Matematyka to królowa nauk – pamiętam taki napis w klasie do nauki matematyki w mojej podstawówce. Do uczniów nie za bardzo to wtedy przemawiało – chodziłam do klasy humanistycznej i matematyka jawiła się nam jako zło wcielone. W ostatnich latach jednak zła prasa matematyki mija. Wielu uczniów zaczęło doceniać fakt, że matematyka jest bardzo przydatna w życiu i pozwala wybrać studia, które dają szanse na rentowny zawód. Informatyka, elektronika, robotyka – aby odnieść tam sukces, trzeba być dobrym z matmy. Poza tym matematyka wróciła po latach niebytu jako obowiązkowy przedmiot na maturze. Zatem czy uczniowie chcą, czy nie, czy matematykę lubią, czy nie, czy ją rozumieją, czy nie – muszą się przemoc i starać się jej nauczyć, by skończyć liceum. Między innymi takie są powody tego, że w ostatnich latach namnożyło się na mapie Polski mnóstwo tzw. szkółek matematycznych. O co chodzi? Czy to dobry pomysł na biznes? Jak założyć taką szkółkę?
Czym jest szkółka matematyczna?
Szkółka matematyczna to placówka udzielająca lekcji matematyki dla dzieci w przedziale od 2 do 18 lat. W kameralnych grupach dzieci i młodzież uczą się liczyć, wykonywać zadania matematyczne, przygotowują do klasówek w szkole czy nadrabiają zaległości ze szkoły wywołane chorobą lub nieobecnością. Maluchy w wieku przedszkolnym oswajają się z matmą. Uczą się liczyć poprzez zabawę. Starsze mają normalne zajęcia matematyczne, ale w mniejszych grupach niż w szkołach i często nietypowymi metodami, które mają być bardziej skuteczne i ciekawsze niż te tradycyjne.
Dla kogo to biznes?
Otworzenie szkółki matematycznej wymaga przygotowania pedagogicznego lub bardzo dobrej znajomości matematyki. Nawet jeśli nie planujesz sam uczyć – choć to wygodna opcja, bo część czasu możesz poświęcać na zajęcia, część na zarządzanie szkołą – to warto znać realia nauczania i podstawy matematyki, by wiedzieć, że szkółka dobrze działa. Przyda się też doświadczenie w zarządzaniu. To dobry biznes dla młodych osób po pedagogice, które nie chcą uczyć w szkołach, nauczycieli ze stażem, którzy szukają nowej ścieżki kariery, osób pragnących mieć swój własny biznes i mających wiedzę z zakresu zarządzania i marketingu lub matek, które dobrze rozumieją matematyką, mają smykałkę przedsiębiorczą i szukają zajęcia, które łatwo da się połączyć z wychowaniem dzieci.
Czego potrzebujesz, by otworzyć szkółkę matematyczną?
Na początek: kapitału. I to niestety wcale niemałego. Kilkanaście tysięcy złotych – między 10 a 20 zależnie od wielkości szkoły – to minimum. Musisz znaleźć dobry lokal na wynajem. Do tego wyposażyć go w biurka, krzesła, tablice, akcesoria szkolne oraz materiały do nauki matematyki. Przekrój wiekowy szkółki jest spory, wiec potrzebujesz zróżnicowanych materiałów. Zabawek do nauki i książeczek, które bawiąc, uczą dla maluchów; podręczników, tablic matematycznych, innych pomocy (mile widziane tablety, jeśli Cię stać) dla starszaków. Dodatkowo potrzebny będzie budżet na promocję szkoły – intensywną zwłaszcza w okresie przed rozpoczęciem roku szkolnego. W ujęciu miesięcznym musisz mieć środki na pensje dla korepetytorów, czynsz, media, uzupełnienie artykułów szkolnych na bieżąco, środki czyszczące lub opłatę dla ekipy sprzątającej oraz dalszą promocję biznesu, czyli łącznie jakieś kilka tysięcy złotych.
Gdzie otworzyć szkółkę matematyczną?
Najlepiej w dużych (powyżej 100 tys. mieszkańców) lub średnich miastach (50-100 tys. mieszkańców) na nowych osiedlach, gdzie sporo jest rodzin z dziećmi. Zamożniejsi rodzice posyłają z chęcią nawet kilkuletnie już dzieciaki na wszelkie zajęcia dodatkowe. Takie rodziny stać też na korepetycje dla starszych dzieci z problemami w szkole. Mniejsze miasteczka mogą być już rynkiem trudniejszym, ale zależy to od tego, czy jest tam już jakaś szkoła matematyczna. Jeśli będziemy pierwsi w miasteczku z 20 tys. mieszkańców, mamy szansę zrobić z tego dobry biznes.
Jak dotrzeć do klientów?
Najlepiej zacząć przygotowywać się do otwarcia szkółki matematycznej w wakacje lub na początku nowego roku, przed początkiem drugiego semestru. W sierpniu i styczniu prowadzić szeroko zakrojoną akcję promocyjną, by od września lub lutego mieć zapisane dzieci na nowy semestr szkolny. Jak się promować? Przed wszystkim ulotki w okolicy, wrzucane do skrzynek czy rozdawane na ulicach. Ogłoszenia w miejscach, gdzie spotyka się rodziny z dziećmi (place zabaw, kawiarnie rodzinne, przedszkola, szkoły, Aquaparki itp.). Także w Internecie można się promować. W biznesach z dzieciakami najlepiej działają jednak polecenia od innych rodziców. Jeśli złapiecie pierwszych kilku klientów, którzy będą zadowoleni z usług, fama pójdzie po innych rodzicach sama.
A może franczyza?
Jeśli nie macie odwagi rzucić się samemu na głęboką wodę lub brak Wam pomysłu na metody nauczania, możecie spróbować wejść we franczyzy. Otrzymacie wtedy prawo od używania danej marki, niezbędne know-how, treningi i pomoc merytoryczną w uruchomieniu szkoły. Doświadczenie pedagogiczne lub nauki matematyki też się w tym przypadku przyda – tego franczyzodawca was nie nauczy. Poza tym to umiejętności, które przy decyzji o wyborze franczyzobiorcy przez centralę mogą być kluczowe. Na rynku są dostępne formaty franczyzowe dla szkółek matematycznych takie jak MathRiders, EarlyMath, 2 plus 2 oraz EZO.
MathRiders ma ponad 20 placówek w kraju. Koszt franczyzy to 15 tys. złotych przy otwarciu studia MathRiders (miasta do 25 tys. mieszkańców), 25 tys. złotych przy centrum (miasta między 50 a 100 tys. mieszkańców) i nawet kilkaset tysięcy złotych, jeśli chcemy zostać Dyrektorem Regionalnym (wspierającym centra na obszarze od 4 do 11 milionów mieszkańców). 2 plus 2 ma ponad 70 placówek w kraju, a także za granicą. EZO na razie posiada 10 placówek. Ta szkoła, poza matematyką, oferuje też naukę fizyki. EarlyMath ma 8 lokali, głównie w okolicach Wrocławia. Każda szkołą szczyci się inną, specjalnie stworzoną metodą nauczania. Różne są też pakiety franczyzowe. Trzeba się zapoznać z ofertami i wybrać coś, co nam odpowiada. Ceny pakietów, niezależnie od szkół, będą oscylować wokół tego, co proponuje MathRiders – kilkanaście tysięcy złotych.
Zostaw komentarz