Zakaz retuszowania zdjęć w Norwegii. Akceptacja siebie nie powinna być wynikiem zakazów
31.08.2021 | Autor: Marta Wujek
Kilka dni temu media obiegła informacja, że Norwegia wprowadza zakaz publikowania zdjęć reklamowych w social mediach z retuszem. Jeśli ktoś zdecyduje się na polepszenie fotografii, musi wskazać, że dane zdjęcie było retuszowane. Czy kolejne państwa pójdą w ślady Norwegii? Czy taki zakaz to rzeczywiście dobry pomysł?
Prowadzisz firmę? Ucz się od najlepszych w branży i weź udział w najbardziej przedsiębiorczej konferencji w Polsce, Founders Mind 🧠
Sprawdź szczegóły wydarzeniaDołącz do klubu przedsiębiorczych osób – Founders.pl.
Kiedy usłyszeliśmy o zakazie retuszowania zdjęć w Norwegii, w Internecie podniosło się wiele głosów na temat tego, że to doskonały pomysł, bo żyjemy w czasach, w których kult ciała zaczął wychodzić poza granice. Ruchy body-positivity miały być bezpośrednim powodem powstania takiego zakazu. Jednak, czy to aby na pewno dobry pomysł? A jeśli tak, to czy jesteśmy w stanie rekomendować takie prawo?
Wojciech E. Zieliński, nauczyciel akademicki, autor bloga wojciechzielinski.blogspot.com zaznacza, że dla ludzi, którzy uwierzyli, że wirtualny świat internetu stanowi całą otaczającą ich rzeczywistość, takie wymogi będą zapewne niezrozumiałe, a być może postrzegane wręcz, jako zmierzające do kreowania jakiejś rzeczywistości alternatywnej. Jednak, jak podkreśla specjalista, dla osób, którym nadal zależy na tym, aby obrazy przedmiotów, które są im oferowane, możliwie najwierniej odzwierciedlały rzeczywisty, niewirtualny tych przedmiotów charakter, proponowane rozwiązania zapewne przypadną do gustu i dadzą większe poczucie bezpieczeństwa, chociażby dokonywanych zakupów.
– Warto również zwrócić uwagę na edukacyjny aspekt proponowanych działań. Wiedza o tym, że obrazowanie rzeczywistości może podlegać rozmaitym manipulacjom, nie dla wszystkich sama przez się jest oczywista. Komunikat informujący o zastosowaniu retuszu zdjęcia może zatem dawać do myślenia w zakresie znacznie szerszym niż ten kojarzony wyłącznie z fotograficzną techniką – mówi Wojciech E. Zieliński.
Czasy super-modelek przeszły do lamusa
Według Marianny Kupść, wykładowcy na uczelni ViaModa i założycielki Kern Institute, zajmującego się badaniami nad zachowaniami konsumenckimi, zakaz retuszowania zdjęć reklamowych w Norwegii wynika z megatrendów rozwijających się na przestrzeni wielu lat na całym świecie, m.in. body-positivity, czyli akceptowanie swojego ciała, czy inclusion – włączania do świata reklam osób o różnych wyglądach. Według specjalistki czasy super-modelek, czyli kobiet spełniających bardzo ścisłe kryteria w zakresie wizerunku, przeszły do lamusa, razem z potęgą takich marek jak Victoria’s Secret czy Abercrombie & Fitch i dziś rozumiane są, jako toksyczna kultura związana z uprzedmiotawianiem ludzi oraz elitarnością bazującą na wyglądzie.
– Co ciekawe trend akceptowania siebie w swojej niedoskonałej formie nie jest wcale nowy w świecie marek. Stworzona ponad 100 lat temu marka Madame CJ Walker oferująca produkty do pielęgnacji włosów dla czarnoskórych kobiet, zbudowana została z wizji przeciwstawienia się w tamtym czasie panującym ideałom piękna, do których przede wszystkim wliczano jaśniejszą skórę. Założycielka marki stała się jedną z pierwszych milionerek w Stanach Zjednoczonych, oferując swoim klientkom wizję wzmocnienia siebie poprzez akceptację swojego wyglądu i budowanie wewnętrznego poczucia wartości – tłumaczy Marianna Kupść.
Specjalistka dodaje też, że podobne oddziaływanie może mieć dla mieszkańców Norwegii nakaz informowania o użyciu aplikacji Photoshopa, FaceTune czy innej idealizującej wizerunek osoby ukazanej w reklamie, czy poście. Według Marianny Kupść zmiana standardów w manipulacji wizerunkiem uwolni, szczególnie kobiety, od poczucia konieczności dążenia do nieosiągalnych ideałów, a tym samym odrzucaniu swojej własnej natury.
– Fotografią wizerunkową zajmuję się od 10 lat. Photoshopa znam doskonale i na co dzień z niego korzystam. Uważam, że to świetny pomysł, aby zakazać publikacji w social media wyretuszowanych reklamowych zdjęć. To, co robi nadmierne obrabianie zdjęć modelek i modeli, powoduje duże kompleksy i zakłamanie rzeczywistości. Spotykam się z tym zjawiskiem u moich klientek na co dzień. Wysoko rozwinięte państwa pójdą w ślady Norwegii. Pomysł pochodzi bezpośrednio od kobiet zmęczonych dążeniem do ideału, który nie istnieje. To pokłosie akcji Plus Size, która już działa w reklamie – komentuje Weronika Markiewicz, fotograf wizerunkowy.
Również dr hab. Ewa Masłowska, językoznawca ze specjalnością językoznawstwo kulturowe, nauczanie polskiego jako obcego, uważa, że to bardzo ciekawa i mądra inicjatywa, która najwyraźniej zmierza ku temu, by przywrócić wiarygodność mediom społecznościowym. Według specjalistki jeśli inicjatywa Norwegii spotka się z uznaniem odbiorców, to jest duża szansa, że zostanie rozpowszechniona. – Sądzę, że internauci to docenią, zwłaszcza gdy rozpowszechnił się nieuczciwy proceder kupowania lajków i pozytywnych opinii – dodaje dr hab. Ewa Masłowska.
Akceptacja siebie nie powinna być wynikiem zakazów
Wszystkie powyższe argumenty do mnie trafiają. W pierwszym odczuciu większość z nas przyzna, że Norwegowie mają rację i powinniśmy pozbyć się wyidealizowanych, czasem wręcz odrealnionych zdjęć z naszego otoczenia. Jednak po głębszym zastanowieniu, przychodzą pytania: czy to rzeczywiście jest dobre? Czy powinniśmy pozwolić na tak dalece idącą inwigilację w komunikację marek? I wreszcie, nawet jeśli przyjmiemy, że tak powinno być, to w jaki sposób egzekwować takie prawo?
Ku mojemu zaskoczeniu znalazły się negatywne głosy w tej sprawie padające również z ust kobiet, czyli tych, którym potencjalnie najbardziej zależy na takich zmianach. Anna Pabiańczyk dyrektor ds. prawnych, Założyciel i Prezes Zarządu Legal and Design tłumaczy mi, że zdjęcia reklamowe mają oczarować potencjalnego nabywcę, pobudzić jego zmysły i tym samym zachęcić do zakupu jakiegoś produktu. Według specjalistki to podstawa każdej reklamy i od zawsze była przy tym obecna pewna doza manipulacji. Zbyt wyretuszowane zdjęcia są po prostu brzydkie. Według Anny Pabiańczyk jeżeli odbiorca jest mądry, potrafi oddzielić fikcję od rzeczywistości i wyrobić sobie zdanie na jakiś temat według własnego gustu.
– Akceptacja siebie nie powinna być wynikiem zakazów nałożonych na twórców zdjęć reklamowych. Niska samoocena u młodych ludzi wywołana retuszowanymi zdjęciami w Internecie, stała się jedną z podstaw przyjętych rozwiązań w Norwegii. Istotniejsza wydaje się być jednak kampania uświadamiająca młodego człowieka, którą w pierwszej kolejności powinni przeprowadzić rodzice, a nie etykieta zamieszczona na zdjęciu informująca, że tej pani odjęto 2 cm w talii – tłumaczy Anna Pabiańczyk.
Niejasne lub wręcz niemożliwe do wyegzekwowania przepisy
Anna Pabiańczyk zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. Według specjalistki jeśli wprowadza się zakaz – w dalszej kolejności należałoby powołać specjalną instytucję do respektowania tego zakazu, zwłaszcza że jego złamanie mogłoby być zagrożone grzywną, a nawet karą bezwzględnego pozbawienia wolności, jeżeli zaimplementujemy rozwiązania norweskie. Departament Nie-cenzury Social Mediów?
– Wydaje się, że trend jest budujący. Marki ekskluzywnych i jakościowych produktów coraz częściej stawiają na autentyczność. Liczą się z tym, że adresat, do którego kierują swoją linię produktów, potrzebuje obecnie prawdy. Prędzej, czy później to rynek danego produktu zweryfikuje, czy oczekuje fałszu, czy prawdy, a adresat reklamy stwierdzi, czy zostanie z tym produktem na dłużej – dodaje Anna Pabiańczyk.
Natomiast Jan Czerniawski, marketer, strateg i copywriter o ponad 15-letnim doświadczeniu, wprost mówi, że taki zakaz to bardzo zły pomysł. Według specjalisty przepis, który jest niejasny lub niemożliwy do wyegzekwowania, jest zwyczajnie szkodliwy. Jak tłumaczy, jeśli uznamy, że retuszem jest każda obróbka zdjęcia, to w zasadzie każda fotografia wykonana telefonem jest retuszowana, bez wiedzy czy zgody użytkownika. Tanie aparaty fotograficzne, podobnie jak sprzęt audio, mają wbudowane fabrycznie programy, które próbują rozpoznawać, co jest na zdjęciu i je uatrakcyjniać.
– Nawet jeśli nie wybierzemy w urządzeniu trybu „Portret” czy „Krajobraz”, balans bieli, kontrast, czas naświetlania i inne parametry zostaną automatycznie dobrane tak, by zdjęcie było ładniejsze, a po jego wykonaniu, zapisana zostanie wersja już poddana wstępnej obróbce (np. zniknie efekt „czerwonych oczu”, zęby zostaną wybielone, itd.). Skoro użytkownik nie jest świadom tych operacji lub nie może zapobiec ich wykonywaniu, musiałby w zgodzie z tym prawem używać odpowiedniej klauzuli przy każdym publikowanym zdjęciu – tłumaczy Jan Czerniawski.
Jan Czerniawski dodaje, że o tym prawie było bardzo głośno od kilku miesięcy, według niego wiele rządów będzie z uwagą obserwować dalszy przebieg wydarzeń w tej sprawie. Jednak nie wydaje mu się, by ten casus wywołał jakiś większy efekt społeczny poza samą Norwegią. Według specjalisty w Polsce, biorąc pod uwagę nasze przywiązanie do wolności, nie ma szans na wprowadzenie podobnych przepisów.
Nie jesteśmy w stanie ustawowo zabronić modelkom atrakcyjnego wyglądu
Jan Czerniawski przypomina również, że w przeszłości była podobna sytuacja – domy modowe były oskarżane o to, że zatrudniając wyjątkowo szczupłe modelki, pośrednio wpędzają młode kobiety w bulimię i anoreksję. Jak się później okazało, problem nie leżał w komunikacji marek modowych, a w samych kobietach, które doświadczały zaburzeń łaknienia w wyniku ciężkiego, przewlekłego stresu, np. po stracie kogoś bliskiego. Według specjalisty teraz podobny problem (kompleksy i stres nastolatków, depresję i zaburzenia samooceny) próbuje się zrzucić na „zbyt ładne” zdjęcia na Instagramie. To kompletne nieporozumienie.
– Nie jesteśmy w stanie ustawowo zabronić modelkom atrakcyjnego wyglądu. Nawet bez makijażu i retuszu komputerowego, dalej będą o wiele zgrabniejsze i ładniejsze niż przeciętna kobieta. Jest to zresztą zrozumiałe, taka jest specyfika ich zawodu, mają też więcej możliwości dbania o swój wizerunek niż panie aktywne zawodowo w innych obszarach. Publikowanie informacji o retuszu lub publikowanie zdjęć bez niego nie spowoduje więc podwyższenia samooceny u oglądających – być może nawet przepis ten nasili problem, kiedy obserwatorki odkryją, że nawet bez efektów w Photoshopie modelki mają idealne ciała, boskie proporcje i nieskazitelną cerę. Uważam, że to młodymi kobietami, bardzo aktywnymi w mediach społecznościowych, powinno się zająć – wyrobić w nich poczucie własnej wartości, nauczyć akceptacji własnego ciała i jego drobnych niedoskonałości, etc. – podsumowuje Jan Czerniawski.
Tak więc czy rzeczywiście potrzebujemy zakazów, by poczuć się lepiej? A może to sztuczny problem, bo nawet jeśli zakażemy publikowania takich zdjęć przez reklamodawców, to przecież nasze social media nadal będą pełne w większości wyretuszowanych i podkręconych zdjęć naszych koleżanek. Więc czy taki zakaz coś zmieni? Śmiem powątpiewać w to.
Zostaw komentarz