Wspólnie z Katarzyną Dworzyńską zastanawiamy się czy aplikacja potrzebuje PR-u. Kasia opowiada również czym zajmowałaby się gdyby nie nowe technologie.
Od jak dawna zajmujesz się nowymi technologiami? Czy czujesz pewnego rodzaju misję, żeby wypróbować jak najwięcej aplikacji?
Wdrażaniem i komunikacją usług związanych z nowymi technologiami zajmuję się od kilku lat. Dla kogoś, kto stawia pierwsze kroki w tej branży, albo szerzej – w tym świecie – moje doświadczenie może wydawać się imponujące. Ja jednak jestem daleka od stwierdzeń, że o technologiach wiem już wszystko. Ciągle się uczę, ciągle dowiaduję się o nowych rozwiązaniach. Staram się być na bieżąco, chociaż jest trudno, bo rynek dynamicznie się zmienia i coś, co było aktualne wczoraj, nie musi być aktualne dzisiaj. Czuję misję, by w rozwoju tego rynku uczestniczyć. Absolutnie nie czuję misji, aby testować jak najwięcej aplikacji. Na dłuższą metę takie działanie nie miałoby sensu. Z przyjemnością poznaję nowe aplikacje, często jestem proszona o ich recenzje, znajomi pytają mnie o również o opinie w tej sprawie. Korzystam z aplikacji i namawiam do korzystania innych.
Ulubiona aplikacja na telefon, bez której Katarzyna Dworzyńska nie może się obejść to…?
To Gmail oczywiście (śmiech) A tak na serio – nie mam jednej, ulubionej aplikacji mobilnej. Na co dzień korzystam z kilku i każda służy mi w innym celu. Regularnie włączam klasykę gatunku, czyli Instagrama, LinkedIn, Swarma. Ostatnio odkrywam Periscope. Staram się nie korzystać na smartfonie z Facebooka. To ze społecznościowych. Z takich, które pomagają na co dzień: Evernote, Todoist, Analytics, Brand24, Dropbox. Do tego dochodzą sportowe: Endomondo i moje ostatnie odkrycie – Fitnoteq. Do poszukiwania contentu: Zite i Medium. Do zakupów: Lidl i Tchibo. Do podróży: Skycash, Uber, iTaxi. Mogę tak wymieniać bez końca 😉
Mamy często zakładają bloga parentingowego, zwłaszcza te, które mają doświadczenie w blogowaniu. Zamierzasz zacząć pisać taki blog/poradnik?
Od czasu do czasu śmieję się, albo ostrzegam, że zacznę pisać, ale to tylko żarty. W przypadku blogów parentingowych – wolę je czytać. Obawiam się, że to co bym napisała mogłoby się wydawać w niektórych aspektach kontrowersyjne (śmiech). Póki co wystarcza mi Facebook, na którego od czasu do czasu wrzucam swoje przemyślenia na tematy związane z wychowywaniem dzieci lub byciem mamą – tak ogólnie.
Bez telefonu jak bez ręki. Czy nastały czasy całkowitego uzależnienia od komórki?
Jakiś czas temu trafił do mnie raport, co prawda z amerykańskiego rynku, ale myślę, że spokojnie mogę przytoczyć kilka danych. W raporcie tym zapytano ankietowanych o to, bez jakiego przedmiotu nie wyobrażają sobie życia. 95% odpowiedziało, całe szczęście, że bez szczoteczki do zębów, ale 91% wskazało smartfona, i to na równi z dezodorantem lub samochodem! To tylko potwierdza, jak ważne jest dla nas to małe, przenośnie urządzenie. Co ciekawe, kawę wskazało 60% ankietowanych, a dostęp do serwisów społecznościowych 48%. W badaniu tym zapytano także o czas, jaki ankietowani byliby w stanie spędzić bez telefonu. 47% wskazało, że nie wytrzymałoby dłużej niż jeden dzień. Czy zatem nastały czasy całkowitego uzależnienia? Jeszcze nie, ale wszystko zmierza w tym kierunku. Podobno detoks smartfonowy trwa 4 dni… Piszę podobno, bo nie próbowałam 😉
Jak często mylą Cię z Moniką Mikowską (śmiech)?
Cały czas! Żartuję. Jeszcze mi się nie zdarzyło, aby ktoś pomylił mnie z Moniką. Raczej branża nas zna i wie, czym każda z nas się zajmuje. Wspólnym mianownikiem jest to, że obie prowadzimy bloga i aktywnie działamy w branży mobile. Ale na tym podobieństwa się kończą.
Proszę dokończ zdanie. Gdyby nie nowe technologie zajmowałabym się…
Ekologiczną żywnością 🙂 Po pierwsze – jestem fanką (nie mylić z fanatyczką!) zdrowego odżywiania. Odwiedzam targi śniadaniowe, jestem stałym klientem sklepów eko. Mogłabym się tym zajmować na stałe. Albo być instruktorem fitness, mieć własną siłownię lub jakieś miejsce skupiające ludzi uprawiających sport – na co dzień jestem aktywna i z przyjemnością bym swoją pasję i duch sportowca przerodziła w biznes. Albo pisałabym bloga parentingowego (śmiech)
Ostatnio dużo się dzieje w Twoim życiu – założyłaś własną agencję PR specjalizującą się m.in. w PR-ze aplikacji mobilnych. Nigdy bym nie przypuszczała, że aplikacje także potrzebują PR-u…
Aplikacja mobilna dla marketingowca, to nic innego jak produkt, którym trzeba się w odpowiedni sposób zaopiekować. Obecnie w appmarketach jest już ponad 2 miliony aplikacji a codziennie pojawia się 1 000 nowych! To, którą aplikacje pobierze nasz użytkownik, w dużej mierze zależy od nas i od naszych działań. Oczywiście, ważne jest miejsce w rankingu, opis aplikacji w sklepie, aktualizacje… ale dobry marketing to nie wszystko. Liczy się to, co o danej aplikacji mówią nasi użytkownicy i coraz częściej – media. Proszę spojrzeć chociażby na Ubera. Czy bez dobrego PR-u byłoby tak głośno o Uberze w Polsce? Każda aplikacja powinna dbać o swój PR i m.in. takim PR-em zajmujemy się w PR Calling.
Powiedziałaś „między innymi PR aplikacji mobilnych”. Czym jeszcze zajmuje się agencja? Kto może zostać jej klientem?
Każdy, kto chce skorzystać z usług PR-owych albo myśli o wdrożeniu strategii content marketingowej w swojej firmie. Specjalizujemy się w branży mobile, IT i new tech, ale na rynku pomagamy zaistnieć także start-upom i tutaj nie ma już żadnych podziałów, bo może być to start-up zajmujący się nowymi technologiami, ale także e-sklep czy platforma e-learningowa. Dbamy o wizerunek firm, ale także pomagamy w personal brandingu. Może to zabrzmi sztampowo – ale rozwijamy się błyskawicznie i już teraz mamy w portfolio sporą bazę klientów. Zapraszam na stronę prcalling.pl.
Własna agencja, blog, dzieci… Jak udaje Ci się to wszystko połączyć i czy masz jeszcze czas dla siebie?
Wszystko jest kwestią dobrej organizacji czasu. Poza tym nie jestem sama. Mam świetny zespół, na który zawsze mogę liczyć, który świetnie rozumie branżę nowych technologii, i z którym praca to czysta przyjemność. Blog jest wymagający, i w sumie to jemu najmocniej się obrywa, bo jeśli naprawdę już nie mam czasu to niestety nie piszę. Dzieci – mam wspaniałego męża, który zajmuje się chłopcami na równi ze mną. Jeśli ja muszę zostać dłużej w pracy, to on przejmuje pałeczkę i dba o wszystko. W zasadzie bez tych wszystkich wspaniałych osób nie byłabym w miejscu, w którym jestem teraz. Czas dla siebie? Jak już dzieci pójdą spać to wtedy mam wolne. Ale najczęściej zamiast rzucić się na kanapę z pilotem w ręku, zakładam sportowe buty i wychodzę pobiegać. W ten sposób najlepiej wypoczywam. Siedzenie w jednym miejscu dłużej niż przez 5 minut jest dla mnie męczące 😉
Czego mogę Tobie życzyć na najbliższy czas?
Mogłabym odpowiedzieć banalnie – powodzenia w biznesie, ale jako że całkiem nieźle mi idzie, to może… więcej czasu na aktywny wypoczynek z rodziną? (…)
Zostaw komentarz