Marketing i Biznes Start-up zone Odnaleźli potencjał biznesowy w… tatuażu! Stworzyli największy event tattoo w Polsce

Odnaleźli potencjał biznesowy w… tatuażu! Stworzyli największy event tattoo w Polsce

Odnaleźli potencjał biznesowy w… tatuażu! Stworzyli największy event tattoo w Polsce

Prowadzisz firmę? Dołącz do Founders Mind, najlepszej konferencji dla biznesu w Polsce

Sprawdź szczegóły wydarzenia

Tatuaż jeszcze do niedawna kojarzył się z więzienną twórczością. Mimo wzrastającej popularności tego typu ozdób ciała wśród młodych ludzi, negatywny stereotyp wciąż funkcjonuje. Tymczasem okazuje się, że tatuaż może być nie tylko pasją zbuntowanej młodzieży, ale i całkiem dobrze prosperującym biznesem. Obecnie w Polsce mamy około 3 tys. studiów i pojedynczych tatuatorów. Ceny za tatuaże w ciągu ostatnich pięciu lat wzrosły o około 60 proc.! Potencjał ten dostrzegli i postanowili wykorzystać Marcin Pacześny i Michał Nowakowski – organizatorzy największego w Polsce cyklu imprez targowych związanych z tatuażem, czyli Tattoo Konwent.


Wysiadam na dworcu w Poznaniu. Dosłownie kilka kroków dzieli mnie od słynnych Międzynarodowych Targów Poznańskich, w których odbywa się impreza. Muszę przyznać, że jestem zaskoczona, bo mimo iż tatuaż nie jest dla mnie tematem tabu, okazuje się że w pewien sposób powielam w swoich przekonaniach stereotypy o nim. Jestem zdziwiona rozmachem i poziomem profesjonalizmu, jaki panuje na tej imprezie. Przyznaję, spodziewałam się mrocznego towarzystwa, rodem ze zlotów harleyowców. Nic z tych rzeczy.

Zanim odnalazłam Michała i Marcina, postanowiłam się rozejrzeć. Mimo, iż należałam do zdecydowanej mniejszości osób nie wytatuowanych na tej imprezie, nie czułam się z tym źle. Poza licznymi stanowiskami tatuażu, na terenie hali znajdowały się m.in.: ogromna scena, na której odbywały się koncerty oraz pokazy typu freak-show, wystawy obrazów i rzeźb, stoiska projektantów mody, stare amerykańskie samochody i ręcznie robione motocykle, stoiska z piwami kraftowymi, barberzy, a na zewnątrz można było odpocząć i zjeść coś z oferty food-trucków.

tattoo
fot. marketing i biznes

To co przykuło moją uwagę, to fakt, że na konwencie było bardzo dużo osób z dziećmi, dla których, jak się później okazało, był przygotowany specjalny kącik z opiekunkami oraz animatorzy. Tak więc można było przyjść z kilkulatkiem i oddać go do “przedszkola”, a samemu oddać się w ręce tatuatora! Wróćmy jednak do organizatorów imprezy.

Stoczniowe początki

Wszystko zaczęło się w 2009 roku. To właśnie wtedy Marcin (już wtedy miłośnik tatuażu) zorganizował pierwszy konwent tatuażu w Gdańsku. – Początkowo, jeszcze w innym składzie, nie mieliśmy podejścia typowo biznesowego. Była to po prostu pasja. Chcieliśmy żeby coś działo się w naszym mieście. Wszyscy prywatnie interesowaliśmy się tatuażem i byliśmy wytatuowani. Brakowało nam takiej inicjatywy. Nie mieliśmy wiedzy jak organizować eventy, więc wszystko było robione metodą prób i błędów – wspomina Marcin.

Kiedy Marcin ruszał z inicjatywą, w każdym większym mieście w Polsce było kilka studiów tatuażu, dziś jest ich po kilkadziesiąt. Był to czas, kiedy tatuaż jednoznacznie kojarzył się z więziennym sznytem, przecierał więc trudny szlak. – Pierwszy konwent zorganizowaliśmy w Stoczni Gdańskiej. Była tam postoczniowa hala, którą można było wynająć za niewielkie pieniądze. Warunki były tam trochę spartańskie jak na imprezę tatuażu, ale cena za wynajem była atrakcyjna i tylko na to wtedy było nas stać. Jednak był klimat – dodaje Marcin.

tattoo
fot. marketing i biznes

Pierwsze eventy nie przynosiły zbyt dużych dochodów, a do niektórych z nich trzeba było dołożyć. Marcin organizację imprez łączył z etatem. Wszystko miało się zmienić kiedy w 2014 roku poznał Michała. Po pierwsze spotkał człowieka, który zawodowo zajmował się marketingiem, a po drugie na pierwszy ich wspólny projekt eventowy w 2015 roku nałożył się wielki boom na tatuaże, jaki wtedy wybuchł w Polsce. Ale po kolei…

Marcin pracował jako menager w jednym ze studiów tatuażu w Krakowie. W 2014 roku trafił do niego Michał, który chciał wykonać sobie tatuaż. Tak się poznali. – Widziałem ogromny potencjał w tej branży i wiedziałem, że nie jest on wykorzystywany w pełni. Udało mi się przekonać Marcina, żeby dał mi się sprawdzić. Moje pierwsze zadanie polegało na tym, by pozyskać sponsorów. Marcin uważał, że ludzie są słabo nastawieni do tatuażu i może być z tym problem – opowiada Michał. Jednak już po miesiącu mieli pierwszych dwóch sponsorów.

– Byłem gościem totalnie spoza branży. Zawodowo zajmuję się marketingiem, więc miałem okazję wejść w konwenty ze świeżym spojrzeniem. Przyjrzałem się tematowi od strony biznesowej i przeanalizowałem czego brakuje. A brakowało sporo – eventy cieszyły się już sporym powodzeniem i były stosunkowo dobrze wypromowane, bo rok wcześniej ówczesna ekipa TK nawiązała współpracę z profesjonalną agencją PR: Highlite Agency, ale brakowało spięcia modelu biznesowego i egzekutywy dla miliona pomysłów, które Marcin miał w głowie. Z kolei żeby mieć na ich realizację kapitał musieliśmy zdobyć sponsorów, a więc przekonać ich, że jesteśmy godni zaufania i że wejście w branżę tattoo jest dla nich atrakcyjną niszą do zagospodarowania – tłumaczy Michał.

Przeprowadzka do profesjonalnych hal eventowych

Inicjatywa Marcina, przy wsparciu Michała bardzo szybko zaczęła rozwijać skrzydła. Już w 2015 roku impreza przeniosła się z surowych wnętrz Stoczni Gdańskiej do profesjonalnej hali Amber Expo. W tamtym roku TK odbywał się już w 3 lokalizacjach: Wrocław, Gdańsk, Katowice. Gdańsk, jako najstarszy i największy konwent cyklu był zatem polem eksperymentu. Początkowo był to szok dla uczestników.

– Ludzie byli przyzwyczajeni do postindustrialnych wnętrz. W profesjonalnych miejscach do takich wydarzeń jest czysto, jest klimatyzacja, 20 toalet, jest cała infrastruktura, a dach nie przecieka (śmiech). Początkowo słyszeliśmy od uczestników: „nie ten klimat”. Na szczęście dziś już wszyscy się przyzwyczaili i rozumieją, że jeśli chcemy się rozrastać i dostarczać im coraz więcej wrażeń i funu, to tylko hale wystawiennicze dają nam takie możliwości – dodaje Michał.

tattoo
fot. marketing i biznes

Obecnie Tattoo Konwent jest największym cyklem imprez tattoo w Polsce, który rok do roku skupia między 26 a 32 tys. uczestników! – Po pierwsze nie ma pojedynczego festiwalu, który miałby większa frekwencję niż nasz w Poznaniu. Tutaj padły aż 2 rekordy. Po pierwsze edycja 2018 skupiła blisko 9.500 uczestników. Po drugie wystawiło się na niej aż 126 studiów, co daje nam około 450 tatuatorów w jednym miejscu w dwa dni – tłumaczy Michał.

Jako TK jesteśmy też największym cyklem w Europie Centralno Wschodniej. Nikt nie organizuje tylu imprez w roku pod jednym szyldem i dzięki temu mamy największą frekwencję – dodaje Marcin.

Kiedy Michał dołączył do Marcina początkowo był typowym człowiekiem od wszystkiego. Dziś panowie mają już zbudowane profesjonalne struktury. Wokół całego przedsięwzięcia stworzyli prawdziwą firmę. Ludzie są przydzieleni do konkretnych zadań i mają nad sobą przełożonych. Został stworzony cały system ofertowania i sprzedaży, a z drugiej strony kontroli. – Teraz wszystko ma swoje tabelki w Excelu. Jak to kiedyś Marcin powiedział: „nie wierzymy w boga, wierzymy w budżet” (śmiech) – mówi Michał.

Sama impreza to za mało

Kontynuacją biznesową festiwalu jest sieć salonów tatuażu, którą głównie Marcin rozbudowuje od 2016 roku pod szyldem Zajawa Tattoo Studio. Model opiera się o współpracę i przyjaźnie zawarte przy tworzeniu konwentów. W każdym większym mieście Polski żyje ktoś z ekipy TK, więc naturalnie staje się współwłaścicielem i pilnuje biznesu na co dzień. W ten sposób Michał też jest współwłaścicielem studia w Krakowie.

Obecnie mają pięć lokalizacji (Gdańsk, Gdynia, Kraków, Łódź i Wrocław), w których zatrudniają ponad 40 tatuatorów. Aby otworzyć jedno studio trzeba mieć między 40 a 200 tys. Wszystko zależy oczywiście od wielkości i lokalizacji studia. Najwięcej kosztował ich salon w Krakowie.

– Otworzyliśmy go w najmodniejszym w tym momencie miejscu, czyli w kompleksie Dolne Młyny. Ze względu na postindustrialny charakter miejsca musieliśmy sami ciągnąć rury pod ogrzewanie, odrestaurowywać okna itd. Ale opłaciło się. Mamy prestiżową lokalizację z największym traffic’iem localsów, jaki można sobie wyobrazić w Krakowie – tłumaczy Michał.

tattoo
fot. marketing i biznes

Jednak Tattoo Konwent i salony tatuażu to nie koniec. Michał i Marcin widząc ogromny potencjał w branży, a przy tym jej duże braki w wykorzystywaniu nowych technologii, wiedzy marketingowej, czy budowaniu efektu skali. Postawili sobie za punkt honoru rozwijanie jej poprzez edukowanie oraz dostarczanie nowych rozwiązań zarówno dla studiów, jak i użytkowników końcowych.

– Stąd też nasze dołączenie do projektu, który stworzył jeden z naszych pracowników. Mianowicie powstała aplikacja, która służy temu, aby agregować studia tatuażu w Polsce. Z jednej strony ma umożliwiać promocję tatuatorom, a z drugiej pomagać szukającym wybrać najlepsze studio. Jest to kolejne nasze wyjście przed szereg po to, by dać branży coś czego jeszcze nie ma. W planach mamy również inne rozwiązania stricte technologiczne i dostarczane w modelu SAAS – dodaje Marcin.

Panowie widzą również dużą lukę w kwestii edukacji przyszłych tatuatorów. Obecnie wygląda to tak, że osoba, która chce obrać taki zawód, najpierw ćwiczy rysunek. Następnie wiele osób zaczyna tatuować same siebie, bardzo często w domu, w spartańskich warunkach. Kolejnym krokiem jest przyjście do jednego z salonów na staż. – Standardem branży jest praktykant, osoba która uczy się w studiu. Początkowo tatuuje syntetyczne skóry, a potem pierwszych ludzi. Często robi tatuaże za darmo, by się ich uczyć, a my jako studio bierzemy odpowiedzialność za to, że wszystko będzie ok, a w razie potrzeby poprawimy – tłumaczy Michał.

tattoo
fot. marketing i biznes

Aby dać większe możliwości rozwoju młodym ludziom, którzy myślą o tej profesji Michał i Marcin organizują na swoich eventach szkolenia. Podczas ostatniego wydarzenia można było wziąć udział w warsztatach dla początkujących, które poprowadził znany i uhonorowany nagrodami tatuator, Kuba Kujawa. – Na takim szkoleniu można dowiedzieć wszystkiego od podstaw na temat samego tatuażu, aż po kwestie marketingowe.

Dołącz do rodziny

– Doszliśmy do takiego punktu, w którym ścigamy się sami ze sobą, bo naszym nadrzędnym celem jest dawać wartość dodaną całej społeczności skupionej wokół tatuażu, a nie tylko napychanie sobie kieszeni. Dźwignęliśmy tę imprezę o kilka poziomów wyżej i rozwinęliśmy ją w kierunku, w którym nie poszedł nikt wcześniej. Kiedyś marzyliśmy o robieniu tak dużego festiwalu, a teraz to my wyznaczamy standard.

Przykładowo strefa dla dzieci, gdzie mamy opiekunki, gdzie możesz zostawić dziecko nawet na pięć godzin, targi design i mody, strefa barberów, foodtrucki, warsztaty itd. To wszystko by hermetyczne i stricte branżowe dotąd imprezy przerodziły się w wydarzenie dla wszystkich. Chcemy żeby to był festiwal lifestylowy, który wywodzi się z tatuażu, ale nie ogranicza się do niego. Ludzie czują nasze dobre wibracje i oddają nam to samo. To najlepsze z uczuć towarzyszących tworzeniu tego typu przedsięwzięć – tłumaczy Michał

https://www.facebook.com/TattooKonwent/videos/1627210187397070/

Panowie podkreślają cały czas, że swoją inicjatywą chcą przełamywać schematy i edukować rynek. Mimo mocnego rozwoju tej branży w ich ocenie wciąż jest dużo do zrobienia na tym polu. – Chcemy ściągać tu ludzi spoza branży, dlatego w tym roku mamy hasło: „dołącz do rodziny”. Robimy wydarzenie dla całych rodzin, są specjalne bilety rodzinne w niższych cenach, dzieciaki do 10 roku życia wchodzą za darmo. Chcemy odczarować złą sławę tatuażu i pokazać to ludziom, którzy są całkowicie spoza tego środowiska – dodaje Marcin.

Jedną z inicjatyw, która miała na celu zachęcić rodziców do pojawiania się na konwentach wraz z pociechami, był konkurs na projekt tatuażu. Dzieci w trzech kategoriach wiekowych: trzy, sześć i dziesięć lat mogły wysyłać swoje prace. Na ich podstawie powstawały projekty, które podczas imprezy tatuowali sobie ich rodzice. Dzieci wyszły z imprezy z nagrodami za najlepsze prace, a rodzice z tatuażami – oczywiście wszystko za darmo.

Michał i Marcin starają się zaskakiwać swoich gości podczas każdej kolejnej imprezy. Projekt, który powstał rok temu to Dziarka w Ciemno. Polegał on na tym, że osoba, która była tatuowana nie wiedziała jaki projekt będzie wykonany. – Zapewniliśmy dwóch tatuatorów, którzy byli w środku, a ludzie mieli tylko wskazać u kogo chcieliby się wytatuować. Wybraliśmy kilku szczęśliwców na każdą edycję. Pierwsza Dziarka w Ciemno miała premierę rok temu w Poznaniu, teraz to stały element imprezy. Ludzie wsadzają jakąś kończynę za parawan i wyciągali tatuaż, który widzą po raz pierwszy w życiu (śmiech) – opowiada Marcin.

tattoo
fot. mat. pras.

Sponsorzy

Tattoo Konwent nie narzeka na listę sponsorów. Jak tłumaczy Michał zależy im jednak na partnerach, którzy angażują się we współpracę i nie tylko chcą tworzyć na ich wydarzeniach specjalne strefy, ale także wychodzić z nią poza eventy i przenosić je do swoich salonów, mediów, a dzięki temu dawać miłośnikom tatuażu jeszcze więcej. Jest i druga strona medalu. Zdarza się, że dział marketingowy jest zainteresowany ofertą współpracy i uważa ją za dobry pomysł, jednak nie ma zgody zarządu na to, by łączyć wizerunek firmy z tatuażem. Michał podkreśla przy tym, że nierzadko dotyczy to firm z „top półek” z bardzo wielu branż.

Co ciekawe jedną z takich firm był Red Bull, który do niedawna nie współpracował z imprezami z branży tattoo. Michał i Marcin są na pewno pierwszymi w Polsce, a może i na  świecie, którym udało się przekonać przedstawicieli Red Bulla do szeroko zakrojonej współpracy. Marka już od trzech lat jest sponsorem Tattoo Konwent.

tattoo
fot. mat. pras.

– Jest to fantastyczna współpraca na wielu poziomach. Obecnie do każdego biletu dodajemy puszkę napoju gratis. Ale żeby do tego dojść w 2014 roku złamaliśmy własną zasadę i wpuściliśmy ich jako Sponsora na jeden event, zamiast na cztery. Czyli podpisaliśmy umowę testową na bardzo preferencyjnych warunkach, to im się spodobało i uznali, że warto spróbować – tłumaczy Michał.

Ważne jest to, by sponsorzy aktywnie brali udział w imprezach. Jedna ze współprac, z której panowie są szczególnie dumni, polega na współtworzeniu kolekcji ubrań z marką Medicine. Wzory, które lądują na ubraniach powstają przy współpracy z tatuatorami. Jak podkreśla Michał początkowo ciężko było przekonać tatuatorów do tej współpracy, bo boją się współpracy z dużymi, komercyjnymi markami.

tattoo
fot. marketing i biznes

Jednak na koszulkach jest logo Tattoo Konwent, co stanowi niejako “branżowy certyfikat jakości” – śmieją się Marcin i Michał. Po edycji pierwszej kolekcji efekt i odzew był tak dobry, że kolejni tatuatorzy walili już drzwiami i oknami do współpracy przy kolejnych kolekcjach. Kolekcję wiosna 2019 pod szyldem Tattoo Konwent x Medicine tworzyło aż 9 tatuatorów. To kolejny wyznacznik przejścia z hermetycznej kultury do mainstreamu.

Warto  też wspomnieć o ciekawym pomyśle na dodatkową promocję wspomnianej kolekcji ubrań. – Pochowaliśmy w jednym z poznańskich salonów Medicine bilety na ostatni Tattoo Konwent w Poznaniu. Można było przyjść do salonu i dosłownie przetrzepać go do góry nogami, żeby znaleźć darmowe wejściówki. I było to dokładnie w tym dniu, kiedy wspomniana kolekcja wchodziła do salonów w całej Polsce. Po godzinie biletów nie było – wspomina Michał.

https://www.facebook.com/TattooKonwent/videos/1603305663120856/

Ludzie

Jeszcze w 2016 odbywało się pięć konwencji w roku. Jednak od 2017 już tylko cztery, a organizatorzy zastanawiają się, czy nie zmienić lokalizacji kilku z nich. – Postanowiliśmy się ograniczyć po to, żeby robić imprezy na 200 proc. I mieć czas na to, by myśleć o tym jak je rozwijać. W momencie kiedy one są w cyklach co dwa miesiące, to jest tego naprawdę bardzo dużo, a każdy z nas oprócz organizacji eventu, robi jeszcze coś innego w życiu – pracuje lub prowadzi inne firmy.

Ekipę Tattoo Konwent współtworzą ludzie, którzy jeśli są za coś odpowiedzialni na imprezie, to zazwyczaj zajmują się tym na co dzień w swoim życiu zawodowym. – Przykładowo Kasia jest naszym social media ninja, bo na co dzień prowadząc swoją firmę zajmującą się SM – dodaje Marcin. Panowie podkreślają, że stawiają na otwarte podejście do zespołu. Dbają o to, by każdy czuł się dobrze i miał poczucie sprawczości. Przekłada się to na profesjonalne podejście do całego biznesu.

Inwestują przy tym w najlepszych z najlepszych. Przykładowo Bolo, czyli Rafał, jest menagerem technicznym sceny. Pracował na wszystkich największych scenach w Polsce. Zajmował się technicznym wsparciem przy Openerach, na Tauronie, Offach czy Męskich Graniach.

tattoo
fot. marketing i biznes

To samo Sikor – manager techniczny, odpowiedzialny za budowę całej infrastruktury festiwalu, który obecnie spędza dnie i noce budując lounge room LOTu na lotnisku Chopina w Warszawie. Nawet catering do strefy VIP przygotowuje u nas Mateusz Sikora, będący szefem kuchni w gdańskiej restauracji Niepokorni! – Nie masz wyjścia, jeśli chcesz się rozwijać musisz inwestować w ludzi. To podejście, które przyświeca nam w każdym biznesie, który prowadzimy… razem czy osobno – tłumaczy Michał.

W swoich studiach tatuażu z kolei Panowie zatrudniają managerów, którzy są zazwyczaj spoza branży tattoo. Często są to ludzie, którzy pracowali wcześniej w biurach. Takie osoby mają odpowiedni sznyt, profesjonalne podejście biznesowe i potrafią pracować z ludźmi. Dzięki temu mogą spojrzeć na klienta świeżym okiem, a tatuatorzy mogą skupić się na części artystycznej.

Ta branża dopiero się rozwija

Rynek szybko się profesjonalizuje i bardzo szybko wzrasta konkurencja. Według Michała jeszcze pięć lat temu wszyscy dwudziestolatkowie chcieli być DJami, a obecnie wszyscy chcą być tatuatorami. – Jak rzucisz kamieniem w tłum to pewnie trafisz nim dwóch tatuatorów (śmiech) – żartuje Michał. Rynek zaczyna się też powoli konsolidować.

tattoo
fot. mat. pras.

Jak w każdym biznesie, jest miejsce dla wszystkich, więc są duże rozpoznawalne marki studiów i są samotni jeźdźcy o silnej marce osobistej. Myślę jednak, że rynek tattoo w wielu kwestiach jest zacofany w stosunku do innych podobnych, usługowych branż. Pewnie wynika to z tego, że są to artyści, którzy wolą skupiać się na tym co wykonują, a niekoniecznie na tym,  jak można się zareklamować, jak podnieść tzw. customer service czy user experience itd. – dodaje Michał.

Sami wciąż się uczymy – przyznaje Marcin. Jest ogrom pracy, która została do wykonania, aby cały rynek mógł rosnąć. Wierzymy, że organizując Konwenty, będąc we wszystkich topowych mediach tradycyjnych i online oraz tworząc dobre studia tatuażu przyczyniamy się do rozwoju branży i robimy jej po prostu dobry PR. Korzystają na tym wszyscy: studia, artyści oraz klienci – dodaje Michał.

Panowie zapraszają wszystkich, nawet tych, którzy nie mają tatuaży, do swojej wielkiej rodziny tattoo, która już od dawna powinna przestać się kojarzyć z recydywą i szemranym towarzystwem.

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl