Marketing i Biznes IT Z programistami jest jak z… drzewami

Z programistami jest jak z… drzewami

Z programistami jest jak z… drzewami

Prowadzisz firmę? Ucz się od najlepszych w branży i weź udział w najbardziej przedsiębiorczej konferencji w Polsce, Founders Mind 🧠

Sprawdź szczegóły wydarzenia

Marta Bąk, Marketing i Biznes: Na początku naszej rozmowy powiedz kilka zdań o sobie. Jak to się stało, że z Hypermedia doszedłeś aż do kierownika działu aplikacji webowych w Cyfrowym Polsacie?

Piotr Kowalski, Cyfrowy Polsat: Kiedy szukałem swojego pierwszego pracodawcy nie wiedziałem dokładnie czego szukam. Moim celem było rozpoczęcie pracy jako programista. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że trafiłem wtedy najlepiej jak się dało!

Hypermedia była wówczas największą i najlepszą agencją interaktywną w kraju, dzięki czemu liczba projektów i programistów była dla mnie fascynująca. Nigdy wcześniej nie miałem wokół siebie tylu developerów z krwi i kości!

Przez pierwsze pół roku pracy nie tylko przyswoiłem bardzo dużo wiedzy technicznej, ale dowiedziałem się także sporo o sobie – praca pod presją czasu, w dużym tempie, ze sporą ilością różnorodnych zadań to to co lubię i w czym sprawdzam się najlepiej. Nie lubię nudy. W agencji praca była dzielona na godziny. Po oszacowaniu zadania np. na 2 godziny, zabierałem się za jego realizację. Po tym czasie dostawałem kolejne zadanie. Nie było tam czasu na odpoczynek.

z programistami  

Rozpoczynamy meetup z okazji 3-ich urodzin WarsawJS

Ten 3 letni okres nauczył mnie radzenia sobie w sytuacjach stresowych. Niestety tempo pracy, które z jednej strony tak bardzo odpowiadało mojemu temperamentowi, z drugiej w pewnym momencie okazało się być przeszkodą w dalszym rozwoju jako inżynier oprogramowania. Najważniejsze bowiem było szybkie dostarczenie działającej implementacji, nie starczało jednak już czasu na tworzenie testów jednostkowych. Próbowałem to robić po godzinach, ale szybko się poddałem ze względu na narastające przemęczenie.

Cieszę się bardzo, że początki mojej kariery zawodowej były tak intensywne, bo dzięki temu poznałem swoje optymalne tempo pracy i wypracowałem efektywne sposoby szybkiego, a przy tym precyzyjnego działania. Nauczyłem się, że zadania należy wykonywać szybko i dobrze. Tak mógłbym podsumować okres pracy w Hypermedia.

Kiedy odchodziłem z mojej pierwszej firmy byłem developerem ukierunkowanym na JavaScript. Pisanie w tym języku sprawiało, że czułem w sercu radość. Pomimo tego, że moje ówczesne stanowisko można przyrównać do dzisiejszego full stacka (zajmowałem się front-endem oraz back-endem), bo pisałem również w PHP, to wolałem zadania, które miały realny wpływ na UI.

Moim nowym pracodawcą stał się Redefine. Firma podobna rozmiarami do poprzedniej. Zmienił się natomiast styl pracy. Tutaj nie walczyłem z brakiem czasu na testy jednostkowe. Realizowaliśmy jeden projekt IPLA i musiał

on być dopracowany w najmniejszych szczegółach. Dzięki takiemu podejściu mogłem skupić się na prawdziwej pracy inżyniera oprogramowania, a nie człowieka tworzącego nowe landing page-e dla klienta na wczoraj.

Był to dla mnie zupełnie nowy, bo inny sposób realizacji zadań, który bardzo przypadł mi do gustu.

Z uwagi na posiadaną wiedzę i zaangażowanie w pracę, po 6 miesiącach, dostałem awans i objąłem stanowisko Senior Front-end Developera.

Niedługo po moim awansie, Redefine stało się częścią Cyfrowego Polsatu i wszyscy odczuliśmy tryb pracy korporacyjnej, który przejawiał się np. długą ścieżką akceptacji zamówień na zakupy czy drastycznie zwiększoną liczbą procedur.

Mogę powiedzieć, że po raz kolejny mam zawodowe szczęście – dyrektorzy mojego pionu starają się abyśmy dalej zostali pionem, który pracuje jako oddzielna komórka. Praca w stylu małego Redefine, niesie za sobą korzyść, że jesteśmy bardziej elastyczni, aniżeli cała korporacja.

Po niecałych 3 latach pracy jako programista dostałem kolejny awans. Obecny wówczas kierownik zrezygnował z pełnienia swoich obowiązków.

Na moje ręce została złożona propozycja objęcia stanowiska kierownika działu, w którym pracowałem.

Oferta ta wydała mi się świetną okazją do rozwoju kompetencji miękkich, o którym to już wcześniej myślałem, dlatego bez dłuższego namysłu zgodziłem się ją przyjąć. Jeszcze wtedy nie do końca wiedziałem, że tak mocno zmieni się moje życie. Lubię wyzwania, a to wydawało się dużym krokiem do przodu.

Stanowisko jakie objąłem zawierało de facto cztery inne role:

kierownik działu (sprawy kadrowe)

koordynator pracy zespołu (scrum master)

lider technologiczny dla innych developerów (architekt)

programista

Pierwsze pół roku po objęciu stanowiska kierownika było dla mnie bardzo trudne.

Zastanawiałem się głęboko, czy dalej chcę tutaj pracować.

Przez ten okres bardzo mało czasu poświęcałem na pracę z kodem. Zwykle była to koordynacja prac i spotkania z innymi kierownikami projektów. Nie miałem czasu na programowanie – SERCE MI SIĘ KRAJAŁO na myśl o tym, że nie mogę większości czasu poświęcić dla swojej największej pasji.

Obecnie koordynacją projektów realizowanych w prowadzonym przeze mnie dziale, zajmuje się mój kolega, który bardzo mocno mnie odciążył. Dziękuję Ci Aleksander – wykonujesz świetną pracę! A ja mogę skupić się na mojej roli

lidera technologicznego i współpracować razem z zespołem na płaszczyźnie programistycznej.

Obecnie sprawowana przeze mnie funkcja lidera technologicznego w pełni mnie satysfakcjonuje . Czuje się dobrze jako osoba odpowiedzialna za wybór technologiczny i jako ostatnia deska ratunku, kiedy zespół nie jest w stanie poradzić sobie z naprawą błędu.

z programistami  

W roli trenera podczas WarsawJS Workshop

Dużo osób chce się chwalić tylko swoimi sukcesami. Ja natomiast wolę się zapytać o Twoje porażki – jak wiadomo, że to one stoją za wzlotami kariery. Co byś wymienił jako kluczową klęskę, czego Cię ona nauczyła?

Oczywiście lubię opowiadać o swoich sukcesach, ale też nie mam problemu, by mówić o swoich porażkach. Zawsze widzę pozytywne skutki porażki i staram się wyciągnąć z tego wnioski, które mnie jeszcze bardziej rozwiną.

W myśl książki „Myślenie pytaniami” Marilee Adams, po zaistniałej porażce, lepiej jest zadać sobie pytanie: „Czego się mogę nauczyć w tej sytuacji?” zamiast „Kto jest winien?”.

Joseph Campbell, amerykański mitoznawca, pisarz i myśliciel powiedział:

Tam gdzie się potkniesz, tam jest Twój skarb.

Zgadzam się z tym i potwierdzam postawioną tezę w pytaniu, że to porażki stoją za wzlotami kariery. Jeśli nie jest się w stanie wyjść cało z porażki to niestety będzie stanowić to problem aby rozwinąć skrzydła.

Jestem osobą, która nie zapamiętuje porażek. Zapamiętuje wnioski, aby nie popełniać tego samego błędu kolejny raz.

Jedna z takich największych porażek / problemów (ciężko to nazwać klęską) jest komunikacja. Nie jestem typem osoby sztywnej, która wysławia się w nienaganny sposób. Lubię swobodne zachowania oraz swobodny język.

Wiele razy byłem świadom tego, że zbyt otwarcie przyjąłem swojego interesanta i zamiast obdarować go uśmiechem to odburknąłem. Niestety nie umiem zachować zawsze tego samego nastroju i to po mnie widać.

Zdaje sobie z tego sprawę, że jeszcze długa droga przede mną, aby stać się dobrym managerem. Ktoś mi kiedyś powiedział: „Piotr, jako kierownik musisz schować do kieszeni swoje uczucia. Ludzie nie mogą zobaczyć Twoich słabości.”. Niestety, ale tego jeszcze nie potrafię. Zastanawiam się czy w ogóle jestem w stanie się tego nauczyć.

Ognisty temperament wyssałem z mlekiem matki. Moi rodzice oraz mój brat zawsze są w stanie postawić na swoim i powiedzieć to i owo 🙂

Wiem jednak, że aby zostać w 100% profesjonalistą trzeba schować swoją dumę do kieszeni, nawet w sytuacji niekomfortowej dla siebie.

Cierpimy na niedobór specjalistów w zakresie programowania. Czy Ty jako team leader również odczuwasz takie braki? Jak sobie z nimi radzisz i co sądzisz na temat body leasingu w IT?

Oczywiście, że doświadczam braku specjalistów w zakresie programowania. Mogę zdradzić, że obecnie w moim dziale są wakaty, które chciałbym obsadzić osobami posiadającymi już doświadczenie w programowaniu.

Rekrutacja na stanowiska seniorskie zawsze jest mozolna i trwa bardzo długo. Nie mam z tym problemu, choć już bardzo chciałbym mieć kolejną osobę, z którą mógłbym porozmawiać jak równy z równym. Wyobrażam sobie jak szybko moglibyśmy realizować projekty… nie mogę się doczekać kolejnych dwóch osób!

Rozwiązanie „body leasingu” uważam za następstwo problemów z zatrudnieniem osób doświadczonych. Tutaj z kolei można zastosować porównanie do „płatnych zabójców”. Wynajmuje się ich aby wykonali swoją robotę. Pracodawcy nie do końca interesuje jak oni sobie poradzą. Wynajmuje się taką osobę i to ona ma obowiązek doprowadzić sprawę do końca. Oczywiście jeśli chodzi o wypożyczonych programistów to w miarę możliwości warto pomóc, w końcu cel jest wspólny i jeśli jesteśmy w stanie pomóc nowym osobom to zróbmy to.

z programistami  

Podczas panelu dyskusyjnego

Praca jako developer w firmie, która wypożycza programistów może okazać się bardzo dobrą alternatywą do pracy w jednym miejscu. Jeśli ktoś nie lubi pracować u jednego pracodawcy za długo, ale martwi się, że nowi pracodawcy nie będą mogli zaufać człowiekowi, który zmienia pracę co 3-6 miesięcy to idealnym rozwiązaniem jest firma „body leasingowa”. Developer pracuje dla jednego pracodawcy a jednak projekty zmieniają mu się szybko. Poznaje nowe środowiska pracy. Oczywiście taka praca rozwija najbardziej, bo nie daje możliwości programiście zatrzymać się w miejscu i spocząć na laurach.

Niejakim rozwiązaniem dla trudności w rekrutowaniu doświadczonych programistów jest podjęcie ryzyka zatrudnienia juniora.

Nie jest problemem znaleźć osobę, która dopiero zaczyna w branży. Problemem jest znaleźć osobę z doświadczeniem. Taka osoba będzie gotowa po krótkim wdrożeniu w projekt, pracować nad nim na równi z resztą zespołu programistycznego.

z programistami  

Początkujący vs Senior

Jednak wcale się nie załamuję. Jestem cierpliwy, ponieważ z programistami jest tak jak z… drzewami. Kiedy od razu chcemy aby developer był seniorem nie jest to możliwe. Na początku musi on urosnąć, poznać technologie, nauczyć się pracować w grupie, analizować architekturę swojego rozwiązania. Analogicznie drzewo, aby stać się dojrzałe musi rosnąć przez kilka lat.

Nie ma możliwości przyspieszenia tego okresu. Dlatego też zatrudniłem kilku developerów o małych i średnich kompetencjach i teraz ich uczę aby stali się seniorami pod moimi skrzydłami. Czuję z tego ogromną satysfakcję i wiem, że na dłuższą metę mi się to opłaci.

Oczywiście, kiedy ziarenko delikatnie urośnie to już można tą roślinę nazwać drzewem. Podobnie jest z człowiekiem po np. boot campie. Po 200 godzinach nauki sztuki programistycznej nazywa się programistą. Ma do tego prawo. Jednak jest jak ta wątła roślinka która nazywa się drzewem.

Czy warto porównywać malutkie drzewko i dojrzałą topolę?

Osobiście często podejmuję wyzwanie, jakim jest wyszkolenie nowego pracownika – możliwość wspierania takiej osoby i obserwowania, jak z moją pomocą rozwija skrzydła i z czasem staje się samodzielnym pracownikiem jest dla mnie niesamowicie gratyfikująca. Daje to dużo satysfakcji, a mi pozwala rozwijać się na polu kompetencji miękkich, jako trener.

W jaki sposób motywujesz swoich podwładnych do działania? Jak określasz cele, które powinniście zrealizować w danym okresie?

Uważam, że motywacja jest czymś co najstarszy developer zawsze powinien robić.

Motywować swoich kompanów, którzy jeszcze nie urośli do rangi seniorskiej.

Pełnię funkcję kierownika zespołu, więc motywowanie moich podwładnych jest jednym z moich obowiązków. Mam na to kilka sposobów, które z powodzeniem stosuję we codziennej pracy.

Deleguję zadania które rozwijają umiejętności developerskie. Jakie to zadania? Napisanie nowych funkcjonalności, stworzenie proof of concept, pisanie testów jednostkowych oraz integracyjnych, planowanie architektury projektu.

Jeśli chodzi o prace developerskie, to kiedy tylko jest to możliwe czasowo, służę swoją pomocą, aby moi ludzie zobaczyli że nie są zdani tylko na siebie, kiedy sobie nie radzą. Zdarza się, że demonstruje jak zrobić dane zadanie szybciej i sprawniej, dzięki czemu inni widzą do czego dążą. Daje to poczucie, że ich pracę da się wykonać jeszcze szybciej.

Mam poczucie odpowiedzialności za pracę zespołu i niczym kapitan na tonącym statku, jestem ostatnim, który schodzi z pokładu. Wykorzystuję wszystkie swoje moce, aby tylko uratować sytuację, gdy zdarza nam się mierzyć z trudnościami i jak dotąd statek ciągle płynie.

z programistami  

Zespół, z którym razem stworzyliśmy aplikację ipla.tv

Jako nauczyciel, staram się uczyć swój zespół rożnych elementów z inżynierii oprogramowania np. wzorców projektowych, czy kwestii bezpieczeństwa, dzięki czemu mam zespół, który projektuje coraz lepsze rozwiązania.

Swoje stanowisko managerskie wykorzystuję do tego, by zadbać o rozwój pracowników organizując wejściówki na konferencje krajowe dla najbardziej zasłużonych oraz różne wyjścia grupowe, aby lepiej zintegrować zespół.

Określanie celów to prosta sprawa. Zawsze przed realizacją zadania programista ma możliwość spotkać się ze mną oraz resztą zespołu, aby omówić szczegóły implementacyjne. Na takim spotkaniu wyznaczamy sobie co powinno być efektem pracy.

Po takim spotkaniu osoba, która je zwołała wysyła maila do pozostałych uczestników z podsumowaniem ustaleń. Pomaga to usprawnić komunikację poprzez weryfikację, czy wszyscy rozumieją problem podobnie i akceptują wypracowane rozwiązania.

Z jakich narzędzi korzystacie w sprintach?

Pracujemy w metodologii SCRUM: planujemy zadania na okres 2 tygodni (tzw. sprint). Prace, które mają być wykonane w danym sprincie najpierw analizujemy, rozbijamy na mniejsze pod-zadania, następnie szacujemy przybliżony czas ich realizacji, a na końcu sumujemy wszystkie zlecenia, co finalnie daje nam przybliżony czas, jaki musi zostać poświęcony na realizację przez zespół developerski.

Na co dzień korzystamy z produktów firmy Atlassian. Wykorzystujemy 2 główne narzędzia tej firmy:

Jira

Confluence

Jira spełnia nasze oczekiwania jakie pokrywamy w narzędziu do zarządzania taskami. Kiedyś wykorzystywaliśmy Redmine -a, ale to ciągłe odświeżanie strony przy dowolnej edycji osobiście mnie bardzo irytowało.

Jira to przykład dobrze zrobionej aplikacji SPA. Gdy coś się w tle zmieni, użytkownik dostaje komunikat z prośba o odświeżenie aplikacji, bo strona zawiera stare dane – świetne!

Confluence to taka Wikipedia. Jesteśmy dużą firmą i mamy ogromną ilość danych do zapisania / zarchiwizowania. Trzeba mnóstwo procesów / procedur udokumentować. Należy też zapewnić, aby wszyscy w całej spółce mieli do nich dostęp. Nasza Cyfropedia sprawdza się wyśmienicie!

Pochodzisz z małej miejscowości (Hrubieszów), czy w związku z tym czujesz, że miałeś trudniej się rozwijać w programowaniu? Jak to się stało, że zacząłeś pisać pierwsze kody?

Muszę przyznać, że moje początki nie były łatwe. Zdarzało się, że musiałem iść pod prąd – w takiej małej miejscowości ludzie nie są w stanie zrozumieć, że praca przy komputerze może być interesująca i dawać wymierne korzyści.

Wśród moich kolegów z podwórka brakowało mi zrozumienia. Niektórzy dziwili się, jak to jest, że na wakacjach ja czytam książkę o programowaniu zamiast iść i coś napsocić.

Podpis pod zdjęciem: Autor zdjęcia: Piotr Kowalski

Jeśli nie ma się otoczenia, które zajmuje się programowaniem, to i nie

będzie osoby, która jest w stanie Cię naprowadzić. W Hrubieszowie nie miałem żadnego trenera, który mógłby mi pomóc. Kiedy pojawił się jakiś problem to błądziłem po omacku. Czasami odzywałem się do moich stołecznych kolegów, którzy wciągali mnie pomału pod swoje skrzydła. To dzięki nim jestem tu

gdzie jestem. Także, jeśli mogę, to z tego miejsca chciałem podziękować moim pierwszym kolegom z branży:

Mateusz Żeromski

Mateusz Mączka

Przemysław Kapusta

Nie tylko z własnego doświadczenia, ale i z rozmów z innymi osobami wiem, że w większości liceów brakuje dobrego przygotowania do matury z informatyki. Pamiętam, że w 1 klasie liceum uczyłem się jak rysować pocztówki w Microsoft Paint, a przez kolejne lata przepisywaliśmy kod z tablicy i mało kto rozumiał o co w nim chodzi.

Wiąże się to z tym, że bardzo często nauczyciele nie mają kompetencji do nauki tego typu przedmiotu bo są wykształceni w innej dziedzinie, jednak z powodu braku odpowiednich ludzi wysyła się osoby techniczne, np. nauczycieli z matematyki na kurs z informatyki aby później mogli oni „szkolić” przedmiotu o nazwie „technologia informacyjna”.

Już ostatnim faktem niech będzie to, że w mniejszych miejscowościach najczęściej nie ma żadnej szkoły (np. technikum), która mogła by specjalizować 16-18 letnią młodzież, aby absolwenci stali się bardziej rozgarnięci w programowaniu niż ludzie, którzy kończą liceum ogólnokształcące.

Czasami zastanawiam się, po co mi wykształcenie ogólne, które zdobyłem w liceum. Uczyłem się na temat odżywiania roślin, znam tryb życia gąbek (biologia) oraz znam różnice we właściwościach roztworów właściwych i zawiesin (chemia), a na informatyce uczyłem się malować, zamiast programować. Smutne, lecz prawdziwe.

Jeśli chodzi o zajęcia pozaszkolne, to również i na tym polu nie jest łatwo osobom, które mieszkają w mniejszych miejscowościach. Brakuje możliwości spotkania się z innymi ludźmi, którzy mają podobne zainteresowania, nie ma żadnych meetupów na które można byłoby się wybrać po zajęciach. Dla przykładu, 3 lata temu na WarsawJS przychodzili chłopaki z klasy maturalnej, którzy już wtedy uczyli się JavaScriptu bo wiedzieli, że jest to świetny język, aby szybko wejść na rynek pracy.

Czymś, co może wydawać się dziwne współczesnej, szczególnie wielkomiejskiej młodzieży, jest to, że jeszcze kilka lat temu w Hrubieszowie mało kto wiedział, jak połączyć korzystanie z komputera i naukę informatyki z zarabianiem pieniędzy. Zawód programisty był dość mglistym pojęciem, nie słyszałem, by ktoś z mojego otoczenia zajmował się wytwarzaniem kodu, więc sam do końca nie wiedziałem, do czego dążę. Wiedziałem natomiast, że programowanie dawało mi ogromne możliwości, robiłem strony dla bibliotek,

i tylko ja się na tym znałem – miałem unikalne kompetencje – czułem się ważny!

Podpis pod zdjęciem: Moja pierwsza książka do programowania

Myślę, że warto też wspomnieć o ciekawostkach specyficznych nie tyle dla mojego miejsca pochodzenia, ile dla czasów, w których zaczynałem. Choć realia, o których zaraz powiem mogą wydawać się prehistorią warto mieć na uwadze, że było to zaledwie 15 lat temu.

Nie było GitHuba – kody wysyłałem do kolegi za pomocą maila (w ZIPie), albo wrzucałem na serwer za pomocą protokołu FTP.

Do swojej dyspozycji miałem jedną malutką książeczkę z której się uczyłem podstaw programowania. Nie wiedziałem jakie książki są warte zakupu, a nasza miejscowa księgarnia nie była zaopatrzona w książki programistyczne.

Czy naukę programowania powinniśmy zacząć od wyboru konkretnego projektu?

Oczywiście! Tak jest najlepiej. Kiedy masz na starcie wyznaczony cel to wiesz czego trzeba się nauczyć, aby ten cel osiągnąć. Bezsensowne jest czytanie o wszystkim co jest związane z programowaniem, bo:

bez odniesienia do czegoś praktycznego, zapamiętywanie idzie znacznie trudniej, gdy rozpoczyna się przygodę z programowaniem, nie wszystkie dostępne treści są potrzebne, nie ma szans wykonywać ćwiczenia do każdej przyswajanej informacji – zbyt dużo czasu trzeba by było poświęcić na naukę.

Bardzo dobrze wspominam umowę, którą zawarł ze mną jeden z moich pierwszych kolegów-programistów, Mateusz Żeromski: zaproponował, że jeśli zrobię projekt, który spełni jego wymagania, to wesprze mnie w szukaniu pracy w Warszawie, gdy będę tym zainteresowany.

Celem był mini portal – coś w stylu gazety internetowej. System newsów, galeria, menu rozwijane. Od początku wiedziałem co mam osiągnąć. Oczywiście nie wiedziałem od razu jak zrealizować wszystkie funkcje, jednak po kilku tygodniach byłem gotowy pokazać projekt Mateuszowi, który później pomógł mi ułożyć przyszłość w stolicy naszego pięknego kraju.

Organizujesz również WarsawJS. Jaki jest cel takich spotkań? Czy praca nad tym daje Ci coś więcej niż samą satysfakcję?

WarsawJS to moje drugie życie – projekt, który organizuję już od ponad 3 lat razem ze swoją partnerką życiową Katarzyną Grabowską oraz naszym współnym kolegą Piotrem Zientarą.

Daje mi to ogromną frajdę!

Organizacja (a już niedługo fundacja) ma na celu aktywizację warszawskich programistów JavaScript oraz popularyzację samego języka.

Organizujemy meetupy, czyli spotkania dla wszystkich zainteresowanych ww. językiem programowania, oraz workshopy, czyli szkolenia w których uczestnicy zwiększają swoje praktyczne zdolności developerskie.

Cel meetupów jest prosty: zgromadzić ludzi w jednym miejscu na kilkugodzinne spotkanie, podczas którego wysłuchują oni kilku prelekcji oraz później czas spędzają na networkingu poznając resztę społeczności. Wiele razy już to mówiłem, ale meetupy to takie mini-konferencje. Jeśli nasz meetup trwałby np. cały dzień, to śmiało można by takie wydarzenia nazwać konferencją.

z programistami

Logo organizacji WarsawJS

Muszę przyznać, że zgromadzenie tak wielu wspaniałych ludzi, którzy są gotowi pomóc przy projekcie i uczyć innych poprzez udostępnienie swojego wieloletniego doświadczenia jako senior developerzy to dla mnie fantastyczna rzecz. Rozwój zainicjowanej przeze mnie społeczności daje niesamowity napęd do dalszego działania.

Naszym celem jest to, aby społeczność sama się organizowała. Obecnie jeszcze musimy poświęcać wiele godzin tygodniowo, aby WarsawJS wyglądało tak jak wygląda. Mamy długoterminowy plan, który ukierunkowaliśmy tak abyśmy nie byli tak mocno zaangażowaniu w organizowanie obecnych inicjatyw a mogli realizować kolejne pomysły!

Za kilka tygodni, kiedy dostaniemy od sądu oświadczenie o stworzeniu fundacji, będziemy pierwszą tego typu organizacją, która przekształciła się ze zwykłego zgromadzenia ludzi w podmiot prawny. Dzięki temu, że będziemy fundacją inne instytucje będą patrzyły na nas poważniej. Tym samym będziemy mieć większe możliwości na rozwój.

Serdecznie dziękujemy naszym uczestnikom, że tak licznie przychodzą na meetupy – nasza społeczność na ten moment posiada ponad 3 tysiące osób na portalu Meetup.com.

Podsumowując odpowiedź, co mi daje praca nad WarsawJS?

polepszam swoją umiejętność planowania projektów usprawniam komunikację z ludźmi ćwiczę negocjacje

poznaję nowe osoby

uczę się pracować na małych budżetach.

Co robisz poza programowaniem?

Od kiedy nagrywamy filmy na YouTube tematyka tworzenia oraz montażu filmów bardzo mnie interesuje. Od początku inwestuje w sprzęt oraz software, który pozwoli mi produkować ciekawe filmy.

Kiedy oglądam filmy analizuję je pod kątem montażu, ale też ustawienia świateł, kontrastu itp. Bardzo inspirujące!

Obok nagrywania filmów jest tworzenie zdjęć. Fotografia to sztuka. A ja zawsze cenię sobie dobrze wykonane zdjęcie. Podczas cyknięcia fotki najważniejszy jest moment dociśnięcia spustu. Wtedy należy zadbać o pierwszy plan ale również o ten drugi. Dobrze oświetlone zdjęcie i rozmyte tło to moja ulubiona para efektów, które występują na zdjęciach.

Jako kolejne hobby mogę dodać, że od kilku miesięcy testuję różne gatunki kaw oraz mlek. Dopiero od około pół roku piję kawę. Musiałem chyba dorosnąć do tego smaku i zapachu. Szczególnie polecam Cappuccino z mlekiem owsianym i syropem truskawkowym. Hmmm… pycha!

Kiedy jest ciepło uwielbiam jeździć na deskorolce oraz biegać. Często za piłką. Pasja do grania w piłkę nożna jest od małego kiedy to po szkole szliśmy ekipą na boisko gdzie spędzaliśmy kilka godzin kopiąc futbolówkę.

Kiedy jest zima normalne jest, że człowiek więcej czasu spędza w domu. Ale

nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Późną jesienią zaczyna się sezon skoków narciarskich, kiedy razem z Tatem zawsze oglądamy. Gdy mieszkałem z rodzicami były to takie męskie popołudnia. Teraz oglądamy każdy w swoim mieszkaniu. Wisimy non stop na telefonie komentując skoczków. Gdyby nie Kamil Stoch i Adam Małysz pewnie nigdy bym o tym sporcie nie usłyszał.

Czego Ci mogę życzyć?

Bardzo trudne pytanie. Na wszystko to co mam, ciężko zapracowałem.

Poświęciłem tysiące godzin aby zrozumieć programowanie na tyle, abym mógł godnie żyć i pomagać innym. Zawsze kiedy coś mam to wiem, że nie dostałem tego od życia bo mi się należało.

Moja licealna wychowawczyni, pani Dąbrowska, którą z tego miejsca serdecznie pozdrawiam, wpoiła mi do głowy, że nam jako nastolatkom nic się nie należy, a jeśli chcemy coś osiągnąć to musimy sobie zapracować.

Bardzo Jej dziękuję, za tą surowość jaką nas wtedy obdarzała. Matematyka w liceum to była pewnego rodzaju szkoła życia. Pamiętam jak dziś, kiedy zwolniłem się z zajęć matematyki, bo panie z biblioteki chciały aby poprawił im stronę internetową. Następnego dnia odczułem ten brak zajęć otrzymując dwie jedynki: jedna z kartkówki (wejściówki) a drugą za brak pracy domowej. Czy taki był plan na te zajęcia gdybym dzień wcześniej pozostał w klasie? Nie wiem, ale się domyślam 🙂

Oczywiście wtedy byłem zły, bo jakby inaczej. Jednak dziś na to patrzę

z drugiej strony. Wiem, że to właśnie wtedy zrozumiałem, że nie samymi przyjemnościami człowiek żyje i pomimo tego, że pomogłem zaktualizować stronę dla mojego pierwszego „klienta” to nie zwalnia mnie to z obowiązku przygotowania do zajęć. Jestem za tą naukę bardzo wdzięczny.

Wiem, że to co zaraz powiem to truizm bo w dzisiejszych czasach każdy ma taki problem, ale na dzień dzisiejszy brakuje mi czasu, aby zrealizować swoje pomysły. Mam ich mnóstwo, związanych z WarsawJS oraz z moim osobistym rozwojem jako developer. Chciałbym też od czasu do czasu mieć czas na swoje inne przyjemności np. rysowanie. Od zawsze lubiłem rysować ołówkiem. I tak wiele razy brałem udział w konkursach w których nawet coś wygrywałem.

Czasu na hobby niezwiązanego z programowaniem, a nawet komputerami mam bardzo mało. Od kilku lat prowadzę bloga oraz nagrywam filmy na swój kanał na YouTube.

EMBED: https://www.youtube.com/watch?v=vivW6IZHrrw

Chciałbym bardziej się temu poświęcić. Uwielbiam opowiadać o swoich doświadczeniach przed kamerą. Niestety, ale nasze obecne warunki mieszkalne nie ułatwiają mi takich produkcji. Kiedy chcę postawić greenboxa oraz ustawić światła i kamery to mieszkanie zamienia się w studio i nie ma miejsca na nic.

Marzy mi się mieszkanie z wydzielony studiem, gdzie mógłbym zawsze mieć skonfigurowany sprzęt – mógłbym wtedy po prostu otworzyć drzwi studia i rozpoczynać nagrywanie. O jej, jakie to by było cudowne!

Słowo podziękowania

Serdecznie dziękuję za zaproszenie mnie do tego wywiadu. Staram się zawsze odpowiadać na pytania wyczerpująco. Może czasami jest to kłopotliwe dla pytającego, ale wolę szersze odpowiedzi niż niedomówienia. Pozdrawiam wszystkich czytelników oraz zapraszam na mój kanał!

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl