Przyrost samochodów elektrycznych w Walii szybszy niż w reszcie UK
Okazuje się, że wśród krain wchodzących w skład Zjednoczonego Królestwa Walia wiedzie prym w tempie recepcji samochodów elektrycznych. Przeciętnie liczba samochodów elektrycznych na brytyjskich drogach wzrosła w stosunku do ubiegłego roku o 27%. W Walii odsetek ten wyniósł zaś 35%.
Największa zmiana miała miejsce w Powys, gdzie liczba elektryków wzrosła o ponad 66%. Ilość nowych samochodów tego typu w Walii, w której mieszkają trzy miliony ludzi wynosi jak na razie 760 sztuk. Po tamtejszych drogach jeździ już 2,5 tysiące elektryków, które mają do dyspozycji 439 punktów ładowania, co stanowi 10% wszystkich ładowarek na terenie Wielkiej Brytanii.
Samochody elektryczne stanowią obecnie 1,83% pojazdów osobowych wykorzystywanych w Zjednoczonym Królestwie. Rząd planuje zastąpić wszystkie zasilane benzyną samochody w kraju na elektryki do 2040 roku.
Co roku zwiększa się liczba samochodów elektrycznych dostępnych na rynku, mimo tego obawy konsumentów budzą ich ceny, nieprzystosowanie infrastruktury do ich potrzeb oraz niski zasięg.
Ford inwestuje w samochody elektryczne
Jeszcze niedawno przedsiębiorstwo motoryzacyjne planowało wydać łącznie 4,5 miliarda dolarów na rozwój samochodów elektrycznych do 2022 roku. Firma postanowiła jednak podwoić tę liczbę do kwoty 11 miliardów dolarów. Planuje także wypuszczenie 16 nowych modeli elektryków oraz 24 nowe hybrydy.
Decyzja częściowo spowodowana jest regulacjami, częściowo trendami rynkowymi oraz nadzieją, że szybka adaptacja nowej technologii ułatwi rozwój autonomicznym samochodom. CEO Forda wierzy, że lepsza infrastruktura oraz większy wybór modeli zwiększy recepcję elektryków wśród konsumentów.
Niedawno General Motors zadecydowało, że do 2022 roku powiększy swoją ofertę samochodów elektrycznych o 22 modele. Volkswagen zamierza także zainwestować duże sumy pieniędzy w nowe technologie.
Francuzi zawieszają użycie technologii wspomagającej sędziowanie meczy
Technologia Goal-line powstała, żeby wspomagać sędziów w czasie podejmowania decyzji podczas meczów. W piłkach instalowane są specjalne chipy, które mają obiektywnie informować, czy piłka przekroczyła linię bramkową, czy nie. Korzystający z technologii sędziowie wyposażeni są w specjalnie zegarki, które informują ich o strzeleniu gola.
Okazało się jednak, że Goal-line wcale nie jest tak obiektywne jak wydawało się to jej twórcom. Podczas ostatnich rozgrywek w Pucharze Francji technologia pomyliła się dwukrotnie dając jednocześnie błędy typu false-positive i false-negative. Dopiero interwencja sędziego pozwoliła na korektę błędów.
Uznano, że nie ma sensu kontynuować wykorzystywania systemu, który zamiast rozjaśniać sytuacje dodatkowo je komplikuje.
Pracownik nacisnął zły przycisk. Hawajczycy dostali nakaz ewakuacji.
Panika przetoczyła się przez Hawaje, kiedy mieszkańcy wysp otrzymali smsa ostrzegającego przed zbliżającym się atakiem balistycznym:
„BALLISTIC MISSILE THREAT INBOUND TO HAWAII. SEEK IMMEDIATE SHELTER. THIS IS NOT A DRILL.”
Goście hotelowi zostali zaciągnięci przez obsługę do piwnic. Ludzie chowali się pod stołami lub uciekali do hangarów lotniczych. Zapanowała panika. Zwłaszcza osoby przybyłe spoza stanu nie wiedziały jak należy się zachować w obliczu ostrzeżenia.
Większość uwierzyła, że ostatnia eskalacja konfliktu pomiędzy Koreą Północną, a Stanami Zjednoczonymi doprowadziła do wystrzelenia głowic wyposażonych w ładunki nuklearne na teren USA. To jednak wcale nie Kim Dzong Un spowodował panikę.
Okazało się jednak, że ostrzeżenie o zbliżającym się ataku zostało wysłane przez przypadek po tym jak pracownik podczas rutynowej zmiany warty omyłkowo wcisnął nie ten przycisk co trzeba. Po 38 minutach mieszkańcy Hawajów otrzymali informację, że mogą spokojnie wrócić do domu.
Stan powinien zatroszczyć się o ulepszenie swoich procedur związanych z bezpieczeństwem. Dodatkowo okazało się, że mimo wysłania ostrzeżenia do wszystkich telefonów komórkowych znajdujących się na wyspach, nie każde urządzenie je otrzymało. Błąd tego typu może potencjalnie doprowadzić do wybuchu wojny nuklearnej.
Sztuczna inteligencja coraz lepiej radzi sobie z czytaniem tekstów
Boty opracowane przez Microsoft i Alibabę zdały test “Stanford Question Answering Dataset” na poziomie porównywalnym z człowiekiem. SQuAD składa się z tekstów zaczerpniętych z Wikipedii oraz towarzyszących im pytań sprawdzających zrozumienie czytanych treści. Średni poziom poprawnych odpowiedzi dla tego testu udzielanych przez człowieka to 82%, wynik który został osiągnięty przez oba niedawno stworzone boty.
Dzięki tym postępom możliwe stanie się szybsze wyszukiwanie pożądanych treści w dokumentach oraz ulepszenie asystentów takich jak Alexa lub Cortana. Myliliby się jednak ci, którzy uznaliby, że boty są teraz w stanie rozumieć czytany tekst tak samo dobrze, jak ludzie.
Jeżeli przyjrzymy się przykładowym pytaniom i odpowiedziom wykorzystywanym w teście, to okaże się, że boty przeczesują teksty w poszukiwaniu wyrazów znajdujących się w zadanych pytaniach wybierając frazę, która znajduje się najbliżej największego ich skupiskach i jednocześnie należy do grup wyrazów, które potencjalnie mogą odpowiadać na zadane pytanie. Przykładowo: boty wiedzą, że na pytanie „when” prawidłową odpowiedzią będzie data, wybierają więc najbliższą datę znajdującą się w pobliżu dużego natężenia pozostałych słów będących w pytaniu.
Technologia zagraża językowi gwizdanemu w Turcji
Coraz więcej mniejszościowych języków jest zagrożonych wymarciem. Wraz z zanikaniem barier dzielących różnorodne populacje wielu osobom coraz mniej opłaca się kultywować mowę przodków i zamiast tego wybiera posługiwanie się językami posiadającymi większą liczbę użytkowników.
UNESCO zwróciło ostatnio uwagę, że język gwizdany, którym posługują się mieszkańcy górzystych rejonów położonych na północy Turcji jest powoli wypierany przez nowoczesne środki komunikacji. Języki tego typu powstały na terenach górzystych, pozwalają na komunikowanie się przez większe odległości niż byłoby to możliwe za pomocą tradycyjnych języków.
UNESCO uznało, że język gwizdany na terenie Turcji przedstawia szczególną wartość kulturową jednocześnie będąc narażony na zaniknięcie. Obecnie posługuje się nim 10 tysięcy osób mieszkających w okolicach wioski Kuskoy , ale jeszcze 50 lat temu jego znajomość była powszechna na całkiem sporych połaciach terenu. Od 2014 roku język nauczany jest w podstawówkach położonych w tej miejscowości.
Jako powód zanikania języka gwizdanego przytaczane jest upowszechnienie się telefonów komórkowych, które sprawiło że utracił on swoje funkcjonalne zalety.
Artykuł powstał dzięki:
Coders Lab
Łącząc doświadczenie edukacyjne ze znajomością rynku pracy IT, Coders Lab umożliwia szybkie i efektywne zdobycie pożądanych kompetencji związanych z nowymi technologiami. Skupia się się na przekazywaniu praktycznych umiejętności, które w pierwszej kolejności są przydatne u pracodawców.
Wszystkie kursy odbywają się na bazie autorskich materiałów, takich samych niezależnie od miejsca kursu. Dzięki dbałości o jakość kursów oraz uczestnictwie w programie Career Lab, 82% z absolwentów znajduje zatrudnienie w nowym zawodzie w ciągu 3 miesięcy od zakończenia kursu.
Zostaw komentarz