Founder w poszukiwaniu sensu
15.12.2022 | Autor: Michał Bąk
Czy kiedykolwiek miałeś tak, że nie do końca umiałeś określić sens swojej biznesowej drogi? Ja tak miałem, okresowo, ale z pewnością były takie chwile. Momenty, które poddają sens prowadzenia przez nas biznesu, chcemy wtedy wszystko rzucić, a motywy są od bardzo poważnych do błahych. Taka jest nasza ludzka natura. Niektórzy ugną się w mniej skomplikowanych sytuacjach, inni z kolei wytrzymają pod naporem trochę więcej, albo nawet bardzo dużo. Naszym "wałem przeciwpowodziowym", zaporą, która odgradza nas przez "zalaniem" wszystkiego, na czym nam zależy, jest nasza psychika.
Prowadzisz firmę? Ucz się od najlepszych w branży i weź udział w najbardziej przedsiębiorczej konferencji w Polsce, Founders Mind 🧠
Sprawdź szczegóły wydarzeniaPsychika foundera w obliczu porażki
Szukając sensu, bardzo trudno jest przywołać te chwile, z których w biznesie jesteśmy po prostu dumni. Ciężko jest też powiedzieć „Nie poddawaj się, nie takie gówno przechodziłeś, więc dasz radę i tym razem”.
Pracuję nad swoimi projektami ponad dekadę i czasami podobnie jak Ty, tracę sens tego, co robię. Niepłacący na czas klient, strategia biznesowa, która okazała się bezsensowna, brak product-market fit, czy błahostka w stylu nie wyspałem się i naprawdę nic mi dziś nie wychodzi.
Gdy nic nie wychodzi, wystarczy nauczyć nasz umysł, że to jest element gry. Jeżeli nie wychodzi z niewyspania — najlepiej odpuścić ten dzień, ale poprzez odejście od komputera, wyłączenie się permanentne, obciążanie zmęczonego umysłu nic nam pożytecznego nie da.
Wiesz, że prawdopodobnie na etacie zarabiałbyś więcej, a już na pewno regularnie, więc szukasz sensu w biznesie, a czasami on jest za rogiem. Nie oceniam, też mam swoją presję, dzieci, żonę, wynajmowane mieszkanie, swoje koszty życia. Czasami sensownie jest poddać się, aby wyjście z potencjalnych kosztów było mniejsze.
Sztuka odpuszczania — ile jest warta?
Rozmawiałem ostatnio z ex founderem Metrixo, Szymonem Szymańskim, po genialnym podcaście u Michała Sadowskiego. Czasami tym poszukiwanym sensem powinno być przyzwolenie sobie na odpuszczenie. Odpuszczenie bowiem nie definiuje nas jako tych złych, najgorszych i w ogóle. W niektórych przypadkach pokazuje wręcz naszą roztropność. Na jednego husltera, któremu się udało, przypada dziesiątki, a może setki osób, które skończyły z długami, bo zbyt długo próbowało walczyć, nie mając do tej walki kompetencji.
Czasami poszukiwanym sensem jest walka z cashflow. Budujesz go, drapiesz się po tej ścianie i cyk, spadasz dwa piętra w dół, albo wręcz lądujesz pod ziemią. Pragniesz wtedy, aby telefon i mail nie wybuchły od nadmiaru przypomnień z opóźnionymi rzeczami, a przecież mogłeś być w korpo i mieć wszystko w dupie. W takich chwilach szczególnie łatwo przychodzi Ci poszukiwanie sensu.
Nie będą idealizował bycia founderem, gloryfikował, że to jedyna słuszna droga, bo nie wiem, nie jestem pewny czy to jest słuszne i czy to jest dla każdego. Nie będę też pisał, że robię to dla poczucia tej adrenaliny, która mnie napędza do działania, bo to nie prawda.
Cel w życiu przedsiębiorcy
Sensem w moim wypadku jest poczucie niezależności, ale będąc uczciwy w stosunku do Ciebie, jeszcze takiej niezależności i wolności nie czuję w mojej firmie, nie osiągnąłem tego pułapu, ciągle jestem w trakcie budowania, o czym będę na pewno informował na bieżąco na moim Linkedin, albo we wpisach.
Poszukiwany przeze mnie sens w biznesie stanowi zbudowanie czegoś, co może mieć impact i naprawdę realnie wpłynie na biznesy innych. Szukam takiego rozwiązania, na które rynek zareaguje w stylu — „Michał Bąk faktycznie zrobił biznes z dużym przełożeniem na losy naszej firmy, on faktycznie zmienił moją organizację”. Nie chcę zabrzmieć patetycznie, ale naprawdę wierzę, że to możliwe.
Moim wymarzonym stanem, tym wspomnianym sensem jest poukładanie w ten sposób firmy, aby pracowała jak dobrze naoliwiona maszyna, wyłącznie z ludźmi, przy których się rozwijam, z klientów, którzy dają nam nie tylko środki do życia, ale też ogromną satysfakcję.
Sensem życia przedsiębiorcy — mnie jako foundera — jest otaczanie się A-Playerami, osobami, które karmią mój mózg poprzez intelektualną podróż czy zdrowe chalange’owanie — takie pozbawione presji, wyśmiewania i kibicowania, aby czarny scenariusz się ziścił.
Motywacja foundera — gdzie jej szukać?
Przeszedłem fazę, w której pieniądze stanowiły największy sens prowadzenia firmy (żeby nie było, nadal są bardzo ważne) i bardzo się cieszę, że ta dolina śmierci jest już za mną. Dzięki temu mogę skupić się bardziej na rzeczach, które mnie rozwijają. Coraz częściej traktuje zarabianie jako grę i „produkt uboczny” budowania organizacji. Trochę jak podczas grania w gry z serii Tycon, najpierw budujesz, bo potrzebujesz pieniędzy, potem gdy miasto/miasteczko czy inna organizacja wygląda sensownie, budujesz dla satysfakcji.
Borykając się z wyzwaniami, dobrze jest wracać pamięcią wstecz do momentów, kiedy byliśmy najwyżej, karmić mózg rzeczami, które określiliśmy sobie jako nasz sens i które odpowiadają na pytania: „dlaczego to robimy” i „dlaczego wstaję z łóżka„.
A Ty, dlaczego wstajesz z łóżka, dlaczego dziś budujesz swoją firmę/swój produkt?
P.S Jeżeli chcesz jechać w przyszłym roku na wyjazd dla founderów, którzy także szukają lub znaleźli sens w swoich firmach, wypełnij niezobowiązującą ankietę.
Zostaw komentarz