Marketing i Biznes Biznes Zarządzanie psychiką imitacją zbroi foundera

Zarządzanie psychiką imitacją zbroi foundera

Zarządzanie psychiką imitacją zbroi foundera

Prowadzisz firmę? Dołącz do Founders Mind, najlepszej konferencji dla biznesu w Polsce

Sprawdź szczegóły wydarzenia

Przeczytałem dwa razy książkę Bena Horowitza „Najtrudniejsze w tym co trudne” i jeden rozdział spodobał mi się szczególnie. Zarządzanie psychiką. Wielki kudos, że człowiek budujący hurtowo firmy, chciał się podzielić swoimi spostrzeżeniami, ja tych firm nie buduje hurtowo ale zebrałem kilka przemyśleń, a mam ich kilka bo życie foundera daje emocjonalną sinusoidę od K2 po mariański rów. Dlatego tak ważne jest zarządzanie swoimi myślami, zachowaniami i emocjami.

1. Gdy skaczecie sobie do gardeł wygrywa ten kto pierwszy osiągnie zen
Ile razy miałeś taką sytuację lub słyszałeś o takich zdarzeniach, że co-founderzy (ale nie tylko) skaczą sobie do gardeł i nie mogą nawiązać linii porozumienia? Bardzo ciężko jest osiągnąć porozumienie gdy wewnętrznie w nas kipi, a bardziej realne niż porozumienie jest wyjście z pokoju i trzaśnięcie drzwiami. Ale wygrywa nie ten kto najgłośniej krzyczy w pokoju, ale ten, który pierwszy potrafi znaleźć się ponad tym. Bez względu jaką sytuację omawiacie, krzyki nie rozwiążą problemów, a prowokacyjne zachowania, do których ma się tendencję w podbramkowych sytuacjach to dolewanie do ognia oliwy. Znalezienie zen i uspokojenie się wcale nie oznacza, że masz rezygnować ze swoich racji, poddawać się woli innych dla świętego spokoju (swoją drogą to pewna droga do katastrofy). Liderem jest nie ten kto przyjmuje dla spokoju rację rozmówcy, a ten, który potrafi sprowadzać dyskusję do argumentów, a nie wrzasków.

2. Zdefiniowanie szczęścia i tego jak firma może go dostarczyć
Po wielu, naprawdę wielu konsultacjach, których udzieliłem zauważyłem jedną zabawną rzecz. Większość przedsiębiorców nie umie zdefiniować szczęścia. Brzmi jak absurd, ale naprawdę tak jest. Przykład jednej z rozmów. Zadałem pytanie „po co w ogóle prowadzisz firmę” Rozmówca I: „aby być bogatym”. „Ale po co Ci to bogactwo” i tu nastawała niezręczna cisza. Później zadałem pytanie pogłębiające: „jak definiujesz bogactwo” Rozmówca I: „No żeby mi na wszystko starczyło”. „Wiesz moi rodzice nie są bogaci, ale na wszystko ich stać, kwestia przedefiniowania potrzeb i od jutra może być i Ciebie na wszystko stać.” Definiowanie szczęścia oraz celów jest kluczowe, prowadzimy biznes aby być szczęśliwymi ludźmi. Dla jednych szczęściem będzie „mogę pracować 8h, resztę poświęcać na rodzinę, bo ona jest u mnie najwyższym priorytetem” a dla drugich będzie to „chce stworzyć stusoosobową organizację, celowo nie wiążę się żadnym związkiem, bo chwilowo moim szczęściem jest ciężka praca i systematyczne wyniki, które widzę”

3. Gdy w życiu przedsiębiorcy pojawi się dziecko, jego świat nie wygląda już tak samo
Sen jest kluczowy do zachowania spokoju, podobnie jak dobre żywienie. Gdy jesteś niewyspany, idziesz na łatwiznę. Łatwe jedzenie, łatwe decyzje. Łatwe znaczy szybkie, często na zasadzie zepchnięcia. Pamiętam czas gdy na świat przyszedł mój syn, kilka miesięcy wstecz wszyscy w około straszyli „teraz to się nie wyśpisz” „teraz to nie popracujesz” i faktycznie nastawiałem się, że będzie ciężko, ale miałem plan. Zawsze uważam, że jak masz plan jest łatwiej. I to był naprawdę dobry plan… dopóki syn się nie urodził. Jak mówi Mike Tyson „każdy ma plan dopóki nie dostanie po mordzie” i właśnie ten czas był sporym zaskoczeniem i musiałem przedefiniować siebie na nowo. Pierwsze 6 miesięcy źle spałem i jadłem śmieciowe jedzenie, na jednym ze spotkań klient powiedział, że wyglądam jakby mnie zdjęto z krzyża i trochę tak było. Ale dziecko nie może być wymówką. Serio nie można zasłaniać się, że dziecko jest powodem dla którego jesteśmy sfrustrowani, niezorganizowani itd. Ale dziecko uczy ważnych dla naszego komfortu psychicznego rzeczy: organizacji (bo zazwyczaj musimy z pracą zmieścić się w odpowiednich interwałach), empatii (zupełnie inaczej postrzegasz innych, nagle statystyki w Excelu stają się ludźmi), odporności psychicznej (wiesz, że nie budujesz swojej organizacji tylko dla siebie)

4. Jesteś tym co jesz, jesteś takim founderem jak jakość Twojego snu
Wspomniałem o tym wyżej, ale to zdecydowanie coś czemu powinno poświęcić się osobny punkt na liście. Jeżeli jesz śmieciowo i masz uczucie ciężkiego organizmu, to na pewno odbije się to na innych aspektach. Złe jedzenie i picie powodują obniżenie jakości snu, a te dwie składowe mogą mocno obniżyć Twoją odporność na problemy w firmie. Wyobraź sobie taką sytuację. Jesteś niewyspany, organizm jest ciężki bo źle jadasz, a do firmy wchodzą maile „nieopłaciłeś usługi X, niedługo odetniemy Cię od możliwości korzystania z Y”, „panie Janie, niestety nie opłacimy usługi, którą u Was zamówiliśmy dlatego, że właśnie ogłaszamy bankructwo i restrukturyzację”. Kipisz, nie wiesz co zrobić i finalnie puszczają Ci nerwy. Taki „zagotowany” jesteś niezdolny do prowadzenia organizacji gdzie potrzebne są odważne decyzje, szybkie i jasne działanie. Wszystko to bierze swój początek w organizmie i procesom chemicznym, które w nim zachodzą, gdy masz rozwalony cały system (organizm) to nie dziw się, że system działania Twojej organizacji, której jesteś mózgiem sypie się. Twój komfort psychiczny i panowania nad myślami, czynami i emocjami jest kluczowy, aby ta organizacja była jak lokomotywa.

5. Dupek to dupek nawet jak dowozi, może być pijawką energetyczną albo innym problemem dla organizacji lub samego foundera
Miałeś kiedyś w zespole człowieka, który był dupkiem ale dowoził? Ciężko go zwolnić, bo ma wyniki na klientach, jeszcze ciężej go zwolnić jak ma rewelacyjne wyniki na klientach. Ale trzeba, bo cała organizacja na tym cierpi. Im dłużej korzystasz z jego usług, tym bardziej stajesz się od niego uzależniony, wmawiając sobie, że może to nie jest tak, że zła atmosfera w firmie to nie jego wina, a to, że masz dosyć ciągłego napięcia w relacji z nim to chwilowy okres przejściowy. Ludzie są mistrzami w racjonalizowaniu nieracjonalnych decyzji. Nakładają na problemy pelerynkę niewidkę, myśląc, że w ten sposób problem znika. Co z tego, że Marcin jest wampirem energetycznym, przecież klienci go lubią to jest biznes i nie każdego w firmie muszę lubić. Owszem w biegach krótkodystansowych może i miałbyś rację, ale jeżeli robisz biznes długoterminowy, a zakładam, że taki właśnie chcesz mieć to nie możesz się oszukiwać, że taka osoba w zespole nie ma przełożenia na całość teamu.

6. Nie przeszliby kilometra w Twoich butach
Wiele razy słyszałem od najbliższego mojego otoczenia, że dany mój problem to oni by rozwiązali lepiej. Mówię spłaciłem 60 tysięcy zadłużenia w lekko ponad rok a oni: co to jest 60 tysięcy długu, to jest do spłacenia w kwartał. A w ogóle jak można dopuścić do takiego zadłużenia. I wiesz co, może mają racje w krótkim wycinku tego co im opowiadasz i może faktycznie pokonaliby go lepiej, albo nie doprowadzili do zaistniałego problemu, tylko patrząc na całą trasę oni nie przeszliby kilometra w Twoich butach. Nie znają specyfiki branży i środowiska, nie wiedzą jak przeszedłeś z punktu A do punktu B, a dają Ci pouczenie, że zwaliłeś jakiś fragment na dalszym etapie maratonu. Ludzie, którzy nie dotarliby tak daleko, pouczają Cię jak masz żyć, nie pozwól im aby zachwiali Twoją mentalnością

7. Co ja właściwie zrobiłem przez cały dzień?
Wielkim problemem wszystkich founderów jest wyrzut sumienia na koniec dnia „co ja tak naprawdę zrobiłem przez ten dzień”. Myślimy sobie jak byłem tym specjalistą od PPC to codziennie tworzyłem strukturę kampanii, albo chociaż optymalizowałem istniejące. Dziś gdy mam agencję interaktywną to tylko spotkanie statusowe, kilka maili i telefonów i… jest już po 17 i muszę pędzić do domu. Część wyrzutów wynika z tego, że mamy niepoukładany plan, piszemy maila, zadzwoni do nas telefon, odbierzemy go, rozmawiamy 30 minut, później idziemy na obiad, później jest status a maila nie napiszę już dziś i machasz ręką. A druga część wyrzutów wynika, że ludzie nie mogą w głowie przeprocesować, że zarządzanie też jest pracą. W przypadku rzemieślniczej pracy widzisz od razu jakiś efekt, właściwie dzień po dniu, w przypadku organizacji na co dzień nie masz tak wyraźnych sygnałów, że coś danego dnia stworzyłeś. Raczej może to ocenić przez pryzmat „w tym kwartale przyjeliśmy o 3 klientów więcej przez automatyzację onboardingu, który wdrożyłem 4 miesiące temu”. Przeprocesowanie tego w głowie pozwoli nam sporo poukładać i przestać się zamartwiać. Inna sprawa, że to musi być praca głęboka, bez przerywania danych czynności, bo to prędzej czy później doprowadzi do ponownego poczucia winy „przecież ja znów nic nie zrobiłem”

8. Pracolizm krótkotrwała ucieczka
Pracoholizm to ucieczka od rzeczywistości. Mam wspaniałych znajomych, którzy są pracoholikami. Najdłużej efektywnie są wstanie pracować 2 lata takim trybem. Później siada zdrowie, puszczają im nerwy. Gdy nie masz rodziny pracoholizm odbije się tylko na Twoim zdrowiu i finalnie też psychice (nawet jeżeli masz ją bardzo silną). To co zrobiłeś więcej przez większą liczbę przepracowanych godzin, nagle zaczyna się ulatniać. Peleton, któremu odjechałeś na lata świetlne jak Ci się wydawało, zaczyna Cię mijać. Owszem krótkodystansowo Twoja strategia mogła być słuszna, long term okazała się drogą do rozwalenia mentalności i zdrowia.

9. Zmieniaj otoczenie
Każdy z nas potrzebuje wyjść ze środowiska, w którym aktualnie przebywa. Nie chodzi tutaj o to by podróżować, a nomadyzm to jedyne rozwiązanie problemów. Chodzi tu przede wszystkim o to aby co jakiś czas dać przerwę umysłowi. Ja osobiście staram się raz na kwartał gdzieś wyjeżdżać poza rodzime miasto. Kiedyś wyjeżdżałem nawet co miesiąc, co jest dobre ale po urodzeniu syna okazało się skomplikowane logistycznie. Wyjazdy mogą być krótkie, nawet weekendowe gdzie zdrowo jesz, regenerujesz sen, długo spacerujesz i oglądasz zielone lasy i kontemplujesz. Gwarantuję Ci, że po 2-3 dniach dobrze spędzonych w takich warunkach, zdecydowanie poprawi się Twoja odporność psychiczna.

10. Poukładaj bałagan, by w spokoju móc odpocząć. Poukładaj organizację, aby nie była uzależniona od jej foundera
Dużo organizacji jest uzależniona od foundera. Z kim nie rozmawiam to mówi, że jak jeździ na urlop to z laptopem i telefonem służbowym. Boimy się, że nasza organizacja, która nie będzie doglądana szybko się rozpadnie i pewnie masz rację, bo masz ją tak poukładaną. Brak spisanych procesów, brak samodzielnych pracowników, brak scenariuszy co będzie jak wydarzy się rzecz X. Jedziesz na wakacje i myślisz co w firmie, czy sobie poradzą i czy nie będzie pożarów. Po co jechać na tę Majorkę, Cypr czy do Aten, efekt wypoczynku taki sam jakbyś pojechał do Radomia, a skoro nie ma różnicy to po co przepłacać. Od kilku miesięcy próbuję tak poukładać firmę aby nie była zależna ode mnie, od jakiegokolwiek klienta i jakiegokolwiek pracownika. Te wszystkie uzależnienia wpływają na to, że jadąc na wakacje jak jakikolwiek z wyżej wymienionych elementów nie zagra, robi się nieprzyjemnie.

11. Zapisuj myśli, miej czas na kontemplację
To moje odkrycie z marca tego roku. Po przeczytaniu Ryana Holidaya „366 medytacji…” doszedłem do wniosku, że mamy za mało czasu, aby swobodnie myśleć. Rano praca, wieczorem relaks a ten relaks to zazwyczaj film, w lepszym wypadku książka ale to nadal nie jest swobodne myślenie. Swobodne myślenie powoduje, że możemy bezstresowo poanalizować to gdzie jesteśmy jako firma, dokąd zmierzamy, jakie są nasze cele i czy je dobrze realizujemy. Większość CEO, w tym ja (do niedawna ale przyznaję się, że nadal szukam na to czasu) nie znajduje chwili aby pomyśleć na spokojnie o swojej firmie, poukładać w głowie to co mamy i dać wolno płynąć myślom. Najlepiej gdy spisujemy te myśli (może być tablica suchościeralna albo kartka) bo wtedy tworzą się fajne koncepty. Co ciekawe zauważyłem, że takie „ćwiczenie” działa zbawiennie na psychikę. Po krótkim testowaniu zaobserwowałem lepsze znoszenie problemów i większą chęć ich usuwania, a także, że część z tych wolnych myśli okazała się zbawienna dla organizacji.

12. Rozwiązuj problemy, a nie je ignoruj
Ignorancja problemów jest moim największym grzechem. Myślałem, że jak „oleję” problemy to one sobie znikną, zupełnie jak dziecko wołające „nie istniejesz” do wyimaginowanego ducha. Okazywało się, że one wybuchały w najmniej spodziewanej chwili, rykoszetem zostawiając ślady na mojej psychice (czasami nawet długoterminowo). Dziś wiem, że to jest tchórzostwo i staram się złapać równowagę między „to jest zbędna wiadomość, której nie chce przyswoić, a to jest problem, który może mi zaszkodzić”.

13. Bądź samoświadomy zalet i wad
Samoświadomość, tę akurat posiadam od dawna. To ona pozwala pracować nad moimi wadami, albo doskonalić zalety. A co do psychiki samoświadomość, wypunktowała mi rzeczy, które potencjalnie mogą mnie stresować, wybijać z równowagi i dzięki temu wiem jak się z nimi obchodzić, aby nie spowodowały u mnie prawdziwej destrukcji.

14. Dzisiaj noszą Cię na rękach, jutro płonie Twoja kukła
Tutaj mam świetny przykład. W ostatnim czasie wydarzyła się sytuacja, w której po publikacji jednego amerykańskiego portalu biznesowego, zostały zawieszone konta na facebooku Brand24 i ich założyciela Michał Sadowskiego. Przywołuje to w niniejszym tekście, bo ta sytuacja doskonale pasuję do powyższego cytatu. Te same osoby, które mówiły Sadek jest cool, na grupach pisały „ee ja wiedziałem, że model biznesowy Branda jest ryzykowny i to kwestia czasu jak Facebook coś z tym zrobi”. Serio współczuję sytuacji, ale jednocześnie pokazuje ona, że nawet jeżeli dziś idzie nam karta to za chwilę Ci, którzy nas popierali nie odwrócą się. Warto jest mieć to na uwadze.

15. Środowisko, w którym funkcjonujesz, informację, którymi się „karmisz”
Na to jakie mamy podejście wpływ mają środowisko jakim się otaczamy i informację, którymi się karmimy. Jeżeli w naszym otoczeniu wszyscy to narzekacze, malkontenci i zawsze im się nie chce to istnieje szansa, że tak samo zaczniemy niedługo postępować. Podobnie jest z informacjami, którymi się karmimy. Jeżeli co chwile przyjmujemy negatywne informacje „temu się nie udalo, temu się nie udało, a w ogóle w Polsce to duże podatki a Tusk kradnie” to nasiąknięci tym wszystkim, sami będziemy to powtarzać jak mantrę, jeszcze bardziej przyzwyczajając nasz mózg takimi negatywnymi rzeczami.

16. Użalanie się nad sobą, swoim położeniem
Jedno z najważniejszych zdań jakie zapamiętałem od mojego świętej pamięci dziadka jest to, że gra się takimi kartami jakie się dostało. Pamiętam, że jako dziecko jak grałem z dziadkiem w karty, jak zobaczyłem, że mam słabe karty, prosiłem dziadka o ich zmianę. Dziadek mi tłumaczył, że w życiu tak nie ma i gra się takimi kartami jakie się dostaje. Dlatego dziś uważam, że użalanie się nad aktualnym swoim położeniem jest tylko pogłębianiem tego stanu. Bo jeżeli stale pracujemy nad sobą i organizacją, którą tworzymy to prędzej czy później wyjdziemy z impasu, w którym aktualnie się znajdujemy. Nie ma więc co „płakać”, że inni mają lepiej.

17. Tracenie energii na rzeczy, na które nie masz wpływu
Kiedyś bardzo się denerwowałem korkami, kolejkami i innymi rzeczami, które opóźniają mój dojazd do klienta, pracy czy cokolwiek innego. Dziś mam ze sobą kilka książek na czytniku, nieskończoną ilość podcastów do wysłuchania i nawet, gdy chwilowo sytuacja wymaga ode mnie przymusowego pit stopu, nie ma to dla mnie większego znaczenia, bo zaczynam wykorzystywać ten czas inaczej. Podobnie sytuacja ma się do wielu rzeczy, na które nie mam wpływu.

18. Ryzyko
Zawsze jest gdy prowadzisz biznes, najbezpieczniej nie jest o nim myśleć na co dzień, ale świadomość przy kluczowych decyzjach jakie ryzyko niesie ze sobą dany wybór. Jeżeli na co dzień myślisz o ryzyku i stresujesz się tym, to znaczy, że jesteś na dobrej drodze aby się wykończyć.

19. Samotni żeglarze (nie bój się stanu samotności)
Miewasz gorsze dni, w których myślisz „kurde, jestem sam w tym wszystkim”. Nawet gdy masz oddany zespół, to przecież nikt nie przyjdzie do Ciebie i nie powie „słuchaj ja Ci dam te 60 tysięcy, co Ci brakuje”. Jest w tym sporo prawdy, że przedsiębiorcy to samotni żeglarze, nawet Ci, którzy mają cofounderów. Najważniejsze jest poczucie, że nie jesteś jedynym, który tak funkcjonuje i że trzeba do tego przywyknąć. Powiem szczerze, że z biegiem czasu bardzo dobrze zaadoptowałem sobie tę myśl.

 

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl