Maciek Szczepański całą swoją pracownię ma na jednym rozkładanym stole we wrocławskich mieszkaniu. Docinki i szlifowania wykonuje na balkonie, który jest niewiele większych rozmiarów niż wspomniany stół. Ogólnie cały jego dom wygląda jak pracownia. Jest zatrudniony w korporacji, która jak sam mówi „nie jara go”. Postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Długo szukał pomysłu, a gdy ten wreszcie się pojawił, okazał się strzałem w dziesiątkę. Maciek ręcznie wykonuje skórzane paski z drewnianymi klamrami, jest to pierwsze tego typu pomysł w Polsce.
Nie dostał pieniędzy od rodziców, nie wygrał w totka, nie zwrócił się do inwestora, ani nie szukał innego finansowania. Zakasał rękawy i wyjechał pracować fizycznie, by zdobyć pierwsze pieniądze na swój wymarzony biznes, który ma odmienić jego życie. Obecnie pracuje na dwa etaty, rano we wspomnianej, znienawidzonej korporacji, a wieczorami przy swoim stole. Jest ciężko, jednak nie poddaje się, bo wie po co to robi. Pierwszy pasek wykonał mniej więcej pół roku temu, a już zdobył wielu zadowolonych klientów. Okazuje się, że Polacy doceniają rękodzieło.
Postanowiłam porozmawiać z Maćkiem, właścicielem firmy Woodrejs i zapytać go o szczegóły jego projektu. Umówiliśmy się na wieczorną rozmowę telefoniczną. Mimo, że się nie widzieliśmy w głosie Maćka wyczuwałam ciągły uśmiech od ucha do ucha. Dawno nie spotkałam tak zdeterminowanego, pozytywnego i pełnego wiary w to co robi człowieka.
Marta Wujek, Marketing i Biznes: Skąd wziąłeś pieniądze na ten projekt?
Maciek Szczepański, właściciel firmy Woodrejs: Kolega, który kilka lat temu wyjeżdżał do Norwegii, zaproponował mi spontaniczny wyjazd do pracy. Byłem wtedy na etapie poszukiwania pomysłu na siebie, nie wiedziałem jeszcze co to będzie, ale wiedziałem, że pieniądze będą potrzebne, więc się zgodziłem. To była bardzo dobra decyzja, bo poza tym że zdobyłem pieniądze na rozkręcenie biznesu, to znalazłem tam też pomysł. Może to zabrzmi banalnie, ale surowy, czysty obraz natury w Norwegii mnie zainspirował, to mnie naprawdę poruszyło.
Jadąc do Norwegii jeszcze nie wiedziałeś co będziesz robił po powrocie?
Wiedziałem, że chcę wykonywać coś ze skóry i że chcę żeby było to rękodzieło. Jednak nie miałem sprecyzowanych planów, a finalny pomysł pojawił się właśnie tam.
Co tam robiliście?
Odmalowywaliśmy domki nad morzem w turystycznych miejscowościach.
No dobra, ale skąd pomysł z tą skórą?
Kupiłem kiedyś pasek w galerii handlowej. Nie był to byle jaki pasek, bo trochę kosztował. Niestety bardzo szybko się zwyczajnie rozleciał. Potem kupiłem kolejny i sytuacja się powtórzyła. Bardzo mnie to zdenerwowało, bo nie lubię rzeczy, które cały czas trzeba zmieniać. Wolę rzeczy, które służą nam przez lata.
Dlaczego?
Znów może zabrzmieć banalnie, ale dobrze wykonane rzeczy poza tym, że służą nam dłużej, to nabieramy do nich również pewnego sentymentu. Postanowiłem więc sam sobie zrobić pasek. Bardzo mi się spodobała praca nad nim i stwierdziłem, że mógłbym robić coś takiego. Zresztą zawsze ciągnęło mnie do robótek ręcznych. Jednak wtedy jeszcze nie myślałem stricte o paskach.
Skąd wiedziałeś jak robi się paski?
Inspiracji szukałem głównie w Internecie. Poza tym kosztowało mnie to dużo pracy i samozaparcia, bo jestem samoukiem i nigdy wcześniej nie miałem styczności z takimi rzeczami. Cały czas się uczę. Ostatnio szkolę też język rosyjski, ponieważ oglądam videobloga Rosjanina, który wykonuje różne rzeczy ze skóry.
To może w przyszłości ekspansja na Wschód?
Akurat tam mam konkurencję.
A jak wygląda konkurencja w Europie ogólnie?
Można powiedzieć, że z klamrami drewnianymi jako Polska, jesteśmy białą flagą na mapie Europy. W większości krajów znalazłem podobne oferty, tylko nie u nas. Tak więc znalazłem niszę.
Rzeczywiście, słyszałam o drewnianych okularach, zegarkach – ale o paskach jeszcze nie…
Z tego co się orientuję jestem pierwszy w Polsce. Na ten moment nie ma drugiej firmy, która wykonuje drewniane klamry do pasków poza Woodrejs.
Pierwszy pasek się udał? Czy może ileś sztuk poszło do kosza?
Trochę prób było. Wszystkie nieudane wiszą do tej pory w mojej szafie, schowane przed światem. Ale kto wie, czy któregoś dnia nie pójdą na recykling i będą miały drugą szansę.
Musisz mieć zdolności plastyczne…
Myślę, że bardziej manualne niż plastyczne.
Robisz tylko paski?
Od pasków się zaczęło, później zacząłem robić też bransoletki męskie i damskie. Teraz siedzę nad portfelem i to dosłownie, bo rozmawiając z Tobą, szyję jeden z nich.
Robisz to ręcznie?
Tak, wszystko sam robię ręcznie. W tym momencie akurat przyszywam zamek błyskawiczny do skóry.
Skąd bierzesz skórę do swoich wyrobów?
I znów Internet. To był pierwszy krok. Jednak szybko się okazało, że to nie jest takie proste. Wybrałem się więc do najbliższej garbarni, która znajduje się w Kaliszu. Pojechałem, porozmawiałem z ludźmi na miejscu, którzy bardzo mi pomogli, podpowiadając jaki rodzaj skóry powinienem wybrać.
A drewno?
Szukałem drewna u różnych stolarzy, jednak nie mogłem znaleźć nic co by mi odpowiadało. Trafiłem wtedy na ogłoszenie, w którym ktoś chciał sprzedać stare, zabytkowe krzesła, wykonane z egzotycznych gatunków drewna. Odezwałem się i okazało się, że człowiekiem, który wystawił to ogłoszenie jest stolarz, który ma więcej tego typu starych mebli. Stwierdziłem, że to genialny pomysł. Od razu przyszła mi do głowy myśl, że tworząc moje paski, będę dawał tym meblom, których nikt już nie chciał, nowe życie. Doskonale wpisało się to w wartości, które są dla mnie ważne, a drewno okazało się bardzo ciekawe i efektowne.
A jaka była reakcja stolarza? Nie dziwił się, że chcesz z tego robić klamry do pasków?
Nie dziwił się. Był zainteresowany mówił, że to doskonały pomysł i był bardzo ciekaw efektu końcowego.
Wyjechałeś zarobić na firmę. Nie łatwiej byłoby poszukać inwestora, albo skorzystać z platformy crowdfundingowej?
Owszem rozglądałem się za różnymi źródłami finansowania, jednak wyjazd do Norwegii był okazją, która spadła mi z nieba. Postanowiłem ją wykorzystać i okazało się, że na ten moment fundusze, które sam zebrałem są wystarczające.
A w przyszłości będziesz szukał dodatkowego finansowania?
Tego nie wykluczam. Jednak do momentu do którego będę samowystarczalny, nie będę niczego szukał.
Kiedy zrobiłeś pierwszy pasek, przeznaczony na sprzedaż?
W maju.
Czy firma zarabia na siebie?
W sierpniu firma zarobiła na siebie i odnotowałem pierwsze zyski.Od tamtego czasu z każdym miesiącem widzę delikatny progres. Myślę też, że w okolicy przedświątecznej mocno się ruszy.
Wciąż pozostajesz na etacie, czym się zajmujesz poza paskami?
Pracuję na etacie w typowym korpo, w kancelarii windykacyjnej.
Ciężko jest pogodzić etat z rozkręcaniem własnej firmy?
Bardzo ciężko. Jakby nie patrzeć jest to praca na dwóch etatach.
Zdarza się, że masz ochotę to zostawić?
Oczywiście, że zdarzają się chwile zwątpienia. Jednak mam mocne wsparcie w postaci mojej dziewczyny – Agnieszki, która bardzo mocno mnie dopinguje i wręcz nie pozwala odpuścić.
A jak znajomi zareagowali na pomysł?
Bardzo dobry odbiór! Na samym początku rozdałem moje pasku wśród znajomych, żeby po jakimś czasie zapytać jak się noszą i czy się nie psują. Dostałem same pozytywne opinie zwrotne. Poza tym mówili, że ich paski wzbudzały duże zainteresowanie wśród ich znajomych. Obecnie mam doskonały odbiór nie tylko od nich ale i od klientów.
Co mówią klienci?
Kiedyś jeden chłopak kupił ode mnie skórzaną bransoletkę. Nic by w tym nie było nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że po otrzymaniu przesyłki napisał mi bardzo dobrą opinię i dodał, że do tej bransoletki przyczepił stary zegarek po swoim dziadku, który jest pamiątką rodzinną. Przesłał też zdjęcia. To było bardzo miłe i budujące, bo ta sytuacja doskonale wpisuje się w wartości, które są dla mnie ważne, a o których już wspominałem.
Najbardziej zwariowane zamówienie?
Zadzwonił do mnie chłopak, który dosłownie za kilka dni miał swój ślub. Znalazł zdjęcia moich pasków na Facebooku i stwierdził, że musi mieć taki pasek na swoje wesele, ponieważ większość detali zaplanował w drewnie. Nawet spinki do koszuli i muszkę miał drewnianą! Brakowało mu tylko paska. Problem polegał na tym, że miałem „na stanie” jedynie szerokie paski, do codziennego użytku. Natomiast do garnituru potrzebny był pasek wizytowy, który jest zdecydowanie węższy.
Co zrobiłeś?
Wtedy nie miałem jeszcze narzędzi do tego, żeby wyciąć mniejszą klamrę. Postanowiłem jednak przyjąć wyzwanie, bo temu chłopakowi bardzo na tym zależało. Agnieszka wsiadła w pociąg z kawałkiem drewna i pojechała do swojej rodzinnej miejscowości – Nysy, która jest oddalona od Wrocławia 100km. Sytuację uratował jej tato, który dociął kawałek drewna przeznaczony na klamrę do odpowiednich rozmiarów. Agnieszka wróciła wieczorem, ja usiadłem do pracy i z samego rana przyszły Pan Młody odebrał swój wymarzony pasek. To było na wariackich papierach, ale udało się i dało nam dużo satysfakcji.
Ile pasków musiałbyś sprzedać w miesiącu by zrezygnować z etatu?
Kilkadziesiąt pasków.
A ile taki pasek kosztuje?
Wszystko zależy od tego jaką skórę, jakie drewno wykorzystam, ile czasu spędzę nad danym egzemplarzem i jak bardzo pracochłonny będzie dany projekt. Jednak średnia cena to od 200 do 250 złotych.
Dlaczego miałabym kupić Twój pasek, zamiast iść do galerii?
Wszystkie paski, które możesz kupić w galeriach handlowych po pierwsze są takie same, sprzedawane w tysiącach podobnych do złudzenia wzorach, są nijakie i bez wyrazu. Po drugie szybko się zużywają. Moje paski są unikatowe.
Czy to Twoja pierwsza próba z własnym biznesem?
Tak, to mój pierwszy biznes.
Co jest najtrudniejsze w budowaniu swojego pierwszego biznesu?
Według mnie są dwie kwestie. Pierwsza, dotycząca cech osobistych, czyli umiejętność samozaparcia. Jest to ciężkie do wypracowania. Trzeba się nie poddawać i wierzyć w swój pomysł, co czasami jest naprawdę wyjątkowo trudne. Druga, typowo biznesowa, to marketing. To jest moja największa bolączka.
Skąd bierzesz samozaparcie?
Jeżeli chcę się uwolnić z korpo i zrobić w życiu coś ciekawego, to nie mam innego wyjścia, muszę go w sobie znaleźć.
A w jaki sposób się promujesz?
Głównie Facebook, reklamy w Google i w mniejszej części Instagram. Jednak najwięcej sił skupiamy, bo pomaga mi w tym moja dziewczyna, na Facebooku.
Gdzie można kupić Twoje paski, tylko e-commerce, czy może są dostępne również w sklepach stacjonarnych?
Stacjonarnie we Wrocławiu w FU-KU Concept Store w Sky Tower. Tolook by Kaliska na Piotrkowskiej w Łodzi i właśnie wysyłam paski do nowo otwartego sklepu w Warszawie, Pop Up Shop na Wilanowie. Natomiast w Internecie portal Da Wanda.
Jak udało Ci się wejść do sklepów stacjonarnych?
Sklep z Wrocławia to sklep naszych przyjaciół. Natomiast jeśli chodzi o pozostałe miejsca, to przedstawiciele tych butików sami się do mnie odezwali
Jakie są Twoje najbliższe plany?
W najbliższej przyszłości będę wprowadzał ręcznie wykonane portfele, jak wspominałem, rozmawiając z Tobą, jeden właśnie szyję. I mam nadzieję, że zaskoczę moich odbiorców, ponieważ staram się wprowadzać zupełnie nowe rozwiązania. Nie chcę robić kolejnej odsłony portfela, jakich wiele na rynku, ale absolutnie coś unikatowego. A w przyszłości myślę też o torebkach damskich, różnego rodzaju etui itp.
A myślisz o rynkach zagranicznych?
Tak, dlatego do sprzedaży online wybrałem Da Wandę i w niedalekiej przyszłości myślę o eBayu.
Zostaw komentarz