Marketing i Biznes Biznes Inflacja przyspiesza. Czy grozi nam dwucyfrowy wzrost cen surowców?

Inflacja przyspiesza. Czy grozi nam dwucyfrowy wzrost cen surowców?

Od jesieni 2020 r. ceny surowców wzrosły średnio o 30%, a począwszy od 2021 r. zwiększyły się o kolejne 20%. Takie wnioski płyną z badania przeprowadzonego przez Horváth & Partners we współpracy z Movens Advisory. Zdaniem ekspertów to jednak nie koniec podwyżek. Czy wzrosty cen staną się standardem w postcovidowej rzeczywistości?

Inflacja przyspiesza. Czy grozi nam dwucyfrowy wzrost cen surowców?

Źródło: Unsplash/Łukasz Radziejewski

Co stoi za dynamicznym wzrostem cen drewna i stali? Czy ożywienie gospodarcze przekłada się na rosnące ceny tworzyw sztucznych? Jak mogą radzić sobie z inflacją firmy, które chcą uniknąć widma bankructwa?

Prowadzisz firmę? Dołącz do Founders Mind, najlepszej konferencji dla biznesu w Polsce

Sprawdź szczegóły wydarzenia

Ceny surowców w Europie idą na rekord

Wyniki „Międzynarodowego badania rynku dotyczącego wzrostu cen surowców”, w którym uczestniczyło ponad 1000 członków kadry kierowniczej firm produkcyjnych z 12 europejskich krajów nie napawają optymizmem. Przedstawiciele branży produkcyjnej nie spodziewają się zakończenia spirali cenowej nawet w perspektywie średnioterminowej. Jest wręcz przeciwnie – firmy produkcyjne zakładają dalszy, dwucyfrowy wzrost cen w przypadku niemal wszystkich grup surowców – dotyczy to m.in. drewna, stali, tworzyw sztucznych, metanolu i gazu.

Przypomnijmy, że od jesieni 2020 r. ceny surowców wzrosły średnio o 30%, a od początku 2021 r. o 20%, przy czym podwyżki niektórych materiałów metalowych sięgnęły nawet 65%. Najsilniejsze skoki cen dotyczyły drewna, którego wartość podwoiła się w Niemczech od września 2020 r.

Co dwa, trzy dni ceny towarów są korygowane w górę. Trend wyznaczają Ameryka Północna i Chiny, gdzie ceny są już o jedną trzecią wyższe niż w Europie – mówi Wojciech Gorzeń, ekspert ds. cen z Movens Advisory.

Dochodzi nawet do tego, że coraz więcej zakładów rzemieślniczych musi przerwać działalność i ubiegać się o pracę w niepełnym wymiarze godzin, ponieważ pomimo dużej liczby zamówień, na rynku jest po prostu zbyt mało surowców, które można nabyć, nawet po zawyżonych cenach – podkreśla Danilo Zatta z firmy doradczej Horváth & Partners.

Wzrost cen uderza w płynność finansową firm

Taka sytuacja bezpośrednio wpływa na sytuację finansową producentów i ich klientów, także tych w Polsce. To z kolei daje nie tylko dodatkowe paliwo do presji inflacyjnej, lecz także niesie za sobą zagrożenie dla portfeli firm m.in. z sektora MŚP.

 – Jednym z największych wyzwań dla firm, zwłaszcza z segmentu MŚP, jest obecnie utrzymanie płynności finansowej. Opóźnione płatności, utrata kontrahentów czy nowe koszty związane z reżimem sanitarnym negatywnie wpłynęły na ich kondycję finansową. Dalszy wzrost cen w połączeniu ze zmianami podatkowymi oraz ograniczonymi możliwościami pozyskania kapitału na sfinansowanie bieżących wydatków niebezpiecznie szybko przybliża firmy z segmentu MŚP do skraju finansowej wytrzymałości. Trafiają w błędne koło – tracą płynność, kontrakty i zaufanie instytucji finansowych, które zwłaszcza teraz bardzo rygorystycznie podchodzą do udzielania wsparcia finansowego. W dłuższej perspektywie każda firma w większym lub mniejszym stopniu będzie dotknięta tą sytuacją. W związku z tym przedsiębiorcy muszą być jeszcze bardziej elastyczni i otwarci na nowe rozwiązania, które pozwolą im na dalsze funkcjonowanie w tak niepewnym i dynamicznie zmieniającym się środowisku – twierdzi Anna Kozłowska, country manager Finiaty w Polsce.

Spirala cenowa nadal się nakręca

W przypadku drewna producenci ankietowani przez Horváth & Partners we współpracy z Movens Advisory spodziewają się wzrostu cen nawet o 33% do końca 2021 r. W Wielkiej Brytanii, gdzie Brexit szczególnie utrudnia dostawy tego surowca, respondenci wskazują na ryzyko podwyżek niektórych rodzajów drewna, które wyniosą nawet 180%. Jako najsilniejszy czynnik wzrostu cen wymieniają utrzymujący się wysoki popyt na produkty drewniane. Wydaje się, że kryzys gospodarczy został ostatecznie przezwyciężony, a chęć społeczeństwa do inwestowania ponownie rośnie. Popyt obejmuje głównie meble ogrodowe i do wnętrz, ale także tarasy, balkony, ogrodzenia, wiaty samochodowe oraz domy prefabrykowane z drewna.

Ludzie spędzają więcej czasu w domu ze względu na home office i wymagany dystans społeczny, dlatego chcą go upiększyć. Do tego dochodzi trend zrównoważonego rozwoju, który sprawia, że drewno jest szczególnie atrakcyjnym materiałem – mówi Wojciech Gorzeń z Movens Advisory.

Jednocześnie 42% uczestników mówi o spadku podaży tego surowca.

Niektóre obszary geograficzne, takie jak: Szwecja, Niemcy, Irlandia, Stany Zjednoczone i Kanada, musiały tymczasowo ograniczyć lub przerwać swoją standardową działalność produkcyjną. Ponadto, zamknięcie granic w celu zmniejszenia liczby zakażeń Covid-19 ograniczyło transporty handlowe, opóźniając tym samym dostawy – dodaje Wojciech Gorzeń.

Ekspert Movens Advisory jako przykład podaje modrzew syberyjski, który jest towarem bardzo poszukiwanym w Niemczech, ale obecnie deficytowym. Przy wykładniczo rosnącej liczbie zakażeń wariantem Delta respondenci obawiają się teraz  dalszych blokad w Europie, a tym samym kontynuacji silnego popytu, co doprowadzi do nowego rekordowego poziomu cen drewna do grudnia 2021 r. W przypadku stali walcowanej na gorąco ceny za tonę wzrosły od początku 2021 r. już o 60%. Branża spodziewa się jednak dalszego wzrostu o 18% do końca roku.

Ze względu na masowe anulowanie zamówień w szczytowym momencie kryzysu związanego z koronawirusem, niektórzy producenci stali zamykali całe zakłady produkcyjne, a przymusową przerwę wykorzystywali na długotrwałe prace konserwacyjne. Następnie gospodarka odżyła szybciej niż można było ponownie zwiększyć produkcję. Ograniczona podaż jest kompensowana przez klientów, którzy niemal całkowicie wyczerpali swoje zapasy, aby zachować jak największą płynność finansową w czasie kryzysu, a teraz chcą je odnowićtwierdzi Danillo Zatta.

Ceny tworzyw sztucznych szybują. I nie będą spadać

Niespodziewanie szybkie ożywienie gospodarcze spowodowało również gwałtowny wzrost cen tworzyw sztucznych. Dlaczego? Ponieważ to właśnie ten surowiec jest potrzebny do produkcji niemal wszystkich trwałych dóbr konsumpcyjnych, na które odnotowano gwałtowny wzrost popytu, m.in.: nieruchomości, samochody, meble czy sprzęt gospodarstwa domowego.
Pomimo trendu zrównoważonego rozwoju, duże ilości tworzyw sztucznych są również potrzebne do produkcji dóbr konsumpcyjnych o krótkim okresie przydatności. Plastikowe opakowania do żywności i produktów oferowanych na wynos zyskują na popularności z powodów sanitarnych. Ponadto ekstremalne warunki pogodowe w USA przyczyniły się do powstania wąskich gardeł w dostawach, ponieważ zimowa aura zakłóciła dostawy energii. W rezultacie tworzywa sztuczne, takie jak polietylen (PE) czy polipropylen (PP) są droższe niż kiedykolwiek po 2015 roku. Inne towary dotknięte gwałtownym wzrostem cen to: miedź, ruda żelaza, ropa naftowa, pallad i rod. Producenci muszą przyzwyczaić się do nagłych skoków cen i wiedzieć jak na nie reagować.

Pułapka podwyżek i ponure widmo upadłości

Zdaniem Macieja Krausa, partnera w Movens Capital, nagły wzrost cen towarów utrzyma się także po zakończeniu pandemii. Istnieją ku temu liczne powody: ekstremalne zjawiska pogodowe, zakłócenia infrastruktury, zmiany na rynkach finansowych, konflikty handlowe i problemy logistyczne, które narastają na coraz bardziej obciążonych szlakach transportowych. A konsekwencje są natychmiastowe i poważne ze względu na wysoki stopień globalizacji.

– Producenci znajdą się w pułapce między dostawcami żądającymi wyższych cen a klientami, na których podwyżki nie mogą być natychmiast przerzucone – uważa Maciej Kraus.

Pogorszenie się kondycji finansowej przedsiębiorstw w wyniku kryzysu pandemicznego znacząco utrudnia elastyczne reagowanie na zmieniające się warunki rynkowe – w tym na wzrost cen materiałów i surowców, których zakup jest niezbędny do kontynuowania działalności. Natychmiastowe przerzucenie podwyżek na MŚP może w znaczący sposób zahamować ich intencje zakupowe – firmy nie będą mogły pozwolić sobie na zakup towarów, których cena przewyższa ich możliwości finansowe, co w konsekwencji może prowadzić nawet do upadłości – wskazuje Anna Kozłowska z Finiaty.

Inflacja – co pozwoli firmom przetrwać?

Zdaniem przedstawiciela Movens Capital krótkoterminowe kierunki działania obejmują dostosowanie cen w oparciu o przyszłościowe indeksy cenowe, segmentację podaży w celu zróżnicowania cen oraz stosowanie dopłat. Ekspert radzi, by przy dostosowywaniu cen przestrzegać 3 zasad:

  1. planować politykę cenową w sposób celowy i systematyczny,
  2. różnicować podwyżki i przenosić je na klientów selektywnie, np. według segmentu rynku, kanału dystrybucji czy grupy produktów,
  3. wcześnie zbudować transparentną komunikację z klientami. Warto poinformować o nadchodzących podwyżkach i ich przyczynach przynajmniej najważniejszych klientów.

Bezpośrednie efekty i skutki należy następnie sprawdzić przy pomocy dobrze opracowanego controllingu cenowego, aby w razie negatywnych reakcji klientów móc szybko podjąć środki zaradcze.

Z kolei według Anny Kozłowskiej wsparciem dla firm mogą okazać się sami producenci, oferując finansowanie zakupów (np. w formie odroczonych płatności) swoim partnerom biznesowym. Kluczowe w tym procesie jest sprawne wskazanie podmiotów, mogących spłacić otrzymane finansowanie tak, aby zminimalizować ryzyko leżące po stronie producenta. Pomocne w procesie kalkulowania zdolności kontrahentów może być np. wdrożenie odpowiedniego algorytmu. Jak podkreśla ekspertka, na sprawnej ocenie ryzyka zyskuje zarówno klient, który dzięki wsparciu producenta może pozwolić sobie na zakup towarów, jak i sam producent – sprzedając swoje artykuły.

Podziel się

Zostaw komentarz

Najnowsze

Powered by: unstudio.pl