Przez lata pracowała w dyplomacji (Ambasada RP), później w mediach („Rzeczpospolita”), dziś jest współzałożycielką startupu IT (Beata Badzyńska, AR-Labs.io)
24.08.2022 | Autor: Aleksandra Ząbek
Czasami nie sam rynek pracy, a wewnętrzna potrzeba zmian sprawia, że jedyną drogą jest przebranżowienie. Beata Badzyńska, współzałożycielka startupu technologicznego AR-Labs.io, udowadnia, że zmiana branży może przynieść szereg korzyści. Przez lata pracowała w dyplomacji, m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, następnie w mediach, będąc dyrektorem działu Konferencji i Szkoleń w dzienniku "Rzeczpospolita", aby później założyć własną agencję PR. Jak to się stało, że dzisiaj Beata jest co-founderką startupu, redefiniującego na nowo prezentację i sprzedaż produktów za pomocą rozszerzonej rzeczywistości?
Prowadzisz firmę? Ucz się od najlepszych w branży i weź udział w najbardziej przedsiębiorczej konferencji w Polsce, Founders Mind 🧠
Sprawdź szczegóły wydarzeniaOd ponad roku stoisz na czele technologicznego startupu AR-Labs.io. Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z branżą IT?
Beata Badzyńska: Moja dotychczasowa kariera zawodowa jest bardzo różnorodna i dość nieoczywista.
Swoją pierwszą pracę rozpoczynałam w latach dziewięćdziesiątych w wydziale Ambasady RP w Montrealu, potem pracowałam w Ambasadzie RP w Waszyngtonie. Po 10 latach pracy w dyplomacji postanowiłam się przebranżowić i rozpoczęłam pracę w mediach (m.in. 6 lat w dzienniku „Rzeczpospolita”, gdzie byłam dyrektorem działu Konferencji i Szkoleń, potem własna agencja PR). Po 10 latach pracy w mediach podjęłam decyzję, żeby wejść do świata IT, w którym działam od 5 lat. Od roku jestem co-founderem i CEO technologicznego startupu tworzącego aplikacje w rozszerzonej rzeczywistości (AR).
Muszę przyznać, że zarówno w życiu prywatnym, jak i biznesowym mam bardzo dużo szczęścia do ludzi. Te znajomości kształtowały mnie, dodawały mi skrzydeł, uruchamiały we mnie biznesową intuicję i do dziś to z kontaktu z ludźmi czerpię największą inspirację. W każdym miejscu, w którym pracowałam dawałam z siebie 100%, szybko się uczyłam, a kiedy zaczynałam czuć szklany sufit, szukałam nowego wyzwania. Myślę, że ta gotowość do zmian mocno wiąże się z moim charakterem. Jestem ciekawa świata, chętnie się uczę, stąd przejście do IT było dla mnie znakomitą okazją do rozwoju.
Gdybyś miała wskazać kluczowe momenty dla powstawania Waszego startupu, jakie by to były?
Jednym z ważniejszych momentów była rozmowa, którą odbyłam z moim mężem Pawłem, tuż po tym, jak przejechaliśmy zamarznięte jezioro Bajkał na motorze. Uznaliśmy, że skoro sprawdziliśmy się jako para w tak ekstremalnych warunkach, to wspólna praca nie jest nam straszna. Dołączyłam do zespołu Sensi Labs i tak zaczęła się moja nowa biznesowa przygoda. Skupiłam się na obszarach, które dawały mi możliwość wykorzystania swojego doświadczenia, czyli sprzedaży, budowania relacji i marketingu. Od samego początku wiedziałam, że praca „u męża” jest tylko drogą, którą wykorzystam do nauki i rozwoju. Marzyłam o własnym startupie i cieszyłam się, że praca w Sensi Labs przybliżyła mnie do ludzi i wyzwań tego ekosystemu.
Kolejnym przełomem okazało się wejście w projekty w rozszerzonej rzeczywistości. Zaczęliśmy w Sensi Labs tworzyć pierwszą wirtualną przymierzalnię okularów. Totalnie pochłonął mnie ten projekt. Zaczęłam szukać inspiracji w rozmowach z branżą modową, zgłębiać ich problemy i wyzwania, badać potrzeby i analizować dostępne już rozwiązania. Szybko się okazało, że odpowiadamy na potrzebę zmniejszenia liczby zwrotów spowodowanych niedopasowaniem rozmiaru i kształtu okularów. Zrozumieliśmy, że promocja i sprzedaż usług pisania oprogramowania w software house i produktów w AR wymaga zupełnie innego podejścia. To był idealny czas na utworzenie nowej spółki i zbudowanie zespołu, którego kompetencje pozwolą na sprzedaż online produktów SaaS skierowanych do B2B. I tak zaczęłam realizować moje kolejne marzenie.
Branża fashion była dla Ciebie nowym obszarem. Jakie towarzyszyły Ci emocje, kiedy wprowadzałaś na rynek nowy startup?
Ekscytacja przenikała się ze strachem, ale wiedziałam, że doświadczenie z iTaxi, czy Booksy, Pawła oraz Tomka Zalewskiego, naszego wspólnika dużo wniesie do firmy i że razem stworzymy idealny zespół do poprowadzenia takiego biznesu. Mamy dorosłe już dzieci, więc wiedzieliśmy, że możemy się w pełni zaangażować w nowy biznes. AR-Labs.io utworzyliśmy w oparciu o zespół ludzi, za którymi stoją doświadczenie i ciekawe projekty. To sprawiło, że jako bardzo młody startup bez problemów zaczęliśmy rozmowy o współpracy z takimi markami jak Briju, Belutti, czy SuperPharm Optic.
Po roku działania AR-Labs.io mogę powiedzieć, że branża modowa daje jeszcze większe możliwości rozwoju, niż zakładałam na początku. Konkuruje, wdrażając bardzo innowacyjne rozwiązania, co widać chociażby po ostatnich produktach domu mody Balenciaga czy Nike. Wyobraźcie sobie, że w przyszłości nosząc bluzę z kapturem, będziemy w stanie powiązać to z geolokalizacją, dostępem do rozszerzonej rzeczywistości z bramkami tokenów.
W jaki sposób wpadłaś na pomysł swojego rozwiązania?
Wiem, że najważniejsze jest wychodzenie naprzeciw potrzebom klientów, dlatego, kiedy rozpoczęliśmy projekt tworzenia wirtualnej przymierzalni w rozszerzonej rzeczywistości, postanowiłam dokładnie zgłębić ten temat. Zaczęłam szukać inspiracji w rozmowach z przedstawicielami branży modowej, pytałam o ich problemy i wyzwania. Wspólnie z zespołem szukaliśmy też najlepszych rozwiązań. „Bólem” tej branży są liczne zwroty produktów do sklepów spowodowane niedopasowaniem rozmiaru i kształtu okularów. Okazało się, że możemy rozwiązać ten problem. Inspirację zawsze czerpiemy z rozmów z branżą, o ich problemach i wyzwaniach dowiadujemy się bezpośrednio. Dopiero widząc potrzeby, staramy się na nie odpowiadać, ale diabeł tkwi w szczegółach, dlatego tak ważna jest tu współpraca i dialog.
Pogłębiaj branżowy networking i wyjedź w gronie innych przedsiębiorców w malownicze Tatry. Weź udział w aktywnym wypoczynku na tle majestatycznych krajobrazów gór i wróć zainspirowany oraz wypoczęty do usprawniania procesów we własnej firmie – szczegóły wyjazdu znajdziesz tutaj.
Czym Cię tak zafascynowała rozszerzona rzeczywistość, że zdecydowałaś się na niej oprzeć swój nowy biznes?
Po tym jak wspólnie z Pawłem i Tomkiem (naszym wspólnikiem) zgłębiliśmy temat rozszerzonej rzeczywistości, byliśmy pewni, że to fascynujący obszar, który będzie się rozwijał. Poczuliśmy, że nasza aplikacja może realnie pomagać firmom w budowaniu wyższej jakości obsługi klienta, co przełoży się na zyski. Po roku działania AR-Labs.io mogę powiedzieć, że to był dobry wybór.
Rozszerzona rzeczywistość na nowo definiuje prezentację produktów oraz zmienia doświadczenia klientów. Dziś dzięki tej technologii klienci już przed zakupem mogą zobaczyć wirtualnie, jak produkty będą wyglądać, jak mogą funkcjonować w otoczeniu, mają też możliwość przymierzenia ich. To wpływa na większą pewność co do decyzji zakupowych i większą satysfakcję z zakupu.
Możemy sobie wyobrazić, że przeglądamy strony internetowe firm, które prezentują okulary na zdjęciach – na twarzach modeli i modelek. I natrafiamy na stronę, która daje możliwość wirtualnego przymierzenia okularów, czyli siedząc na kanapie, przymierzamy okulary i wybieramy te, które nam pasują. Te rozwiązania fantastycznie wspierają proces sprzedaży w e-commerce, a co za tym idzie, niwelują nieudane zakupy, obniżając zwroty. Produkty w aplikacji są odwzorowane 1:1, zachowują swój kształt, rozmiar i kolor, dlatego nazywany je cyfrowymi bliźniakami. W aplikacji przeglądamy się jak w lustrze.
Czy dobry pomysł wystarczy, by osiągnąć sukces?
Marka i dobre pomysły nie wystarczą, aby zbudować biznes; potrzeba do tego produktu, który rozwiązuje problemy i z którego ludzie będą korzystać. Nasza współpraca z branżą modową zarówno w Polsce, jak i za granicą zaowocowała stworzeniem rozwiązań także dla sklepów offline. Tak powstało wirtualne lustro, czyli możliwość prezentacji i przymierzania produktów w rozszerzonej rzeczywistości na dużym ekranie. Właśnie w taki sposób prezentowała swoje produkty na międzynarodowych targach jubilerskich we Włoszech marka Briju. Wirtualne lustro przyciągało tłumy do stoiska. Już we wrześniu marka Belutti użyje wirtualnego lustra do prezentacji swojej najnowszej kolekcji na targach Silmo w Paryżu.
Kolejną firmą, która doceniła to innowacyjne rozwiązanie jest marka Sirene, która w Fabryce Norblina wstawiła wirtualne lustro w witrynie swojego salonu. Efekt – większa liczba odwiedzających salon oraz możliwość przymierzania okularów nawet po godzinach otwarcia. Wirtualne lustro to także innowacyjny drogowskaz do salonu, z którego dziś korzysta w jednej ze swoich placówek Medicover. Pacjenci centrum medycznego na Wołoskiej mają również możliwość przymierzania wirtualnych okularów. Jeśli oferta prezentowanych produktów ich zaciekawi, 300 metrów od placówki znajduje się salon optyczny Medicover, gdzie można zakupić przymierzane wirtualnie okulary.
Czy uważasz, że da się pracować nad własnym mindsetem? Jeżeli tak, to w jaki sposób?
W życiu właściwy mindset to podstawa. Trzeba nad nim pracować codziennie. Powodzenie wielu projektów, które podejmujemy w dużej mierze zależy właśnie od naszego podejścia. Ja zawsze podchodzę do nowych projektów z otwartą głową, pozytywną energią i dużym zaangażowaniem. Uważam, że to pomaga mi szukać nowych rozwiązań. Nie widzę problemów, ale wyzwania i właśnie to mnie nakręca do dalszego działania.
Podstawą skutecznego działania jest znajomość siebie, swoich mocnych i słabszych stron, a następnie praca, która daje satysfakcję i jest spójna z nami. To połączenie wydaje mi się być kluczowe. Rozwijam swój mindset poprzez codzienne nawyki czy obrany styl życia.
Co ważne, pracując w obszarze nowych technologii, otaczam się twórczymi i bardzo inspirującymi ludźmi. Dużo się od nich uczę, poszerzam horyzonty. To ogromny przywilej, że mogę współpracować z ciekawymi ludźmi i innowacyjnymi markami przy projektach, które wyznaczają trendy na najbliższe lata.
W jaki sposób odpoczywasz, aby być maksymalnie efektywna?
Najczęściej odpoczywam czynnie. Jestem osobą bardzo energiczną i sport jest dla mnie nie tylko lekarstwem na stres, ale także sposobem na „przewietrzenie głowy” i naładowanie baterii. Uwielbiam np. skakać na trampolinie. Właśnie w ruchu odpoczywam najlepiej. Kocham wyzwania, wciąż przesuwam swoje granice. Ja i mój mąż mamy na swoim koncie kilka przebiegniętych maratonów, m.in. wymarzony maraton na moje 40 urodziny w Nowym Jorku. Ponadto ćwiczymy na siłowni, uprawimy jogę, nurkujemy, jeździmy na rowerach i motorach. I oczywiście podróżujemy. Bardzo często łączymy podróże z pracą. Nigdy nie zapomnę pobytu na meksykańskiej wyspie Holbox, gdzie był bardzo słaby Internet, więc razem z mężem jechaliśmy o 5 rano na wózku golfowym w okolice masztu, bo tam połączenie było lepsze. Udało mi się tam – na wózku, w otoczeniu komarów – przeprowadzić kilka ważnych rozmów z klientami, a nawet rozpocząć owocną współpracę. Choć komuś taka praca może wydawać się czymś ekstremalnym, dla mnie podróże są nieodzowne. Dodają mi energii i wywołują uśmiech na twarzy. Przyznam jednak, że będąc współwłaścicielką startupu, trudno jest osiągnąć równowagę między pracą a odpoczynkiem. Ja właściwie nie rozstaję się z laptopem, a bardzo często, także w czasie wolnym, czytam artykuły branżowe i nadrabiam zaległości. Ma to jednak swój urok. Jestem maksymalnie efektywna, gdy jestem w biegu. Bez różnicy, czy jest to bieg z psami (mamy z Pawłem dwie sznaucerki), czy między spotkaniami z klientami.
Zostaw komentarz