Marketing i Biznes Biznes Listny Cud sprzedał już ponad 10 tys. doniczek. W planach nowe odmiany roślin i ekspansja na kolejne miasta

Listny Cud sprzedał już ponad 10 tys. doniczek. W planach nowe odmiany roślin i ekspansja na kolejne miasta

W 2020 roku na warszawskim Mordorze powstała jedna z pierwszych farm wertykalnych w Polsce. Dziś Listny Cud sprzedał już ponad 10 tys. doniczek, a niedawno projekt otrzymał 1 mln złotych od Augere Health Food Fund na dalszy rozwój. W planach są nowe odmiany roślin i ekspansja na kolejne miasta. Rozmawiam z Matyldą Szyrle – CEO Listnego Cudu.

Listny Cud sprzedał już ponad 10 tys. doniczek. W planach nowe odmiany roślin i ekspansja na kolejne miasta
Wszystko zaczęło się w akceleratorze foodtech.ac Jak wygląda model biznesowy Listnego Cudu? Pierwsza farma stanęła na warszawskim Mordorze Parę miesięcy temu Listny Cud sprzedał 10-tysięczną doniczkę Na co Listny Cud przeznaczy 1 mln złotych od Augere Health Food Fund

Prowadzisz firmę? Ucz się od najlepszych w branży i wyjedź w gronie innych przedsiębiorców na Founders Camp

Wypełnij niezobowiązujący formularz już teraz

Kiedy zainteresowałaś się tematyką miejskich farm wertykalnych?

Matylda Szyrle: Przed dołączeniem do akceleratora foodtech.ac w 2020 roku nie znałam tej technologii. Po około miesiącu naszej współpracy dowiedziałam się, że jest projekt, na który jest pomysł, zostały przeprowadzone pierwsze testy, ale trzeba go „rozruszać”. Były to właśnie farmy wertykalne. Od tego czasu zaczęłam się rozwijać i dokształcać w tej tematyce, choć temat zrównoważonego rozwoju był dla mnie zdecydowanie ważny już wcześniej. Na przykład kierunek moich studiów magisterskich to międzynarodowy rozwój i wschodzące rynki.

Słyszałam o takich projektach realizowanych na świecie, jednak w Polsce to chyba wciąż niszowy obszar?

Tak, farmy wertykalne rosną intensywnie za granicą m.in. w Stanach Zjednoczonych, Niemczech czy Singapurze i cały czas pojawiają się w kolejnych krajach. Niektóre z nich mają kilka lub kilkanaście tysięcy metrów kwadratowych. Już teraz niektóre farmy, oprócz uprawy sałat, ziół czy mikroliści eksperymentują z borówkami, truskawkami i pomidorami.  W Polsce wciąż temat ten nie jest aż tak popularny, chociaż możemy zauważyć tendencje wzrostowe i coraz większe zainteresowanie takim rodzajem upraw. Listny Cud jest jedną z pierwszych farm wertykalnych w Polsce i jak na razie jedyną w Warszawie. Jako pierwsi wprowadziliśmy też sklepowe  farmy wertykalne do sieci sklepów Carrefour.

Mogą Cię zainteresować

W którym momencie postanowiłaś swój pomysł przełożyć na biznes?

Przed Listnym Cudem pracowałam kilka lat w doradztwie strategicznym, w NGOsie i w Spółce Skarbu Państwa. Pracowałam dużo z excelem i powerpointem nad mocno biznesowymi tematami, jednocześnie wciąż obserwując temat, jakim był zrównoważony rozwój. Więc kiedy pojawiła się opcja na rozwijanie innowacyjnego, zrównoważonego projektu związanego z jedzeniem – tak jak wspomniałam wcześniej, dostałam Listny Cud pod opiekę, kiedy był już na etapie prototypowania rozwiązania – stwierdziłam, że to solidna i świetna opcja i chcę dołożyć wszelkich starań, żeby stworzyć z tego zyskowny biznes.

Jak wygląda Twój model biznesowy? Kto jest odbiorcą Twoich produktów?

Jesteśmy jednocześnie producentem technologii i producentem świeżej zieleniny. Jeśli chodzi o świeżą zieleninę, obecnie odbiorcą naszych produktów są klienci indywidualni i biznesowi – m.in. współpracujemy z siecią sklepów Carrefour, zaopatrujemy też w mikroliście szereg warszawskich restauracji. Jako producenci technologii oferujemy zautomatyzowane rozwiązania dla sklepów spożywczych i dla biur. Na przykład małe biurowe farmy na zioła i mikroliście, z których będą mogli korzystać pracownicy przebywający w biurze.

Od czego zaczęłaś realizowanie swojego planu?

Na początku postanowiliśmy zbudować pilotażową farmę wertykalną w Warszawie. W sierpniu 2020 roku udało nam się pozyskać finansowanie od trzech aniołów biznesu. Kolejnym krokiem było poszukiwanie pomieszczenia, w którym moglibyśmy zbudować naszą farmę. Udało nam się znaleźć miejsce w budynku industrialnym na warszawskim Mokotowie i wtedy też ruszyliśmy z pierwszymi testami. Nasze wysiewy prowadziliśmy na bardzo małej powierzchni, chcieliśmy sprawdzić się w boju – zobaczyć jak działa farma, czy nasi potencjalni klienci są zainteresowani produktem takim jak mikroliście, a także powoli zdobywać doświadczenie w de facto obcym dla nas środowisku.

Pierwsza farma stanęła na warszawskim Mordorze. Dlaczego akurat ta lokalizacja?

Poszukiwania miejsca, w którym moglibyśmy ulokować naszą farmę trwały jakiś czas. Zależało nam na tym, by pomieszczenie było odpowiednio wysokie i miało dostęp do bieżącej wody i prądu, a także mogło spełniać wymogi sanitarne – ze względu na to, że produkujemy żywność. Interesowały nas budynki industrialne, czyli takie, które są raczej mało atrakcyjne dla innych biznesów. Szukaliśmy na terenie całej Warszawy, udało znaleźć nam się odpowiednie miejsce na warszawskim Mokotowie w „zagłębiu biurowym”. Więc to, że nasza farma znalazła się akurat tam, było czystym przypadkiem.

Ilu obecnie masz klientów, do ilu sklepów dostarczasz zdrową żywność?

Staramy się dotrzeć z naszym produktem do jak największej liczby osób. Obecnie nasze mikroliście można zakupić stacjonarnie w pięciu sklepach sieci Carrefour w Warszawie i kilku warszawskich warzywniakach. Współpracujemy także ze sklepami online, które dostarczają lokalne produkty do mieszkańców miast. Prowadzimy też nasz sklep internetowy z dostawami na terenie Warszawy, a od jakiegoś czasu nasze mikroliście dostarczamy również do knajp i restauracji. Parę miesięcy temu sprzedaliśmy już naszą 10-tysięczną doniczkę i ta liczba cały czas rośnie.

Domyślam się, że jest to duże wyzwanie logistyczne, jak sobie z tym radzisz?

Praca w startupie niesie za sobą wiele wyzwań i niespodziewanych sytuacji, krótko mówiąc jest bardzo ciekawie, choć nie zawsze łatwo (śmiech). Na każdym kroku pojawiają się jakieś niespodzianki, ale rozwiązywanie ich i poczucie, że ta firma poza celami biznesowymi ma też wartościową misję i wizję daje ogrom satysfakcji. Zaczynaliśmy w małym składzie, wtedy każdy z nas zajmował się wszystkim po trochu. Obecnie Listny Cud tworzy około 10 wspaniałych osób, które wkładają w Listny Cud mnóstwo energii i zaangażowania. To przede wszystkim dzięki nim jestem w stanie ogarniać cały proces logistycznie i za to jestem im mega wdzięczna.

Na początku roku Listny Cud zgarnął 1 mln złotych od Augere Health Food Fund. Środki te planujesz wykorzystać między innymi na otworzenie nowej lokalizacji poza Warszawą. Masz już na oku konkretne miasto? Na co jeszcze chcecie przeznaczyć te pieniądze?

Przede wszystkim jeszcze raz mega dziękujemy Augere za wiarę w nasz projekt i zaufanie. Tak jak wspomniałaś, część środków chcemy przeznaczyć na ekspansję do nowego miasta. Na razie mamy tak zwaną „short listę” miast, które bierzemy pod uwagę – badamy rynek, zastanawiamy się, jak podejść do tematu od strony logistycznej. Dajemy sobie jeszcze chwilę na podjęcie tej decyzji. Część funduszy chcemy przeznaczyć także na przeprowadzenie badań na temat właściwości zdrowotnych mikroliści. Jest to o tyle ciekawe, że w Polsce nikt do tej pory nie przeprowadzał badań w tym obszarze, a te zagraniczne pokazują, że mikroliście kumulują w sobie o wiele więcej witamin i składników odżywczych w porównaniu do dorosłych form roślin. Trzecim celem, jaki stawiamy sobie na ten rok, jest wprowadzenie nowych gatunków do oferty, prężnie działamy już w tym kierunku i będziemy na bieżąco informować klientów o rozszerzaniu oferty.

Co jest najtrudniejszym elementem przy budowaniu farm wertykalnych?

Przede wszystkim to, że tworzymy totalnie nowe rzeczy, którymi tak naprawdę zajmuje się kilka osób w Polsce, można więc śmiało powiedzieć, że działamy w obszarze innowacji i niektóre rozwiązania techniczne tworzymy od zera. Z jednej strony jest to ciekawe i fascynujące, a z drugiej czasami wymaga od nas kreatywności i samozaparcia. Bardzo często jest tak, że niektóre z elementów musimy stworzyć sami, ponieważ nie możemy ich nigdzie kupić. Zdarza się, że jest to męczące, ale satysfakcja z tego, że tworzymy produkt dobry i dla ludzi, dla planety wynagradza nam ten trud.

Jakiej rady udzieliłabyś osobom, które zastanawiają się nad podobnym biznesem?

Farmy wertykalne są technologią przyszłości, w którą warto inwestować zarówno pieniądze jak i swój czas. Ważne jest to, by mieć otwartą głowę, przyglądać się różnym działaniom i rozwiązaniom. Stale się uczyć, wyciągać lekcje z niepowodzeń i przede wszystkim się nie poddawać. Liczba roślin, które można uprawiać na farmach wertykalnych, jak również rozwiązań technologicznych, jest długa i cały czas rośnie, tak naprawdę każdy może znaleźć coś dla siebie.

Jakie są Twoje dalsze plany?

Na tę chwilę przede wszystkim skupiam się nad rozwojem Listnego Cudu – wprowadzeniu nowych gatunków, poszerzeniu współpracy z partnerami i ekspansji do kolejnych miast. Co będzie za kilka lat – zobaczymy.

Zapisz się do naszego newslettera, żeby nie przegapić najciekawszych artykułów:

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl