Marketing i Biznes Luźne Kosmos dla dziewczynek: chcemy uodparniać dzieci na ograniczające je stereotypy

Kosmos dla dziewczynek: chcemy uodparniać dzieci na ograniczające je stereotypy

Kosmos dla dziewczynek: chcemy uodparniać dzieci na ograniczające je stereotypy

🚀 Rozpocznij 2024 z przytupem! Wyjedź do Wilna z innymi przedsiębiorcami

Wypełnij niezobowiązujący formularz

Fundacja Kosmos dla dziewczynek powstała po to, by wzmacniać dziewczynki. Jednak aby to osiągnąć, konieczne jest jednoczesne kształtowanie środowiska wolnego od stereotypów. Dlatego fundacja działa na wielu płaszczyznach: wydaje magazyn dla dziewczynek i reszty świata, organizuje warsztaty dla najmłodszych i chce realizować badania, które dadzą nam odpowiedź na pytanie: co się takiego dzieje w świadomości najmłodszych, że dziewczynki w pewnym wieku tracą swoją moc. Postanowiłam porozmawiać ze współzałożycielkami projektu i zapytać o samą fundację i jej cele ale również o to, czy trudno było w dzisiejszych czasach wydać porządną jakościowo, autorską gazetę.


Marta Wujek, Marketing i Biznes: Kiedy powstał pomysł na fundację i skąd się wziął?

Krystyna Wilk – Koncewicz, prezes zarządu: Pomysł na fundację powstał w grudniu 2016 roku. Najpierw chciałyśmy stworzyć pismo dla dziewczynek. W 2016 w Stanach Zjednoczonych został wydany magazyn KAZOO, który był dla nas inspiracją. Początkowo po prostu zastanawiałyśmy się co można zrobić, żeby nasze córki i dziewczynki w Polsce, również mogły czytać tak fantastyczną gazetę.

Czyli początkowo chciały panie wprowadzić KAZOO do Polski?

Krystyna Wilk – Koncewicz: Tak i nie. Chciałyśmy mieć takie piękne i mądre pismo non fiction jak Kazoo, ale zanurzone w polskich realiach. Pracując nad tym tematem zrozumiałyśmy, jeśli chcemy wspierać dziewczynki w Polsce i kształtować środowisko wolne od stereotypów, nie możemy ograniczać się jedynie do czasopisma. Wtedy zrodził się pomysł na fundację, która mogłaby zająć się problemem szerzej. Fundacja powstała w marcu 2017 roku. Niedawno obchodziłyśmy rocznicę.

Ewa Pietruszczak, członek zarządu, specjalista od marketingu i komunikacji: W podjęciu decyzji o założeniu fundacji pomogła nam sytuacja rynkowa.

Dlaczego?

Ewa Pietruszczak: Kiedy zobaczyłyśmy KAZOO i stwierdziłyśmy, że jest to świetny magazyn i chcemy czytać coś podobnego z naszymi dziewczynkami (ponieważ większość z nas jest mamami właśnie córek), postanowiłyśmy zrozumieć dlaczego nie ma podobnego pisma w Polsce. Rozmawiałyśmy z różnymi osobami z różnych wydawnictw. Pytałyśmy dlaczego nie robią takich magazynów u nas, skoro ewidentnie jest dziura rynkowa. Okazało się, że utrzymanie pisma na taki poziomie jakości, o jaką nam chodziło, finansowo byłoby zupełnie nieopłacalne.

Bo nie ma tylu chętnych na rynku? Co jest powodem tej nieopłacalności?

Krystyna Wilk – Koncewicz: Dobra, autorska gazeta po prostu dużo kosztuje. Mamy reportaże o prawdziwych dziewczynkach z całej Polski. Unikatowe grafiki najlepszych polskich ilustratorów i ilustratorek. Najwyższej jakości teksty, które piszą najlepsi autorzy dziecięcy w Polsce. To ewenement na rynku. Zadbałyśmy też o bardzo dobry papier, po którym można rysować i kolorować. I jednocześnie było dla nas ważne, żeby magazyn był cenowo osiągalny dla czytelniczek.

Ewa Pietruszczak: Chciałyśmy uniknąć elitarności. Zależało nam, aby cena nie była barierą

Krystyna Wilk – Koncewicz: Dodatkowo, od początku byłyśmy przekonane, że nie chcemy mieć w magazynie reklam. Było więc oczywiste, że nie będzie to projekt komercyjny. Forma fundacji była adekwatna.   

Niedawno była rocznica fundacji. Co zrobiłyście panie przez ten rok?

Ewa Pietruszczak: Zdefiniowałyśmy jak chcemy funkcjonować i w jakim modelu biznesowym. Pierwszy etap uruchomienia fundacji, był skoncentrowany na wydaniu magazynu. Jego premiera była w październiku 2017. Do dziś wydałyśmy cztery numery magazynu, piąty jest w druku, prace nad szóstym są niemal zakończone. W międzyczasie opracowałyśmy projekty edukacyjne, które mają wzmacniać dzieciaki. Jeden z nich powstał dzięki wsparciu firmy Henkel.  Działalność edukacyjna jest to obszar,  który chcemy teraz bardzo mocno się rozwijać.

Krystyna Wilk – Koncewicz: W ciągu dwóch miesięcy 150 dzieciaków wzięło udział w warsztatach „Poznaj swoje moce”.

Same dziewczynki?

Krystyna Wilk – Koncewicz: I chłopcy i dziewczynki. Nasze projekty edukacyjne są dedykowane wszystkim dzieciom – zarówno chłopcom jak i dziewczynkom. Obejmują również pracę z wychowawcami i rodzicami. W projekcie „Dzieciaki z mocą” pracujemy  z dziećmi z drugich klas szkół podstawowych. Chcemy zainteresować samorządy w Polsce tymi warsztatami, aby docierać do szkół w całym kraju i wprowadzać elementy nowoczesnej edukacji.

Co jest celem tego programu?

Ewa Pietruszczak: Uodparniane dzieci na ograniczające je stereotypy. Celem naszej fundacji jest wspieranie dziewczynek, chcemy żeby mogły swobodnie rozwijać swoje moce. Jednocześnie naszym zadaniem jest kształtowanie otoczenia wolnego od stereotypów, w którym dzieci mogą rozwijać się w zgodzie z sobą. Jest to więc wyzwanie dla całego systemu. W tym systemie są też chłopcy, nauczyciele, opiekunowie itd. Jeśli ich pominiemy, to nasze działania skierowane w kierunku samych dziewczynek, nie przyniosą efektu. Poza tym widzimy, że chłopcy również potrzebują wzmocnienia. Mamy przekonanie, że jeśli chcemy mieć silne dziewczynki, które nie boją się iść swoją drogą i nie łapią się na stereotypy, to nie zrobimy tego, nie wzmacniając również chłopców. Im również trzeba mówić, że mają prawo iść własną drogą, a stereotypy są głupie, niezależnie od płci.

Stereotypy. Faktycznie to jest duży problem w naszym społeczeństwie?

Krystyna Wilk – Koncewicz: Statystyki mówią same za siebie. Przykładowo wśród profesorów w mamy tylko 20 proc. kobiet. Tylko około 12 proc. kobiet zasiada w zarządach spółek, a wśród noblistów mamy tylko 6 proc. kobiet. Gdzie nie popatrzeć, mamy mniej liczną reprezentację. Z drugiej strony mamy dziewczynki w wieku od 3 do 7 lat, które są wspaniałe i pełne mocy. One mają poczucie, że mogą zrobić wszystko. To co nas zainteresowało to, co takiego się dzieje, że mała dziewczynka, które ma poczucie absolutnej wszechmocy, nagle staje się wstydliwa, niepewna siebie, przestaje być autentyczna.

Ewa Pietruszczak: Co się dzieje, że na etapie rozwojowym dziewczynki tracą swoją moc? A przy tym zaznaczmy, że Magazyn „Kosmos dla dziewczynek” nie powstał po to, żeby wytworzyć teraz na siłę liderki. Chodzi o pokazanie świata możliwości. Chcemy, by dziewczynki miały odwagę rozwijać swoje pasje.

Mówią panie, że dziewczynki gdzieś po drodze gubią swoją moc. Rzeczywiście tak jest?

Ewa Pietruszczak: W magazynie Science w styczniu 2017 roku opublikowano badanie, przeprowadzone na grupie 5-latek i 5-latków. Opowiadano dzieciom, że w pewnym biurze pracuje bardzo mądra osoba, która najlepiej rozwiązuje wszystkie problemy, jest najbystrzejsza i fantastyczna. Następnie padło pytanie: kto to jest? Mężczyzna, czy kobieta? Dziewczynki odpowiedziały, że jest to kobieta, a chłopcy, że jest to mężczyzna. Natomiast kiedy to samo pytanie zadano grupie 6 i 7 latków okazało się, że dziewczynki odpowiedziały, że jest to chłopiec. To pokazuje, że w tym okresie coś się dzieje.

Krystyna Wilk – Koncewicz: Zaczęłyśmy zastanawiać się dlaczego tak się dzieje i sprawdzać czy są jakiekolwiek badania na ten temat. Niestety w Polsce ten fenomen jest jeszcze słabo rozpoznany. Dlatego jedną z nóg z fundacji są działania w formule think tanku i plan przeprowadzenia badań nad dziewczynkami w Polsce. Nasze badanie miałoby na celu odtworzenie, jak polskie dziewczynki w wieku wczesnoszkolnym i późniejszym widzą sam siebie i jak widzi je najbliższe otoczenie. 

Co może być powodem?

Krystyna Wilk – Koncewicz: Mamy kilka wskazówek. Na przykład dziewczynki są nagradzane za inne rzeczy niż chłopcy. Dziewczynki chwalone są za to, że są grzeczne, pięknie wyglądają, ładnie rysują szlaczki. Natomiast chłopcy są chwaleni za to, że są bystrzy, silni czy mądrzy. Dziewczynki przez to tracą wiarę w siebie. Oczywiście to nie jest tak, że ktoś raz pochwali dziewczynkę za to, że ładnie wygląda i to przewraca jej światopogląd. Po prostu nasze dzieci takich mikro-informacji dostają tysiące, z każdej strony. Chociażby spójrzmy na ubrania dla dzieci, na których pojawiają się różne napisy. U dziewczynek to zazwyczaj jest coś w stylu „Jestem piękna”, a u chłopców „Zdobywca świata”.

Ewa Pietruszczak: Podam jeszcze inny przykład. W jednej z warszawskich szkół, dzieci brały udział w konkursie matematycznym. Zarówno dziewczynki jak i chłopcy bardzo daleko w nim zaszli. Matematyczka w nagrodę postanowiła kupić dzieciom prezenty. Chłopcom kupiła kostki Rubika, a dziewczynkom puzderka. Z pewnością nie było to zamierzone przez nauczycielkę, ona nie chciała zrobić źle. Jednak to jest właśnie brak świadomość. I właśnie zadaniem naszej fundacji jest budowanie świadomości wśród nas, dorosłych. My sami często nie zdajemy sobie sprawy, że powielamy schematy. Robimy to nieświadomie.

Fundacji wspierających kobiety ich rozwój i przedsiębiorczość jest w ostatnim czasie coraz więcej. Można zatem rozumieć, że panie robią pewnego rodzaju pracę u podstaw? Po to, by takie fundacje jak Sukces Pisany Szminką nie miały w przyszłości tyle do zrobienia, co obecnie?

Krystyna Wilk – Koncewicz: Wierzymy, że kobietom będzie łatwiej jeśli dziewczynki wejdą w dorosłe życie z silnym poczuciem własnej wartości, pełne wiary w to, że mogą iść drogą, które same wybiorą. I zyska na tym cały świat. Doświadczamy ogromnego wsparcia od takich kobiet wspierających kobiety,  jak Olga Kozierowska, ale również np od wydawnictw, które mogłyby patrzeć na nasze działania jako na konkurencję. co pokazuje siłę naszego projektu.

Skąd wzięły panie finansowanie na cały projekt?

Ewa Pietruszczak: Pieniądze na dwa pierwsze numery magazynu zebrałyśmy dzięki zbiórce społecznej. 1300 osób wsparło nas na Polak Potrafi. W zaplanowanym czasie zebrałyśmy 130 tys. złotych. To więcej niż założyłyśmy. W ciągu pierwszych czterech dni zebrałyśmy 30 proc kwoty, więc dynamika zbiórki była zaskakująca. Wokół fundacji utworzyła się bardzo silna społeczność. To ona sprawia, że możemy wspierać dziewczynki. 

Jaki jest wasz model biznesowy?

Krystyna Wilk – Koncewicz: Działania Fundacji oparte są na trzech filarach. Filar wydawniczy realizuje misję Fundacji poprzez wydawanie magazynu. Drugi filar to działania edukacyjna,  trzeci nazywamy think-tankiem. W jego ramach staramy się uczestniczyć w debatach dotyczących dziewczyńskości. Mamy przygotowany projekt badawczy i szukamy partnerów, którzy mogliby go sfinansować. Dzięki tym trzem nogom możemy działać synergicznie.

Ile osób tworzy fundację?

Ewa Pietruszczak: Fundację założyło dziewięć fundatorek. Jesteśmy już bardzo dużym bytem, więc myślę, że licząc wszystkie osoby, które uczestniczą w tworzeniu magazynu, pomagają w działaniach edukacyjnych i promocyjnych jest nas ponad 30 osób.

Jak te dziewięć pań się spotkało?

Ewa Pietruszczak: To był prawdziwy kosmos (śmiech). Jagoda Gandziarowska-Ziołecka założyła grupę na Facebooku, która powstała po to, by poznać odpowiedź na pytanie: „chcemy taki magazyn jak KAZOO stworzyć w Polsce – jak to zrobić? Kto chce zrobić to z nami?” W ciągu dwóch dni zapisało się ponad 100 osób! Później grupa przerodziła się w zamkniętą grupę Kosmosową, w obrębie której pracowałyśmy nad naszym magazynem. Pierwsze spotkanie miało miejsce we wrześniu 2016 roku, przyszło na nie około 40 osób. Samo przedstawianie się wszystkich zajęło dwie godziny (śmiech). Z czasem z tej licznej grupy naturalnie wyłoniły się osoby, które chcą się zaangażować w projekt w 100 proc

Krystyna Wilk – Koncewicz: Przez wiele miesięcy pracowałyśmy zupełnie wolontaryjnie. Był to bardzo intensywny okres dla nas. Przygotowanie kampanii crowdfundingowej, założenie fundacji, przygotowanie odpowiednich dokumentów, a jednocześnie praca nad pierwszym numerem, poukładanie wszystkich procesów wydawniczych, strategii komunikacyjnej, poszukiwanie partnerów – to była gigantyczna praca.

Czym panie zajmowałyście się wcześniej?

Krystyna Wilk – Koncewicz: Ja pracowałam w firmach doradczych. Doradzałam zarówno największym podmiotom z Europy Środkowo – Wschodniej jak i startupom. Prowadziłam duże projekty ze złożonymi,  wielo-kulturowymi zespołami. Mam doświadczenie w finansach, zarządzaniu strategicznym, doradztwie finansowym, reorganizacji procesów biznesowych.

Ewa Pietruszczak: Ja jestem marketingowcem. Prowadziłam różne marki, a od jakiegoś czasu prowadzę też swój mały butik trenerski.

Poza nami na pokładzie mamy wspomnianą Jagodę Gandziarowska-Ziołecką, która jest socjolożką i współwłaścicielką Pracowni Gier Szkoleniowych. Jest to osoba, która widzi wszędzie możliwości i ma tak ogromną wiarę w ludzi, że wystarczyłoby na trzy osoby. Mamy też Kaję Makacewicz, graficzkę, która robi piękną komunikację dla Kosmosu. Basia Piotrowska odpowiedzialna jest za szatę graficzną magazynu. Eliza Trzęślewicz jest sekretarzem redakcji. Jest z nami również Mirella Panek-Owsiańska, którą wszyscy znają, bo była prezeską Forum Odpowiedzialnego Biznesu, a u nas zajmuje się social mediami. No i mamy dwie nasze wspaniałe redaktorki z totalnie top klasy polskiej. Czyli Sylwię Szwed, która jest redaktor naczelną oraz Joannę Czeczott, która jest wicenaczelną. Obie panie pracowały nad stworzeniem makiety pisma od samego początku. Jedna i druga jest dziennikarką i reporterką. Joanna była nominowana do nagrody Kapuścińskiego w tym roku, za swoją książkę o Petersburgu. Jesteśmy z zupełnie innych kosmosów, co jest ogromną wartością i co jednocześnie nie ułatwia nam współpracy (śmiech).

Jak wygląda sprzedaż magazynu?

Krystyna Wilk – Koncewicz: W pierwszym miesiącu sprzedałyśmy ponad 1000 prenumerat. Ludzie zapłacili za coś, czego jeszcze nie widzieli. Zaufali nam, bo misja fundacji była dla nich ważna. Dzisiaj, po sześciu miesiącach, sprzedanych prenumerat mamy dwa razy tyle.

To co daje nam energię to są opinie czytelników. Dostajemy maile, listy od samych dziewczynek, ale również od mam, które są wzruszone i piszą, że żałują, że nie było takiego magazynu, kiedy one były małe. Piszą do nas również babcie z podziękowaniami, bo często to one kupują prenumeraty dla swoich wnuczek.

Ewa Pietruszczak: Naszym wyzwaniem jest rozszerzenie zasięgu Kosmosu. Jesteśmy bardzo wzruszone odzewem, 17 tys. osób lubi nas na Facebooku. Marzymy o tym, by każda z tych 17 tys. osób, kupiła nasz magazyn i zaniosła do biblioteki w swoim miejscu zamieszkania. Jest to coś do czego gorąco zachęcamy. Na samym początku zbiórki społecznej miałyśmy w pakiecie nagród opcję „kupuję i funduję”. Prosiłyśmy żeby wpłacić pieniądze, a my w zamian jeden egzemplarz „Kosmosu dla dziewczynek” wyślemy osobie, która wpłaciła pieniądze, a drugi egzemplarz do wskazanej placówki. W ramach tej akcji wysłałyśmy 50 Kosmosów do różnych placówek. Cały czas idziemy tą drogą. Z okazji naszych pierwszych urodzin zorganizowałyśmy zbiórkę i z zebranych środków, wysłałyśmy 365 magazynów do dziewczynek w Polsce.

Jak panie wytypowały te dziewczynki?

Ewa Pietruszczak: Zapytałyśmy ludzi na Facebooku. Dostałyśmy ponad 200 komentarzy z adresami różnych placówek, głównie z małych miast. Część z tych magazynów trafi do bibliotek, szkół, świetlic środowiskowych. Dzięki temu „Kosmos dla dziewczynek”  zadomowi się w nowych miejscach, tam gdzie o nim jeszcze nikt nie słyszał.

Nie bały się Panie, że w dzisiejszych, internetowych czasach papier się nie przyjmie?

Ewa Pietruszczak: Ale my chciałyśmy mieć magazyn papierowy do czytania z naszymi córkami. To była bardzo egoistyczna decyzja. Dopiero później zadałyśmy sobie pytanie, czy ktokolwiek oprócz nas również tego chce. To co dla nas ważne, to wychowywanie dzieci w tonie relacyjnym. Dużo łatwiej jest robić coś wspólnie przy papierze, niż przed komputerem. To jest jedna rzecz. Druga jest taka, że zależało nam na tym, by dzieci uruchamiały wszystkie zmysły czytając ten magazyn.

Może portal internetowy, lub aplikacja oparta o misję fundacji miałaby jednak większe szanse na dotarcie do dzieci?

Krystyna Wilk – Koncewicz: Zdajemy sobie sprawę z tego, co robią dziewczynki w wieku 6-11 lat i że Internet jest elementem ich rzeczywistości. Dlatego w każdym magazynie mamy rekomendacje fajnych apek. Chcemy również aby za jakiś czas część Kosmosu zaistniała w Internecie. Szukamy na to dobrej formuły. Zgadzamy się, że z grawitacją nie należy walczyć. Potrafimy wykorzystywać komplementarnie internet i papier. Niektóre artykuły drukowane w magazynie i adresowane do dziewczynek, mają rozwinięcie tematu, adresowane dla rodziców właśnie na stronie www.kosmosdladziewczynek.pl.

Najbliższe plany?

Ewa Pietruszczak: Chciałybyśmy żeby Kosmos był regularnie wydawany, co dwa miesiące. Każda złotówka, którą zarabiamy, jest przeznaczana na dalsze prace nad magazynem. W działalności edukacyjnej bardzo nam zależy na tym, by dotrzeć do jak największej  grupy dzieci. Chciałybyśmy wprowadzić warsztaty „Dzieciaki z Mocą” do szkół. Planujemy również rozpoczęcie prac nad kolejnymi projektami warsztatowymi, tym razem dla starszych dziewczynek. I cały czas poszukujemy partnera, z którym mogłybyśmy przeprowadzić badania.

Krystyna Wilk – Koncewicz: Naszą główną potrzebą jest to, żeby idea wsparcia dziewczynek rozchodziła się jak najszerzej i żeby znajdowała hojnych mecenasów, którzy pozwolą nam dotrzeć do większej liczby dziewczynek. Wierzymy w moc społeczności lokalnych  przedsiębiorców i samorządowców. W tym roku, będziemy szczególnie ich zapraszać do współdziałania.

Magazyn „Kosmos dla dziewczynek” można kupić w salonach Empik i na stronie www.kosmosdladziewczynek.pl. Osoby zainteresowane ideą wspierania dziewczynek w Polsce zapraszamy na fanpage’u Kosmos dla dziewczynek i na stronę internetową fundacji .

 

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl