Marketing i Biznes Biznes 4-dniowy tydzień, albo 6-godzinny dzień pracy. Czy to dobry pomysł?

4-dniowy tydzień, albo 6-godzinny dzień pracy. Czy to dobry pomysł?

4-dniowy tydzień, albo 6-godzinny dzień pracy. Czy to dobry pomysł?
W agencji Tigers pracuje się 6 godzin dziennie Nozbe wprowadziło luźne piątki W Senuto pracuje się 4 dni w tygodniu Krótszy czas pracy nieuniknioną zmianą? Nie ważne ile pracujesz ważne, że w terminie Czy krótszy czas pracy jest dla każdego?

Prowadzisz firmę? Dołącz do Founders Mind, najlepszej konferencji dla biznesu w Polsce

Sprawdź szczegóły wydarzenia

Po pierwszym okresie pandemii wiele polskich firm zdecydowało, że ich pracownicy nie będą wracać do biur. Wyjątkowa sytuacja pokazała nam, że nie tylko potrafimy dowozić zadania z domu, wielu pracowników zaczęło efektywniej pracować, ale pracodawcy zobaczyli, że nie muszą wydawać dużych sum na wynajem ogromnego biura. Jednak praca zdalna to nie jedyny innowacyjny model, jaki pojawił się w ostatnich latach na polskim rynku. 

6-godzinny dzień pracy w agencji Tigers

Jedną z pierwszych polskich firm, która wprowadziła w życie nowe podejście do zakresu godzinowego pracy, jest agencja Tigers, założona przez Franciszka Georgiewa. Pracownicy tej firmy już od 4 lat pracują tylko 6 godzin dziennie. I choć przedsiębiorca jest pewien, że podjął słuszną decyzję, w wielu wywiadach podkreśla, że nie jest to model dla wszystkich, żeby go wprowadzić, trzeba mieć bardzo dobrze ugruntowaną kulturę i organizację pracy w firmie.

– Wokół sześciogodzinnego dnia pracy jest mnóstwo dezinformacji, bo praktycznie nikt w Polsce nie spróbował tego w praktyce. Na pewno nie jest to lek na całe zło, uważam, że krajowe firmy nie są na to gotowe. Dopóki nie wprowadziliśmy różnych nowoczesnych rozwiązań związanych z zarządzaniem, ¾ czasu pracy oznaczało de facto ¾ efektywności. A przecież nie chodzi o to, żeby robić mniej, tylko tyle samo, ale w krótszym czasie. A to wymaga odpowiednich działań i organizacji pracy – mówił w wywiadzie dla spidersweb.pl Franciszek Georgiew.

Mogą Cię zainteresować

Luźne piątki w Nozbe

Kolejną firmą, którą warto wymienić w tym zestawieniu, jest Nozbe. CEO projektu, Michał Śliwiński wprowadził do swojego przedsiębiorstwa tak zwane luźne piątki. Choć pracownicy nie mają w ten dzień wolnego, mogą skupić na… czym chcą. Jest to dzień na podsumowanie tygodnia, zrobienie planów na następny, czy samorozwój, czyli udział w szkoleniach, webinarach, czy wykładach. 

W 2017 roku Michał Śliwiński w rozmowie z serwisem INNPoland.pl tłumaczył, że zdecydował się na taki ruch, bo sam potrzebował oddechu w piątek i czasu na własne podsumowania. Według niego nie powinno być tak, że taki przywilej należy się tylko szefowi. Poza tym podkreślał, że jego zespół pracuje kreatywnie, a żeby mieć głowę pełną pomysłów potrzeba oddechu. 

4-dniowy tydzień pracy w Senuto

O 4-dniowym tygodniu pracy do tej pory słyszeliśmy w kontekście różnego rodzaju pilotaży prowadzonych na Zachodzie. Przykładowo w Hiszpanii rząd zapowiedział, że na ten testowy program przeznaczy 50 mln euro, a skorzystać z niego będzie mogło 200 firm. Natomiast polską firmą, która zdecydowała się na taki ruch, jest Senuto. Od jakiegoś czasu pracownicy tej firmy mają wolne wszystkie piątki, przy czym ich wynagrodzenie i zakres urlopowy nie uległ zmianie.

– Pomysł wziął się z ogólnego przepracowania i stresu ostatnich 1,5 roku – razem z 4-dniowym tygodniem pracy wprowadziliśmy aplikację do rozmów z terapeutami. Piątek jest dniem wolnym, natomiast wszystkie warsztaty, szkolenia, naukę języków przenieśliśmy na piątki. Ale nikt nie sprawdza, co kto robi. Nie zgłaszamy również piątkowych urlopów – mówiła w rozmowie z Bankier.pl Sara Booth-Wrotkowski z Senuto.

Co na to specjaliści?

Filip Lamański, ekonomista i redaktor naczelny portalu Obserwator Gospodarczy zwraca uwagę, że w ostatnim czasie coraz więcej mówi się o krótszym dniu pracy lub krótszym tygodniu pracy. Według specjalisty dotychczas była to ciekawostka, jednak kolejne firmy wdrażają taki koncept choćby eksperymentalnie. 

– Przykładem może być japoński oddział Microsoft, który wprowadził czterodniowy tydzień pracy z wolnymi piątkami. Okazało się, że produktywność pracowników wzrosła o 40%. Podobnie może być z krótszym dniem pracy. Lepiej się mobilizujemy i mamy większą chęć do pracy wiedząc, że będziemy pracować od 8 do 14, a nie od 8 do 16. Na tę chwilę należy jednak takie pomysły traktować bardziej jako ciekawostkę. Z czasem jednak, wraz z postępującą robotyzacją i automatyzacją czas pracy najprawdopodobniej będzie się skracał. Jest to naturalna kolej rzeczy. Wszak najpierw pracowano kilkanaście godzin dziennie przez cały tydzień. Praca dotyczyła także dzieci. Potem warunki pracy się poprawiły i pracowano tylko sześć dni w tygodniu przez określoną liczbę godzin. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu pracowano nawet w soboty – tłumaczy Filip Lamański, ekonomista, redaktor naczelny portalu Obserwator Gospodarczy, dziennikarz ekonomiczny roku 2020 wg NBP w kategorii analiza.

Jak przypomina Lamański, pierwsza wolna sobota została wprowadzona 21 lipca 1973 roku, jednak wówczas akceptowano dwie wolne soboty w roku za odpracowaniem. Był to początek dalszych zmian, które trwały blisko 30 lat. Na mocy porozumień wdrażano kolejne wolne soboty, aż na koniec systemu socjalistycznego praktycznie każda sobota była wolna. Jak tłumaczy specjalista, dziś jest to dla nas norma, jeszcze 50 lat temu było to nie do pomyślenia. Tak samo może być z sześciogodzinnym dniem pracy lub czterodniowym tygodniem pracy. – Dziś jest to bardziej ciekawostka, którą trudno sobie wyobrazić w codziennym użyciu. W dłuższej perspektywie uważam jednak, że jest to nieunikniona zmiana – dodaje Filip Lamański.

Mogą Cię zainteresować

Nieważne ile pracujesz ważne, że kończysz w terminie

Bartłomiej Pąperski, założyciel i prezes zarządu spółki zajmującej się projektowaniem maszyn, konstrukcji stalowych i budowlanych oraz produkcją mówi, że jego firma już dawno przyjęła zasadę – nieważne ile pracujesz ważne, że kończysz w terminie. Jak tłumaczy Pąperski osoby, które mają nadzwyczajne umiejętności techniczne, potrafią rozwiązać problem średnio o 50% krócej niż statystyczny inżynier. 

– Jeśli rozwiązanie problemu zajmuje naszemu specjaliście 4 godziny, dlaczego ma on kolejne 4 godziny spędzać w firmie na przeglądaniu internetu, a nie na przykład na realizowaniu swojej pasji lub uprawianiu hobby? Praca zdalna i 6-godzinny dzień pracy jest istotny w firmach, gdzie scheduling jest na porządku dziennym. Zauważyliśmy też w firmie, że po wprowadzeniu tej zasady, ludzie zaczęli być bardziej produktywni i wypoczęci, rzadziej chodzili na urlopy czy L4. Ogólne samopoczucie zespołu było na bardzo dobrym poziomie, co później powodowało, że w przypadku cięższego problemu do rozwiązania nie brakowało nikomu energii i zespół był pełny motywacji na rozwiązywanie problemów. Nie trzeba było nawet tego komunikować, bo było to oczywiste – tłumaczy Bartłomiej Pąperski.

Ważny wynik, a nie czas pracy

Natomiast według Małgorzaty Wardy (praktyk biznesu, Akredytowany Executive Coachem & Mentor Biznesu, Wykładowca MBA) osoby, które pracują na stanowiskach odpowiedzialnych za wyniki, warto rozliczać za wyniki, a nie czas pracy. To według ekspertki wspiera poczucie sprawczości i odpowiedzialności pracownika za powierzone zadania i w konsekwencji za wyniki. Rozliczanie pracowników za przepracowane godziny ma sens jedynie w przypadku wybranych grup pracowników, na przykład takich, którzy przykładowo pracują w obsłudze klienta (np. infolinia, która jest czynna w określonych godzinach). 

– Pandemia pokazała, że wiele firm utraciło kontrolę nad czasem pracy, a mimo to utrzymało efektywność lub nawet wyniki się poprawiły. Jednak wielu menadżerów, z którymi miałam okazję pracować w okresie pracy hybrydowej lub zdalnej, pracowało więcej niż wcześniej – czas pracy mieszał się z czasem prywatnym. Work-life balance i organizacja czasu pracy były częstym tematem procesów mentoringowych, które prowadziłam. Czy 6-godzinny tydzień pracy to zmieni? Za zmianą czasu pracy musiałaby pójść zmiana zakresu zadań i zwiększenie umiejętności organizacji własnego czasu pracy – dodaje Małgorzata Warda.

Problemem jest produktywność pracy

Tomasz Rykaczewski, ekonomista, wiceprezes Fundacji Prospekt, project menager, trener i nauczyciel akademicki uważa, że z biznesowego punktu widzenia skrócony tydzień lub dzień pracy wcale nie jest tak jednoznacznie dobrym rozwiązaniem. Jak tłumaczy, patrząc czysto ekonomicznie w czasie pandemii, przy wykorzystaniu różnych narzędzi technologicznych, zwiększyła się często efektywność naszej pracy, nie tracimy czasu na dojazdy, automatyzujemy i przyśpieszamy procesy, dzięki czemu jesteśmy w stanie wykonywać ten sam zakres obowiązków w krótszym czasie. Oznacza to, że w „zaoszczędzonych” roboczogodzinach możemy wykonywać dodatkowe zadania, za czym naturalnie powinien iść wzrost wynagrodzeń. Tym de facto jest produktywność pracy – ilością zadań, które wykonujemy w określonej jednostce czasu. A im więcej tych zadań wykonujemy, tym wyższe powinny być wynagrodzenia. Takie propozycje ze strony pracodawców mogą być odpowiedzią na presję płacową, gdy zamiast wzrostu wynagrodzeń za określony czas pracy dają po prostu wolne, przy zrealizowaniu dotychczasowych obowiązków przez pracownika. 

– W Polsce mamy problem z efektywnością pracy, wiele badań sugeruje, iż można o wiele efektywniej wykonywać naszą pracę przy wykorzystaniu już dostępnych narzędzi, a tylko w ten sposób jesteśmy w stanie gonić Zachód w kwestii poziomu wynagrodzeń. Ale to tylko czysto ekonomiczne podejście, są jeszcze szerokie kwestie społeczne, które trzeba brać pod uwagę przy podejmowaniu takich decyzji – tłumaczy Tomasz Rykaczewski.

Czy krótszy zakres pracy powinien być odgórnie narzucony?

Anna Pabiańczyk, dyrektor ds. prawnych, prezes zarządu w Legal and Design Sp. z o. o., mówi mi, że dobrze, że poszukujemy nowych rozwiązań, aby zasada work&balance zagościła w polskiej gospodarce na stałe. Nie ma złych pomysłów, jednak jak to zwykle bywa, ich wykonanie czasami pozostawia wiele do życzenia. Pabiańczuk uważa, że nie powinniśmy na ten moment odgórnie (w postaci przepisów prawnych) narzucać pracodawcom rozwiązania w postaci 6-godzinnego dnia pracy, czy krótszego tygodnia pracy. 

Jak tłumaczy specjalistka, to pracodawcy ponoszą największe ryzyko gospodarcze i finansowe zatrudnienia pracownika. Według niej nie każdy rodzaj pracy sprawdzi się w takim schemacie czasu pracy. Nie każdy również pracownik będzie dzięki temu wydajniej pracował. Różne są predyspozycje pracowników, jak również tempo ich pracy. To pracodawcy zatem powinni w swoich strukturach zatrudnienia określić, czy tego rodzaju rozwiązanie może mieć rację bytu w ich firmach. Wszystko zależy od otwartości na nowe rozwiązania i od mądrych menadżerów odpowiedzialnych za wdrożenie tego rodzaju pomysłów. 

– Prawodawca polski powinien wyłącznie umożliwić wprowadzanie tego rodzaju rozwiązań przez pracodawców. Wiele firm zyska na tego rodzaju rozwiązaniu, bo przy niektórych zadaniach pracowniczych – tego rodzaju rozkład czasu pracy będzie skutkował większą produktywnością, wydajnością pracowników, zadowoleniem z pracy i życia prywatnego, a tym samym zyskiem dla firmy-pracodawcy. Pamiętajmy również o innych możliwościach, które pracodawcy powinni rozważyć, jak np. elastyczny czas pracy na wykonanie poszczególnego zadania, zwiększenie ilości dni urlopu w ciągu roku, możliwość pracy zdalnej z różnych miejsc w kraju i za granicy. Jako firmy powinniśmy sprawić, aby rzeczywiście umowa o pracę była atrakcyjna dla pracowników – dodaje Anna Pabiańczyk.

Mogą Cię zainteresować

Krótszy czas pracy jest dobry, ale…

Marcin Michalski, niezależny konsultant ds. strategii performance marketingowych, autor bloga MarketingHacker.pl i były członek zarządu agencji Cube Group S.A. na moje pytanie odpisuje mi z… Tajlandii, gdzie przebywa na kilkumiesięcznym pobycie, a na koniec listopada przenosi się do Azji na stałe. Dlaczego? Bo może. Michalski uważa, że pandemia zmieniła styl pracy na zawsze i pokazała managerom raz na zawsze, że stare metody zarządzania nie będą już działać. Jak podkreśla specjalista, zwłaszcza młode pokolenia najbardziej rozumieją i potrzebują pracy zdalnej. Do dobrego bardzo łatwo jest się przyzwyczaić. 

– Nie ma już “owocowych piątków”, piłkarzyków w kuchni, kart sportowych i innych benefitów, dlatego firmy idąc z duchem czasu, muszą testować inne rozwiązania, przyciągające do siebie najlepszych pracowników. Oczywiście część firm dzieli się z pracownikami tymi benefitami w postaci, chociażby refinansowania ergonomicznych krzeseł, dokładania się do elektryczności czy rachunków za Internet. To jednak czasami bywa zbyt mało. Wprowadzenie 4-dniowych tygodni czy 6-godzinnych dni ma absolutnie sens, ale wymaga wcześniej właściwego przygotowania – tłumaczy Marcin Michalski.

Specjalista wymienia, że przed wprowadzeniem nowego zakresu czasowego w pracy, warto przemyśleć: 

  • czy będzie się to pokrywać z godzinami największej aktywności naszych klientów,
  • które departamenty muszą pracować w jakie dni, a kiedy mogą odpuścić,
  • gdzie są największe pożeracze czasu lub chaos organizacyjny,
  • jak ograniczyć ryzyka spowodowane krótszym czasem,
  • w jaki sposób mierzyć efektywność i wydajność, aby wiedzieć kiedy powiedzieć “pass”.

Krótszy czas pracy może okazać się pułapką? 

W rzeczywistości skracanie czasu pracy czy dni mogą być pułapką, jeżeli pracujemy zdalnie.  Dlaczego? Michalski tłumaczy, że niedokończone zadania i tak będą nad nami wisiały, dlatego jeżeli ktoś wcześniej się nie wyrabiał z pracą przy 8 godzinach to, skrócenie przez pracodawcę godzin pracy do 6 lub zabranie jednego dnia, nie spowoduje, że pracy będzie mniej. Takie zagrania mogą być także podstawą do braku podwyżek lub wręcz niższych pensji startowych, bo jest większy benefit w postaci dużo większej ilości czasu dla siebie. 

– Co prawda w chwili obecnej czas wolny stał się najważniejszym dobrem, które rzeczywiście potrafi być bardziej cenione nawet niż wynagrodzenie.  W związku z tym moim zdaniem model pracy przejdzie bardziej na freelance i świadczenie usług niż jej skracanie. Naturalnie będą firmy, które będą kształciły specjalistów od zera, ale im większe ktoś będzie miał doświadczenie, tym częściej będzie przechodził na model freelance, w którym świadczy usługi dla wielu firm w zupełnie innym wynagrodzeniu niż na etacie. Dzięki temu będzie można mniej pracować, a zarabiać tyle samo albo więcej – dodaje na koniec Marcin Michalski.

A Wy jak myślicie? Krótszy zakres czasu pracy to dobry pomysł? 

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl