Powrót do biura po pandemii? Zdecydowana większość pracowników nie chce, nawet jeśli są zmuszeni zmienić firmę. Jak koronawirus zmienił nasze podejście do pracy
09.06.2021 | Autor: Marta Wujek
Pracodawcy zarządzają masowy powrót do biur. Tymczasem Polacy polubili pracę zdalną i nie chcą do nich wracać. W skrajnych przypadkach, kiedy szef nie chce zgodzić się na kontynuację takiego modelu współpracy, niektórzy decydują się nawet na zmianę pracy. Czy rzeczywiście aż tak pokochaliśmy home office? Co pracodawcy powinny zrobić, by jednak przekonać pracowników, że praca w biurze nie jest taka zła?
Prowadzisz firmę? Ucz się od najlepszych w branży i wyjedź w gronie innych przedsiębiorców na Founders Camp
Wypełnij niezobowiązujący formularz już terazPraca zdalna nam się spodobała
Jak mówi mi Arkadiusz Żmudziński, ekspert ds. employer branding i komunikacji wewnętrznej, powszechność wdrożenia zdalnego systemu pracy, spowodowana pandemią Covid-19, na dobre zmieni sposób postrzegania pracy. Aż 88,5 proc. respondentów badania „Rok nowej normalności” przeprowadzonego przez Pracuj.pl, pracujących zdalnie w czasie pandemii, chciałoby kontynuować ten model pracy po jej opanowaniu. 75,5 proc. najchętniej realizowałoby go w modelu hybrydowym, oznaczającym pracę z biura przez kilka dni w tygodniu, łączoną z home office przez resztę czasu.
Paniczny lęk przed powrotem do biur
Człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego i nie ma się co temu dziwić, że większość pracowników deklaruje, że chce zostać w modelu pracy zdalnej. Problem jednak okazuje się bardzo poważny, bo niektórzy tak bardzo nie chcą powrotu do rzeczywistości sprzed pandemii, że decydują się nawet na zmianę pracy, by właśnie pozostać w domu.
– Przez ponad rok pracowaliśmy zdalnie – mówi Julita, która w agencji reklamowej zajmuje się content marketingiem. – Szybko przywykłam do tego trybu, a wręcz bardzo go polubiłam. Uznałam, że to właśnie dla mnie system idealny, zwłaszcza że chciałabym podróżować. Do końca pracodawca zapewniał, że jeśli ktoś będzie chciał pracować dalej w ten sposób, to on się na to zgodzi. Tymczasem niedawno ogłoszono, że jednak wszyscy będą musieli wrócić do biura. Nie miałam innego wyjścia, zabrałam się za rozsyłanie CV, bo nie umiem już sobie tego wyobrazić, mam inny plan na życie, który niekoniecznie związany jest z byciem uwiązaną w jednej lokalizacji.
Janina, która pracuje w urzędzie państwowym, dodaje, że na dojazd do pracy przed pandemią koronawirusa traciła bardzo dużo czasu i pieniędzy. Uważa też, że pracując z domu, jest produktywniejsza, bo specyficzne środowisko w urzędach nie zawsze sprzyja pracy, a nierzadko jest wręcz stresogenne, co odbija się na zdrowiu.
– Home office stał się codziennością. Praca w domu z abstrakcyjnej stała się typowa. I okazało się, że pracując zdalnie, nie trzeba przestrzegać sztywnych ram pracy, można swoje zadania wykonać z każdego miejsca, można pracować, będąc lekko chorym. Odetchnęli również ci pracownicy, którzy zmagają się z chorobami przewlekłymi oraz ci, którzy mają trudności z dojazdem do pracy. Przez czas pandemii zdążyli wyrobić sobie nowe nawyki, wytrenowali je i stosowali, a teraz znowu czeka ich zmiana nawyków i nauka od nowa wożenia dzieci, stania w korkach, czy siedzenia obok szefa. Nie dziwi więc, że jeżeli pracownik ma wiedzę, że taką samą pracę bez uszczerbku dla firmy wykona z domu, to niechętnie wróci do biura, rezygnując ze swobody i elastycznego czasu pracy. Zmiana podważa ich bezpieczeństwo – tłumaczy Izabela Świgulska, zajmująca się psychologią zarządzania i biznesu.
Daniel, pracujący w branży IT, również zdecydował się zmienić pracę ze względu na powrót zespołu do biura. Jak mi opowiada, miesiąc po jego odejściu z jego byłą firmą pożegnały się dwie kolejne osoby. Przyznaje też, że to była bardzo fajna firma z szefem, który był bardzo w porządku. Niestety wysokie koszty związane z dojazdami i wynajmem mieszkania w Warszawie zweryfikowały tę współpracę i Daniel pracuje dziś w tej samej branży, ale już dla innego szefa i zdalnie.
Koniec pracy zdalnej? Najgorsza ta niepewność
Mariusz z branży marketingowej opowiada mi, że jego zespół do biura wrócił już w maju i choć on sam nie rozważa zmiany pracy, przyznaje, że temat ten zdominował 90 proc. pracowniczych rozmów i dyskusja ta nie ustaje. – Do biura wracaliśmy z przerwami, kiedy statystyki zachorowań spadały. Szef uzależniał powrót do biura od liczby zachorowań i jeśli ta spadała poniżej określonego poziomu, to byliśmy wzywani do biura i pracowaliśmy, póki nie nadchodziła druga i trzecia fala, albo po prostu trend zaczynał być dosyć niepokojący. Tym sposobem znikaliśmy z biura na miesiąc, by wrócić na dwa tygodnie, na trzy miesiące, by wrócić na miesiąc etc. I bardziej niż sam powrót do biura męczące było to wędrowanie od home office do pracy – opowiada Mariusz.
Po którymś z takich powrotów jedna z osób w jego zespole poprosiła o rozmowę przełożonego i wyraziła swoje obawy – że ma chorą osobę w rodzinie, że do pracy dojeżdża komunikacją miejską, a ludzie nic sobie nie robią z trzymania dystansu społecznego, czy noszenia maseczek. No i zaproponowała przełożonemu kompromis – jakiś tryb mieszany, pracę 2 dni w biurze, 3 zdalnie, potem 3 w biurze, 2 zdalnie. Usłyszała w odpowiedzi, że „jak mamy tak kombinować z częściowym przychodzeniem do biura, to już lepiej przychodzić cały tydzień albo nie przychodzić wcale”. Z trochę pasywno-agresywną sugestią, że „nieprzychodzenie wcale” wiąże się z kłopotliwymi kosztami utrzymania biura.
Mariusz również próbował podjąć ten temat z przełożonymi, jednak usłyszał mniej więcej to samo. W jego odczuciu najgorszy był z jednej strony brak empatii i zaakceptowania, że pracownicy mają prawo do obaw, a z drugiej brak zaufania. – Często w rozmowie ze mną padał argument „no bo wiesz, jak jesteśmy w biurze, to sobie wszystko przegadamy, zamiast dzwonić albo zwoływać confcalle”. Tyle że nikt nie miał problemu z rozmowami, a żaden projekt nie został w tym czasie „położony” – zespół pracował sprawnie, skutecznie i dawał sobie radę – dodaje Mariusz.
W pracy Mariusza ostatecznie powstało coś w rodzaju nieoficjalnego zduszonego buntu jednak, jak sam przyznaje, nie ma szans na odmianę sytuacji, bo zespół sondował temat, mimo to przełożeni są nieugięci. Sam nie rozważa odejścia z pracy, ale wie, że są osoby, które o tym myślą. I nie ma wątpliwości, że ta przymusowa formuła pracy stacjonarnej może być koronnym argumentem.
– Wydaje się, że model hybrydowy zyskuje najwięcej zwolenników także wśród pracodawców. Firmy ograniczają przestrzenie biurowe, zmniejszają liczbę stanowisk pracy, która często jest niższa od liczby zatrudnionych pracowników. Wdrażane są modele 40/60 odnośnie proporcji pracy zdalnej i tej wykonywanej z biura. Zmienia się rola biur – stają się przestrzeniami prac zespołowych, kreatywnych, okazją do burzy mózgów, podczas gdy codzienna praca może być równie dobrze wykonywana z innej lokalizacji – dodaje w kontekście pracy hybrydowej Arkadiusz Żmudziński.
Jak powinni zachować się pracodawcy?
Aleksandra Witoszek-Kubicka, pracownik badawczo-dydaktyczny specjalizujący się w zachowaniach organizacyjnych np. komunikacja, grywalizacja, czy wypalenie zawodowe, tłumaczy, że pracodawcy przede wszystkim muszą zrozumieć, że opór wobec tej zmiany jest naturalnym następstwem naruszenia pewnego status quo pracownika. Ta początkowa sytuacja nie musi być bardzo efektywna ani nawet komfortowa, ale jest dobrze znana pracownikowi.
– Po wielu miesiącach pracy z domu tym status quo stała się praca zdalna. Powrót do biur jest dla pracowników naruszeniem znanej sytuacji i pracodawcy muszą się pogodzić z początkowym spadkiem efektywności wywołanym zmianą. Opór wystąpi na pewno, jednak to czy pojawią się wszystkie jego typy wyróżnione przez O’Connor, czyli Zombi, Oponent, Sabotażysta i Tkwiący w miejscu zależy od tego, czy pracodawcy zastosują się do Zasad Wprowadzania Zmian Organizacyjnych – tłumaczy Aleksandra Witoszek-Kubicka.
Komunikacja i raz jeszcze komunikacja
Arkadiusz Żmudziński Ekspert ds. employer branding i komunikacji wewnętrznej dodaje, że nawet przejście na pracę hybrydową oznacza dla części pracowników, od ponad roku pracującej z home office, dużą zmianę. Niezbędna jest odpowiednia komunikacja ze strony pracodawców, często nawet wdrożenie programów re-boardingowych, uczących pracowników nowej rzeczywistości i nowych sposobów współpracy – tak jak ma to miejsce przy onboardingu nowych pracowników. Sprzyja temu kultura organizacji bardziej nastawiona na współpracę i osiąganie celów, niż na pozostawanie do dyspozycji przełożonych przez określony czas w ciągu dnia.
– Przekazywanie jasnych reguł nowej formy pracy i związanych z nimi oczekiwań może stawiać na łączenie dobrych stron pracy w biurze z dobrymi stronami pracy zdalnej – druga zapewnia swobodę i możliwość dostosowania pracy do swoich potrzeb, pierwsza – zapewnia realny kontakt ze współpracownikami, buduje i podtrzymuje więzi, ułatwia prace zespołowe – dodaje Arkadiusz Żmudziński.
Koniec pracy zdalnej. Potrzebna też motywacja
Izabela Świgulska zwraca również uwagę na to, że w obecnej sytuacji, bez odpowiedniej motywacji się nie obejdzie. Motywacji, która będzie mogła wzbudzić wewnętrzny stan gotowości do działania u pracownika, pobudzi jego energię oraz ukierunkuje jego wysiłek na cel. Ważna więc, według specjalistki, będzie motywacja zewnętrzna, która jakoby zmusza pracownika do podjęcia wykonania zadania w celu osiągnięcia nagrody lub uniknięcia kary, czyli dla zewnętrznych korzyści, np. w postaci pieniędzy, spotkań z psychologiem, pochwał, awansu w pracy etc.
– Pracodawca powinien stworzyć systemy motywacyjne umożliwiające pracownikom powrót do pracy stacjonarnej w tzw. projektach motywacyjnych, które uwzględnić powinny indywidualną motywację pracownika (work-life-balance), wzajemną motywację pracowników, która pozwoli na tworzenie się od nowa pozytywnych relacji między pracownikami z wzajemną pomocą i wsparciem, z dobrą i sprawną komunikacją oraz odpowiedzialnością. Nie można tu pominąć motywowania firmy, której zadaniem jest poprzez swoją kadrę kierowniczą, wspieranie pracowników, wzbudzaniu w nich zainteresowania pracą stacjonarną, jasny nowy system awansów, a także system wynagrodzeń, budowania w pracownikach poczucia odpowiedzialności za efekty pracy i wyrażający uznanie za ich osiągnięcia zawodowe – mówi Izabela Świgulska.
Powrót do biura. A co na to prawo?
Rynek pracy niewątpliwie zmienił się w sposób nieodwracalny i wszyscy zarówno pracownicy, jak i pracodawcy muszą przejść pewien etap i przywyknąć do nowej rzeczywistości, bo mimo tak skrajnych historii, jak u moich rozmówców, wiele firm jednak decyduje się na kontynuację modelu pracy zdalnej.
Skoro home office wpisuje się w naszą rzeczywistość na dobre, potrzebujemy odświeżenia przepisów prawa. I rzeczywiście rząd postanowił zrobić coś w tym kierunku i postanowił na stałe wprowadzić pojęcie pracy zdalnej do Kodeksu Pracy. 19 maja tego roku opublikowano projekt o zmianie ustawy. Między innymi ma się pojawić zapis o tym, że to pracodawca będzie miał obowiązek dostarczyć pracownikowi odpowiednie materiały i narzędzia pracy, czy pokryć koszty związane z pracą zdalną
– Obecnie wspomniany projekt ustawy zmieniającej Kodeks Pracy jest na etapie opiniowania, już po konsultacjach publicznych a przed skierowaniem do Komitetu Rady Ministrów do Spraw Cyfryzacji – powiedział Grzegorz Górski cofounder kancelarii Apogado – Prawo dla IT w rozmowie z moim redakcyjnym kolegą (pełny materiał znajdziecie tutaj: Zarobki w IT rosną, a o pracowników coraz trudniej. Wynagrodzenie dla seniora to koszt już nawet 21 tys. zł).
Podsumowując, stoimy przed dużym wyzwaniem. Pandemia koronawirusa odmieniła naszą rzeczywistość nieodwracalnie i musimy nauczyć się żyć z tymi zmianami. Wydaje się, że świat zaczął powoli zatapiać się w wirtualnym oceanie. Z pewnością udowodniliśmy sobie, że potrafimy w takiej rzeczywistości funkcjonować, więc jeśli komuś to odpowiada, może warto zastanowić się drodzy przedsiębiorcy nad tym, czy takiej możliwości mu nie pozostawić?
Zostaw komentarz