Czy Chińczykom uda się podbić indonezyjski rynek e-commerce?

Indonezyjski rynek e-commerce jest obecnie warty około siedmiu miliardów dolarów. Według prognoz do 2027 roku jego wartość może przekroczyć sześćdziesiąt trzy miliardy dolarów. Obecnie około 3% sprzedaży odbywa się za pośrednictwem handlu internetowego, ale według prognoz odsetek ten ma wzrosnąć do 19% przed 2027 rokiem. Młodsza generacja Indonezyjczyków oraz poprawa transportu będą głównym motorem wzrostu.

Największa chińska firma zajmująca się handlem internetowym Alibaba funkcjonuje na indonezyjskim rynku za pośrednictwem zależnej od siebie spółki Lazada. Korporacja wybudowała pięć magazynów rozsianych na terenie tego wyspiarskiego kraju, z czego największy zatrudnia niemalże trzy tysiące robotników. Korporacja cieszy się sporym sukcesem, jej indonezyjską stronę notuje miesięcznie ponad sto siedemnaście milionów wejść.

Obecnie Lazada generuje straty. Alibaba zainwestowała w przedsiębiorstwo około siedmiu miliardów dolarów. Koncern liczy, że wraz z niechybnym wzrostem indonezyjskiego rynku e-commerce jej inwestycje zwrócą się z nawiązką. Może zając to jednak trochę czasu, ponieważ kraj położony jest na wielu wyspach co sprawia, że zapewnienie odpowiedniej logistyki jest wyjątkowo trudnym zdaniem. Podróżujący po kraju towar musi przeczekać dużo czasu w zapchanych portach, które nie radzą sobie z nadmiarem paczek. Dzięki wybudowaniu magazynów w strategicznych punktach Lazda była w stanie zredukować ponoszone przez siebie koszty dostawy o 90%.

W ostatnich latach czas dostawy w Indonezji spadł z dziesięciu dni do trzech, zaś w wielkich miastach przesyłkę można otrzymać w przeciągu dwudziestu czterech godzin.

Alibaba nie jest jedyną korporacją czyhającą na indonezyjski rynek handlu internetowego. Jej główny chiński konkurent JD.com zaczął stawiać pierwsze kroki w tym kraju w 2016 roku. Także Amazon wydaje się być potencjalnie zainteresowany przejęciem indonezyjskiego e-commerce. Przed wpływem międzynarodowych korporacji bronią się rodzime firmy takie jak Blibli. Posiadana ona sieć magazynów na terenie kraju, siedem kolejnych jest planowanych.

E-commerce plajtują w Wietnamie

Wiele przedsiębiorstw zajmujących się handlem internetowym w Wietnamie popada w kłopoty finansowe. Tiki.vn, która jest jedną wiodących firm e-commerce na terenie tego kraju zanotowała ostatnio straty wynoszące czternaście milionów dolarów. W 2016 roku przedsiębiorstwo straciło zaledwie dwa miliony dolarów. Wiele lokalnych firm takich jak Lingo.vn, Deca.vn, czy Beyeu.com zostało zmuszonych do ogłoszenia upadłości.

Co powoduje trudności, z którymi borykają się wietnamskie przedsiębiorstwa inwestujące w e-commerce? Jednym z nich są problemy logistyczne. Transport towarów na terenie Wietnamu jest drogi i zjada niemalże trzy czwarte pieniędzy tamtejszych firm. Okazuje się też, że wydają one zbyt wiele na reklamy w telewizji oraz w mediach społecznościowych. Wietnamczycy lubią dotknąć dany przedmiot zanim dokonają jego zakupu, co jest poważną barierą dla tamtejszego e-commerce. Inwestorzy żądają szybkiego wzrostu, dlatego przedsiębiorstwa często sprzedają towary po cenie o 20% niższej od tej obecnie obowiązującej na rynku.

W ostatnich kilku latach liczba osób w Wietnamie kupujących za pośrednictwem e-commerce wzrosła z 0.9% do 2.7%. Co roku branża rośnie o 35%. Według jednego raportu do 2020 roku liczba kupujących za pośrednictwem sieci ma zwiększyć się do 30%.

Marokańska platforma e-commerce rozwija własną aplikację słuzącą do płatności

Hmizate założona została w 2011 roku i jest pierwszą firmą zajmującą się e-commerce w tym północno-afrykańskim kraju. Początkowo sprzedawała podróże, ale z czasem jej działalność rozszerzyła się i napisana we flashu witryna zaczęła oferować także możliwość zakupienia różnorodnych przedmiotów. Obecnie korzysta z jej usług ponad sześćset tysięcy konsumentów, a za jej pośrednictwem dokonano ponad milion siedemset tysięcy transakcji. 70% klientów jest stałych.

Afrykańska firma niedawno zainwestowała we własną aplikację służąca do realizowania płatności. Działa ona na zasadzie e-portfela za pomocą którego można dokonywać zakupu potrzebnych przedmiotów, bądź dokonać rezerwacji biletów. Przedsiębiorstwo liczy na zdobycie miliona użytkowników do końca roku. Aplikacja zarabia na siebie poprzez pobieranie prowizji od transakcji oraz wyświetlanie reklam. 

Eurosport inwestuje w e-commerce

Należąca do Discovery stacja specjalizująca się w prowadzeniu transmisji sportowych wystartowała z własną platformą e-commerce za pośrednictwem której fani sportu będą mogli nabyć ubrania, buty oraz przeróżne akcesoria związane ze swoimi zainteresowaniami. Dzięki wejściu w partnerstwo ze sprzedawcą SportPursuit Eurosport mógł uruchomić swoją platformę na terenie Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii.

Marki, których produkty znalazły się na platformie to między innymi Endura, GoPro, Cube oraz Columbia. Eurosport uruchomił także swoją własną markę odzieży przeznaczonej dla cyklistów. Usługa ma skupiać się szczególnie na potrzebach fanów tej dyscypliny oraz sportów zimowych.

Prasówka powstaje dzięki: