Marketing i Biznes wywiady-blogerskie Podróże po kulturze: blogowanie to sport dla długodystansowców

Podróże po kulturze: blogowanie to sport dla długodystansowców

Podróże po kulturze: blogowanie to sport dla długodystansowców

Prowadzisz firmę? Dołącz do Founders Mind, najlepszej konferencji dla biznesu w Polsce

Sprawdź szczegóły wydarzenia

Zofia Jurczak prowadzi bloga o podróżach od początku 2017 roku. Mimo, że jeszcze na nim nie zarabia, uważa że systematyczna, staranna praca prędzej czy później przyniesie oczekiwane efekty. „Bloga trzeba regularnie karmić dobrymi treściami, nawet gdy nikt go nie czyta. Zwłaszcza, gdy nikt nie go nie czyta. To cholernie frustrujące tak gadać (pisać) do ściany, ale w blogowaniu nic nie jest po nic. Blogowanie to jest sport dla długodystansowców i te regularnie dostarczane porządne treści koniec końców zaprocentują.”

Marta Wujek, Marketing i Biznes: Kiedy i dlaczego powstał blog?

Zofia Jurczak, autorka bloga Podróże po kulturze: Mam z blogowaniem relację miłość-nienawiść. Podróże po kulturze to nie jest mój pierwszy blog. Dekadę temu prowadziłam bloga literackiego. Nazywał się Lekturki i ku mej wielkiej radości i wcale nie mniejszemu zdziwieniu, miał sporą rzeszę czytelników, których żywo interesowały moje opinie o przeczytanych książkach. Miało to jednak swoją ciemną stronę, bo w pewnym momencie przestałam czytać dla przyjemności, a zaczęłam dobierać lektury pod bloga. To był błąd. Dlatego Lekturki po kilku latach zawiesiłam. Na amen.

Bez blogowania nie wytrzymałam jednak długo. Pierwszy post na blogu Podróże po kulturze opublikowałam w lutym 2017 roku. Ku memu zaskoczeniu (jakkolwiek to nie brzmi!) blog poszedł w zupełnie inną stronę niż pierwotnie planowałam. Bo ja znów chciałam o tych książkach pisać i o kulturze, a o podróżach przy okazji. Tymczasem szybko okazało się, że moich czytelników bardziej interesują wpisy turystyczne. Ba, mi też dużo przyjemniej pisze się o podróżach. Choć i książki od czasu do czasu pojawiają się na blogu.

blogowanie
fot. mat. pras.

Na czym polega turystyka kulturowa?

W dużym uproszczeniu: jeśli galeria to… sztuki, zamiast plaży – muzeum, a w miejsce clubbingu wieczór w teatrze.  Nie podróżuję dla samego podróżowania. To nie dla mnie. Jeśli jadę gdzieś, wszystko jedno czy jest to Tokio czy Olkusz, staram się to miejsce poznać do cna. A rundka po starym mieście to zdecydowanie za mało. Dlatego m.in zwiedzam peryferyjne dzielnice, nie odpuszczam muzeom, szukam miejsc nieoczywistych, street artu i ciekawej architektury.

Ale chyba najpiękniejsze w turystyce kulturowej jest to, że (pozornie) nieciekawe miasta, nagle okazują się warte odwiedzenia. Najlepszym przykładem jest Glasgow – miasto na pierwszy rzut oka brudne i nieładne, ale z fantastyczną ofertą kulturalną: darmowymi muzeami pełnymi sztuki o jakiej w Polsce możemy tylko marzyć (ewentualnie oglądać ją w Internecie) oraz szlakiem architektury Charlesa Rennie Mackintosha, od którego projektów zaczęła się secesja.  

Myślisz o tym, by zarabiać na blogu?

Tak. Choć zdaję sobie sprawę, że to o czym piszę, to turystyczna nisza. Nie mniej jednak statystyki bloga wskazują, że nie tylko mnie kręcą muzea, sztuka, ciekawa architektura, związki miejsc z popkulturą i Lista światowego dziedzictwa UNESCO.

Jakiego typu współprac nigdy byś się nie podjęła i dlaczego?

To akurat proste – nie podjęłabym się promowania miejsc, w które sama bym się nie wybrała, wydarzeń, w których nie chciałabym brać udziału i usług, z których bym nie skorzystała. Ostatnio zresztą dostałam propozycję promowania festiwalu muzycznego, który w rzeczywistości okazał się imprezą disco polo. To nie tak, że mam coś przeciwko disco polo – każdemu wedle potrzeb – ale Zenon Martyniuk nie jest kimś, kogo chciałabym oglądać i (tym bardziej) słuchać, a już na pewno promować na blogu Podróże po kulturze. Bez względu na to ile by mi zaoferowano pieniędzy.

blogowanie
fot. mat. pras.

Jak często podróżujesz? W jaki sposób podejmujesz decyzje gdzie jechać?

Od kiedy bloguję podróżuję znacznie częściej niż w czasach sprzed Podróży po kulturze. Zwykle raz w miesiącu wyjeżdżam gdzieś za granicę. To są kilkudniowe city break. Mam oczywiście swoją listę podróżniczych marzeń (która o dziwo, zamiast skracać się, wciąż i wciąż się wydłuża), ale kolejne kierunki raczej wybieram spontanicznie. Jeśli trafia się lot w dobrej cenie i dobrym terminie biorę go, a potem dopiero zastanawiam się, co będę robić na miejscu. O dziwo ta metoda jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Ba, po początkowej panice ‘co ja do licha tam będę robić’, okazuje się, że w sumie to mogłabym zostać z dzień dłużej.

Z kolei po Polsce zwykle jeżdżę przy okazji wydarzeń kulturalnych. Bo taki bilet do opery czy na musical jest przecież doskonałym pretekstem, aby spędzić miło dzień lub dwa w Poznaniu czy Gdyni. I w drugą stronę – skoro już z jakiegoś powodu jestem w Łodzi czy Gdańsku, to sprawdzam co grają w teatrach.

Osobnym temat jest mój mały blogowy projekt 12 miast w 12 miesięcy, w którym zwiedzam polskie miasta turystycznie nieoczywiste, a o tym gdzie pojadę decyduje impuls. Pojawia się myśl: a może by tak pojechać do Kielc? I chwilę później już tam jadę.

Dużo podróżujesz, domyślam się że masz mało czasu. Masz jakieś sprawdzone metody na organizacje czasu pracy?

Częste podróże są fajne, ale kompletnie dezorganizują życie i niestety nadal nie potrafię sobie z tym chaosem jakoś szczególnie radzić. Zresztą prokrastynacja to moje drugie imię, więc podświadomie robię wszystko, aby odwlec moment pisania, ale jak już zacznę, to piłuję tekst do upadłego. Okropne to i męczące, nikomu nie polecam.

Jak często publikujesz nowe posty?

Chciałabym trzy razy w tygodniu. Staram się dwa razy w tygodniu. W praktyce zwykle wychodzi jeden tygodniowo. Ale na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że to są solidne posty na minimum tysiąc słów.

W jaki sposób promujesz swoje posty?

Facebook. Grupy tematyczne na Facebooku to najlepsza znana mi metoda promocji postów. Ale oczywiście mam też swój fanpage i konto na Instagramie, które zresztą bardzo lubię prowadzić, a jeżeli ktoś ma taką chęć może też zapisać się do newslettera i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na swoją skrzynkę pocztową. Nie mniej jednak wymierne efekty w statystykach daje promocja na grupach na Facebooku.

blogowanie
fot. mat. pras.

Czy są jakieś blogi, na których się wzorujesz?

Bloguję po swojemu i staram się na nikim nie wzorować. ‘Staram się’ to tu słowo klucz. Co nie zmienia faktu, że czytam mnóstwo blogów literackich, lifestylowych i podróżniczych, które wciąż inspirują mnie do kolejnych lektur i wycieczek. To pewnie dlatego ta lista miejsc, które chcę odwiedzić wciąż się wydłuża. Moim ulubieńcem w tej dziedzinie jest blog Wyjazdologia, którego autor ma podobną do mojej skłonność do zwiedzania miejsc turystycznie nieoczywistych. Bardzo też cenię jego suchy dowcip.

Jak uważasz, jakie błędy blogerzy najczęściej popełniają?

Nie wiem czy wolno pisać mi o błędach, bo kim ja jestem, aby coś oceniać. Ale mogę za to napisać, co w blogach najbardziej mnie irytuje. Nieczytelne szablony, infantylne nazwy, niechlujny język, brak pomysłu na siebie i bloga. Pisanie banałów pod publiczkę. I wreszcie – rzecz najgorsza – wpisy powstałe w efekcie komercyjnej współpracy, ale bez jakiejkolwiek wzmianki o tym fakcie. Bardzo, ale to bardzo nie lubię, gdy ktoś mnie robi w balona.

blogowanie
fot. mat. pras.

Co jest w twojej ocenie najtrudniejsze w prowadzeniu bloga?

Regularność. To kluczowa sprawa. Bloga trzeba regularnie karmić dobrymi treściami, nawet gdy nikt go nie czyta. Zwłaszcza, gdy nikt nie go nie czyta. To cholernie frustrujące tak gadać (pisać) do ściany, ale w blogowaniu nic nie jest po nic. Blogowanie to jest sport dla długodystansowców i te regularnie dostarczane porządne treści koniec końców zaprocentują.

Co jest najważniejsze w blogowaniu?

Dobry pomysł i własny styl, bo przecież blogów są miliony, trzeba się czymś wyróżnić. To na początek. A potem cierpliwość, staranność i – znów – regularność.

Kiedy kolejna podróż i gdzie tym razem się wybierasz?

Tydzień temu wróciłam z weekendu w Karlskronie, ale już przebieram nogami, aby znów ruszyć w drogę, więc pewnie jeszcze w tym miesiącu odwiedzę jakieś nieoczywiste miejsce w Polsce w ramach projektu 12 miast w 12 miesięcy. W czerwcu wybieram się do Norwegii i na Podlasie, a w lipcu znów wracam na chwilę do Szwecji. A potem zobaczymy co dalej.


Ten wywiad powstał dzięki BuyBox w ramach cyklu Zarabianie na blogu. Tutaj znajdziesz wywiad z Anną Sakowicz.

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl