Marketing i Biznes wywiady-blogerskie Gotując dla alergików zdobyła 20 tys. czytelników. Jak Nicponwkuchni.pl buduje społeczność?

Gotując dla alergików zdobyła 20 tys. czytelników. Jak Nicponwkuchni.pl buduje społeczność?

Gotując dla alergików zdobyła 20 tys. czytelników. Jak Nicponwkuchni.pl buduje społeczność?

Prowadzisz firmę? Dołącz do Founders Mind, najlepszej konferencji dla biznesu w Polsce

Sprawdź szczegóły wydarzenia

Karolina Nicpoń: mama, blogerka, szefowa kuchni. Jej dzieci cierpią na atopowe zapalenie skóry, dlatego musiała opracować dla nich specjalną dietę. Ponieważ nie znalazła w Internecie zbyt wielu inspiracji, musiała wykazać się dużą kreatywnością. Eksperymentując w kuchni odkryła w sobie ogromną pasje do gotowania. Tak więc od sześciu lat specjalizuje się w tworzeniu potraw, które nie zawierają mleka, jajek, glutenu i cukru, a od dwóch lat dzieli się swoimi przepisami na blogu.


Marta Wujek, Marketing i Biznes: Od kiedy prowadzisz bloga?

Karolina Nicpoń, autorka bloga Nicpoń w Kuchni: Pierwszy post na moim blogu pojawił się 26 czerwca 2016r. Niedługo minie więc 2 lata od kiedy istnieje Nicpoń w Kuchni.

Co cię zmotywowało do prowadzenia bloga?

Mój szwagier. Choć myśl, by prowadzić bloga pojawiła się dużo wcześniej. Nie brałam jednak tego na poważnie. Uważałam, że blogowanie nie jest dla mnie. Świat blogosfery zupełnie mnie nie pociągał, nie rozumiałam tego fenomenu. Jestem raczej osobą nieśmiałą i nie lubię się zbyt mocno uzewnętrzniać. Najbardziej obawiałam się spraw technicznych i samego pisania. Lubię gotować, a nie pisać.

Przelewanie myśli na papier czy ekran komputera wydawało mi się wtedy wielkim wyzwaniem. Odłożyłam te myśli na dalszy plan, żyłam dalej i praktycznie o tym zapomniałam. Pewnego razu mój szwagier powiedział, że z moim kulinarnym zacięciem powinnam założyć bloga.  Wtedy myśl o blogowaniu wróciła do mnie z podwójną siłą i była tak intensywna, że odważyłam się jednak spróbować. Stwierdziłam,  że moje doświadczenia w pieczeniu bez jajek, mleka i glutenu mogą pomóc innym osobom na diecie.

blog kulinarny
fot. Mraczek Photo

Dlaczego blog kulinarny?

Wiąże się to z motywacją, o której mówiłam wcześniej. Blog miał być miejscem, w którym umieszczam przepisy, z których korzystam po to, by inne osoby również mogły z tego czerpać. Nie sprawia mi problemu nakarmienie małych alergików, wychodzi mi to dość dobrze, w tym czuję się świetnie i co najważniejsze, kocham to robić. W związku z tym, nie brałam pod uwagę innej opcji jak tylko założenie bloga kulinarnego.

Nie bałaś się konkurencji? Blogów kulinarnych jest bardzo dużo…

Trochę się bałam, zastanawiałam się czy się przebiję, czy będę w stanie dotrzeć do czytelników. Początkowo blog był bardzo nijaki. Nie miałam zdefiniowanego idealnego czytelnika, więc wstawiałam przepisy dla alergików, a równocześnie takie tradycyjne, z alergenami. Myślałam, że jeśli będę pisać i dla alergików i dla osób, które nie są na diecie, czytelników będzie więcej.

Tak się nie działo i zaczęłam się zastanawiać dlaczego. Wtedy trafiłam na szkolenie organizowane przez Ulę Bielską – Phelep ze Szkoły Blogowania, na których zdałam sobie sprawę, że powinnam skupić się na konkretnym odbiorcy. W tej mojej niszy konkurencja jest mniejsza, więc blog od tego czasu zaczął się rozwijać.

Twój blog obfituje w wiele ciekawych przepisów, uwzględniających różne diety (np. bezglutenowa, czy bezmleczna). Uczęszczałaś na jakiś kurs, szkolenie kulinarne?

Jestem amatorem, nie skończyłam gastronomicznej szkoły, a gotować nauczyła mnie mama. Jako mała dziewczynka uważnie ją obserwowałam, ale też aktywnie pomagałam w kuchni. Czasem chciałam, a nie rzadko po prostu musiałam, ale teraz jestem za to mamie wdzięczna.

Nie przechodziłam żadnych szkoleń i kursów kulinarnych pod kątem dietetycznym. Przeszłam jednak przyspieszony kurs z dwójką dzieci z atopowym zapaleniem skóry. W tej sytuacji musiałam nauczyć się gotować i piec bez jajek i mleka. Później okazało się, że powinniśmy ograniczyć też gluten i cukier.

Kiedy przeglądałam przepisy dla alergików dostępne w Internecie, nie mogłam znaleźć zbyt wiele takich, które będą odpowiednie dla nas. Jeśli jakieś przepisy są bez mleka i glutenu, to zawierają jajka, jeśli są bez jajek, to najpewniej z glutenem. Musiałam więc próbować sama tworzyć przepisy, próbować i testować. Starszy syn ma już 6 lat, więc doświadczenie mam już całkiem spore.

blog kulinarny
fot. Mraczek Photo

Zdarza się, że twoi czytelnicy piszą do ciebie, by podziękować za przepis?

Tak, jest to bardzo miłe. Szczególnie kiedy piszą, że dzięki moim przepisom ich mały alergik, któremu od zawsze wszystkiego trzeba było odmawiać, który w przedszkolu czuje się inny, bo nie może drożdżówki jak pozostałe dzieci, w końcu mógł zjeść ciasto i bardzo mu smakowało. Takie wiadomości motywują mnie do jeszcze większej pracy.

Skąd czerpiesz inspiracje na nowe potrawy?

Często dostosowuję przepisy tradycyjne, które znam i przerabiam na wegańskie i bezglutenowe. Czasem inspiruje mnie Pinterest, a czasem po prostu otwierając lodówkę wpadam na jakiś genialny pomysł na danie, dzięki któremu uda mi się zużyć resztki.

Pomysłów na nowe potrawy mam po porostu od groma. Niestety przy dwójce dzieci czasu na realizację wszystkich pomysłów brakuje. Szczególnie, że w pieczeniu bez jajek, mleka czy glutenu jeden przepis to często kilka prób, zanim z efekt finalny będzie zaakceptowany przez moich testerów.

Twoja rodzina musi być bardzo zadowolona z faktu, że prowadzić bloga kulinarnego. Musisz ciągle serwować im pyszne dania…

Z jednej strony są zadowoleni, bo często w domu jest coś pysznego, choć kiedy jeszcze nie wiedziałam jak się dobrze zorganizować, niecierpliwili się czekając aż sfotografuję obiad i często dostawali już lekko przestudzony. Teraz robię tak, że najpierw podaję obiad rodzinie, a kiedy oni jedzą, mogę spokojnie sfotografować swoją porcję, by ją później zjeść na zimno (śmiech).

Z drugiej strony blogowanie to bardzo czasochłonne zajęcie. Teraz dużo więcej czasu spędzam przed komputerem, czy telefonem niż kiedyś. Po wykonaniu dania trzeba zrobić zdjęcia, później je obrobić, napisać przepis, wstawić na portalach społecznościach, odpisywać na wiadomości, komentarze. Myślę, że gdyby mąż wiedział jak bardzo mnie to pochłonie, odradził by mi prowadzenie bloga.

blog kulinarny
fot. Mraczek Photo

To ile czasu zajmuje ci przygotowanie wpisu na bloga?

Bardzo różnie. Jeśli liczyć od momentu pierwszej próby wykonania jakiegoś przepisu do kliknięcia udostępnij, to czasem i cały tydzień. Ale jeśli to nie jest nowy przepis, tylko taki, który już jest w moim domu na porządku dziennym, to kilka godzin.

Najpierw przygotowanie dania, w między czasie układam plan na sesję zdjęciową, by kiedy danie będzie gotowe, mieć już wszystko przygotowane. Potem sesja, która trwa zazwyczaj ok godziny. Później obrabiam zdjęcia i piszę przepis, co zajmuje mi ok 2 godziny. Pisanie idzie mi coraz łatwiej, blogowanie w tym zakresie bardzo mnie rozwinęło.

Przeglądając twojego bloga, zwróciłam uwagę na zdjęcia. Sama je robisz? Uczyłaś się gdzieś fotografii?

Tak, zdjęcia robię sama. Jeśli spojrzysz na zdjęcia z początków prowadzenia bloga, to zobaczysz, że wtedy nie miałam pojęcia o fotografii. Zaopatrzyłam się w książki, czytałam poradniki dostępne w Internecie, kupiłam używaną lustrzankę, jasny obiektyw i statyw, ale dalej nie byłam zadowolona z moich zdjęć.

W końcu znalazłam osobę, która sama robi piękne zdjęcia jedzenia i była chętna pokazać mi na żywym organizmie jak to się robi. Pojechałam do Żanety Hajnowskiej do Wrocławia i po jej kursie załapałam o co w tym chodzi. Od tego czasu fotografia kulinarna stała się moją pasją. Podglądam zdjęcia innych fotografów, czytam i ćwiczę, dużo ćwiczę.

blog kulinarny
fot. mat. pras.

Myślałaś o wydaniu książki kulinarnej w przyszłości?

Myślałam o tym. Chciałabym kiedyś wydać książkę z moimi przepisami. Jest to jedno z moich marzeń.  Teraz skupiam się jednak na bieżącej pracy na blogu i wydaniu e-booka.  Książka to jednak większe przedsięwzięcie, wymagające więcej czasu i pracy, więc pozostaje na razie w sferze marzeń.

Zarabiasz na blogu?

Na razie więcej w niego inwestuję, niż zarabiam. Zdarzyło się kilka współprac do tej pory, jednak w większości, szczególnie te na początku, były rozliczane barterowo. Kiedy już po kilku miesiącach blogowania otrzymałam pierwszą barterową propozycję współpracy byłam szczęśliwa, że w ogóle ktoś do mnie napisał.

Mój entuzjazm szybko się skończył.  Zobaczyłam, że czas, który poświęcam na przygotowanie wpisu i zdjęć jest dużo cenniejszy niż wartość barteru. Przygotowałam swój cennik i wysyłam go w odpowiedzi na zapytania firm, przez co tych kampanii nie mam zbyt wiele.

Jakiego rodzaju współprac się podejmujesz?

Zazwyczaj jest to przygotowanie przepisu wraz z sesją zdjęciową i lokowaniem produktu firmy, a czasem recenzje i testy np. sprzętu AGD lub książek dotyczących zdrowia.

Zdarzały się propozycje współpracy, które odrzuciłaś z jakiegoś powodu?

Tak, zdarzają się propozycje zrobienia dla kogoś przepisu ze zdjęciami w zamian za przysłowiową paczkę herbaty. Kiedyś napisała do mnie osoba z prośbą o wykonywanie przeze mnie zdjęć na Instagrama, którego ta osoba prowadziła dla firmy w zamian na „wzajemną reklamę”.

Ilu masz czytelników?

Trochę ponad 20tys. czytelników miesięcznie.

Czy masz jakieś sprawdzone metody na przyciąganie nowych czytelników?

Nie wiem czy odkryję Amerykę jeśli powiem, że wielu nowych czytelników pozyskuję przez dobry kontent dostosowany do tego, czego szukają czytelnicy.  Obserwuję czego osoby z mojej grupy docelowej szukają i przygotowuję przepisy w odpowiedzi na ich potrzeby. Kompendium wiedzy o trendach w dziedzinie kuchni są np. kulinarne grupy. Widzę tam, jakie przepisy są poszukiwane, które wywołują aktywność ludzi, lajki i komentarze. Na tej podstawie planuję działanie. Tworzę nowe przepisy czy e-booki do pobrania.

blog kulinarny
fot. mat. pras.

Zakładałaś bloga z myślą o zarabianiu na nim?

Zakładałam bloga z myślą, że będę dzielić się sprawdzonymi przeze mnie przepisami, ale jeśli bym powiedziała że nie pomyślałam o tym, że mogę na tym zarobić, skłamałabym. Od dawna interesuje się kwestią wolności finansowej i pasywnego dochodu, naczytałam się książek Kiyosakiego i nie ukrywam, że blogowanie jest jednym z narzędzi, by tą wolność finansową osiągnąć, przynajmniej taki jest plan.

Czym się zajmujesz poza prowadzeniem bloga?

Razem z mężem od paru lat inwestujemy na rynku nieruchomości.

Co jest najważniejsze w prowadzeniu bloga?

Systematyczność, której często mi brakuje i autentyczność, dzięki której wzbudzamy zaufanie czytelników. Dodatkowo ciągła nauka, by robić to coraz lepiej. Myślę, że to są jedne z najważniejszych rzeczy w blogowaniu.


Ten wywiad powstał dzięki BuyBox w ramach cyklu Zarabianie na blogu. Tutaj znajdziesz wywiad z Katarzyną Barczyk, Lady Pasztet.

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl