Marketing i Biznes IT Pamiętnik juniora: Jak w praktyce wyglądają pierwsze dni pracy w software house?

Pamiętnik juniora: Jak w praktyce wyglądają pierwsze dni pracy w software house?

Pamiętnik juniora: Jak w praktyce wyglądają pierwsze dni pracy w software house?

Prowadzisz firmę? Ucz się od najlepszych w branży i weź udział w najbardziej przedsiębiorczej konferencji w Polsce, Founders Mind 🧠

Sprawdź szczegóły wydarzenia

W ostatnim czasie programowanie cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Mimo dużej ilości kursów związanych z tym zawodem (i ogromnej frekwencji na nich), wciąż brakuje specjalistów w tym zakresie. Kodowaniem interesują się nie tylko młodzi ludzie, którzy po maturze wybierają kierunki związane z IT, ale również absolwenci niezadowoleni ze studiów, które ukończyli oraz osoby, które od jakiegoś czasu są już obecne na rynku pracy. Szkoły programowania są alternatywą dla tradycyjnego toku nauczania i są dostępne dla każdego (bez względu na wykształcenie i wiek).


Według portalu mamstartup.pl w 2016 roku na naszym rynku pracy pojawiło się aż 74 680 ogłoszeń związanych z branżą IT (w tym samym czasie studia informatyczne rozpoczęły 26 234 osoby). Natomiast około 3 000 osób zdecydowało się na naukę w szkołach kodowania. Postanowiliśmy zapytać tych, którzy skończyli tego typu kursy, czy rzeczywiście jest tak kolorowo, jak wyglądała ich pierwsza praca po zakończeniu kursu i czy zostali odpowiednio przygotowani do zawodu.

Piotr Michniak, Junior PHP Developer w Divante:

Pierwszą pracę jako programista znalazłem po niecałych dwóch miesiącach od ukończenia kursu w Coders Lab. Miałem poczucie, że zdobyłem naprawdę dużo wiedzy podczas tego kursu. Mimo to idąc do swojej pierwszej pracy, odczuwałem trochę stresu, bo obawiałem się, że ta wiedza może być niewystarczająca. Z perspektywy czasu myślę, że było to dobre podejście, bo sprawiło, że poświęciłem dużo czasu na samodzielne dokształcanie się. Dlatego też pierwsze dni w nowej pracy wspominam jako ciężkie.

programowanie
fot. mat. pras.

Pierwszym projektem nad którym pracowałem, był sklep internetowy. Do moich zadań należała głównie modyfikacja funkcjonalności pewnych elementów sklepu. Największym wyzwaniem było poznawanie technologii, z jaką wówczas pracowałem, a było to Magento 2. Trudność wynikała być może z tego, że zabrakło właściwego wdrożenia i wsparcia ze strony poprzedniej firmy, co skutkowało masą błędów. Dlatego uważam, że niezwykle ważne jest, aby sam pracodawca miał świadomość jak wygląda współpraca z początkującymi programistami i wiedział, jak odpowiednio zorganizować dla nich pracę, by mogli się rozwijać i jednocześnie czerpać z tego przyjemność.

W obecnej firmie, w której pracuję, ten problem jest bardzo fajnie rozwiązany: podczas okresu próbnego nowa osoba (bez względu na to czy jest to junior, czy  standard  developer)  „otrzymuje” opiekuna, którego zadaniem jest wdrożenie nowych osób w struktury firmy, technologie i opowiedzenie o każdym zakątku firmy – takie podejście powoduje, że już od pierwszego dnia czujemy się częścią całego zespołu. Ponad to od pierwszych dni organizowane są szkolenia i warsztaty wdrażające w technologie, z jakimi przyjdzie nam pracować.  Jestem pewien, że właśnie takie podejście powinno być standardem w każdej firmie IT.

W obecnej firmie mam elastyczne godziny pracy i mogę pojawić się w biurze pomiędzy 7:00 a 9:00. Po przyjściu do pracy uruchamiam pocztę, kalendarz, Toggla (narzędzie do mierzenia czasu pracy) oraz Jirę, w której przeglądam swoje taski. Następnie idę na zaplanowane spotkania, zazwyczaj odbywające się rano daily meetingi – pracujemy w Scrumie. Potem robię kawę i zaczynam rozwiązywać problemy zgłoszone w projekcie. Często jest też czas na chwilę relaksu i oderwania się od zadań – wtedy można odetchnąć w chillroomie. Ponadto w godzinach pracy regularnie odbywają się spotkania edukacyjne czy warsztaty.

W pracy programisty pozytywnie zaskoczyło mnie podejście senior developerów do dzielenia się wiedzą z początkującymi programistami. Nie żałuję swojego wyboru. Uważam, że to najlepsza decyzja, jaką do tej pory podjąłem w życiu i gdybym miał wybierać ponownie, zrobiłbym to raz jeszcze. Mój zawód jest szansą na zdobywanie nowej wiedzy, poznawanie nowych technologii i stały rozwój. To praca, w której każde kolejne zadanie może być nowym wyzwaniem.

Myślę, że na duży sukces programisty jeszcze przyjdzie czas, aczkolwiek takim sukcesem z pewnością może być już samo znalezienie pracy po kursie i możliwości rozwoju wśród specjalistów.

Dominika Szpak, Junior Frontend Developer w Divante:

Po około dwóch tygodniach od ukończeniu kursu Coders Lab zaczęłam pracować jako programistka. Na początku byłam nieco przerażona wielkością projektów, w których się znalazłam, ale z biegiem czasu czułam się coraz pewniej wykonując swoje codziennie obowiązki.

Najtrudniej było nauczyć się pracować nad jednym projektem z większą grupą ludzi. Na kursie pracowaliśmy samodzielnie na własnych, lub po prostu mniejszych projektach, więc nie było mowy o np. konfliktach przy merge’owaniu. Dodatkowo musiałam zacząć dokładnie pilnować estymacji i nie spędzać za dużo czasu nad jednym taskiem. Dlatego czasami zamiast szukać odpowiedzi online w nieskończoność, prosiłam o poradę starszych stażem developerów.

programowanie
fot. mat. pras.

Gdy zaczynałam, gdzieś z tyłu głowy miałam przeświadczenie, że w IT pracuje mniej kobiet niż mężczyzn, bo taki stereotyp dalej istnieje. Ale w zasadzie już na kursie proporcja kobiet i mężczyzn w mojej grupie wynosiła mniej więcej 50/50, co było dla mnie sporym (pozytywnym!) zaskoczeniem.

Moja przygoda z programowaniem zaczęła się nieco ponad rok temu i zdecydowanie mogę powiedzieć, że była to jedna z lepszych decyzji, jakie podjęłam. Przez ten czas przyswoiłam niesamowicie dużo przydatnych umiejętności, które mogę w realny sposób wykorzystać w życiu. Najbardziej cieszy mnie fakt, że ciągle się rozwijam i nie tkwię w pracy, która mnie męczy lub nudzi.

Pierwszy projekt, nad którym pracowałam był już praktycznie gotowy, a do moich obowiązków należało nanoszenie finalnych poprawek frontendowych, zgłaszanych przez testera. Dzięki temu miałam szansę zapoznać się ze strukturą projektu, która często jest powtarzalna i nauczyć się odnajdywania wszystkiego w złożonym projekcie.

Obecnie dzień zaczynam od sprawdzenia poczty, czatu firmowego, JIRY i kalendarza. Sprawdzam statusy przydzielonych do mnie tasków i zależnie od tego w ilu projektach jestem, udaję się na codzienne spotkania, na których omawiamy wykonaną pracę i ustalamy cele na najbliższe dni. Następnie zajmuję się rozwiązaniem zadań i staram się na bieżąco uzupełniać czas, który im poświęciłam. W trakcie dnia znajduję też czas na obiad i szybką partyjkę w rzutki ze współpracownikami.

Myślę, że moim dużym sukcesem jest nabranie samodzielności i pewności podczas wykonywania tasków. Na początku wolałam się 10 razy upewnić czy aby na pewno mój commit nie rozwali całego repozytorium (śmiech). Poza tym jestem bardzo zadowolona z tego, w jakiej firmie się znalazłam i z jakimi projektami przychodzi mi pracować, bo widzę jak dużo mam tutaj okazji do nauki.

Zawód Frontend Developera jest dla mnie możliwością stałego rozwoju w godzinach pracy. Każdy nowy projekt niesie ze sobą nowe wyzwania, dzięki którym nabywam nowych umiejętności. Obecnie jest duże zapotrzebowanie na programistów, które stale rośnie, co z mojej perspektywy – jako pracownika – jest dużym plusem. Ponadto zawód ten można wykonywać w każdym miejscu na świecie, nawet niekoniecznie będąc tam fizycznie, bo popularna jest możliwość pracy zdalnej. Dlatego jestem bardzo zadowolona z tego w jakim jestem dzisiaj miejscu i nie żałuję decyzji, którą podjęłam rok temu.


Ten wpis powstał dzięki Szkole Programowania Coders Lab

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl