Higo Sense to telemedyczny startup produkujący urządzenie do diagnostyki. Produkt łączy w sobie kilka przyrządów: termometr, otoskop, stetoskop, szpatułkę do obrazowania gardła i dermatoskop. Każde z nich to osobny moduł, czyli nakładka, którą pacjent podłącza do bazowego produktu. Następnie dane zebrane w badaniu, za pomocą dedykowanej aplikacji mobilnej, są przesyłane do lekarza. Dzięki Higo, diagnozę od internisty, i pediatry można otrzymać w mniej niż godzinę, w każdym miejscu.
Jeśli jesteś właścicielem lub dyrektorem startupu i chcesz zmierzyć się z trudnymi pytaniami napisz na marta@marketingibiznes.pl
W jaki sposób sfinansowałeś start swojego startupu/działalności?
Higo Sense jest spin-offem spółki To_Reforge – firmy typu company builder, którą kilka lat wcześniej założyłem z grupą fantastycznych osób. Także finansowanie pierwszej fazy PoC Higo było w ramach To_Reforge. Później uzyskaliśmy wsparcie Anioła Biznesu oraz dotację z NCBiR. Całość dała nam możliwość zbudowania od zera – w czasie krótszym niż 2 lata – świetnego zespołu i mocnego pipeline’u partnerów w Europie oraz produktu złożonego z certyfikowanego urządzenia medycznego “Higo”, wraz kompletnym ekosystemem software’owym. Dziś mamy etap skalowania.
Kiedy (albo: czy) osiągnęliście BEP?
To jeszcze nie ten moment. W grudniu 2020 roku zaczęliśmy udostępniać Higo wybranym partnerom biznesowym w całej Europie, m.in. w Hiszpanii, Włoszech, Szwajcarii czy Belgii. Wysłaliśmy nasze urządzenie do testów do największych firm ubezpieczeniowych i telemedycznych oraz przedstawicieli prywatnych sieci placówek służby zdrowia. Na dniach kończymy produkcję i rozpoczynamy etap komercjalizacji. Na BEP jednak jeszcze chwilę poczekamy. Dziś naszym celem jest możliwie najszybsze dostarczenie naszego rozwiązania do firm w Europie i poza nią.
–Tak, raz w trakcie mojej kariery biznesowej stałem niebezpiecznie blisko ściany. Takie momenty uczą pokory. Człowiek dowiaduje się też dużo na temat samego siebie – w jaki sposób reagujemy w bardzo stresowych sytuacjach, jakie decyzje wtedy podejmujemy, w jaki sposób, mimo trudności, prowadzić zespół.
Kiedy zaczyna brakować pieniędzy… Czy miałeś taki moment i jak sobie z nim poradzić? Zarówno finansowo, jak i mentalnie…
Tak, raz w trakcie mojej kariery biznesowej stałem niebezpiecznie blisko ściany. Takie momenty uczą pokory. Człowiek dowiaduje się też dużo na temat samego siebie – w jaki sposób reagujemy w bardzo stresowych sytuacjach, jakie decyzje wtedy podejmujemy, w jaki sposób, mimo trudności, prowadzić zespół. Dziś wiem, że momenty kryzysu stymulują mnie do jeszcze większego wysiłku i dają zastrzyk adrenaliny, o który trudno, gdy osiągnie się już oczekiwany rezultat. Ostatecznie w tej konkretnej sytuacji sięgnąłem do wszelkich możliwych zasobów FFF (- Family, Friends & Fools – przyp. red.), by wyprowadzić temat na prostą. A jak poradziłem sobie mentalnie? Mam to szczęście, że mimo samotności lidera, zawsze mogę liczyć na rodzinę, w szczególności żonę.
Gdyby ktoś zaoferował Ci milion złotych – w jaki sposób byś je zagospodarował?
Dziś zainwestowałbym w Higo Sense. Nie widzę lepszej możliwości zwrotu (śmiech). Mamy świetny produkt, idealny moment na rynku, mocny zespół i czekających na rozwiązanie klientów.
Z czego najtrudniej było Ci zrezygnować poświęcając się biznesowi?
Jeśli kocha się to, co się robi, to jest to niewłaściwie postawione pytanie. Z drugiej strony – jeśli mądrze zarządza się sobą, zespołem i biznesem, to również nie powinno się mieć takiego dylematu. Nie wiem, co to znaczy pracować od 9 do 17 – mentalnie często nie wychodzę z pracy nawet po wyjściu z biura. Z drugiej strony, w moim życiu priorytetem jest rodzina i nawet w trakcie podejmowania najważniejszych decyzji ten priorytet nie ginie. Osobiście uważam, że siła lidera w równym stopniu płynie z biznesu, jak i ze zdrowej sytuacji osobistej czy rodzinnej.
Czy był taki moment, kiedy przekroczyłeś granicę i sfera prywatna zaczęła być zagrożona?
Tak, szczególnie w pierwszych latach prowadzenia biznesu, tuż po studiach. Work-life balance zupełnie nie istniał, ten temat bardziej mnie irytował niż stymulował, a ja byłem w stanie rozprawiać, dlaczego to pojęcie nie ma żadnego sensu. Był jednak jeden przełomowy dzień, w którym mój kilkunastomiesięczny synek podczas wieczornej zabawy zwrócił mi uwagę: “tato, baw się ze mną, a nie ze swoim telefonem”. To był moment otrzeźwienia – zdałem sobie sprawę z tego, że jest czas pracy i czas odpoczynku. Czas budowania relacji z żoną i czas zabawy z dzieckiem. I cokolwiek robisz, rób to na 100%. Szczególnie gdy z synem jeździsz resorakiem po dywanie :).
Czy oddałbyś kontrolę nad Twoja firma, jeśli tylko pojawiłby się inwestor, który chciałby ją kupić?
Nie! To zdecydowanie nie ten moment. Po pierwsze uwielbiam tworzyć firmy i być w trakcie całego procesu rozwoju, a w Higo Sense najlepsze właśnie się zaczyna. Po drugie: to nie jest moment dla firmy, by ją sprzedawać. No chyba, że trafiłaby się oferta absurdalna, ale takie rzeczy to tylko w filmach…
Czy jest coś co czujesz, że powinieneś robić w swoim biznesie, ale tego nie robisz?
Ktoś mądrze powiedział, że jeśli myślisz, że zrobiłeś już wszystko, co trzeba, to tylko tak myślisz. Jak wspomniałem wcześniej, Higo Sense jest na starcie swojej biznesowej przygody, mamy więc całą listę pomysłów: tego, co można jeszcze zrobić zarówno od strony produktu, jak i kultury firmy i zespołu. Dobrze też wiem, że za chwilę to feedback z rynku będzie napędzał nasze działania. Sztuką jest robić to, co jest akurat najważniejsze i co wnosi największą wartość w ramach ograniczonych zasobów, które się posiada. Niewiele firm ma komfort braku ograniczeń na tym polu.
Czy byłbyś w stanie postawić wszystko na jedną kartę i w momencie kryzysu ratować swój startup za wszelką cenę? Czy jest tego wart?
Gotowości do walki mi na pewno nie brakuje, choć to pytanie jest bardzo złożone i odpowiedź brzmi: “to zależy”. Jaki to byłby kryzys? Czym spowodowany? Jakie mamy szanse i możliwości wyjścia z niego? Jak zdefiniowana jest ta “jedna karta”? Jakie będą konsekwencje poszczególnych decyzji? Jaki to będzie miało wpływ na zespół? To są kluczowe pytania – moja odpowiedź zależałaby od odpowiedzi na nie.
Najtrudniejsza sytuacja z jaką musiałeś się zmierzyć uruchamiając, prowadząc biznes? W jaki sposób rozwiązałeś problem?
Najtrudniejsze jest dobranie właściwego zespołu idealnie pasującego do konkretnego biznesu i momentu, w którym biznes się znajduje. Przykładowo, zaczynając prace nad urządzeniem Higo, nie miałem doświadczenia ani w działce hardware, ani w świecie medycznym. Warunkiem koniecznym, by ruszyć z tematem, był świetny zespół. Dopiero gdy dołączył do nas Michał Biernat (CTO Higo Sense – przyp. red.), a później kolejne osoby, śmiało wystartowaliśmy z tym biznesem. Dziś naszym wyzwaniem jest rozbudowa zespołu IT oraz międzynarodowego Business Development.
Czy był moment, w którym chciałeś wrócić na etat i dać sobie spokój z robieniem biznesu?
W całym swoim życiu przepracowałem 3 miesiące na takim “prawie etacie” – były to 3 miesiące w roli prezesa po sprzedaniu swojej firmy. Nie jestem więc pewien, o co pytasz (śmiech).
Ile biznesów Ci nie wyszło, zanim wypalił ten docelowy?
Kilka wyszło mi super, kilka średnio, a kilka całkowicie nie wypaliło. Dziś jestem mocno zaangażowany w Higo Sense. Nasze urządzenie ma szansę stać się biznesem niezwykłym… ale jestem jeszcze młody, a życie jest pełne możliwości.
Zostaw komentarz