Marketing i Biznes wywiady-blogerskie Tekstualna: Blog to najpierw społeczność, nie biznes [WYWIAD]

Tekstualna: Blog to najpierw społeczność, nie biznes [WYWIAD]

Tekstualna: Blog to najpierw społeczność, nie biznes [WYWIAD]

Prowadzisz firmę? Dołącz do Founders Mind, najlepszej konferencji dla biznesu w Polsce

Sprawdź szczegóły wydarzenia

Pisze o sobie: „Ciągle zaczynam od nowa. Jestem w tym naprawdę dobra. Gdyby ktoś mnie dziś spytał, co od ćwierćwiecza robię najczęściej, odpowiedziałabym, że zaczynam od nowa. Różne rzeczy zaczynam, czasem życie, a czasem tylko książkę”. Tekstualna, a właściwie Monika Pryśko, bloguje od blisko 6 lat. Poza tym jest mamą na pełen etat, copywriterem na pół – i w rozmowie z nami opowiada, jak te doświadczenia kształtują charakter bloga.


 

Daniel Kotliński, Marketing i Biznes: Kiedy założyłaś bloga – a także kiedy zaczęłaś prowadzić go w regularnej formie?

Monika Pryśko: Tekstualna, jeszcze na Blogspocie, powstała w lipcu 2011 roku. Od początku pisałam regularnie – zawsze miałam dużo do powiedzenia. Ale miałam przerwę – prawie cały 2015 rok – wtedy robiłam z Basią Szmydt zrobto.no.

Co to był za projekt? I kim jest Basia?

Basia Szmydt to moja przyjaciółka i autorka bloga basiaszmydt.pl. Wczesną wiosną 2015 roku przez telefon ustaliłyśmy, że chcemy zrobić razem ,,coś’’.

Po miesiącu wpadło nam do głowy hasło Zrób To, No!, i… tak się zaczęło. Wykupiłyśmy norweską domenę z .no i zaczęłyśmy tworzyć nasze wspólne miejsce w sieci. To był blog o kreatywnym życiu. Tak, wiem jak to brzmi, ale tak najłatwiej to określić.

A do Tekstualnej wtedy straciłam serce, bo jak miałam pisać o tym, jak fajnie żyć, jak wcale fajnie w moim życiu nie było…

Takie było założenie Tekstualnej – aby pisać o tym, jak fajnie żyć?

Nie myślałam nigdy o tym, jak chcę pisać – po prostu pisałam. A że raczej nie jestem z tych, co ciągle narzekają i marudzę, więc taki też był blog – bardziej wesoły i zabawny, niż ,,trudne sprawy’’. Urodziłam Inę i zaczęłam też pisać o niej – byłam szczęśliwa, więc o tym pisałam.

Nie kombinowałam, nie traciłam czasu na obmyślenie, o czym ten blog ma być.

Oczywiście później miałam takie myśli – chciałabym być jak te ,,prawdziwe’ blogerki parentingowe”, robić piękne zdjęcia i wszystko mieć tak… pod linijke. Jak Taza z Nowego Jorku (śmiech).

Ale ja się do tego nie nadaję, po prostu, jestem za mało poukładana, by wytrwać w jednym schemacie. Rzadko robię posty z przepisami, bo żadna ze mnie blogerka kulinarna. Długo szukałam czegoś swojego, co by było moje z wyboru, pochodziło z głowy, a nie z wymagań wobec samej siebie i chęci dopasowania się do reszty – wiesz, fajnie jest robić coś wow!, a wtedy to, co robiłam, takie mi się nie wydawało. Nie czułam się… jakaś.

tekstualnaJakubowski Foto http://jakubowskifoto.com

Po roku przerwy jasne dla mnie było, że jeżeli mam o czymś pisać, to o czymś dla mnie ważnym – żadne tam DIY czy ,,10 sposobów na stylizację dla 3-latki’’. Nic nie mam do tego typu postów, ale wtedy nie miałam w sobie ani odrobiny zgody na tak błahe rzeczy. W moim życiu chaos, a ja będę pisać o ciuchach? Wtedy napisałam o tym, że zaczynam od nowa.

Czas rozwodu.

Napisałam o tym, że się rozwodzę, ale że jest ok, daję radę. Feedback był ogromny i to on mnie jakby poprowadził. Pisałam to, co było dla mnie ważne, wiedząc, że może to być istotne dla innych osób w podobnej sytuacji. Wiele osób pisało do mnie, że to moje “paplanie” ma terapeutyczny charakter, że komuś faktycznie pomaga. To było – i nadal jest – dla mnie niesamowite.

Pamiętam, jak opowiadałaś mi jakiś czas temu o tym, że czytelniczka spotkana na ulicy, ze łzami w oczach, podziękowała ci za posty i za grupę na Facebooku.

Powiedziałam ci wtedy, że to było warte każdego posta, każdych pieniędzy, czasu.

Ja bloga zaczynałam dwa razy. Za drugim razem powiedziałam sobie, że chcę pisać o tym, co ma dla mnie znaczenie. W momencie życiowego kryzysu szukamy rzeczy, które mają znaczenie, bo są taką… kotwicą. Więc to było moje poszukiwanie znaczenia w życiu, dokumentowanie tego, jak zaczynam od nowa – dosłownie i w przenośni. A to, że dla czytelników to, co piszę, też ma znaczenie i mogę słowami zmotywować ich – to jest największa wartość.  

Kiedy zaczął się komercyjny rozdział twojego blogowania?

Reklama portalu medycznego, 200 złotych  – byłam pewna, że mnie wyśmieją, jak rzucę im taką kwotę, a tu proszę! (śmiech) Moja pierwsza współpraca za kasę.

Sami cię znaleźli?

Tak, napisali do mnie maila. Choć takie sytuacje były rzadkością – na początku były po prostu współprace barterowe. Nie przeszkadzało mi to, bo bloga pisałabym nawet wtedy, gdyby nikt mi za nic nie płacił. Ale wiadomo, fajnie jest coś dostać albo zarobić pieniądze, robiąc coś przyjemnego.

To kiedy skończył się rozdział barterowania, a zaczął biznes?

Jak Ina, moja córka, była na świecie, czyli gdzieś od 2013 roku. Od razu przyznam, że to nie były jakieś szalone kwoty, ale wtedy uważałam, że jest to fajna opcja. A i tak nie powiedziałabym, że ,,zaczął się biznes’’, bo dla mnie blog to nie biznes. Boje się, że gdybym zaczęła go tak traktować, czułabym presję, a wtedy przestałoby mi się chcieć. Dlatego pewnie robię w życiu inne rzeczy, żeby nie musieć traktować bloga jako konieczność, by utrzymać swój dom.

Mam wrażenie, że bloga prowadzę z taką samą “amatorską” przyjemnością jak kilka lat temu i czy mam z tego kasę, czy nie – nie zmienia to mojego patrzenia na bloga. Może dlatego, że częściej “piszę sercem” niż koncentruję się na, jak to nazwałeś, “biznesie”. Pisz regularnie, dobrze i dla kogoś – a oferty same przyjdą. A im dłużej to robisz, tym więcej ofert.

Pewnie, chciałabym, aby było to bardziej formalnie poukładane, ale Tekstualna jest blogiem zbyt… emocjonalnym, by tak łatwo wstrzelić się w jakiś komercyjny schemat i próbować go świadomie skalować. Tak uważam.

Nie miewasz problemów z tym, że treść jest sponsorowana – ze strony czytelniczek?

Niemal zawsze! Ale jestem w tym szczera – nie stosuję kryptoreklamy, oznaczam posty sponsorowane. Zresztą, zawsze, kiedy ktoś napisze mi komentarz w stylu: „nie czytam dalej, bo reklama”, pojawia się bardzo dużo odpowiedzi, w których ludzie dają swój wyraz zrozumienia. W zeszłym miesiącu jedna czytelniczka napisała: bravo za zaradność i 2w1!!!!My mamy co poczytać, a ty masz za co kupić córce nowe ubranko :))))) super fajnie! .

Myślę, że taki jest efekt profesjonalizacji zawodu blogera – i coraz więcej ludzi rozumie, że trudno bez wsparcia finansowego tworzyć regularnie, utrzymując wysoką jakość. Natomiast zawsze myślę w pierwszej kolejności o czytelniku – to on ma dostać wartość, a przy okazji wplatam naturalnie wątek reklamodawcy.

Wszyscy są zadowoleni (śmiech).

Spotykasz się z czasem z początkującymi blogerami, którzy proszą cię o radę?

Przyznam, że nie lubię odpowiadać na takie pytania, bo co ja mogę powiedzieć prócz słów: pisz o tym, co ci sprawia przyjemność, pisz po swojemu, nie udawaj i nie kopiuj. Banał! Szanuję każdego młodego blogera, który do mnie pisze, ale często to są pytania w stylu – jak założyć bloga? Mam ochotę napisać – nie wiem. 🙂 Zresztą każdy znajomy bloger otrzymuje takich setki. Dlatego dwa lata temu zorganizowałyśmy z dziewczynami (Malwina Bakalarz – Bakusiowo, Basia Szmydt, Justyna Basińska – Flowmummy, Emilia Pryśko) warsztaty Blog Fest. Udało nam się spotkać z czytelniczkami dwa razy – we Wrocławiu i Warszawie. Fajnie było móc podzielić swoją historią.  

Największy mit w głowach początkujących blogerów?

Największy, najbardziej powszechny i banalny to taki, ze blog sam się robi i to żadna praca. Na zasadzie – dostajesz kasę za darmo, a tylko piszesz jakieś pierdoły. To naprawdę nie jest prawda objawiona, co nie zmienia faktu, że jest prawdą najszczerszą – trudno mi sobie wyobrazić bloga, który odnosi sukces, bez włożenia w niego setek godzin pracy.

Ale tak jest ze wszystkim.

tekstualna

Jakubowski Foto http://jakubowskifoto.com

Oprócz bloga, prowadzisz także grupę na Facebooku. Czy to naturalna konsekwencja zbierania społeczności wokół Tekstualnej? A może te dwa byty nie mają ze sobą nic wspólnego?

Grupa Zaczynam Od Nowa powstała w kwietniu 2016 roku. Chciałam tylko stworzyć kobiece miejsce do dzielenia się opowieściami o zaczynaniu od nowa. Dostawałam mnóstwo wiadomości z pytaniami – co mam robić, co byś zrobiła, pomóż? A ja nie umiałam odpowiedzieć dwudziestoletniej matce dwójki maluchów, żeby wzięła się w garść. Bo to nie fair.  Pomyślałam, ze 200 kobiet to 200 pomysłów i dobrych rad. Nie pomyliłam się. Grupa przerosła moje oczekiwania, 4200 kobiet codziennie uświadamia mi, że udało się stworzyć ciepłe miejsce, gdzie nie tylko można się wygadać, ale też otrzymać pomoc.

Najbardziej mnie wzrusza, gdy widzę, że dziewczyny się spotykają w realu, że na tej grupie zaczynają się przyjaźnie. I że gdy jest jakaś kryzysowa sytuacja – na przykład trzeba gdzieś pojechać, by komuś pomóc – ta pomoc się znajduje. Dla mnie to jest radość, czytać post, w którym dziewczyna przyjeżdża do drugiej, by jej ugotować obiad, bo tamta nie może wstać, bo ma chory kręgosłup. Albo chwila, w której w ciągu 8h udaje się zebrać 2 tysiące zł na zakupy dla mamy chorego chłopca.

Jeśli to nie jest celem pisania mojego bloga, to nie wiem co jest- ale na pewno nie kasa.

W tej chwili ta grupa jest tajna – bo tak zadecydowała społeczność, ale tworzę właśnie nową grupę, otwartą, do której każdy będzie mógł dołączyć.

Do “reala” wychodziłaś kilka razy.

Impuls do zrobienia warsztatów zawsze jest jeden – spotkanie się z osobami, które czytają bloga. Zobaczenie, kto tak naprawde Cię czyta. Co to za osoby? Dla mnie też ważna jest sama realizacja takiego spotkania – jak już coś robić, to fest!

Najważniejszą nagrodą za te warsztaty są przyjaźnie. Gdyby nie one, nie tylko nie poznałabym wielu fajnych kobiet, z którymi teraz spędzam mnóstwo czasu i śledzę ich kariery, nie tyko blogowe, na bieżąco – ale nie miałabym przyjaciółki. Pokochałam dziewczynę, która przyjechała na warsztaty i do Warszawy, i do Gdańska. Tak naprawdę większość osób, które mogę nazwać przyjaciółmi, mam ,,z bloga’’. To są osoby, które do mnie napisały, moje Czytelniczki. Kolejny powód, dla którego nie jestem w stanie traktować bloga czysto biznesowo. 🙂

Od kilku lat pracujesz także jako copywriter. Od zawsze pisałaś, czy przyszło to w późniejszym wieku? Ktoś w rodzinie wspierał tą twoją pasję?

To był Sylwester 2009/2010. Spędziłam go z przyjaciółką, Hanią, w domu. Zrobiłyśmy wtedy wszystkie noworoczne wróżby, żeby zaklepać sobie wszystko, co najlepsze, w nowym roku (śmiech).

Można się śmiać, ale faktem jest, że wtedy postanowiłam, że zacznę robić coś ze sobą. Następnego dnia napisałam do redakcji portalu internetowego, dostałam tam staż. 2010 rok był rokiem mojego startu jako osoby piszącej zawodowo.

Długo nie wiedziałam, w czym jestem dobra. Lubiłam pisać, ale nikt nie traktował tego jako coś wartego rozwijania. Sama tego też nie czułam – zrozumiałam to na 4. roku studiów.

Ale w tym samym roku też zaczęłam praktyki we wrocławskiej agencji reklamowej, które trwały 9 miesięcy. Ale to mnie ośmieliło, by zacząc brać za moje pisanie pieniądze.

Przyznam szczerze, że sam niejednokrotnie miewam momenty, w których naprawdę mam dosyć pisania. Czuję, że się “wypisałem” – nie miewasz podobnych oznak… wypalenia?

I właśnie dlatego nie chcę bloga traktować tak mega poważnie, biznesowo, patrząc przez pryzmat dolarów. Oczywiście, że czasem mam dosyć – mam stworzyć branding, to nie jestem w stanie zrobić tego z przyjemnością. Muszę się nastawić, zalać inspiracjami. Dlatego już od jakiegoś czasu nie biorę zleceń i grzecznie dziękuję za propozycje napisania tekstu na www czy wymyślenia nazwy. Już nie mam do tego energii. Wolę pisać bloga.

Blog cię odstresowuje?

Zdecydowanie. Czasem mnie ponosi i piszę coś emocjami. Także nie dość, że mam content, to jeszcze w pewien sposób pozbywam się męczącej energii. Wtedy nie myślę o tym, że “muszę” coś napisać. Dzięki temu mi się chce. Uwierz, gdybym musiała pisać bloga, zapewne męczyłabym się strasznie.  

A poza tym wciąż stymuluję wyobraźnię – wymyślając nowe rzeczy. Kilka dni temu wymyśliłam nowy biznes. Czy cos z niego wyjdzie? Nie wiem, ale sam proces kreacji i układania puzzli, od nazwy po komunikację, to wielki fun dla mnie. Uwielbiam to robić.

Czy mogłabyś dziś skoncentrować się na życiu tylko z bloga, gdybyś chciała? Jakie problemy czy potencjalne ryzyka wiążą się z takim trybem życia – zawodowego blogera?

Gdybym chciała – mogłabym spokojnie skoncentrować się tylko na tym i zarabiać więcej. To bardzo ważny element domowego budżetu – ale nie chcę rezygnować z pracy agencji, ponieważ czuję, że to mnie rozwija.

Blogowanie nie?

Blogowanie każe ci się koncentrować tylko na jednym, a ja lubię pracę z ludźmi. Wiec zamiast poświęcać 8 godzin na jedną czynność, rozdzielam je na pracę o różnym stopniu kreatywności.

buybox

Poza tym – blog to zawsze… ryzyko. Dziś jest fajnie, ale ludzie się zmieniają, ja się zmieniam, rzeczywistość wokół nas jest w ciągłym procesie zmiany – więc jak nie umiesz nic innego, ciężko będzie ci się odnaleźć w rzeczywistości, kiedy na przykład twoja kariera blogowa dobiegnie końca. Możesz przegapić coś ważnego, przestać się rozwijać.

Z drugiej strony – blog buduje społeczność, a ta z kolei daje kopa, odwagę, by robić coś więcej.

Dlatego blogerzy piszą książki i szyją ciuchy?

I robią warsztaty, tak! Był taki moment w moim życiu, ze dwa lata temu w wakacje, gdzie finansowo… kiepsko. Rzuciłam pracę, oszczędności się skończyły, zleceń brak… Razem z Basią Szmydt zrobiłyśmy więc warsztaty, w których udział wzięły nasze czytelniczki.  Zarobiłyśmy wtedy prawie tyle, co nic, bo całą kasę wydałyśmy na jedzenie, dojazdy, dekoracje – żeby było na pięknie, jak z Pinteresta (śmiech). Ale nie tylko ze względów finansowych – to było świetne, niezwykle budujące doświadczenie, takie, które można śmiało wpisać w CV. No i pierwsze realne spotkanie z moimi czytelniczkami – fajne wspomnienie.

No właśnie – czytelniczki. Na Facebooku masz prawie 30 tysięcy fanów. Gdybyś miała spróbować sama zdefiniować, z jakiego powodu z Tobą są?

Najnowszy komentarz na blogu.: Hej! Od jakiegoś czasu czytam Twojego bloga, bardzo często zgadzam się z tym co piszesz, mimo tego, że jestem dużo młodsza od Ciebie bardzo często potrafię odnaleźć siebie w Twoich tekstach. Bardzo podoba mi się ten brak sztuczności w Twoich tekstach, są bardzo autentyczne, pełne dobrej energii, chociaż niekiedy smutne i refleksyjne.

Choć na blogu pojawiają się regularnie emocjonalne wpisy, to nie opisuję prywatnych, intymnych faktów z mojego życia. Raczej uogólniam te doświadczenia i wykorzystuję jako inspirację. Dzięki temu udaje mi się dotrzeć do szerszej grupy czytelniczek.

Ale myślę, że kluczowa jest… szczerość. Gdy promuje się ciągłe “bycie happy”, szczupłe ciała, wiecznie szczęśliwe rodziny i diety, które zawsze się udają i zawsze są cud, ja czasem napiszę o czymś prawdziwym, coś prosto z domu kobiety, która była w bardzo trudnej sytuacji i, jak tysiące kobiet, musiała dać sobie radę.

To, że jest się blogerką, nie obniża czarodziejsko ceny masła w sklepie czy nie poprawia Ci nastroju, że już nie masz ochoty skoczyć z okna, a twoje dziecko – dziecko blogerki – nie jest łatwiejsze w obsłudze niż dziecko nie-blogerki. Więc chyba chodzi o to całe ,,zaczynanie od nowa” bez lukrowej otoczki.  

tekstualna

Jakubowski Foto http://jakubowskifoto.com

Moja refleksja jest taka, że nazywasz kobiece emocje i potrafisz je scharakteryzować.

Myślę też, że to, jak mocno jestem “osadzona” w namacalności, jak w opisie prostej rzeczywistości, która otacza każdą z nas, potrafię umieścić zdarzenia, które dotyczą każdej z nas – trafia do głów. A czasem po prostu piszę, żeby się dziewczyny wzięły w garść i one to… robią. I odnoszą sukcesy – nie dzięki mnie, dzięki sobie. U mnie znajdują ewentualnie iskrę, motywację, historię podobną do historii, których same doświadczają – i widzą, że mi się udało. Choć nie jestem żadną superbohaterką. No chyba że mamą (śmiech).

Dostałam dziś też taki komentarz:

Dziś, tym tekstem, rozwaliłaś mnie! totalnie! siedzę i ryczę, ale tak mi dobrze teraz, tak poczułam, że wszystkie zmiany, że wszystko co robię jest ważne, potrzebne i moje.J ak mi dobrze ze sobą teraz!!! dziękuję

I jak tu cholera kasę zmieścić, jak tu traktować bloga jak maszynkę do zarabiania pieniędzy, gdy w grę wchodzą takie emocje?


 

Ten wywiad powstał dzięki BuyBox w ramach cyklu Zarabianie na blogu. Tutaj znajdziesz wywiad z Marcinem Iwuciem – Finanse Bardzo Osobiste.

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl