Quiz

Prowadzisz firmę? Dołącz do Founders Mind, najlepszej konferencji dla biznesu w Polsce

Sprawdź szczegóły wydarzenia

Praktycznie połowa absolwentów uczelni wyższych nie pracuje w swoim zawodzie. Coraz więcej studentów już w trakcie nauki zaczyna myśleć o przebranżowieniu się. Dlaczego tak wielu młodych ludzi podejmuje błędne decyzje? Jakie kierunki obecnie gwarantują znalezienie pracy? I czy błędna decyzja podjęta tuż po ukończeniu liceum, to koniec świata?


W 2014 roku serwis Gumtree przygotował raport „AKTYWNI+, Młodzi Polacy”. Według niego co drugi młody człowiek uważa, że dyplom uczelni wyższej w ogóle nie wpłynął na jego sytuację zawodową. Niestety, mimo upływu lat, sytuacja nie polepsza się. Rok później portal Pracuj.pl przeprowadził badanie „Studenci i absolwenci na rynku pracy”, według którego 57 proc. osób w wieku 22-25 lat nie podejmuje pracy związanej z zawodem.

Powyższa sytuacja na rynku jest wynikiem kilku wypadkowych. Po pierwsze młodzi ludzie decydują o swojej przyszłości w wieku 18 lat, co może być dla wielu zbyt wcześnie. Po drugie wciąż obowiązuje błędne przekonanie, że w obecnych czasach tytuł magistra musi mieć każdy – więc wiele osób idzie na studia tylko po to, żeby uzyskać wymarzony papier. Po trzecie ilość poszczególnych kierunków (zarówno tych, które prowadzone są od lat, jak i tych, które powstają każdego roku) nie jest w żaden sposób powiązana z potrzebami rynku, a sposób nauczania jest dość skostniały i wciąż przeładowuje studentów teorią, zamiast stawiać na praktykę.

Jeszcze inną przyczynę w rozmowie z polskieradio.pl podała Monika Zaręba, ekspert ds. rynku pracy Pracodawców RP – Pojawiła się np. nadpodaż humanistów, których rynek nie był w stanie „wchłonąć”, jednocześnie dostrzegalny stał się deficyt absolwentów z wykształceniem technicznym, zawodowym czy informatycznym – komentowała.

Kogo poszukują pracodawcy?

Jakie zatem kierunki są obecnie pożądane na rynku pracy? Według portalu studia.net do najbardziej przyszłościowych zawodów należą: e-commerce manager, specjalista ds. e-marketingu, programista (z wyszczególnieniem języków: Java, .NET, PHP oraz programistów aplikacji mobilnych na platformy: Android, iOS, Windows Phone itp.), logistyk z wiedzą branżową, lingwista (i wcale nie chodzi tu o nauczyciela języka obcego. Wiele zagranicznych korporacji rekrutując jako najważniejsze kryterium podaje znajomość danego języka obcego – przyuczenie do zawodu, firmy coraz częściej biorą na siebie), zawody związane z biotechnologią oraz medycyną.

– Faktycznie często słyszy się, że młodzi ludzie nie są zadowoleni z wyboru kierunku studiów. Mówią, że ich wyobrażenie o życiu na uczelni było inne. Mają wrażenie, że nie uczą się tego, czego chcieli. Brakuje im praktyki, a przytłacza nadmiar teorii. Przyczyny takiej sytuacji mogą być różne i zależą od wielu czynników. Co możemy zrobić, aby temu przeciwdziałać? Już w liceum warto jest zadać sobie pytanie, co mają nam dać studia. Warto pamiętać, że dla skutecznej realizacji celów kluczowa jest świadomość własnych potrzeb, indywidualnego potencjału oraz obszarów do rozwoju. Możliwe, że szkoła nie zapewnia nam takiej samoświadomości. Informacja zwrotna (w formie ocen na świadectwie) dotyczy głównie zdobywanej wiedzy, a nie kompetencji, takich jak np. komunikatywność, organizacja pracy czy przywództwo, których będą oczekiwać w przyszłości pracodawcy – komentuje Ewa Makuch, akredytowany coach International Coach Federation, która wspólnie z Martą Skrzydelską tworzy i prowadzi warsztaty coachingowe „Herbata na lodowcu – o wolności w czasie wolnym” w ramach projektu: Coaching Czasu Wolnego.

Według badań Instytutu Badań Edukacyjnych „Uwarunkowania decyzji edukacyjnych” aż co czwarty Polak nie jest zadowolony ze swojego wykształcenia. To bardzo przykre wnioski, jednak nie powinniśmy tak kategoryzować i zrozumieć, że wybór niewłaściwych studiów to nie koniec świata. Obecnie istnieje wiele możliwości przebranżowienia się – chociażby bardzo popularna i pożądana na rynku: nauka kodowania. Natomiast okres studiów, nawet tych niewłaściwie wybranych, powinniśmy rozpatrywać w kategoriach doświadczenia życiowego, byle nie porażki.

Zamiast płakać – zmień branżę!

– Zamiast zadręczać się lub obwiniać, radziłabym po prostu przyjąć do wiadomości i zaakceptować to, że podjęta decyzja nie do końca odpowiada naszym oczekiwaniom lub potrzebom. Co więcej, świadomość tego zaprasza nas do działania i wprowadzenia zmiany do naszego życia. Warto jest się przyjrzeć możliwościom wokół nas. Jeżeli nie jesteśmy zadowoleni ze studiów, podejmijmy inne aktywności, np. pójdźmy na staż do firmy, spróbujmy wolontariatu w organizacji, której cele są nam bliskie lub zaangażujmy się w działalność organizacji studenckiej – tłumaczy Marta Skrzydelska, business & life coach, ACC ICF.

 

– Wszyscy popełniamy błędy. Możemy jednak zmienić swoją postawę wobec porażki. Zamiast się obwiniać, wyciągajmy wnioski i podejmujmy nowe kroki. Słowo „porażka” możemy zmienić na „doświadczenie” lub „rozwój”. Radzimy młodym ludziom, żeby dali sobie prawo do tego, aby mogli popełniać błędy przy podejmowaniu decyzji. Warto jest też uświadomić sobie, że mamy wpływ na to, co zrobimy z taką sytuacją – dodaje Ewa Makuch.

Jednym ze studentów, który podjął niewłaściwą decyzję była Amanda. Może to być szokujące, ale postanowiła rzucić prawo (i to na 5 roku!), bo nie widziała swojej przyszłości w tym zawodzie. Zamarzyła o programowaniu. Dziś pracuje w nowym zawodzie i nie żałuje swojej decyzji.

 

– Studiowałam prawo, na drugim semestrze piątego roku postanowiłam rzucić wszystko, wynieść się do Warszawy i nauczyć się programowania. Nie chciałam być prawniczką i przerażało mnie rozwijanie się w kierunku, w którym mogę się rozwijać głównie w Polsce. Dostałam pracę bezpośrednio po skończeniu kursu, minęły niespełna dwa miesiące i zaczęłam pracować. Gdybym mogła cofnąć czas i wyjechać po maturze za granicę, podjęłabym się być może studiów technicznych. Niekoniecznie informatyki, bo to typowe dla polskich uczelni, studiowanie bardzo niesprecyzowanego tematu w stopniu, który nie pozwala być ekspertem, ale zaczerpnąć informacji o wszystkim i o niczym. Nie studiowałabym informatyki w Polsce, prawdopodobnie nie poszłabym na studia wcale – tłumaczy Amanda Waliszewska, webdeveloper i autorka bloga Hakierka.pl.

 

Studia to okres eksperymentowania

 

Według pani Marty i Ewy okres studiów to wspaniały czas na eksperymentowanie. – Możemy działać w grupach projektowych, wyjeżdżać na stypendia zagraniczne, nawiązywać przyjaźnie. Uczelnia to społeczność, która sprzyja poszerzaniu horyzontów, odkrywaniu nowych perspektyw. Inni studenci, czy też wykładowcy mogą być dla nas inspiracją, a nawiązane znajomości doprowadzić do realizacji ekscytujących pomysłów, podejmowania wyzwań, angażowania w nowe projekty. Poprzez takie doświadczenia stwarzamy sobie możliwość lepszego poznania siebie i swoich preferencji, mocnych stron i zainteresowań.  Im bardziej świadomie będziemy sterować swoją uczelnianą ścieżką, tym więcej informacji na swój temat możemy zdobyć. Taka wiedza, o samym sobie, będzie niezwykle cenna w momencie wejścia na rynek pracy. Łatwiej będzie nam dobrać satysfakcjonujące stanowisko i angażujące środowisko pracy – tłumaczą.

 

I może w ten sposób młodzi ludzie powinni postrzegać okres studiów. Nie jako kartę do pewnej przyszłości zawodowej, a jako okres w którym się rozwijają i testują swoje umiejętności i predyspozycje. Natomiast życiowe decyzje powinni podejmować dopiero wtedy, kiedy będą pewni tego, co chcą w życiu robić.

 

Mateusz jest absolwentem Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Tuż po skończeniu studiów uświadomił sobie, że kierunek który sobie wybrał, nie zapewni mu dobrej pracy. Podobnie jak Amanda postanowił przebranżowić się i tym razem padło na naukę programowania. –Skończyłem zootechnikę. Liczba ofert pracy dla zootechnika nie przekracza kilkunastu, więc siłą rzeczy trzeba było zmienić branżę. Decyzje o nauce programowania podjąłem w kwietniu 2016 roku. Natomiast pierwszą pracę w nowym zawodzie zdobyłem mniej więcej po 3-4 miesiącach od ukończenia nauki. Gdybym mógł cofnąć czas poszedłbym pewnie na elektronikę lub robotykę. Jednak jestem zadowolony z obrotu sytuacji. Programowanie cenię ponieważ to zajęcie, które wymaga nieustającej uwagi i bycia na bieżąco z nowinkami technologicznymi. Bardzo podobnie jak w nauce, z tymże obecnie bycie naukowcem po prostu się nie opłaca – komentuje Mateusz Tucholski.

 

Dlaczego akurat programowanie?

 

Dlaczego studenci i absolwenci szukając dla siebie nowego zajęcia, rozglądają się w obrębie branży IT? Odpowiedź znajdziemy w statystykach. Według GUS każdego roku w sektorze IT pracę rozpoczyna około 20 tys. osób, podczas gdy nad Wisłą rocznie wciąż brakuje około 50 tys. informatyków i deficyt ten z każdym rokiem jest większy o od 3 do 5 proc.. Według portalu Pracuj.pl najbardziej pożądanym zawodem w 2016 roku był programista. Poza tym, że jest ogromne zapotrzebowanie na fachowców w tym temacie, kusi również sposób zdobycia odpowiednich kwalifikacji. Na rynku jest bardzo dużo szkół kodowania, które w przeciwieństwie do skostniałego trybu studiów informatycznych, uczą szybko, dobrze i na temat, omijając cały szereg informacji, które w tym zawodzie nie są przydatne. Rozczarowany student, czy absolwent chętniej podejmie się nauki w takiej szkole, niż uda się na kolejne studia, które nie gwarantują mu sukcesu. Zwłaszcza w czasach, gdy dyplom nie znaczy już tak wiele, natomiast umiejętności i portfolio zdecydowanie tak.

 

– Programowanie jest dla mnie atrakcyjne, bo to możliwość pracy na całym świecie znając jedynie język angielski, elastyczne godziny pracy, możliwość pracy zdalnej. Przy tym rozwiązywanie problemów i praca z komputerem jest dla mnie naturalna i przyjemna. Prawo ciągnie niewielu ludzi z pasją, zwykle ciągnie ludzi ze względu na potencjalne pieniądze i prestiż. O ile koleżanki babci reagowały o wiele lepiej na informację, że wnuczka studiuje prawo niż na to, że jest programistką, to pieniądze wcale nie są czymś pewnym w zawodzie prawnika. Przepełnione uczelnie co roku wypuszczają tysiące prawników, na których popyt nie rośnie. Szczególnie, że Internet dzisiaj daje nam za darmo odpowiedzi, których kiedyś szukalibyśmy w kancelariach. Jak w wielu zawodach – dobra posada czeka na najlepszych, nie ma znaczenia czy jesteś prawnikiem czy hydraulikiem. Tym chyba właśnie różni się programowanie – dobre warunki pracy nie są zarezerwowane dla elity środowiska – dodaje Amanda Waliszewska.

 

Marta i Ewa tłumacząc rzeczywistość z jaką mamy obecnie do czynienia odwołują się do słynnej teorii płynnej nowoczesności polskiego socjologa i filozofa Zygmunta Baumana –  pisał on, że żyjemy w czasach „płynnej nowoczesności”. Płynnej, czyli nie zachowującej zbyt długo swojego kształtu, wymagającej gotowości do wprowadzania zmian, ulepszania, zmieniania kierunku. W świecie sztucznej inteligencji i błyskawicznego rozwoju nowych technologii jesteśmy niejako „skazani” na to, aby stale się dokształcać i doświadczać zmiany. Rzeczywiście na rynku pracy rośnie wartość kandydatów charakteryzujących się elastycznością, gotowością do podnoszenia swoich kwalifikacji. Zmiana branży nie jest rzadkim zjawiskiem. Aby znaleźć w sobie motywację do zmiany powinniśmy ustalić, co jest dla nas najważniejsze w życiu zawodowym, jaką wartość ma nam przynieść ta zmiana. Ważne jest też określenie własnych predyspozycji i umiejętności, które będą naszym atutem w nowej roli – dodają.

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl