Marketing i Biznes wywiady-blogerskie „Nie podróżnik, a profesjonalny turysta” [FASCYNUJĄCE PODRÓŻE]

„Nie podróżnik, a profesjonalny turysta” [FASCYNUJĄCE PODRÓŻE]

„Nie podróżnik, a profesjonalny turysta” [FASCYNUJĄCE PODRÓŻE]

Prowadzisz firmę? Dołącz do Founders Mind, najlepszej konferencji dla biznesu w Polsce

Sprawdź szczegóły wydarzenia

Pasją Karola Śliza oraz jego żony są podróże. Każdego roku planują przynajmniej dwie dalsze europejską i egzotyczną wyprawę. Poza tym namiętnie przemierzają Polskę wzdłuż i w szerz. Pan Karol po każdym powrocie do domu siadał przed komputerem i skrupulatnie wystawiał swoje opinie hotelom, dzielił się wrażeniami z Internautami i podpowiadał co i gdzie warto zobaczyć. Pewnego dnia żona powiedziała do niego: „po co piszesz na innych stronach, załóż swoją!” Tak powstał blog Fascynujące Podróże.


Marta Wujek, Marketing i Biznes: Kiedy i dlaczego powstał blog?

Karol Śliz, autor bloga Fascynujące Podróże: Bloga zacząłem pisać w marcu 2015 roku. Do jego stworzenia namówiła mnie żona. Staramy się dużo podróżować, to nasza pasja. Zawsze kiedy wracaliśmy z wycieczki zamieszczałem swoje opinie o hotelach, atrakcjach turystycznych i miejscach wartych zobaczenia na portalach turystycznych, stronach biur podróży i innych tego typu miejscach. Po jednym z wyjazdów, żona stwierdziła: „po co piszesz na innych stronach, załóż swoją!” I tak nieśmiało zacząłem się w to bawić i powstał blog Fascynujące Podróże. Przed każdym wyjazdem staram się bardzo dobrze przygotować. Wertuję przewodniki i strony internetowe, co zajmuje sporo czasu. Postanowiłem więc zamieszczać na blogu w pigułce to, czego ja szukam przed każdym wyjazdem – taki skondensowany poradnik i przewodnik, z odrobiną historii miejsca, które zwiedzamy, by nie był to tylko suchy obraz, a ciut pogłębiona wiedza.

Zamarzył pan o byciu Martyną Wojciechowską w męskim wydaniu?

Martyna Wojciechowska – tak naprawdę to zazdroszczę jej tylko kasy, czasu i sponsorów. Moje podróże ograniczone są budżetem, a i urlopu mam tylko 26 dni. Nigdy nie miałem aspiracji do zastania podróżnikiem, raczej profesjonalnym turystą. Uwielbiam zwiedzać, poznawać nowych ludzi, inne kultury, nowe smaki, ale lubię także posmażyć się na plaży z drinkiem w ręku, chyba tak jak większość pracujących ludzi. Mój blog, to nie podróżnicze przygody czy surwiwal, a raczej przewodnik dla ciut więcej wymagającego turysty. Uwielbiam egzotykę, ale kocham też podróże po kraju. Uważam, że u nas również jest co zwiedzać, co oglądać i tym też staram się dzielić, zachęcając do odwiedzenia, zapoznając z historią.

Co poleciłby pan na weekend w Polsce?

W Polsce jest wiele wspaniałych miejsc wartych polecenia. Moje ulubione mi to Wrocław. Miasto, w którym trzy dniowy pobyt powoduje, że chcemy tam wrócić. Poza tym okolice Jeleniej Góry, gdzie na każdym wzgórzu stoi wspaniały zamek, a i przyroda jest tam odjazdowa. W Sandomierzu czy Zamościu mamy co pooglądać zarówno w mieście jak i w okolicy. Nie sposób nie wspomnieć o Jurze Krakowsko-Częstochowskiej z jej orlimi gniazdami. Warto również podążyć szlakiem piastowskim i sztuki romańskiej Strzelno, Mogilno, Tum nad Łęczycą czy Poznań, Gniezno i okolice. Polska jest bardzo bogata w piękne miejsca, zarówno historycznie jak i przyrodnicze. Tylko trzeba chcieć je odkrywać – myślę, że Polacy powoli wracają do zwiedzania kraju, po tym jak zachłysnęli się zwiedzaniem świata i Europy.

blog podróżniczy
fot. mat. pras.

Stery bloga czasami bierze w swoje ręce pana żona. To był wasz wspólny pomysł, czy raczej żonie spodobało się to, co pan tworzy i postanowiła dodać coś od siebie?

Co do udziału żony, to jest ona pierwszym czytelnikiem każdego artykułu i często nanosi istotne poprawki. Do udziału w pisaniu sam ją zaprosiłem. Wspominając podróże w gronie przyjaciół, z którymi często podróżujemy, zauważyłem że kobiety mają często inny punkt widzenia. Co innego dostrzegają i często inaczej to interpretują. Zauważyłem, że moje zdjęcia pokazują zupełnie co innego niż te, które robi żona czy przyjaciółka. Dlatego stwierdziłem, że artykuły żony „kobiecym okiem” w świetny sposób uzupełnią to, co ja piszę i dadzą szerszy ogląd tematu i miejsca, pokazując to w inny sposób. Takie spojrzenie z innej, kobiecej perspektywy powoduje, że opis kierunku, kraju czy atrakcji, który nakreślam, staje się mniej subiektywny i tym samym bardziej profesjonalny.

Może pan podać jakiś przykład różnicy w spojrzeniu na dane miejsce?

Każdy facet dostrzega ogół i szeroką perspektywę. Kobiety zaś to szczególarze. Pamiętam kiedy w Syrakuzach na Sycylii, biegałem i fotografowałem stare miasto z jego przepiękną antyczną zabudową, nie dając sobie chwili wytchnienia. Po tej bieganinie żona zapytała czy sfotografowałem wspaniały ślub i parę młodą na schodach katedry. Szczerze mówiąc nawet ich nie zauważyłem, a jeśli nawet to raczej byłbym wściekły, że psują mi perspektywę. Będąc Kenii ja fotografowałem wioskę masajską z jej zabudową, a kobiety małe dzieci w ich kolorowych strojach. Dziewczyny siedzą w kawiarenkach obserwując ludzi i życie miasta, a ja biegam jak wściekły, by zobaczyć wszystko i nawet nieraz nie pamiętam jak smakuje kawa. I zapewne gdyby nie one pewnie bym wielu rzeczy nie zauważył, a inne pominął. Kobiety patrzą sercem, widzą więcej: ludzi, bawiące się dzieci, kwiaty, gołębie, a nie tylko zabytki. Kobiety są po prostu z Wenus a mężczyźni z Marsa.

blog podróżniczy
fot. mat. pras.

Jak często pan wyjeżdża?

Poza granice kraju staram się wyjeżdżać dwa razy w roku i jest to zazwyczaj: jeden bliższy, europejski kierunek oraz coś egzotycznego. Natomiast po Polsce jeżdżę jak tylko mogę, na ile czas i gotówka  pozwala.

Ile państw do tej pory pan zwiedził?

Nie powiem ile krajów zwiedziłem, bo tak na prawdę do końca nie zwiedziłem żadnego. Do każdego z nich chętnie bym wrócił. Niestety mam już swoje lata, więc pewnie na wszystko czasu zabraknie. Według tripAdvisor zwiedziłem zaledwie 10proc. świata, czyli jakieś 100 tys. kilometrów. To jak na razie niewiele – w sumie to jakieś 20 odwiedzonych przeze mnie państw.

Jak podejmuje pan decyzje o danym kierunku? Losowo, kontynentami, alfabetycznie?

Na moją decyzję wpływa bardzo wiele czynników. W dalekie, egzotyczne podróże wyjeżdżamy z przyjaciółmi, więc wspólnie uzgadniamy kierunki. Podstawowe kryteria to: atrakcyjna cena, atrakcyjność miejsca pod kątem odpoczynku i zwiedzania – nie jeździmy tam, gdzie jest tylko plaża i boski wypoczynek (jak np. Malediwy). Dla nas musi być coś, co oprócz pięknych krajobrazów, warto zobaczyć. Na dwa tygodnie leżenia trochę szkoda nam czasu. Na najbliższy czas zaplanowaliśmy Azję, ale jeżeli znajdziemy Amerykę w atrakcyjnej cenie, to zmienimy kierunek. Wiemy co na pewno chcemy zobaczyć – kolejność realizacji planów dowolna.

blog podróżniczy
fot. mat. pras.

Podróże to dość drogie hobby. Czy zarabia Pan na blogu?

Owszem podróże to dosyć droga przyjemność, więc zawsze przy wyborze podróży kieruję się ceną. W Europie wybieram ekonomiczne zwiedzanie, często autokarowe. W Polsce tanie pensjonaty, lub korzystam z uprzejmości rodziny. Natomiast jeśli chodzi o egzotykę, niestety często w grę wchodzi nisko oprocentowana pożyczka w pracy i spłacanie jej cały rok. Dodatkowo z żoną rzuciliśmy palenie, by móc pozwolić sobie na dodatkowo wygospodarowaną kasę – taki live. Nie rozbijamy się po 5* hotelach, a raczej w klasie ekonomicznej.

Zarabianie na blogu byłoby w takim przypadku idealnym rozwiązaniem. Przyjemne z pożytecznym.

Na blogu nie zarabiam. Na początku otworzyłem konto Ad Sense, ale gdy zauważyłem, że nie przynosi to praktycznie żadnych dochodów, a zaśmieca i zaciemnia bloga, zamknąłem je i teraz piszę bloga tylko dla czystej przyjemności. Miłe słowa czytelników i lajki na Fanpage rekompensują mi czas i trud, który wkładam w jego prowadzenie. Nie znam się na zarabianiu w Internecie i jakoś brakuje mi czasu na pogłębienie tej wiedzy.

A w przyszłości będzie chciał pan znaleźć czas na pogłębienie tej wiedzy? Czy zupełnie nie podchodzi pan do tematu bloga w sposób zarobkowy?

Oczywiście pieniądze zawsze są potrzebne, bo jak już wspólnie ustaliliśmy, podróżowanie to drogie hobby. Pewnie chciałbym, by blog przynosił jakieś pieniądze, tym bardziej, że często słyszę o tym, że ludzie żyją z prowadzenia bloga. Jednak wciąż nie mogę się zebrać do pogłębienia wiedzy na ten temat i podjęcia kroków, by miało to ręce i nogi. Musiałbym na to poświęcić sporo czasu, a ja ten czas jak na razie przeznaczam na pomaganie i doradzanie ludziom w grupach podróżniczych na Facebook – to mnie przynajmniej bawi i daje wiele radości.

Ilu ma pan czytelników?   

Wejść na bloga mam ponad 81000 i to z całego świata. Fanpage ma 1108 obserwatorów. Fanpage ma krótszą historię niż blog. Nie korzystam z ofert stron blogerskich typu lajk za lajk – bo nie zależy mi na fikcyjnej popularności. Ten komfort daje właśnie to, że na blogu nie zarabiam, a robię to tylko dla własnej satysfakcji. Poza tym są obserwatorzy kolekcji wpisów w Google, których liczba waha się w granicach 176 -195 na konkretną kolekcję.  Liczba ta stale rośnie, a każdy wpis przynosi nowych fanów. Muszę się pokusić jedynie o większą regularność nowych wpisów, bo jak można zaobserwować na blogu, nie jest to moja mocna strona. Czas pokaże jak to się potoczy.

Czym się pan zajmuje poza pisaniem bloga?

Z wykształcenia jestem pedagogiem specjalnym (resocjalizacja), ale od 15 lat nie pracuję w zawodzie. Jestem szeregowym pracownikiem jednej ze spółek Skarbu Państwa, a w domu mężem i ojcem. Na co dzień nudnym facetem, który spędza czas przed telewizorem i w Internecie, wychodzi z psem na spacery, a w wolnych chwilach chce zostawić po sobie jakiś ślad.

Najpiękniejsze miejsce w którym pan był do tej pory?

Nie umiem podać najpiękniejszego miejsca w którym byłem. Za każdym razem gdy wracam z danej podróży uważam, że to właśnie było to najpiękniejsze miejsce. Ale po jakimś czasie jadę dalej i pojawia się kolejne najpiękniejsze miejsca. O każdym z nich potrafię opowiedzieć coś wspaniałego i zachwycającego, co mnie powaliło. W każdym miejscu można znaleźć coś o czym możemy mówić godzinami z pasją i w zachwycie. Moim ukochanym miastem jest Stambuł, kraj który uwielbiam. Miejsce, w którym chętnie bym się osiedlił to Egipt lub Turcja. Uwielbiam latynoski temperament Kuby i Dominikany, a przyrodę Kenii, zabytki Włoch i mogę tak wymieniać bez końca…

blog podróżniczy
fot. mat. pras.

Największe podróżnicze marzenie?

Marzeń podróżniczych mam jeszcze bardzo dużo: chciałbym, dobrze zwiedzić Indie, Kazachstan i Uzbekistan,  Angkor Wat w Kambodży, zabytki Majów w Ameryce Środkowej i Inków w Peru. To chyba takie najdalsze, ale są też te bliskie jak: zamki i kościoły gotyckie Francji i Włoch, Andaluzja z piękną Alhambrą, wszystkie polskie kościoły romańskie, Dubrownik, Wenecję. Niestety na wszystko mało czasu.

Zdarza się, że pana czytelnicy piszą, że po przeczytaniu relacji z danej podróży, wybrali się w to samo miejsce?

Owszem piszą do mnie moi czytelnicy, że zainspirowałem ich podróżą do jakiegoś kraju, lub że po przeczytaniu jakieś relacji na przyszły rok planują właśnie to miejsce. Wielokrotnie dostałem wiadomość, że czytelnik nie przypuszczał, nie podejrzewał, lub nie wiedział, że w danym kraju są tak wspaniałe zabytki i że musi zaplanować czas, by je zobaczyć. Taki odzew zawsze bardzo cieszy i daje powera do dalszej pracy.

Gdzie się pan teraz wybiera?

Jeśli nic się nie wydarzy to najbliższy wyjazd zaplanowaliśmy do Indonezji na Bali i Jawę, a w Europie prawdopodobnie Rzym, w Polsce Malbork i Chełmno – to na ten rok.


Ten wywiad powstał dzięki BuyBox w ramach cyklu Zarabianie na blogu. Tutaj znajdziesz wywiad z Będęprogramistką.

 

 

 

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl