Porażki to nieodłączny element biznesu. Czy warto o nich opowiadać?
27.08.2021 | Autor: Marta Wujek
Mówi się, że 9 na 10 pomysłów na startup upada. Przy czym ten 1 przypadek na 10, to z pewnością zazwyczaj nie jest historia drogi różami usłanej. Dlaczego więc nie chcemy opowiadać o swoich porażkach biznesowych, a o sukcesach chętnie mówimy? A może coś się zmieniło i powoli dojrzewamy do tego, że porażka, to nie coś, czego trzeba się wstydzić, ale coś, co nas kształtuje i daje ważne lekcje na przyszłość?
Prowadzisz firmę? Ucz się od najlepszych w branży i weź udział w najbardziej przedsiębiorczej konferencji w Polsce, Founders Mind 🧠
Sprawdź szczegóły wydarzeniaDołącz do klubu przedsiębiorczych osób – Founders.pl.
W większości przypadków piszemy o historiach sukcesu, wielkich inwestycjach, rewelacyjnych rozwiązaniach, które podbiły rynek i przełomowych odkryciach. Jednak warto pamiętać, że za tymi opowieściami kryją się setki nieudanych planów biznesowych, fuckupy i liczne pivoty. Nie ma w tym nic złego, bo jak mówi maksyma, bez porażek nie ma sukcesu, czy kto nie ryzykuje, ten szampana nie pije.
Do opowiadania o porażkach potrzeba dojrzałości
Czy rzeczywiście tak jest? Czy nasi polscy przedsiębiorcy dojrzeli do tego, żeby bez skrępowania opowiadać o swoich niepowodzeniach? Nie bez przypadku użyłam sformułowania “dojrzeć”. Katarzyna Witkowska, PR & Marketing Manager w Ermlab Software uważa, że do opowiadania o porażkach potrzeba dużo odwagi, ale z drugiej strony też pewnej dojrzałości biznesowej.
– Jeśli porażkę przeanalizowaliśmy i wyciągnęliśmy z tego jakieś wnioski, to nie boimy się o tym opowiadać. My w Ermlab Software czasem lubimy sobie powspominać pod tym kątem. Tu ciągle mam w pamięci tytuł pewnej prezentacji naszego CEO, Krzysztofa Sopyły – „My fuckup way” – mówi Katarzyna Witkowska.
Po co mówić o porażkach?
No dobrze przeżyliśmy ciężką lekcję, wyciągnęliśmy z niej wnioski i teraz jesteśmy bogatsi o pewne doświadczenia, które być może w przyszłości uchronią nas przed popełnieniem kolejnego błędu. Po co więc o tym opowiadać? Nie lepiej zatrzymać to dla siebie? Nikt przecież nie lubi chwalić się niepowodzeniami. Eksperci wskazują, że warto o tym mówić, by nie budować złudnego obrazu biznesowego świata, w którym wszystko jest piękne i wspaniałe.
– Uważam, że porażka tak samo jak i sukces jest nieodłącznym elementem biznesu jak i życia. Mawiają, że bez porażki nie ma sukcesów itd. Osobiście uważam, że to ogromny zasób mówić o porażkach, o sposobach radzenia sobie z nimi. Jestem za tym, aby mówić o tym otwarcie, żeby nie mydlić nikomu oczu, a otwarcie wskazywać, że to nieodłączna część życia – komentuje psycholog Marta Wojtania.
Myślę, że nie będzie nadużyciem, jeśli mówienie o porażkach przyrównam do retuszowania zdjęć w social mediach. Ostatnio opinia publiczna i internauci coraz częściej podejmują rozmowę na temat wyidealizowanego świata, jaki kreujemy w social mediach, a który nie ma nic wspólnego z tym w realu. Podobnie może być w świecie biznesowym. Jeśli będziemy czytać tylko o tych idealnych scenariuszach, zbudujemy taką wizję własnej działalności. W efekcie wiele osób może być nieprzygotowanych na porażkę i po pierwszej nieudanej próbie zrezygnować z własnych marzeń. W końcu innym się udaje, a mi nie. Podobnego zdania jest Marcelina Lipska.
– Zdecydowanie trzeba opowiadać o swoich porażkach! Żyjemy w świecie online, w którym wszyscy odnoszą sukcesy, mają same intratne propozycje, skalują biznesy. Szkoda, że za tym nie idzie informacja, jakim kosztem życia prywatnego i zdrowia się to dzieje, jak często z wieloma wyzwaniami mierzymy się, jako przedsiębiorcy w samotności, ile porażek już za nami. Zawsze powtarzam to szczególnie młodym ludziom, którzy chcą być CEO, bo to takie fajne i modne – problem polega na tym, że to trochę jak Instagram kontra rzeczywistość – tłumaczy Marcelina Lipska, CEO agencji F1Brand.
Porażkę odbieramy jako słabość, a powinno być odwrotnie
Niestety wciąż łapiemy się na piękne migawki z idealnego świata. Porażka wciąż uważana jest przez większość z nas, jako oznaka słabości. Jednak nie powinno tak być. Powinniśmy budować rzeczywistość, w której błędy i złe decyzje, to coś normalnego, co przytrafia się każdemu z nas bez względu na to, czy jesteśmy prezesem wielkiej globalnej firmy, czy jedynie szarym pracownikiem. Zamiast bać się potknięć, powinniśmy wyciągać z nich wnioski i pokazywać innym nasze błędy, bo wtedy będziemy się rozwijać, jako społeczeństwo, jako ekosystem startupowy, jako polscy przedsiębiorcy – po co popełniać te same błędy, skoro możemy wspierać się wzajemnie i uczyć od siebie?
– Z doświadczenia wiem, że w budowaniu biznesu, czy kariery zawodowej, zawsze trzeba brać pod uwagę ryzyko porażki. W naszym społeczeństwie boimy się mówić o porażkach. Porażka jest odbierana jako słabość, brak wiedzy, kompetencji, czy zwyczajnie nieudacznictwo. Dlatego ludzie boją się o tym mówić, aby nie zostać ocenionym, nawet jeżeli to tylko pojedynczy element całości. W mojej ocenie mówienie o porażkach nie jest oznaką słabości, jak to jest często postrzegane. Wręcz przeciwnie jest oznaką siły, gdyż nie boję się o tym powiedzieć. Jest to element dojrzałości – mówi Dawid Bultrowicz, CEO, Board Member, Executive Advisor oraz CEO Synergis Consulting.
Kilka dni temu opublikowałam na swoim profilu na LinkedIn krótką ankietę o tym, czy warto mówić o porażkach w biznesie. Odzew bardzo mnie zaskoczył. Mój post dotarł do bardzo wielu osób i wywołał ciekawą dyskusję. Zdecydowana większość z nas uważa, że trzeba mówić o swoich błędach. Ciągnąc temat za język, postanowiłam stworzyć cykl wywiadów na temat porażek w biznesie z polskimi przedsiębiorcami. I tu znów miło zostałam zaskoczona. Okazało się, że na polskiej scenie biznesowej jest wiele osób, które chcą podzielić się swoim doświadczeniem w tym kontekście. Tak więc już niebawem w naszym serwisie pojawi się cykl o porażkach w biznesie. Mam nadzieję, że będzie to dla Was ciekawa lektura, z której wyniesiecie wiele wniosków i lekcji.
Zostaw komentarz