utrzymywanie odpowiedniej temperatury, ponieważ część przynęt w nim dostępna to żywe robaki. Twórcy rozwiązania zadbali o to, by wędkarze otrzymywali najświeższe produkty, które skutecznie zwabią ryby. Pytanie, jak często wędkarz idzie na połów nieprzygotowany, obserwując osoby, które są hobbistami tego zajęcia, można odnieść wrażenie, że są oni zawsze przygotowani ze 100 proc. starannością co do najmniejszego detalu, zaczynając od tego, czym będą wabić ryby, po ich sprzęt, kończąc na ubiorze.

Kontrowersyjny automat vendingowy z jointami

Robakomat przykuwa uwagę, jednak jeszcze większym echem medialnym cieszyła się informacja o automacie z… jointami. W zeszłym roku w Wągrowcu, a dokładnie w lokalnym sklepie marki Kaufland pojawił się taki automat, w którym można kupić produkty konopne. Media w szoku, mieszkańcy w szoku, a właściciel maszyny uspokaja, że to wszystko jest legalne, bo każdy z oferowanych produktów ma maksymalnie 0,2 proc. THC.

I tak w jointmacie można dostać jointy, susz konopny, kosmetyki na bazie konopi i przekąski. Mimo oburzenia społecznego zielone maszyny stanęły również w Pile, Chodzieży, Trzciance, Rudzie Śląskiej, Czeladzi, Siemianowicach Śląskich, Tychach czy w Rybniku. Tymczasem policja, która zbadała sprawę, przyznała, że nie może nic zrobić w tej kwestii, bo produkty dostępne w automatach, rzeczywiście zgodnie z prawem są legalne. Zaznaczono przy tym jednak, że jeśli funkcjonariusze znajdą u kogoś jointa z takiej maszyny, mają prawo wysłać go do badań pod kątem zawartości THC.

Ekologiczne automaty vendingowe

Zdecydowanie bardziej pozytywnym przykładem wykorzystania automatów vendingowych do sprzedaży nietypowych produktów są jajkomaty i mlekomaty. I znów wracamy do Lublina, a konkretnie na ulicę Romera, gdzie w tym roku stanął automat, w którym można kupić świeże jajka pochodzące od kur z wolnego wybiegu. Choć nie jest to nowy pomysł (w 2019 roku podobny automat stanął w Wąwolnicy, a w 2015 roku w Irlandii), spotkał się z bardzo pozytywnym odbiorem jego użytkowników. 

Natomiast jeśli chodzi o mlekomat, to takie urządzenie w 2017 roku pojawiło się w Radomiu. Tu, podobnie jak w przypadku jajkomatów, świeże mleko dostarczane jest przez lokalnego rolnika, który każdego dnia wlewa do maszyny vendingowej 40 litrów świeżego napoju.

Bardziej innowacyjne automaty

Oczywiście pisząc o różnego rodzaju automatach vendingowych z niejednokrotnie zaskakującą zawartością, nie twierdzę, że są to pomysły złe. Jednak czepiając się słowa innowacyjność, chciałabym zwrócić uwagę na to, co innowacyjne jest w rzeczy samej. Powielanie tego samego pomysłu, wymieniając tylko zawartość produktową, nie wpisuje się w to słowo. Niemniej wszystkim twórcom tych rozwiązań należy się szacunek za kreatywność.

Idąc dalej tym tropem, naszej chęci automatyzacji wszystkiego, co nas otacza, na myśl przychodzą mi sklepy przyszłości. Tyle się czyta o autonomicznych sklepach, do których wchodzimy, wybieramy zakupy i wychodzimy, pomijając przystanek przy kasie, bo nasze zakupy są automatycznie skanowane w koszyku, a opłata za nie pobierana z naszego konta. W porównaniu do automatu z robakami dla wędkarzy, czy z jajkami od kur może to brzmieć jak rocket science.

Nic bardziej mylnego, bo i u nas nad Wisłą tego typu projekty zaczynają się pojawiać. W 2019 roku w Poznaniu stanął sklep autonomiczny Take&Go. W tym samym roku ruszyły testy podobnej placówki Carrefour Flash. W obu przypadkach klienci nie muszą kasować pojedynczych produktów, bo robi to za nich koszyk, który wykrywa tagi RFID, które są umieszczone na produktach. Płatności również odbywają się automatycznie, czyli można powiedzieć, że klient wchodzi do takiego sklepu, wybiera to, co jest mu potrzebne i… po prostu wychodzi. Natomiast w zeszłym roku w Warszawie pojawił się automatyczny kiosk Ruchu, który sam jest w stanie wydać klientowi 175 różnych produktów.

Oczywiście nie porównuję autonomicznych sklepów do automatów vendingowych. I niech jednych i drugich powstaje jak najwięcej. Jednak zastanówmy się, kiedy mówimy o czymś: innowacyjne. Mówmy o nowoczesnych rozwiązaniach, a te przełomowe (innowacyjne) zostawmy inżynierom i prawdziwym startupowcom.

Popularne na Marketing i Biznes

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl