Wbrew pozorom nie będzie to kolejny listikal poradnikowy o współpracy PR-owców i dziennikarzy. Trzeba byłoby wówczas założyć, że mają oni sprzeczne interesy. Czy rzeczywiście te dwie grupy zawodowe są po dwóch stronach barykady?
Nad lepszym zrozumieniem dziennikarzy i PR-owców zastanawiało się już wielu wybitnych ekspertów i praktyków obydwu profesji. Liczne artykuły, choć często bardzo wartościowe, nie zapobiegły podziałom. Niektórzy poszli nawet dalej – w Krakowie Magdalena Grochala i Łukasz Majewski, postanowili zorganizować cykl debat „Komu Komunikacja”. Wydarzenie oczywiście warte polecenia dla szukających inspiracji.
Zamiast rozważać problematyczne kwestie, lepiej zmienić perspektywę. Zastanówmy się ile PR i dziennikarstwo mają ze sobą wspólnego.
Wróćmy do korzeni. Na początku był Internet – wielkie metamedium, które zmusiło PR-owców do niebywałego wysiłku. W tzw. fazie PR 2.0, poza wizerunkiem w mediach, trzeba było poznać i zrozumieć społeczności internetowe.
Nie trzeba było długo czekać, aby branża wkroczyła na kolejny etap. Na etapie nazywanym PR 3.0 każdy pracownik agencji musi mieć bogatą wiedzę o świecie mobilnym, znać prawidłowości rynku, przeprowadzać analizy grup docelowych, a komunikaty pisać tak, aby realizowały cele sprzedażowe. Czy to sprawiedliwe?
Zanim jednak pochylimy się nad losem PR-owców przytłoczonych przez komercję, przyjrzyjmy się wyzwaniom dziennikarzy.
To samo metamedium wtargnęło również na wewnętrzny rynek mediów. Dziennikarze, których zadaniem było do tej pory rzetelne prezentowanie rzeczywistości, musieli otworzyć się na nowe zadania.
Oczywiście przedstawianie prawdy nadal pozostało główną misją – co podkreślał podczas XIII Gali Nagród Dziennikarzy Małopolski Zbigniew Bartuś, zdobywca Grand Prix. Gratulujemy!
Poszczególne media lepiej lub gorzej radziły sobie z dotarciem do Internautów. Nie można było ich jednak lekceważyć, skoro nawet czytelnicy prasy docierali do nich przez mobile, a słuchacze zaczęli czytać wywiady.
Oczywiście, pojawiali się tacy, którzy szybko zrozumieli moc sieci. Sztandarowym przykładem jest The Guardian, który zaczął zarządzać dyskusją pod artykułami dzieląc komentarze na znaczące, mniej ważne i bez znaczenia. W ten sposób docenili tych, którzy faktycznie zabierają ważny głos w rozmowie. Trudno uwierzyć, że żaden polski portal nie wprowadził takiego rozwiązania.
Dziennikarstwa nie ominęła także kolejna rewolucja. Kiedy rozwijał się PR 3.0, kluczowe stało się biznesowe podejście. Presja czasu i kosztów przyczyniła się do narodzin tzw. churnalismu. To określenie sformułowane przez Nicka Daviesa, brytyjskiego dziennikarza The Guardian i The Observer, oznaczające dziennikarstwo wtórne oparte na materiałach PR i agencyjnych.
I tak granica pomiędzy PR-em i dziennikarstwem stała się płynna.
Za sprawą rozwoju Internetu i wejścia biznesu na rynek mediów, dziennikarze i PR-owocy zaczęli mieć te same problemy. A przecież nic tak nie łączy jak wspólne wyzwania, prawda?
Stopniowo atrofia granic zaczęła być coraz bardziej zauważalna. Bo czym dziś różni się praca przeprowadzającego wywiady PR-owca do materiału content marketingowego od dziennikarza wykorzystującego cytaty agencyjne?
Wszyscy, niezależnie od miejsca pracy, muszą serwować odbiorcy informacje przydatne i angażujące, które wyróżniają się w ogromnej ilości treści. Muszą dbać także o oglądalność i atrakcyjność sprzedażową.
Zamiast walki o wpływy, lepiej postawić na współpracę, czerpanie ze wzajemnych doświadczeń.
Czy to możliwe? Oczywiście, że tak. W Polsce znamy już przypadki, kiedy dziennikarstwo już nie jest przeszkodą w działaniach content marketingowych czy PR. Mowa o Krzysztofie Szczepaniaku, dyrektorze zarządzającym agencją Leadgenerator.pl, który w wywiadzie dla Nowego Marketingu przyznał, że „najlepszy content to ten dziennikarski!”. Jako doświadczony redaktor w „Przekroju” postanowił niemal połączyć dwie profesje w jedną. Da się?
Taką samą radę można skierować do dziennikarzy. Od PR-owców można dowiedzieć się wiele o rynku mediów, biznesie, Internecie, ludziach …
Czyż nie piękna byłaby taka współpraca? Może powstałaby nawet wspólna firma? Kolejny raz sprawdziłaby się w życiu zasada synergii. W końcu razem można więcej!
Czytaj również:
https://marketingibiznes.pl/pr/5-krokow-w-kierunku-skutecznej-komunikacji
https://marketingibiznes.pl/biznes/dlaczego-twoja-firma-nie-sprzedaje-kilka-slow-o-tym-jak-skutecznie-sprzedawac-oprogramowanie-dla-biznesu-oraz-uslugi-b2b
Zostaw komentarz