To już trzeci artykuł w tej serii, szybko idzie. Mam nadzieję, że nadążacie za mną. Jeśli jesteście na bieżąco to znaczy, że wiecie już ile razy się zawiodłem sam na sobie przez stracone okazje biznesowe, które mogły sprawić, że dziś mógłbym być w zupełnie innym miejscu. Choć z drugiej strony też nie do końca, ponieważ mocno wierzę w los i przeznaczenie. Przez co jestem przekonany, że wszystkie błędy i porażki, których doświadczyłem, były po to by skierować mnie w jakimś konkretnym kierunku (a przynajmniej tak to sobie tłumaczę). To już jest jednak temat na odrębny artykuł.
Tych, którzy nie są zaznajomieni z moimi dotychczasowymi wpadkami, zapraszam do lektury tutaj. Natomiast Ci, którzy wiedzą o co chodzi, pewnie się zastanawiają, czemu mimo wielu znaków na niebie i ziemi wskazujących na to, że warto się wziąć za naukę programowania, trzymałem się od tematu tak daleko jak świeżo upieczony ojciec od noworodka, które właśnie zrobiło numer dwa w pieluchę.
Teraz gdy sobie to wszystko przypominam to i ja się nad tym zastanawiam. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to o czym napisałem w poprzednich artykułach. Czyli zniekształcone pojęcie o tym zajęciu i wiara w nieprawdziwe mity, które skutecznie trzymały mnie na dystans przez wiele lat.
Programowanie a matematyka i fizyka
Mowa tu głównie o przeświadczeniu, że programowanie idzie w parze z matematyką i fizyką, których przez okres szkolny szczerze nienawidziłem z całego serca tak jak Hitler Żydów, jak fani Cracovii fanów Wisły Kraków, jak Kaczyński Tuska, jak lewica prawicy czy jak imigranci pracy.
Dzień, w którym zakończyłem naukę tych przedmiotów był jednym z najwspanialszych dni w moim życiu.
Przekonanie, że programowanie i przedmioty ścisłe są ze sobą równie ściśle powiązane wzięło się stąd, że wszyscy moi koledzy (tak, koleżanek z tej branży nie było) oprócz tego, że wymiatali i wciąż wymiatają z programowania, wymiatali i wciąż wymiatają z matematyki. Wnioski więc nasuwały się same i nie trzeba było być Szerlokiem by ułożyć to sobie w głowie, błędnie bo błędnie, ale jednak jak większość społeczeństwa.
Teraz już wiem, że potrafią kodować nie dlatego bo opanowali szatańską matematykę i fizykę, ale dlatego, że dzięki wyrobionym schematom myślowym w przedmiotach ścisłych łatwiej było im się zabrać za coś co dla kogoś innego jest zupełnie niezrozumiałe.
Nie mniej jednak to jest tylko kwestia zainteresowań i dobrego startu. Jeśli wyzbędziecie się myślenia, że to temat nie do ogarnięcia i przełamiecie pierwsze lody to szybko się zorientujecie, że jedyne co z matematyką to ma wspólnego to konieczność logicznego myślenia.
Dodatkowo byłem przekonany, że programowanie to kwestia nauki na lata. Owszem to jest prawda, ale nie wiedziałem, że po pierwszych tygodniach nauki można już trzaskać małe projekty i jeśli jest się konsekwentnym w procesie nauki to na bieżąco widać efekty po opanowaniu kolejnych obszarów.
Pomijając już kwestie nauk ścisłych, naprawdę byłem przekonany, że do opanowania tak niezrozumiałego ciągu znaków trzeba być super ogarniętym i posiadać jakieś tajemne moce, z czego drwiłem w pierwszym artykule tutaj.
Z programowaniem jest jak z nauką jezyków obcych
Myślę, że naukę programowania w bardzo dużym uproszczeniu można porównać do nauki języka obcego na przykład angielskiego czy hiszpańskiego. Jeśli nie znasz ani jednego wyrazu to wszystko wydaje się niezrozumiałe. Wraz z poznawaniem poszczególnych wyrazów i zwrotów zauważasz, że wszystko zaczyna się trzymać kupy, że panują pewne schematy i zasady, których opanowanie pozwala poradzić sobie nawet w dotychczas nieznanych sytuacjach.
To chyba najprostsze porównanie jakie mi przychodzi do głowy i jeśli najbardziej uprzedzonych osób nie uda mi się tym przekonać to już nie wiem co może.
Ostatnia kwestia, która z pewnością mnie ograniczała to brak wiedzy o dostępności materiałów szkoleniowych. Zawsze gdy sporadycznie przez tę pustą łepetynę niczym sarna przebiegająca przez drogę w nocy, przeleciała mi dzika myśl, że mógłbym zacząć uczyć się programowania to jeszcze szybciej wybijałem to sobie z głowy, zastanawiając się, jak ja niby miałbym to zacząć.
Miałbym poprosić kolegów, którzy nie potrafią mi dobrze wytłumaczyć matmy? Miałbym się zapisać na jakiś kurs? Kupić tonę grubych książek i je katować z takim samym zapałem jak Krzyżaków w szkole?
Wszystkie te pytania pozostawały bez odpowiedzi przez wiele lat mimo ogólnej dostępności do Internetu. Wystarczyłoby trochę poszukać, ale założenia wzięły górę. To się może wydać śmieszne, ale mniej więcej tak funkcjonuje większość społeczeństwa i jestem przekonany, że do tej pory jest spora grupa ludzi, która do tej pory żyje w błogiej nieświadomości.
Prawda jest taka, że dzisiaj w necie można się nauczyć prawie wszystkiego. Od tańca i sztuk walki, przez granie na instrumentach muzycznych, po programowanie i konstruowanie bomb domowej roboty.
Wtedy to wszystko też wiedziałem, ale jakoś szczególnie nie zdawałem sobie z tego sprawy, ot taki paradoks. Masę uprzedzeń, błędnych założeń i co najważniejsze – totalny brak wiary w siebie! To wszystko skumulowało się w brudną, brzydką, śmierdzącą i niedobrą myśl, że po prostu nie dam rady, a jak się okazało to totalna ściema, którą sam sobie wmawiałem nawet w obliczu uciekających okazji biznesowych, które mogły odmienić moje życie, a przynajmniej kilka następnych lat młodzieńczego życia.
Na pewno też niezwykle istotny był wtedy kompletny brak osoby, która by powiedziała “Chłopie, czym Ty się martwisz? Spróbowałeś? Wiesz? Pobaw się, poeksperymentuj, choć ze mną… Powiem Ci jak zacząć”. Może gdyby ktoś trochę popchnął mnie do przodu jak Shrek Osiołka na drewnianym moście do zamku, mówiąc mu by “nie patrzył w dół” to pokonałbym sam siebie jak Grzegorz Markowski w Autobiografii.
Więc jeśli wśród czytelników Marketing i Biznes są osoby młodsze ode mnie, które zastanawiają się nad zajęciem dla siebie, bądź jakiekolwiek inne osoby w dowolnym wieku, które z jakiegoś powodu się wahają, bądź stoją na rozdrożu zawodowym i dzięki tym artykułom choć odrobinę zmienią swoje zdanie, a ja stanę się osobą, której sam potrzebowałem parę lat temu to uznam, że misja stojąca za pisaniem tych tekstów zostanie zrealizowana.
+48 22 222 5000 Złota 59 CONNECTIS_ jest spółką technologiczną świadczącą usługi z zakresu outsourcingu specjalistów, zespołów projektowych oraz procesów IT. Współpracujemy na szeroką skalę z liderami branżowymi w całej Europie z sektora m.in. finansowego, IT, konsultingowego, ubezpieczeniowego, energetycznego oraz telekomunikacyjnego. Codziennie wspieramy ich ponad 350 specjalistami w strategicznych projektach informatycznych. Łącząc doświadczenie edukacyjne ze znajomością rynku pracy IT, Coders Lab umożliwia szybkie i efektywne zdobycie pożądanych kompetencji związanych z nowymi technologiami. Skupia się się na przekazywaniu praktycznych umiejętności, które w pierwszej kolejności są przydatne u pracodawców. Wszystkie kursy odbywają się na bazie autorskich materiałów, takich samych niezależnie od miejsca kursu. Dzięki dbałości o jakość kursów oraz uczestnictwie w programie Career Lab, 82% z absolwentów znajduje zatrudnienie w nowym zawodzie w ciągu 3 miesięcy od zakończenia kursu.CONNECTIS_
office.pl@connectis.pl
00-120 Warszawa
CONNECTIS_ łączy wyjątkowe doświadczenie, kompleksową znajomość branży oraz kompetencje specjalistów z klientami, aby pomóc im usprawniać projekty informatyczne i zwiększać wydajność procesów biznesowych.
Coders Lab
Zostaw komentarz